logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Sabina (37 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-08-31 10:18

Mój konkubent jest ode mnie kilka lat starszy. Obydwoje jesteśmy po rozwodach. Chodzimy do kościoła, modlimy się, wspieramy misje etc., jednak czuję się w tym wszystkim w jakiś sposób wykluczona, prawie jak oszustka. Mam wrażenie, że nie mogę o nic Boga prosić, np. o zdrowie dla mojego partnera- w końcu żyjemy w grzechu. Z drugiej strony mam wreszcie oparcie w kimś, ufam mu i tak po ludzku jestem szczęśliwa. Nawet nie potrafię tego dokładnie opisać. Jak w mojej sytuacji można umocnić relacje z Bogiem?

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-08-31 11:18

Tak w dużym skrócie odpowiem na pytanie tytułowe, że relacje z Bogiem ochrzczony katolik umacnia przez uczestniczenie we Mszy świętej, adorowanie Najświętszego Sakramentu, modlitwę zawierzającą siebie Matce Bożej.
"jednak czuję się w tym wszystkim w jakiś sposób wykluczona"
- Masz rację co do pewnego wykluczenia, bo przecież nie uczestniczysz w pełni we Mszy świętej, bo nie przyjmujesz Pana Jezusa w Komunii świętej. Jednak jeśli oboje z konkubentem jesteście ochrzczeni, to zgodnie z tradycyjną nauką katolicką, macie niezatarty i niezmazywalny znak Trójcy Świętej. Kościół uczy bowiem, że łaski chrztu nie traci się nawet przez ciężki grzech - traci się jedynie jego pełną skuteczność i owocność: "dary łaski i wybory Boże są bowiem nieodwołalne" (por. Rz). Błogosławieństwo kapłana może pogłębiać i rozwijać coraz mocniejsze pragnienie za pełną Komunią z Trójcą Świętą, która ma miejsce w Komunii Eucharystycznej, co związane jest oczywiście z wyborem życia w czystości.
Prawdziwą "relację z Bogiem" można mieć zatem, żyjąc w stanie łaski uświęcającej. Nie chcę cię zwodzić, że żyjąc w grzechu, możesz być szczęśliwa. Sama określasz ten stan: "tak po ludzku jestem szczęśliwa", ale przecież jesteś powołana do życia w pełni szczęśliwego w Domu Ojca w Niebie.
Czy należycie do duszpasterstwa dla osób żyjący w związkach niesakramentalnych i po rozwodach? Jeśli nie, to poszukaj w swojej okolicy takiego duszpasterstwa:
Wspólnota Trudnych Małżeństw http://sychar.org/
Ludzie żyją w białych związkach. Może kiedyś wspólnie z konkubentem zdecydujecie się na to. Wtedy będziecie mogli mówić o prawdziwej, pełniej relacji z Bogiem.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Mateusz (---.hybryda.net)
Data:   2012-08-31 11:29

Najlepszym rozwiązaniem będzie zaangażowanie się w duszpasterstwie związków niesakramentalnych
http://sychar.org/

Pozdrawiam.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-08-31 14:07

Dobre w tym wszystkim jest to, że sumienia jeszcze nie zagłuszyłaś. Ono mówi prawdę i ty tę prawdę słyszysz. Na tym można coś zacząć budować. Nie wiem czy da się "umocnić relację z Bogiem", bo przez grzech, a tym bardziej trwanie w grzechu, jednak Boga odrzuciłaś. Wstawiłaś do kąta. Ale jeśli będziesz się starać być blisko/bliżej Boga, to może kiedyś będziesz gotowa do Niego wrócić. Prosić Boga o dobro dla ludzi zawsze możesz. Ale potem mówimy: bądź wola Twoja. Czy zdajesz sobie jednak z tego sprawę, że Boża wola może być nie tylko zupełnie inna, ale nawet bardzo bolesna? Chcesz się modlić o zdrowie dla partnera. Ale są rzeczy ważniejsze. Albo: są rzeczy gorsze niż choroba i śmierć. A przecież najgorsze już go spotkało, bo najgorsze jest trwanie w grzechu. I to "najgorsze" spotkało go z twojej ręki. Chcesz dla niego dobrze, ale dałaś mu śmierć. Tak wygląda prawda. Jest bardzo bolesna.

Naprawdę rozumiem, że człowiek potrzebuje być po ludzku szczęśliwy. A jeśliby wcześniej spotkała go wielka krzywda, wielkie zło - to tym bardziej potrzebuje szczęścia. Ale da się żyć bez partnera. Choćby się czasem kwiczało z pragnienia bycia z kimś - da się bez tego żyć. A my łatwo mówimy, że kogoś kochamy, ale swoją niby miłością potrafimy niszczyć. Piszesz, że jesteś szczęśliwa z nim. Ale gdybyś była szczęśliwa, to nie byłoby tego listu. Jest wam razem niby dobrze, ale ty nie jesteś szczęśliwa. I pewnie on z tobą (niejako przez ciebie) też nie jest do końca szczęśliwy.

Czy naprawdę pytasz "Jak w mojej sytuacji można umocnić relacje z Bogiem"? Ale naprawdę szczerze pytasz? Czy tylko chcesz zagłuszyć sumienie, udawać że jest dobrze, bo przecież "coś robisz". Bo jeśli naprawdę chcesz, to naucz się żyć w czystości. Drugie łóżko, drugi pokój i - dobranoc. Naucz się modlić o to, żebyś umiała to zrobić. I naucz się żyć z ludzkimi odczuciami, że "unieszczęśliwiasz" partnera. Bo tak przecież to się czuje. To strasznie trudne. Ale jak już człowiek się zgodził na to, żeby poplątać życie sobie i komuś przy okazji, to wyjście z tego zawsze bardzo boli. Po ludzku mówiąc: nie ma dobrego wyjścia. Zawsze będzie jakiś ból. Ale jeśli szczerze pytasz o Boga, to odpowiedź jest prosta: jedynym wyjściem jest przestać grzeszyć. Reszta to tylko malowanie grobowca.

Przepraszam, że cię ranię tymi słowami. Uwierz mi, że nie tylko czytać to trudno, ale pisać - też. Zakładam jednak, że pytasz szczerze. Bóg się o ciebie upomina, skoro zadałaś to pytanie. Ale pytanie świadczy też o tym, że nie jesteś jeszcze gotowa odejść. Jeszcze nie zatęskniłaś za Bogiem na tyle mocno, aby być gotową na wszystko. To nie przychodzi od razu, bo jest zbyt trudne, po ludzku czasem wręcz niemożliwe. Ale czy jesteś już gotowa w ogóle na taką myśl? Że trzeba będzie od siebie odejść? Nawet żyjąc do końca pod jednym dachem. Że do tego trzeba doprowadzić? Czy jesteś gotowa o to właśnie prosić Boga? Czy jesteś już gotowa prosić Boga: "ja nie umiem odejść, ale zmuś mnie do tego, rozwiąż to jak uznasz za słuszne".
W tej perspektywie modlitwa o zdrowie niekoniecznie musi iść w parze z Bożą wolą. Czasem to właśnie ciężka choroba, perspektywa śmierci, pomaga nam zobaczyć co jest najważniejsze. Wiedząc to, ciężko przechodzą przez gardło słowa "Bądź wola Twoja".

Módl się o co tylko chcesz, bo najważniejsze to ciągle jeszcze z Bogiem rozmawiać. Ale dobrze czujesz, że coś tu jest "nie tak". Każdy z nas grzeszy. Na każdego z nas może przyjść taki czas, że "polubi" swój grzech. I chciałby, że grzech trwał. Wtedy najważniejsze jest zapragnąć poprawy. Podjąć walkę, nawet gdyby trwała bardzo długo. Jeśli nie zmierzysz się z tą myślą, że musicie żyć jak brat i siostra, jeśli nie podejmiesz choćby najmniejszych kroków w tym właśnie kierunku, to wszystko inne będzie fikcją.

A ponieważ to jest bardzo trudne, po ludzku prawie niemożliwe, dlatego jest w Kościele duszpasterstwo związków niesakramentalnych, aby pomagać sobie nawzajem w tej trudnej drodze. Warto z takiej pomocy skorzystać. Tam nie trzeba będzie tłumaczyć swojego bólu, bo wszyscy doskonale to znają.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Opuszcz. przez ojca rozwodnika (---.pl)
Data:   2012-08-31 16:58

Czy braliście pod uwagę powrót do małżonków sakramentalnych?
Św. Monika miała męża niewierzącego, wręcz brutala. Cierpliwością i modlitwą doprowadziła go do Boga. Podobnie jak syna, św. Augustyna.
Słyszałam wypowiedzi mężczyzn i kobiet samotrnych po rozwodach, że czekają na powrót prawowitego współmałżonka już nawet 20 lat.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Jacek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-09-01 11:07

Witam
Szczęść Boże
jeżeli faktycznie nie macie możliwości powrotu do swoich sakramentalnych małżonków to dlaczego nie podjęliście do dziś próby unieważnienie od trony formalnej wcześniejszych związków na podstawie prawa kanonicznego? A następnie zawarcie Ślubu kościelnego?
Być może we wcześniejszych związkach mieliście tylko ślub cywilny, a wtedy nie ma przeszkód formalnych do zawarcia ślubu kościelnego.
Proszę zapytać w swojej kurii diecezjalnej gdzie siedzibę ma sąd biskupi zajmujący się przypadkami nieważności związków.
Warto też byście modlili się o światło w tej sprawie.
Z Bogiem.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Przemysław (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-02 11:58

Sabino, wg mnie własnie Ty powinnaś się jak najwiecej modlic, ogólnie o pomoc (bo Bóg wie co jest dla nas najlepsze), jak i szczegółówo. Jestes bowiem w dosc niepewnej/tragicznej sytuacji. Nie pamiętam gdzie, ale jest napisane w Biblii, że Bóg nie zostawi bez pomocy nikogo kto Go wzywa. Tylko, ze byc moze ta pomoc bedzie nieco inna niz sie spodziewasz. Możliwe, ze Bóg "wyprostuje" Twoje ścieżki zyciowe. On tez zna Twoje serce.
"W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna (…), aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę."
(św. Faustyna, Dzienniczek, 146).

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: samson (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-04 11:07

Witam
Pani Sabino aby umocnic relacje z Bogiem należy jak najszybciej zakończyć konkubinat i wrócić do małżeństwa. Przestańcie bawić się z życiem.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Michał (---.range109-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-09-06 00:05

Tytułowe: słuszne odczucia - zrezygnować z pierwszego.

 Re: Jak w konkubinacie umocnić relacje z Bogiem?
Autor: Alba (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-19 12:26

No, cóż - myślę, że warto robić WSZYSTKO to, co Kościół zaleca dla osób żyjących w tym stanie - modlić się, pielęgnować miłość bliźniego, wspierać dzieła charytatywne, czytać dobre lektury, uczestniczyć w spotkaniach grup modlitewnych (np. duszpasterstwa osób żyjących w związkach niesakramentalnych) i w liturgii, nie unikać rozmów z kapłanami, itd. A oprócz tego - szukać możliwości zmiany swojej sytuacji (z konkubinatu na małżeństwo) a przede wszystkim nie tracić wiary w to, że Pan Bóg kocha wszystkich i nikogo nie odrzuca, niezależnie od naszych grzechów. Dla Niego nie ma ludzi straconych i spraw beznadziejnych - wszyscy możemy doświadczać Jego miłości.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: