Autor: tomeczek84 (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2012-01-06 20:56
Gosiu, cieszę się że trafiłem na Twojego posta, bo Twój problem jest mi bardzo bliski. Kiedyś uprawiałem samogwałt i też wpadłem w pułapkę wstydu. Chciałem wrócić do Boga, bo czułem się brudny i ciążyło mi to co robię, ale wstyd przed wyznaniem tego spowiednikowi w konfesjonale był tak silny, że zablokował mnie na lata. No i przyszedł czas bierzmowania, które niestety przyjąłem świętokradzko. Gosiu to co jest najgorsze, to co jest działaniem złego ducha, to właśnie Twój wstyd. Popatrz jest w Tobie pragnienie czystości, coś pięknego, wiesz jak Bóg się cieszy Twoim pragnieniem i jak pragnie Cię oczyścić. Przeczytaj ten fragment z objawień św. Siostry Faustyny:
http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/siostra_faustyna/intro.html
Wiem jakie ten grzech stwarza uczucie wstydu i nieczystości. Doskonale znam to dziwne uczucie, że każdy wie o tym. Gosiu Twoim najgorszym wrogiem jest właśnie ten wstyd, uwierz mi że to jest czarna robota złego, który wykorzystuje Twoją wrażliwość. Tak sam wiem jak to jest trudne powiedzieć kapłanowi. Te słowo nie chce przejść przez usta, jakby klucha w gardle stała. Ale uwierz mi to
są nasze projekcje. Nie wiem czy wiesz ale problem z którym się zmagasz wcale nie jest taki wyjątkowy jak Ci się wydaję. Otóż statystyki podają, że samogwałt uprawia w wieku dojrzewania 90% chłopców i 50% dziewcząt. Jest więc wielce prawdopodobne, że większość Twoich kolegów i koleżanek również tego doświadczyła. A kapłana też tym nie zszokujesz. Przecież oni także są obdarzeni seksualnością, z którą muszą się zmagać chcąc wytrwać w czystości. Więc nie bój się, że kapłan popatrzy na Ciebie z pogardą, albo jak na ufo. :) Wielu kleryków też się z tym zmaga, nikt z nas nie jest wolny od pokus i poruszeń. I naprawdę najgorsze, co może Ci się przytrafić i chce tego szatan, to to abyś zamknęła się w pogardzie dla siebie. Zrób wielką radość Bogu i samej sobie i zrzuć ten balast wstydu. Jeśli trudno Ci pokonać opór, jedź do sąsiedniego miasta do księdza, który na pewno Cię nie zna.
I jeszcze jedno. Nie zniechęcaj się upadkami. Rozwijanie i przemiana (nie wyrywanie z korzeniami) seksualności to zadanie na całe życie. Walcz o to by być dojrzałą i silną kobietą, która zna swoją wartość i potrafi prawdziwie kochać, także poprzez swoją seksualność. Zastanów się co może być przyczyną, często onanizm jest po prostu ucieczką od jakiegoś bólu, który wypieramy. Może jest w Tobie silna potrzeba czułości i miłości, może ktoś Cię zranił. Popęd często maskuje tego typu problemy. Zatem Gosiu, Sursum Corda. Nie bój się, nie jesteś sama, Bóg Cię rozumie. I uwierz mi, wielu ludzi też. ;)
|
|