Autor: S_Gabriela (213.56.124.---)
Data: 2012-03-30 20:50
Mając 13 lat, a mój brat 10, wracaliśmy z kolonii autokarem, byliśmy tą podróżą tak przerażeni (10 dobrych godzin jazdy w tamtych czasach), że postanowiliśmy się pomodlić - nie publicznie, gdyż kolonia bardzo komunistyczna, a panie wychowawczynie dość nieprzychylne religii + uczyniliśmy postanowienie że jeśli któreś z nas patrząc w okno zobaczy kościół, lub przydrożną kapliczkę, lub krzyż, przeżegnamy się. Słowa dotrzymaliśmy. Co jakiś czas dawaliśmy sobie znak i robiliśmy znak krzyża, dyskretnie, tak nam się wydawało.
Jednak pod koniec naszej długiej i ciężkiej drogi, możecie sobie wyobrazić tyle lat temu, usłyszałam jak jedna z wychowawczyń mówi do drugiej, te dzieci są bardzo religijne, one naprawdę wierzą w Boga, w tym coś musi być, bo całą drogę nie przestawały się modlić.
Wtedy te słowa wydały mi się jakieś niezrozumiałe, ale teraz po przeczytaniu Twojego pytania, zrozumiałam jak bardzo ważne jest dawanie świadectwa dyskretnie, ale i odważnie, zawsze można zapytać, czy ktoś chce się jeszcze pomodlić.
|
|