logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Tomuś (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-03-30 01:34

Witam wszystkich.
Mam poważnie pytanie i nadzieję, że uzyskam na nie odpowiedź.
Załóżmy, że mogę wyjechać za granicę do kraju muzułmańskiego (prawdopodobnie bez kościoła katolickiego, choć pewny nie jestem) na kilka (2-4) lat, by wrócić do Polski i kupić (bez kredytu) mieszkanie za odłożone pieniądze. Czy grzechem ciężkim będzie taki wyjazd, skoro nie będę mógł uczestniczyć w niedzielnych Mszach św. z powodu braku tam kościołów?
Bardzo dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-03-30 10:07

Gdy czytam to pytanie, mam nieodparte skojarzenia z irańskim filmem "Rozstanie", który uzyskał Oscara za 2010 w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Jest tam tam taka scena. Jedna z bohaterek filmu, zmuszona okolicznościami ekonomicznymi (czyli z powodu biedy) podejmuje się opieki nad staruszkiem chorym na Alzheimera. Ta pani jest mężatką, bardzo pobożną muzułmanką. W pewnym momencie chory, który jest niezdolny do samodzielnego funkcjonowania, wymaga zmiany zasikanej piżamy. Pobożna muzułmanka waha się, czy aby dotknięcie przez nią było, nie było, okolic intymnych obcego mężczyzny, nie będzie grzechem. Jest to dla niej poważny dylemat. Islam bowiem nie uznaje czegoś takiego jak sakrament spowiedzi, w efekcie którego odpuszczone zostają grzechy popełnione. Grzechów nie wolno popełniać, a jak już się popełniło, trzeba na ich odpuszczenie czekać do dnia, kiedy Bóg na Sądzie Ostatecznym zważy nasze grzechy i dobre uczynki na wagach powieszonych pod kolumnadą okalającą Kopułę Skały na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie i wyda stosowny wyrok. Owa pani ma problem. Z jednej strony prawo i obyczaj islamski są nieubłagane: kobieta nie ma prawa nie tylko dotknąć okolic intymnych obcego mężczyzny, ale nawet nie może spojrzeć w stronę mężczyzny nie będącego jej mężem, lub bliskim krewnym. A z drugiej strony: przecież to ciężko chory starzec, bezbronny i wymagający opieki oraz miłości, którą Allah (ustami proroka Mahometa) nakazuje okazywać. Co robić? Dzięki Allahowi mamy jednak bardzo pożyteczne urządzenie (choć wymyślone przez giaurów z Kraju Szatana) jakim jest telefon komórkowy. Można zadzwonić do mułły, zadać mu pytanie, otrzymać odpowiedź i spokojnie założyć rękawice gumowe oraz przystąpić do wypełniania przykazania miłości (przy okazji dostając z tego tytułu tak konieczne do życia pieniądze).

Jak czytam tego typu posty (a jest ich tutaj od liku), mam wrażenie, że PT Pytający są nie chrześcijanami wyznania rzymskokatolickiego, a bezradnymi muzułmanami, którzy nie mają na kartę telefoniczną, albo mają prepejda lub abonament, tylko nie mają znajomego mułły, lub ich mułła akurat ma jakieś inne ciekawsze, niż poradnictwo, zajęcia.

Dość żartów, teraz będzie poważnie:
PROSZĘ ZAPYTAĆ WŁASNEGO SUMIENIA.
Proszę sobie samemu zdać pytanie: co jest dla mnie ważniejsze i istotniejsze, czy wypełnianie obowiązku (a może to przyjemność?) coniedzielnego uczestnictwa we Mszy, czy zarabianie pieniędzy?
Jeśli poważnie się Pan zastanowi, zaręczam Panu, że dostanie Pan stosowną odpowiedź.

Na sam koniec: sporo jeździłem po krajach arabskich i muzułmańskich. W każdym z tych, które odwiedziłem (z wyjątkiem Arabii Saudyjskiej) są i działają oficjalnie, legalnie i jawnie świątynie chrześcijańskie, w tym rzymskokatolickie. Większość tych krajów utrzymuje, wręcz pielęgnuje, poprawne stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Są one wyrażone m.in. tym, że w stolicy danego kraju działa nuncjatura apostolska, która poinformuje Pana (jeśli się Pan oczywiście do niej zwróci) o tym gdzie i kiedy może uczestniczyć Pan w obrzędach religijnych.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Alicja (---.wieniawska.lublin.pl)
Data:   2012-03-30 11:43

Nawet w Iranie jest Kościół katolicki, więc naprawdę nie widzę problemu.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Michał (---.range86-151.btcentralplus.com)
Data:   2012-03-30 12:33

Moje wyobrażenie o Anglii było takie, że jest to kraj protestancki, w którym katolicy traktowani są per noga. Tymczasem, w każdej dzielnicy miasta w którym mieszkam, jest kościół katolicki, księża są super, wiara jest żywa, liturgia bogata, wszystko jest dopracowane i zapięte na ostatni guzik, a terytorialnie mam najbliżej do kościoła, w którym co niedziela są Msze w języku polskim (trochę czasem szkoda, zwłaszcza dla dzieci, które uczestnicząc w szkole katolickiej w liturgii angielskiej, mają z tym trochę problemów, nie mając okazji szlifować terminologii co tydzień). Po mniejszych miasteczka i wioskach, w których przebywałem w poprzednich latach, albo są kościoły filialne większych parafii, albo, przy braku budynku, katolicy korzystają z uprzejmości anglikanów. Wystarczyło pójść na anglikański serwis, by dostać pełną informację, w którym kościele w okolicy i kiedy jest Msza katolicka. W sumie więc, koniec języka za przewodnika. Wszystko zależy od WOLI. Większość tzw. trudności, to tzw. byty pozorne. Choć przyznam, fakt większość znajomych, zwłaszcza pracowników sezonowych uważa, że Kościół katolicki w Anglii nie funkcjonuje, a Pan Bóg i tak nie zrozumiałby ich modlitwy, gdyby poszli na Mszę po angielsku, stąd praktykuje najwyżej 2% w ogóle, wśród sezonowych, praktycznie 0. Inaczej, facet nie stwarzaj problemów, one same przyjdą. Te prawdziwe są zupełnie inne. (Np. środek transportu był dla mnie problemem, kiedyś w pewnych okolicznościach, by być na Mszy musiałem przejechać na rowerze kilkanaście kilometrów i skorzystać z 4 pociągów)

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Myszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-30 13:39

I w Arabii Saudyjskiej ludzie spotykają się na Mszy św - nie w kościele co prawda - firma Aramco wynajmuje pomieszczenie. Więc nawet tam można. W pozostałych są (bardzo prężne) kościoły katolickie - podejrzewam, że chodzi o kraje takie jak Emiraty, Kuwejt, Katar, Oman czy Bahrain?

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-03-30 14:18

W krajach Zatoki, tak jak w większości krajów muzułmańskich, pracuje bardzo dużo Filipinek i Filipińczyków. To są z reguły b. pobożni ludzie. Wystarczy zapytać kogoś z nich. Podadzą stosowny adres.

"Rozstanie" Farhadiego zdobyło Oscara za rok 2011, a nie 2010 jak napisałem poprzednio. Niezależnie od wszystkiego, film ten polecam, bo jest rewelacyjny. Nie miałem żadnych złudzeń, że "W ciemnościach" ma jakiekolwiek szanse.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Myszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-30 20:58

Do wpisu xc dodam, że w Zatoce Perskiej jest równie dużo, jeśli nie więcej Hindusów, równie pobożnych jak Filipińczycy. Dużo mniej liczni, ale bardzo ciekawi są Libańczycy - Msze arabskie są przepiękne. Europejczycy też oczywiście się zdarzają, chociaż nie są tak liczni, ale są. W zależności od miejsca na większe święta przyjeżdża polski ksiądz, chociaż nie jest to regułą.
Kościoły są przeważnie prowadzone przez ojców Kapucynów - ile my zawdzięczamy św. Franciszkowi.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-03-31 02:31

"Te prawdziwe są zupełnie inne. (Np. środek transportu był dla mnie problemem, kiedyś w pewnych okolicznościach, by być na Mszy musiałem przejechać na rowerze kilkanaście kilometrów i skorzystać z 4 pociągów)" Michał - To gorzej niż w Bangkoku, gdzie zajmowało mi około godzinę z Syjam Chemical Co w Samut Prakan do Centrum 30 km tajskim autobusem, bez klimatyzacji. Pozdrawiam Anglika.
Jurek

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: andrzej (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2012-03-31 03:52

Tomek,
Potencjalny wyjazd traktujesz jako zło konieczne dostrzegając zalety finansowe. Otóż jest to zło, ale wcale niekonieczne. Prócz zagrożeń wiary, którą widzisz w sposób jurydyczny (trzecie przykazanie) istnieją inne. Jeśli np. jesteś żonaty i masz dzieci, to dwa lata to naprawdę dużo i może się okazać, że będziesz miał pieniądze na dom, a nie będzie dla kogo go budować, bo związek wam się rozpadnie. Choćby tylko na tym forum jest sporo ludzi, którzy mają problemy małżeńskie, a ty siebie i żonę, na nie byś wystawił. Problemy z kształtowaniem postaw chrześcijańskich przy braku wspólnoty i trudnościach językowych są nieuniknione. A w końcu w tym życiu chodzi o zbawienie. Jezus nie będzie cię rozliczał z tego, ile domów zbudowałeś, a z tego jak dbałeś o relacje w nim i czy starałeś się doprowadzić do niego żonę i dzieci. Czy te pieniądze warte są takiego ryzyka, musisz odpowiedzieć sobie sam w sumieniu.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Michał (---.range109-145.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-05 04:45

Odwzajemniam pozdrowienia. Dla chcącego nic trudnego. Myślę, że gorzej mają ludzie w polsce. Oni - w niedzielę do Kościoła i do Komunii, a w dni powszednie "zawieszają swój katolicyzm na kołku".

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: anka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-05 09:05

Michale, w twoich wypowiedziach, moim zdaniem, jest tyle pogardy dla Polski i Polaków, dla ludzi do których piszesz - że też nie mogę inaczej tego nazwać jak "zawieszaniem katolicyzmu na kołku" na czas włączania twojego komputera.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Michał (---.range109-145.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-05 15:12

Tak, masz rację anko, gardzę polakami i polską, z której właśnie wróciłem. I wiesz co Ci powiem? W dzisiejszym świecie kłamstwo nazywa się prawdą, a prawdę kłamstwem. W tuskolandii, bo tak trzeba nazwać tę "europejską" (bym powiedział "europejsatą", ale wyzwą mnie od antysemitów, poza tym nie chcę obrażać wszystkich Żydów) kolonię, kłamstwo + vat = prawda. Nie ma znaczenia, czy namiestnikiem tego kraju będzie tusek, miller, czy inna swołocz i popłuczyna po wielkopańskich europejskich dworach. Niezależnie od tego, kto tu siedzi na żyrandolu, naród, który wybiera tusków i palikotów, tych pedałów i transwestytów, nie jest godzien, aby istnieć, bo to nie naród, a zbieranina i tłuszcza, taka sama jak ta, co krzyżowała Boga. Chcesz wiedzieć, jak to będzie? To Ci powiem. Nie jest to żadne proroctwo, tylko logiczne wnioski z tego co się stało. Polacy to w tej chwili, jako ogół, naród niewolników, o mentalności homosowietikusa - zapić, zakombinować, ukraść i g.... nas obchodzi co dalej. Dlatego tak to wygląda - ludzi w kościołach pełno (To uspokaja duszpasterzy - może dlatego, że oni też z tego ludu? Nie wiem.). A po wyjściu z kościoła, ci przykładni katolicy prawie jak jeden mąż robią to co robią. Tu w Anglii praktykuje 2 procent Polaków. I to jest procent realny. Oczywiście jest to nie tylko wina narodu. Jest to wina pasterzy, którzy dla doraźnego interesu i kunktatorstwa, pozwolili przez 22 lata zepchnąć Kościół do kruchty. Jest to też wina fałszywych przyjaciół Kościoła, którzy czasem może i w dobrej wierze przyczynili się do naruszenia fundamentu, na którym Kościół jest osadzony w Narodzie. Nade wszystko, jest to wina tych wszystkich ideologów, aferzystów, cwaniaków, którzy zrobili przekręt tysiąclecia, którzy odebrali podmiotowość narodowi, nie uznali jego woli, tylko pod okrągłym stołem sprzeniewierzyli cały majątek narodowy, dorobek pokoleń i stuleci i uwłaszczyli siebie i swoich, niszcząc nie tylko całą strukturę społeczną, ale i zabijając ducha narodu. To nie żaden plan Balcerowicza, tylko ubecki plan dla Polski i wszystkich demoludów, konsekwentnie w nich realizowany, a przez Balcerowicza, przygotowywany jako jeden z wielu scenariuszy jeszcze od czasów Gierka. Nie afera Żelazo, to alkoholowa, nie alkoholowa, to FOZ. A najlepiej wszystkie na raz. Ci, którzy władzę kiedyś zrabowali, nigdy jej dobrowolnie nie oddadzą. I nie oddadzą tego, co "ichne". Czy to jasne? Nie, to trudno. Naród, który tego nie widzi, nie jest narodem. I tyle. Wcisną wam każdy Katar, każdy Smoleńsk. Dogadają się z każdym aferzystą, który sobie przy tym lody ukręci, jak George Soros, wynajmą każdego ideologa, który im podżyruje swoją teorią kolejny przekręt. Byle was wydutkać. Kto wami rządzi? Abrahama macie za ojca? Nie, tusek i spóła jest waszym ojcem. Niech on was ratuje z opresji, jak przyjdzie co do czego. Już to widzę. Powodzenia życzę. Tyle, że majątek do sprzeniewierzenia w demoludach się skończył, więc wymyślono te wszystkie śmieciowe giełdowe i kredytowe interesy, byle tylko ograbić wszystkich. To było jednak ostrzeżenie. Gdyby aferzyści byli ukarani przykładnie, gdyby puszczono ich z torbami, to by był przykład do czego to prowadzi. Jednak ludzka sprawiedliwość, to nie Boża. Aferzyści zostali wynagrodzeni - przez państwo, czyli z kieszeni obywateli. Więc będą następne grzechy i krzywdy wołające o pomstę do nieba, aż gniew społeczeństw na Zachodzie się obudzi, bo one to nie homosowietikusy, tylko ogłupiane (do czasu) demokracje medialne. I wtedy poszuka się kozła ofiarnego, najłatwiej tego co zawsze. Bo znaczna część tych aferzystów, jest pochodzenia żydowskiego, a nie można też ani społeczeństwa budować, ani tożsamości narodowej oprzeć na tzw. ideologii "przedsiębiorstwa holokaust". Więc będzie powtórka z rozrywki. I o ile Biblia się nie myli, ocaleje ta reszta, która uwierzy w Jezusa Mesjasza. Ale wcześniej będzie albo wojna światowa, albo konflikt globalny, tym razem z udziałem obudzonego świata islamskiego. A polska, cóż polska? Umaczana w zbrodni na własnym prezydencie, niczym z tragedii szekspirowskich, która wymordowała cudzymi rękami pierwszych wolnych generałów nie z nadania sowieckiego, całą niezależną elitę narodu, samych najlepszych, dobrowolnie oddała się w ręce czynowników spod ciemnej gwiazdy, pomiędzy sowiecki młot i niemieckie kowadło. I zapłacą za to, jak zwykle zwykli ludzie z ulicy. Nie chciałbym widzieć pomsty Bożej, ani gniewu Bożego na tym "narodzie", który pozwolił tak się upodlić. Symbolem tych czasów będzie tusk ściskający się nad ciałem prezydenta Kaczyńskiego z putinem, Obama grający na pogrzebie prezydenckiego sojusznika w golfa, podczas, gdy na pogrzebie... (ech szkoda gadać) i Obama proszący Miedwiediewa o pomoc w reelekcji. Wszystko. A wy, cóż, bez komentarza. Owszem, są w Polsce porządni ludzie, czasem takich spotykam. Ale to margines bez znaczenia. Przyzwoitość, to cecha gatunku wymarłego. Relikty przeszłości nie określają teraźniejszości i przyszłości. Być może można z kodu dna reaktywować mamuta, ale to bez znaczenia. Czas mamutów przeminął, aż nastanie sąd Boży. Wtedy wszystko wróci. Póki co kościoły są pełne; grobów pobielanych. Nieboszczyk, nie wiem jak pobielony, pozostaje nieboszczykiem. Nie będę wyliczał, a mógłbym długo i na konkretnych do bólu przykładach. Dam przykład neutralny, by nie być posądzonym o prywatę. Zrobiłem przez te parę dni trochę kilometrów przemierzając 6-ciokrotnie "najdłuższe skrzyżowanie Europy". Nowa autostrada, dopiero co oddana, właściwie skrzyżowanie dwóch i paru dróg lokalnych. Dlaczego? Bo nie chciałem przechodzić nieustanych kontroli policyjnych i celnych na innych drogach. Tyle, że ten "skrót", wydłużył mi czas przejazdu o 15 min., a drogę o 30 km. Rozmach iście, chciałoby się rzecz "europejski", a nawet amerykański. Esy floresy poprzecinały lasy, pola, rzeki, drogi, domy, linie kolejowe i tramwajowe. Bez mała 100 wiaduktów, bez ładu i składu, pętle po 400 i 500 stopni. W Anglii, żadna władza nie dostałaby na to przyzwolenia. Tu - wątpię by ktoś się kogokolwiek o cokolwiek pytał. Trzeba było przeprowadzić asfalt, przez działkę Kowalskiego, to się to zrobiło i wszyscy na tym zarobili, nie tylko Kowalski. Zarobili po 10 razy. W Anglii wytyczono by jak najkrótszą trasę, trzy rondka i kilka malutkich mostków, w sumie ze 2 km dojazdów zamiast 8-miokilometrowych wiaduktów i 40 km rozjazdów. Tu wypaliłem ogromne ilości paliwa (wspomagając tuskoland akcyzą i vat-em), pokonując dwa razy dziennie po 30 dodatkowych kilometrów, tracąc za każdym razem po 15 dodatkowych minut z mojego życia. Te niepotrzebne nikomu kilometry mogły kończyć autostradę pod Częstochową, nie pod Tarnowskimi Górami. Ale kto by wtedy kupował ten badziew w supermarketach i za co? A tak to wszyscy zadowoleni i modlą się o pomyślność polski, w kościele. Tylko zamiast dumy i zadowolenia (taaaaaka droga), odczuwam wstyd i zażenowanie. To samo wszędzie, gdziekolwiek muszę coś załatwić z ludźmi, z całą pewnością przykładnymi katolikami (i tak nic nie załatwię, bo oni nie od tego, by załatwić, tylko by przekręty robić). Wszak, jak twierdzi hierarchia Kościoła, 92 procent ludności tego kraju to katolicy. No tak, no tak. To idźcie do Kościoła na te świenconke. Życzę Wam wesołych świąt, niezależnie od tego co wy tam teraz obchodzicie, lub będziecie obchodzić, lub nie będziecie, bo już to wam niepotrzebne. Zapytajcie Michnika w co teraz macie wierzyć, nie mnie. Ja wierzę w Boga. Ale wasza droga - wolna. Mówisz gardzę? Chyba masz rację.

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: anka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-04-05 15:36

Całości wypowiedzi czytać nie będę
/.../

Proszę zatem nie komentować bez znajomości treści.
moderator

 Re: Prawdopodobnie nie ma tam kościoła katolickiego.
Autor: Marek Piotrowski (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-04-19 19:05

Dwie osobne kwestie:
1/ Kwestia dostępności Eucharystii w krajach niechrześcijańskich. - Otóż jest ona większa niż się powszechnie myśli, tylko często nie szukamy.
Miałem takie doświadczenie z Turcji - spotkałem tam rezydenta, który mieszkał dwa lata, miał głód Eucharystii, a nie wiedział, że w pobliskiej Antalyi jest świątynia (malutka) katolicka i że Msze odprawiane są również w pobliskim Belek i Antalyi.

Po tym doświadczeniu założyłem stronę:
http://analizy.biz/mszenawakacjach/ - w której zbieram informację o dostępności Eucharystii w krajach niekatolickich.
Mała prywata:
Będę wdzięczny za wzbogacenie strony informacjami o takich możliwościach (szczególnie proszę o kontakt Myszkę, która pisała o możliwościach udziału we Mszy Świętej w Arabii Saudyjskiej)

2/ Pytanie bezpośrednio zadane przez Autora wątku.
Nie wydaje się by postawa: "nie pojadę gdzieś bo tam nie ma kościoła" (a przecież może to dotyczyć nie tylko Arabii Saudyjskiej, ale np. wyprawy jachtem dookoła świata, na Antarktydę itp) była poprawna.
Jeśli się gdzieś jedzie, powinno się Eucharystii szukać, ale nie powinno to działać w odwrotną stronę (tj. nie jechać tam gdzie się Jej nie znajdzie). Inaczej traktujemy naszą wiarę czysto prawniczo, jurydycznie - to chyba nie byłoby po chrześcijańsku.

Oczywiście, sytuacja staje się trudniejsza gdy jedziemy na długo (albo na zawsze) - trzeba się zastanowić jak to wpłynie na naszą relację z Bogiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: