logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Monika (42 l.) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-02 10:55

Właśnie zastanawiam się jaki jest sens mojego życia i co mam dalej robić. Czy to rzeczywiście tak jest, że Bóg nikogo nie zostawia i każe mu radzić sobie samemu? Moja historia życia jest krótka: po wielu latach życia w zakonie opuściłam zgromadzenie. Obecnie mam 42 lata, dyplom w kieszeni, ale bez doświadczenia zawodowego i zastanawiam się co robię na tym świecie. Szukam pracy, ale bez wiary w to, że ktoś zechce przyjąć 42-latkę. Czy naprawdę moja sytuacja jest bez wyjścia? Czy Bóg o mnie zapomniał? Jak mam zobaczyć sens życia? Czy to jeszcze możliwe?

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Karolina (---.biznes.mm.pl)
Data:   2012-01-09 19:50

Z Bogiem wszystko jest możliwe, a już na pewno ujrzenie sensu życia. :) Widzę, że wciąż Go szukasz, opuściłaś zakon, nie pracujesz, a teraz chcesz tego zasmakować. Święty Augustyn powiedział, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym. Zasada ta bardzo pomoże Ci w uporządkowaniu swojego życia, może przewartościowaniu go. W różnych trudnościach i przeciwnościach bardzo pomaga różaniec. Modlę się Nowenną Pompejańską i widzę łaski, które z niej płyną. Dwieście lat temu uważano, że kobieta po 40-tce to już staruszka. Dzisiaj kobiety w Twoim wieku są w trakcie osiągnięcia stabilizacji zawodowej. Wierzę, że z czasem wszystko ułoży się pomyślnie. :)

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2012-01-09 19:50

Po wielu latach w zakonie, czego się spodziewasz? Jeśli oczekujesz, że znajdziesz sens życia w internecie, mylisz się. Przecież w zakonie na pewno mówili ci o Bogu, kazali formować się, modlić, spowiadać. Oj, myślę, że zły duch strasznie namieszał w twoim życiu. Wróć do początku. Przypomnij sobie, jaką miałaś wiarę jako młoda dziewczyna, bo na pewno miałaś. Inaczej nawet nie wytrzymałabyś tych "wielu lat" w zakonie. Brrr. Na samą myśl, że mogłabym spędzić parę lat w zakonie, robi mi się niedobrze.
Szukaj tej pracy, bo rzeczywiście będzie źle, jeśli nie znajdziesz.

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-09 21:15

Nie rozpaczaj. Polecam kurs "Klub Pracy" organizowany przez Grodzki Urząd Pracy, lub pomniejsze kursy odnośnie szukania pracy organizowane przez Wojewódzki Urząd Pracy. Uczestniczyłam w takich w Krakowie. Do WUP może zapisać się każdy, kto ma już 18 lat. Możesz się zapisać przez internet.
http://wup-krakow.pl/uslugi-rynku-pracy/poradnictwo-zawodowe/warsztaty-i-zajecia-grupowe-1
Chyba fajny jest kurs inspiracji, ale on dopiero jest w marcu. Jeśli nie jesteś z tych okolic (Kraków, Nowy Sącz, Tarnów), poszukaj czegoś blisko Ciebie.
Doświadczenie jakieś masz, a oni pomogą Ci je wydobyć i uporządkować, bo w zakonie przecież z pewnością robiłaś różne rzeczy. Spróbuj nazwać po kolei to, co robiłaś i czego się tam nauczyłaś.
Wiarę trzeba mieć, bo bez niej nikogo do siebie nie przekonasz. Proś Boga o pomoc. Nowenna do św. Józefa, kiedyś bardzo mi pomogła poukładać sobie życie. Trzymaj się. :) Z Bogiem.

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2012-01-09 22:15

"Czy to rzeczywiście tak jest, że Bóg nikogo nie zostawia i każe mu radzić sobie samemu?" - bardzo Ci współczuję Moniko, skoro napisałaś te słowa. Czuję, że jesteś smutna i nieszczęśliwa. Dlaczego? Co się stało, że zgubiłaś Boga, będąc tak blisko Niego (w zakonie)? Dlaczego jesteś od Niego teraz tak daleko? Widzę tutaj brak ufności do Boga i jest mi przykro z tego powodu. A Bóg? Jak bardzo musi cierpieć (znów), skoro zadajesz takie pytanie. On jest Twoim Ojcem, a Ty Jego ukochaną córeczką. Jesteś córką Króla, Władcy całego świata, którego jest wszystko i pytasz, czy Twój Ojciec zostawia Cię i każe Ci samej sobie radzić? Nie - Bóg nigdy Cię nie zostawi. Bóg jest Miłością. Zaufaj Bogu. Przeczytaj Dzienniczek św.s. Faustyny. Przeczytaj życiorys Matki Teresy z Kalkuty. One też przez bardzo długi czas czuły się opuszczone, kompletnie nie czuły przy sobie Boga, ale nie zwątpiły, ufały bezgranicznie. Moniko - pomyśl o tym wszystkim jeszcze raz.

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2012-01-09 22:33

Wróć do Boga całą duszą, całą sobą i kochaj Go ze wszystkich sił. "Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś?" (Rdz 3,9)

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Michał (---.range86-178.btcentralplus.com)
Data:   2012-01-10 02:22

Trochę to dziwne pytanie, nie uważasz? Sens życia jest dokładnie taki sam, nic się nie zmieniło, oprócz drogi. Wybrałaś trudniejszą, na której dużo łatwiej się pogubić. Cóż, jeśli chodzi ci o zawód, to zbyt wielkiej wagi nie przywiązywałbym. Po podwójnych studiach i ponad 20 latach we własnym businessie, zupełnie nie związanym ze studiami, pracuję na stare lata jako fizyczny. Byle do śmierci. Pierwotne założenie systemu emerytalnego Bismarcka, było takie, by pracować aż do śmierci (chodziło o pozyskiwanie pieniędzy od obywateli, bez nazywania tego rozbojem w biały dzień). Obecnie nikt już nie ukrywa, że wracamy do założeń pierwotnych, co nie przeszkadza zwiększać składki emerytalnej. (Co ma piernik do wiatraka?)

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Aiks (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-15 17:27

Moniko, twój problem dotyczy również umiejętności radzenia sobie z zaistniałą rzeczywistością. Myślę, że ważne jest, aby wyjść do ludzi. Kurs, szkolenie, jakakolwiek
praca, choćby fizyczna - to dobre propozycje. Pomogą ci nawiązać kontakty z innymi ludźmi, są szansą na znajdowanie się w różnych sytuacjach i środowiskach, na korzystanie z doświadczeń innych, a co za tym idzie na znalezienie szansy pracy. Wielu znajomych po studiach wyższych, plus jeszcze
kilku podyplomowych, zaczynało od pracy w sklepie, lub w roli opiekunki do dzieci. Z czasem znajdują pracę, która im lepiej odpowiada. Wytrwałości.

 Re: Jak mam zobaczyć sens życia?
Autor: Justine (82.160.79.---)
Data:   2012-01-16 20:23

Hm. Mam tożsamy problem. Tyle, że jestem świeżo po studiach (fakt, że kierunek beznadziejny, nie dający konkretnych umiejętności, ale taki który mnie interesował i innego bym w życiu raczej nie wybrała, bo mam "wrodzoną dyskalkulię"), :) kursach, praktykach, do tego jeszcze się uczę w szkole policealnej i wcale nie jest lepiej. Nadal nie wiem co konkretnie chciałabym robić w życiu, siedzieć w papierach, być w terenie, pracować twórczo. Nie mam pojęcia. Dedukuję, że nie możesz znaleźć swojego zawodowego powołania. Właśnie jak pytać o to Boga? Wg przypowieści każdy ma talent i trzeba go pomnażać, szukać. Metody szukania niby proste. Ale czy umiemy słuchać, słuchać siebie, innych, Boga?
Czasami zastanawiam się po co to wszystko robiłam. Żeby marzyć o pracy na kasie w markecie? - miałam inne ambicje. Przypomina mi się w tym momencie scena z jednego polskiego filmu, w którym matka, zarabiająca marne pieniądze w ubojni lub sklepie mięsnym mówi o małej córce: "Chciałabym, żeby skończyła studia (by miała lepszą przyszłość), by mogła o sobie decydować". Kiedy usłyszałam ten dialog zaśmiałam się w głos. :(( Szukam pracy, ale w tej małej mieścinie nawet na kasę o dziwo nikt mnie nie chce. Odnośnie okrzyczanych staży, kursów też nie jest kolorowo. Urzędy nie mają pieniędzy na kursy (kryzys, poza tym po części niektóre czekają na decyzje w sprawie budżetu), więc propozycje własnego rozwoju są: żadne. A żeby pójść na staż trzeba mieć po nim gwarancję co najmniej trzymiesięcznego zatrudnienia u pracodawcy. A gdzie znaleźć jelenia, który mi to zapewni? Nie mam znajomości. Również nie widzę sensu w moim rozwoju zawodowym, co się przekłada także na duchowy, ogólny sens życia, bez pracy, miłości i innych aspektów życia społecznego, duchowego i prywatnego. Powoli grozi mi "wykluczenie" społeczne i życie w świecie wyłącznie wirtualnym. I całkiem prawdopodobnie psychiatryk jeszcze.
A Bóg? Gdzieś tam jest i nas wspiera, a musimy Mu wierzyć i działać, bo tylko to pozostało. I tyle. Przecież to wiesz. Ktoś mi tu powiedział, że On "reżyseruje lepiej", ale my i na to po części mamy wpływ.

Cóż mogłabym poradzić w takiej sytuacji od strony "praktycznej"? Proponowałabym pośledzić instytucje, w których są realizowane projekty unijne dla osób bezrobotnych, dla kobiet powracających na rynek pracy (np. Ośrodki Europejskiego Funduszu Społecznego itp., Fundacje np. Fundacja Nowy Staw i inne dostępne w Twoim rejonie, województwie). Często w ich ramach są organizowane darmowe kursy bywa, że z wynagrodzeniem, zwróceniem kosztów dojazdu, posiłkiem, poczęstunkiem. Jeżeli chciałabyś podjąć nowy kierunek kształcenia są szkoły policealne, w których nauka trwa 1-2 lata (2-4 semestry), niektóre kierunki w całości są finansowane z UE - sama uczęszczam na jeden z nich :) - takie czasy. Na naukę nigdy nie jest za późno, na zajęcia chodzą nawet 55 latki. :) Pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: