Autor: Michał (---.range109-152.btcentralplus.com)
Data: 2012-04-25 19:24
Dobrze, ten prymitywny, malutki, ledwo trzymający się na nogach, nagusieńki i owłosiony jak małpa człowieczek, dzikus, który z ledwością był w stanie wybełkotać kilka niezrozumiałych słów, zwany także św. Adamem, miał nieporównanie większe od nas zrozumienie sacrum, otwartość i przeczucie spraw duchowych, skoro był w stanie bez problemu nawiązać kontakt z Bogiem, co nam przychodzi coraz trudniej. Tutaj pojawiają się jakieś wypowiedzi typu: lenistwo duchowe, nadrabianie dwudniowych zaległości modlitewnych, poczucie grzechu z powodu braku modlitwy. Tymczasem modlitwa jako sposób nawiązania kontaktu z Bóstwem, z natury rzeczy musi być czymś niezwykle trudnym dla istot, które zatraciły swoją pierwotną istotę. My przestaliśmy być otwarci w sposób naturalny na rzeczywistość duchową, stajemy się coraz bardziej materialni (z prochu powstałeś i w proch się obrócisz), coraz bardziej przyjmujemy naturę materii, z której zostaliśmy stworzeni. To Bóg tchnął w nas Ducha i w ten sposób nas ożywił. Ale to było dawno, a my po grzechu pierworodnym coraz bardziej martwi jesteśmy. Ten duch, z upływem czasu to ledwo w nas zipie. Wprawdzie pamięć o tamtym zdarzeniu, nie zanikła całkowicie w tym, czy owym narodzie, ale to taka przeszłość, jak pamięć o Niepodległej. Znam ją tylko z opowieści rodziców, którzy już dawno nie żyją, a wy ze sfałszowanych podręczników historii i kiepskich filmów marnych reżyserów, którzy nigdy poza schemat produkcyjniaka nie wyszli. („Dzień niepodległości”, to nie jest ten film, nie jest nim także tzw. „Bitwa warszawska”, tytuł sam w sobie kłamliwy od początku do końca, coś jak stwierdzenie, że ostoją naszej obecnej „niepodległości” jest pewien elektryk zameldowany w Gdańsku, podobno daleki krewny znanego przodownika pracy socjalistycznej Mateusza Birkuta)
Z tego, co widzę, Wy usiłujecie zrobić z modlitwy coś w rodzaju produkcyjniaka właśnie. Jakieś czyny społeczne podejmujecie, albo co? Modlitwa to nie czyn produkcyjny na 22 lipca, ani na Euro2012. Nie ma żadnego powodu, abyśmy przez cały dzień rozmawiali z Bogiem (jak wy sobie wyobrażacie modlitwę), gdyby chodziło tylko o bezustanne kierowanie do Niego słów. Bóg słuch ma jeszcze dobry i nie ma potrzeby, żadnej potrzeby, byśmy bez ustanku, dniem i nocą odklepywali Mu nasze wierszyki, przepraszam, modlitwy, tak pobożnie, jak tylko potrafimy, oraz odczuwali wyrzuty sumienia, gdy recytacja się nie udała, tak jak oczekiwaliśmy (zapomniałem tekstu i zacząłem się jąkać). Podejrzewam, że mimo iż wiekowy, to nie tylko szept słyszy, więc tym bardziej krzyczeć nie warto i zdzierać sobie gardła. (Temat czy Pan Bóg musi już zacząć nosić okulary też pomińmy, choć odnoszę nieodparte wrażenie, że temat drażliwy) Jak twierdzi Mikołaj Kabasilas modlitwa ustna, ma na celu jedynie rozpalenie w naszych sercach ognia czystej miłości (Do tego każdy sposób jest dobry i cierpienie i niezaspokojenie, czy niemożliwe do zaspokojenia pragnienia i zwykłe niedostatki dnia codziennego). W istocie chodzi o to, by zburzyć mur, który wybudował grzech pierworodny między naszą duchową naturą, a Bogiem, by choć w części odzyskać utraconą kiedyś pierwotną zdolność do otwierania się na nieskończoność. Bo grzech pierworodny to nie tylko bunt załogi na pokładzie, ale także znaczne i stale wzrastające ograniczenie naszej percepcji świata duchowego. Tak na marginesie zresztą, myślę, że to, co my uważamy za cuda, dla ludzi w raju, było normalnością, to był realny świat, w którym żyli - prosili i otrzymywali, bo ich pragnienia nie były aktem buntu wobec Boga, tylko wynikały z Jego woli i nie trzeba było zaraz krzyczeć: "cud, cud!". Cuda są dla niedowiarków, jak uczy Ewangelia. Bóg wysłuchuje modlitw SWOICH DZIECI. Czy dziecko lekarza np., będzie się modliło: "Żeby mojemu ojcu pacjent umarł na stole podczas operacji?" Jak tu czytam te niektóre pytania, to mi się nawet odpowiadać nie chce. (Tak na marginesie wyrażam stanowczy sprzeciw przeciwko cenzurze, szalejącej w wątku dotyczącym wieczystego dziewictwa pewnego osobnika. Dlaczego najciekawsze tematy są niedostępne dla ogólnodostępnej rozmowy? Przecież ja na temat!) Doprawdy daleko odeszliśmy od duchowego statusu tych prymitywnych dzikusów w raju. To taka zdobycz cywilizacyjna jest ery elektryczności i internetu. (Nie chce mi się wszystkich wątków, po raz kolejny rozwijać). Jeśli w Twoim życiu nie ma równowagi, wśród burz i przeciwieństw losu, to Ty się jeszcze nie modlisz, jeszcze się nie nauczyłeś modlitwy. Celem modlitwy jest otwarcie się na rzeczywistość nieporównanie wyższą, nieporównanie inną od mojej. Nie ja jestem ośrodkiem modlitwy. (Wiem, że trudno w to uwierzyć, widać to zresztą z wypowiedzi). Celem naszej modlitwy jest podjęcie próby odzyskania stanu tego prymitywnego człowieczka z raju. Scalenie ludzkiej osoby zbudowanej z materii i do niej przynależnej, z Duchem, który tchnął w nią życie. Ojcowie Wschodni twierdzą, że modlitwa jest nieustanną Komunią z Bogiem, nieustannym spożywaniem Ciała i Krwi Baranka. Jak to już było tu wielokrotnie, trzeba pozwolić, by Komunia nas przemieniała, to Eucharystia nas pożera, nie my ją. Naturalnie, jeśli jakieś czyny produkujące modlitwy Wam w tym pomagają, to i 300 i 500 i 800% normy nie będzie za dużo. U nas był kiedyś taki jeden, Pstrowski się nazywał, źle skończył, ale to było dawno.
|
|