Autor: Justine (82.160.79.---)
Data: 2012-01-16 20:23
Hm. Mam tożsamy problem. Tyle, że jestem świeżo po studiach (fakt, że kierunek beznadziejny, nie dający konkretnych umiejętności, ale taki który mnie interesował i innego bym w życiu raczej nie wybrała, bo mam "wrodzoną dyskalkulię"), :) kursach, praktykach, do tego jeszcze się uczę w szkole policealnej i wcale nie jest lepiej. Nadal nie wiem co konkretnie chciałabym robić w życiu, siedzieć w papierach, być w terenie, pracować twórczo. Nie mam pojęcia. Dedukuję, że nie możesz znaleźć swojego zawodowego powołania. Właśnie jak pytać o to Boga? Wg przypowieści każdy ma talent i trzeba go pomnażać, szukać. Metody szukania niby proste. Ale czy umiemy słuchać, słuchać siebie, innych, Boga?
Czasami zastanawiam się po co to wszystko robiłam. Żeby marzyć o pracy na kasie w markecie? - miałam inne ambicje. Przypomina mi się w tym momencie scena z jednego polskiego filmu, w którym matka, zarabiająca marne pieniądze w ubojni lub sklepie mięsnym mówi o małej córce: "Chciałabym, żeby skończyła studia (by miała lepszą przyszłość), by mogła o sobie decydować". Kiedy usłyszałam ten dialog zaśmiałam się w głos. :(( Szukam pracy, ale w tej małej mieścinie nawet na kasę o dziwo nikt mnie nie chce. Odnośnie okrzyczanych staży, kursów też nie jest kolorowo. Urzędy nie mają pieniędzy na kursy (kryzys, poza tym po części niektóre czekają na decyzje w sprawie budżetu), więc propozycje własnego rozwoju są: żadne. A żeby pójść na staż trzeba mieć po nim gwarancję co najmniej trzymiesięcznego zatrudnienia u pracodawcy. A gdzie znaleźć jelenia, który mi to zapewni? Nie mam znajomości. Również nie widzę sensu w moim rozwoju zawodowym, co się przekłada także na duchowy, ogólny sens życia, bez pracy, miłości i innych aspektów życia społecznego, duchowego i prywatnego. Powoli grozi mi "wykluczenie" społeczne i życie w świecie wyłącznie wirtualnym. I całkiem prawdopodobnie psychiatryk jeszcze.
A Bóg? Gdzieś tam jest i nas wspiera, a musimy Mu wierzyć i działać, bo tylko to pozostało. I tyle. Przecież to wiesz. Ktoś mi tu powiedział, że On "reżyseruje lepiej", ale my i na to po części mamy wpływ.
Cóż mogłabym poradzić w takiej sytuacji od strony "praktycznej"? Proponowałabym pośledzić instytucje, w których są realizowane projekty unijne dla osób bezrobotnych, dla kobiet powracających na rynek pracy (np. Ośrodki Europejskiego Funduszu Społecznego itp., Fundacje np. Fundacja Nowy Staw i inne dostępne w Twoim rejonie, województwie). Często w ich ramach są organizowane darmowe kursy bywa, że z wynagrodzeniem, zwróceniem kosztów dojazdu, posiłkiem, poczęstunkiem. Jeżeli chciałabyś podjąć nowy kierunek kształcenia są szkoły policealne, w których nauka trwa 1-2 lata (2-4 semestry), niektóre kierunki w całości są finansowane z UE - sama uczęszczam na jeden z nich :) - takie czasy. Na naukę nigdy nie jest za późno, na zajęcia chodzą nawet 55 latki. :) Pozdrawiam.
|
|