logo
Sobota, 11 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: dziesiata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 09:25

Sa przeciez powolania do dziela wspolodkupienia ludzkosci jak np. analisse michel? Skoro Bog za nas oddal zycie to my chyba wszyscy powinnismy byc zbawieni bez cierpienia, bo On za nas cierpiał?

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Michaela (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 13:54

W Twoim pytaniu jest błąd teologiczny. Nie ma czegoś takiego jak powołanie do współodkupienia ludzkości. Odkupienie dokonane przez Jezusa na krzyżu jest odkupieniem pełnym, całkowitym i ogarnia każdego człowieka na przestrzeni wieków. Błędem jest nawet popularne nazywanie Maryi "Współodkupicielką", gdyż zbawieniu, jakie przyniósł nam Syn Boży, naprawdę nic nie brakuje. Chrystus oddał za nas życie. Przebłagał Ojca za grzechy ludzkości i otworzył nam niebo. Własną Krwią wykupił nas z niewoli diabła, oczyścił z win i darował nowe życie. Mówiąc obrazowo, można to porównać do sprawiedliwości, która oznacza oddanie tego, co jest komu należne. Bogu należne jest oddawanie czci i chwały, zaś grzech jest tego zupełnym zaprzeczeniem. Jeżeli coś zostało zabrane na miarę Boga, to tylko Bóg mógł uzupełnić owy "brak". Jezus dobrowolnie, z miłości do człowieka poszedł na krzyż, aby grzesznego człowieka na nowo przywrócić kochającemu Ojcu Niebieskiemu.

Wspomniany przypadek Annelise Michel nie ma nic wspólnego z współodkupieniem. Niektórzy mówią, że było to opętanie ekspiacyjne, a więc wynagradzające. Wynagradzać znaczy przepraszać Boga za grzechy własne oraz innych ludzi, ofiarowując w tej intencji swe modlitwy i cierpienia. Wynagradzać to odpowiadać na Bożą miłość za tych wszystkich, którzy się od Boga odwrócili i zatwardziale grzeszą. Było wielu świętych na przestrzeni wieków, którzy widząc to, jak bardzo Bóg nas kocha, a jednocześnie jak ludzie lekceważą sobie tę Miłość, wynagradzali Mu za tych grzeszników. To był dar powołania do ekspiacji, jeśli już chcesz to tak nazywać. Sam Jezus w wizjach mistycznych nazywał to "słodkim i kojącym balsamem na Jego Rany".

Powinniśmy być zbawieni bez cierpienia? Nie. Jezus wysłużył ci zbawienie, ale nadal grzeszysz. Zło i cierpienie w świecie są skutkiem Twoich grzechów i zła popełnianego przez Twoje otoczenie. Jednak dzięki Jego męce możesz korzystać z sakramentu pokuty i pojednania, bo owo rozgrzeszenie jest darem od Ukrzyżowanego. On za nas cierpiał, ale nie usunął ze świata działania szatana - pokus, zła, grzechu i ludzkiej słabości. Nadal mamy wolną wolę i wybieramy między złem a dobrem. Wybierając zło, płacimy za to cierpieniem fizycznym, duchowym i psychicznym, moralnym i emocjonalnym.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-11 14:33

Michaela napisała:
"Błędem jest nawet popularne nazywanie Maryi "Współodkupicielką".

To akurat jest błąd. Nie mam czasu szukać, ani mariologiem nie jestem, więc przykład z netu, z kazania kard. Zenona Grocholewskiego.
"Współcierpiała z Chrystusem do tego stopnia, że bywa czasem nazywana nawet współodkupicielką."

http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/wloclawek/eucharystia_zrodlem__i.html

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 15:19

"chyba wszyscy powinnismy byc zbawieni bez cierpienia, bo On za nas cierpiał" - Żadne działanie nie ma sensu, jeśli nie jest podejmowane z miłości do Boga i ludzi. On cierpiał z miłości do nas: "W tym objawiła się miłość Boga ku nam,
że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1 J 4, 9-10) Dlatego św. Paweł zachęca: "Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować" (1 J 4,11)

Każdy człowiek jest powołany do życia, więc również do odwzajemniania miłości Boga. Jeśli nie ma tego odwzajemniania, to nie można mówić o miłości, a ona jest motorem wszystkiego, co robimy. Również cierpienie wpisuje się w to nasze powołanie. Jeśli będziemy odrzucać cierpienie, to znaczy, że nie będziemy odwzajemniać miłości wobec Boga. Na chrzcie świętym otrzymaliśmy znak Boga w Trójcy Jedynego (w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego), staliśmy się uczniami Jezusa Chrystusa, który mówi: "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Należymy do mistycznego ciała Chrystusa, jakim jest Kościół. Również poprzez przyjęcie i realizowanie swojego życiowego powołania, w które wpisane jest cierpienie, stajemy się tymi "latoroślami", czyli gałązkami wszczepionymi do pnia krzewu winorośli.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-09-11 15:28

Nie chciałbym rozpętywać tu dyskusji teologicznej, bo nie czas i miejsce, ale coś w tym pytaniu jest.
Każdy z nas, uczniów i naśladowców Jezusa Pana, który (patrz List do Hebrajczyków) jest jednocześnie i Arcykapłanem, i Ofiarą, uczestniczy w Arcykapłaństwie i Ofierze (Hbr 2,14), tak więc jesteśmy wezwani do współuczestnictwa (w ramach naszego ludzkiego wymiaru) w dziele odkupienia. Z pewnością poprzez wiarę a także poprzez uczynki.

Zbawienie nas wszystkich jest wielką Tajemnicą Boską. To ON zdecyduje w ostateczności, kto, dlaczego i jak będzie zbawiony. Posługując się własną Boską miarą, logiką, które nijak mają się do naszych. Wierzymy, że będziemy zbawieni. Ale nie wiemy, bo skąd? Wiedza jedno, wiara drugie. Chrześcijaństwo opiera się na wierze (m.in. w Anasthasis) a nie w wiedzę (nikt nie widział Jezusa wstającego z grobu).

Może rzeczywiście nasze ziemskie cierpienie nie jest potrzebne do zbawienia? A może jest? Jaki sens ma cierpienie w jednym a jakie w drugim przypadku? A może nie ma sensu w ogóle? Jest tylko efektem przypadku? Warto się nad tym zastanawiać, czemu nie?

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Diana (---.2.pxs.pl)
Data:   2012-09-11 15:54

@MaBi
Z kolei o. Bogusław Kochaniewicz z Papieskiej Komisji Mariologicznej powiedział kiedyś na wykładzie, że lepiej tego określenia nie używać, bo prowadzi do nieporozumień i nadinterpretacji (Kościół póki co odrzucił możliwość ustanowienia takiego dogmatu). Ofiara Jezusa jest pełna i doskonała i nikt (nawet Maryja) nie jest w stanie nic do niej dodać.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-11 17:21

Diana, zgadzam się, że określenie jest trudne. Ale nie można znowu powiedzieć, że to błąd sam w sobie.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: dziesiata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 21:55

To w takim razie warto sie zastanowic nad zakonami- w ktorych panuje poglad- ze masz upodobnic sie do Chrystusa i isc na Kalwarie. Moze Bóg tego nie chce? Moze On w ogole nie chce naszego cierpienia? Moze wlasnie cierpienie nie jest jak to sie mowi laska?

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Michaela (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 22:03

MaBi, jestem teologiem i wiem, co mówię. Miałam mariologię u jednego z największych w Polsce specjalistów - profesorów mariologii i to od niego usłyszałam, że nie powinno używać się tego tytułu w odniesieniu do Matki Bożej. Przytoczony przykład mówi, że "bywa czasem nawet nazywana współodkupicielką", ale kard. Grocholewski nie mówi, że jest to poprawne wyrażenie.
Ten zwrot wynika on z pobożnej ludowej wiary, iż świętość Maryi w połączeniu z jej cierpieniem Matki jest niejako współodkupieniem świata. Jednak specjaliści od mariologii - jak podaje Diana - nie chcą używać tego tytułu w obawie przed złą interpretacją. W tym kontekście lepiej mówić o współcierpieniu Maryi z Ukrzyżowanym Synem Bożym i takiego zwrotu użył kard. Grocholewski.

xc, jesteśmy powołani do współuczestnictwa w dziele odkupienia na mocy naszego włączenia w Kościół przez chrzest święty (uczestnictwo w potrójnej funkcji Chrystusa: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej). Czy ziemskie nasze cierpienie jest potrzebne do zbawienia? Na pewno jest dla nas łaską, jeśli umiemy je przyjąć i ofiarować Bogu w jakiejś intencji, a przede wszystkim w intencji wynagradzającej. Ono może stać się drogą do uświęcenia, ale tylko od nas zależy, czy tak się stanie. W łasce, jaką możemy wysłużyć sobie i innym poprzez cierpienie w jedności z męką Chrystusa, leży sens ludzkiego cierpienia. Warto o tym poczytać w liście "Salvifici doloris" Jana Pawła II.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-11 22:34

Michaela, będziemy się licytować, czyj profesor z mariologii był lepszy?
Kard. Grocholewski użył też słowa "współodkupicielka", nie zaprzeczysz chyba. Kończę swój udział.
A z mariologów polskich polecam o. prof. Napiórkowskiego.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2012-09-11 22:45

"nad zakonami - w ktorych panuje poglad - ze masz upodobnic sie do Chrystusa i isc na Kalwarie"
- W których zakonach panuje taki pogląd? Jeśli już rzuciłaś hasło "zakony", to zacytuj przynajmniej jeden odpowiedni tekst z dokumentu, który to potwierdza. Jednak nie "zakony" wymyśliły naśladowanie Chrystusa, ale On sam powiedział: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje". (Łk 9, 23).
"Zakony" obowiązuje to samo, co świeckich wiernych w zakresie naśladowania Chrystusa. Specyfiką życia w zakonie jest konsekracja. Nie jest to droga na Kalwarię, ale pełniejsze realizowanie chrześcijańskiego powołania, bo w formie oddania się Panu Bogu i Jego miłości oblubieńczej na wyłączność, potwierdzoną składanymi ślubami.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-11 23:39

Zaiste, za sugestią Soboru II Watykańskiego odchodzi się od tytułu Współodkupicielka. Ona pośredniczy w pośrednictwie Jezusa Chrystusa. Jedynym Odkupicielem jest Jezus Chrystus.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Blueberry (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-12 22:30

Jakieś pomieszanie pojęć panuje w tym wątku. Używa się tu zamiennie terminu odkupienie i zbawienie. Rzeczywiście jedynym Odkupicielem jest Jezus Chrystus i w związku z tym każdy jest juz odkupiony. Natomiast nie każdy jest zbawiony. Nikogo nie można zmusić do zbawienia.

"Każdy jest odpowiedzialny za swe własne zbawienie tak dalece, jak ono tego wymaga, gdyż nie może się dokonać bez współdziałania jego wolności. Każdy jest również odpowiedzialny za zbawienie innych ponieważ ma możność uproszenia im łaski w modlitwie."

"Wolność, która człowieka izoluje i ukierunkowuje wyłącznie na niego samego, wiąże go zarazem nierozdzielnie z drugimi i tworzy prawdziwą wspólnotę losu. Człowiek odpowiada za swe zbawienie, bo nie osiągnie go bez swego współdziałania i nikt go z tej odpowiedzialności nie może zwolnić. Odpowiada też jednocześnie za zbawienie innych a wszyscy inni za jego, i nikt się od odpowiedzialności nie zdoła uchylić."

Edyta Stein - Doktor Kościoła, "Twierdza duchowa", Poznań 2006, s. 59, 60.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-09-13 04:37

"MaBi, jestem teologiem i wiem, co mówię."
Gdy slysze taka pewnosc przypomiana sie mi sie co mowil Fr Lou, ludzie ktorzy czegos sa pewni czesto sie myla.
Zas Fr dr Thomas Green, mowil jesli ktos jest pewny, ze to pochodzi od Boga, ty rownie mozesz byc pewien, ze nie jest.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Michaela (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-13 18:16

MaBi, musisz postawić zawsze na swoim? W porządku. Nie zabraniam Tobie używać tytułu "Współodkupicielka". Podpierając się jedynie stanowiskiem znajomych dogmatyków oraz własną refleksją, uważam za niewłaściwe posługiwanie się tym maryjnym tytułem. Jeśli zostanie ogłoszony taki dogmat, pokornie przyznam się do swego błędu. Jednak na razie wolę mówić: Matka Odkupiciela albo Pośredniczka łask. A o.prof. St. C. Napiórkowskiego znam dobrze i wskaż mi, proszę, jakąś jego publikację albo artykuł, gdzie uzasadnia on ten tytuł.

Jurek, czy ja gdziekolwiek powiedziałam, że jestem pewna? Nie. Powiedziałam tylko, że jestem teologiem i jestem świadoma tego, co mówię.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-13 20:18

MaBi też jest teologiem. I też wie co mówi :)) Tak jak ty "jest świadoma tego co mówi".

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-09-14 11:57

Miałam się już nie odzywać. Odpowiadam tylko.
Michaelo, w którym miejscu napisałam, że o. Napiórkowski używa terminu "współodkupicielka"? Gdzie napisałam, że sama używam tego terminu?
A jestem uparta, to fakt. Tyle, że akurat mam inne zdanie niż mi przypisujesz.
Uważam jedynie, że stwierdzenie, iż nazywanie Matki Bożej współodkupicelką jest błędem teologicznym to błąd - bo nie jest to zabronione, zakazane, herezja itd. Jeśli oficjalnie UNK zakaże, to przyznam Ci rację. Chyba, że już zakazał, a ja jestem do tyłu, bo to nie moja działka.

 Re: Skoro Bóg za mnie umarł, to dlaczego sa powolania do wspolodkupienia?
Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-09-15 15:01

Paweł napisał ciekawe słowa:
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.” /Kol 1,24/
Chyba nie da się ich zrozumieć inaczej jak tylko mając na uwadze zadośćuczynienie (zarówno w czasie czyjegoś życia, jak i po śmierci). W przeciwnym wypadku musielibyśmy przyjąć iż Ofiara Jezusa nie była wystarczająca do wybawienia nas wszystkich od wiecznego potępienia!

My (Kościół) cierpimy jako Ciało Chrystusa które zostało wydane na śmierć dla Odkupienia.

Myślę że sprawę dość jednoznacznie pokazuje sprawa Maryi.
Czy jest ona Współodkupicielką?

W SENSIE ŚCISŁYM – NIE
Trzeba tu zaraz na wstępie zastrzec, że (podobnie jak w przypadku pośrednictwa) NIE MA takiego dogmatu. Owszem, pewno środowiska zwracały się z takim postulatem, jednak nie został on uwzględniony a Sobór Watykański II nie podniósł sprawy użycia takiego określenia. Myślę że to dobrze, gdyż tytuł taki mógłby być powodem kolejnych nieporozumień.
Zresztą, ponieważ Maryja potrzebowała (jak każdy) odkupienia i została odkupiona (choć w sposób specjalny – przez Niepokalane Poczęcie) więc nie może być Odkupicielką innych (a więc i swoją).
Aby rozwiać wątpliwości co do nauki Kościoła na ten temat, cytuję (kolejny raz !) wykładnię Katechizmową na temat zasług człowieka:
„2007 W znaczeniu ściśle prawnym NIE ISTNIEJE ZE STRONY CZŁOWIEKA ZASŁUGA WZGLĘDEM BOGA. Nierówność między Nim a nami jest niezmierna, ponieważ wszystko otrzymaliśmy od Niego jako naszego Stwórcy.

2008 Zasługa człowieka u Boga w życiu chrześcijańskim wynika z tego, że Bóg w sposób dobrowolny postanowił włączyć człowieka w dzieło swojej łaski. Ojcowskie działanie Boga jest pierwsze dzięki Jego poruszeniu; wolne działanie człowieka jest wtórne jako jego współpraca, tak że zasługi dobrych uczynków powinny być przypisane najpierw łasce Bożej, a dopiero potem wiernemu. Zasługa człowieka powraca zatem do Boga, odkąd jego dobre uczynki mają swoje źródło w Chrystusie z natchnień i pomocy Ducha Świętego.
(…)
2010 Ponieważ w porządku łaski inicjatywa należy do Boga, dlatego nikt nie może wysłużyć sobie pierwszej łaski, która znajduje się u początku nawrócenia, przebaczenia i usprawiedliwienia. PORUSZENI PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO I MIŁOŚĆ MOŻEMY PÓŹNIEJ WYSŁUŻYĆ SOBIE I INNYM ŁASKI POTRZEBNE ZARÓWNO DO NASZEGO UŚWIĘCENIA, WZROSTU ŁASKI I MIŁOŚCI, JAK I DO OTRZYMANIA ŻYCIA WIECZNEGO. Same tylko dobra doczesne, jak zdrowie, przyjaźń, mogą zostać wysłużone zgodnie z mądrością Bożą. Te łaski i dobra są przedmiotem modlitwy chrześcijańskiej. Modlitwa wyraża naszą potrzebę łaski dla czynów zasługujących.”

Jeżeli ktoś chce stosować wobec Maryi tytuł „współodkupicielki” , musi dołożyć starań by było jasne że jest on używany w bardzo zawężonym znaczeniu.
Osobiście uważam że należy tego zaniechać, by nie budzić niepotrzebnych nieporozumień. Podobnymi chyba przesłankami kierowali się ojcowie Soboru Watykańskiego II odrzucając propozycję oficjalnego zatwierdzenia tytułów „Pośredniczka” i „Współodkupicielka”.

WSPÓŁODKUPICIELSTWO JAKO „TOWARZYSZENIE”
W tym znaczeniu w pewnym wąskim sensie każdy z nas jest wspolodkupicielem - z tym, ze (podobnie jak w przypadku pośrednictwa) - jest w przeciwieństwie do Chrystusa współodkupicielem niekoniecznym i nasze współodkupicielstwo na figę by się zdało, gdyby nie Jezus. O takim współodkupicielstwie ludzi mówi św. Pawel:
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.” /Kol 1,24/
(Nawiasem mówiąc, gdyby słowa te nie były tekstem biblijnym, lecz wypowiedziałby je np. papież, niewątpliwie wzbudziłby oburzenie całego protestanckiego świata)
Paweł posunął się zresztą dalej:
„Ale gdy ZNOSIMY UDRĘKI - to dla pociechy i ZBAWIENIA waszego; a gdy pocieszani jesteśmy - to dla waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy.” /2 Kor 1,6/
Werset ten jest jednocześnie odpowiedzią na twierdzenia iż cierpienie nie jest drogą do zbawienia oraz wskazaniem iż Bóg wyznaczył ludziom pewną rolę (a może – pewne uczestnictwo – niekonieczne, ale dane jako łaska) w zbawianiu bliźnich. Cierpienie jest przyjęciem swojej cielesności, a nie jej odrzuceniem: „Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” /Mt 16,24/
Maryja niewątpliwie cierpiała – jestem ojcem i nawet nie chcę wyobrażać sobie co czułbym gdyby mój syn umierał na krzyżu- nagi, znieważony i opluty. To cierpienie zresztą zostało przepowiedziane już w proroctwie po narodzinach Jezusa, gdzie Symeon mówi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A TWOJĄ DUSZĘ MIECZ PRZENIKNIE, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.” /Łk 2, 34b-35/
Podsumowując temat współodkupienia: nie wiem, czemu Jezus zechciał wykorzystać ludzi do pomocy w swojej misji zbawienia świata. Nie ma wątpliwości że udział ten nie jest konieczny. Nie zmienia to jednak faktu, iż wyraźnie wyraził taką wolę. I nie mi z nią dyskutować. Prawdą natomiast jest, iż pośrednictwo Jezusa jest JEDYNYM KONIECZNYM POŚREDNICTWEM i jedynie Jego odkupienie jest JEDYNYM KONIECZNYM ODKUPIENIEM. Dlatego zresztą Jezus przyszedł na świat – tylko On mógł zrealizować to pośrednictwo i to odkupienie.
Na tym tle ciekawe wydaje się podobieństwo pomiędzy Miriam (Maryją) z Nazaretu a Miriam – siostrą Mojżesza. Miriam pozostaje w cieniu, z pewnością to nie ona wyprowadza Żydów z Egiptu – nikt nie nazwałby ją na wzór Mojżesza „pośredniczką Starego Przymierza”. Księga Wyjścia wymienia ją tylko w jednym miejscu (Wj 15, 20-21). A jednak jej towarzyszenie Mojżeszowi i Aaronowi musiało być bardzo ważne, skoro prorok Micheasz mówiąc o Wyjściu z Egiptu wymienia ją jednym tchem z braćmi:
„Otom cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem ciebie i posłałem przed obliczem twoim Mojżesza, Aarona i Miriam.” /Mi 6,4/
Maryja jest bardzo podobna do Miriam – jej „zasługą” jest towarzyszenie Chrystusowi, który zbawia świat.
W Małym Słowniku Maryjnym czytamy „Maryja nic nie dodaje do Odkupienia, z którego sama pierwsza korzysta przez swoje niepokalane poczęcie. Jezus sam nas odkupia i pojednuje”
A wszystko dlatego że cierpienia Maryi, moje, Twoje, czy kogokolwiek innego poza Jezusem nie mogą zbawić człowieka. Nie jest jednakże tak, by nie miały one żadnej wartości – owszem, mają, ale jedynie w łączności z Ofiarą Jezusa.


Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2011:
„MIŁOŚĆ CHRYSTUSA JEST W NAS ŹRÓDŁEM WSZYSTKICH NASZYCH ZASŁUG PRZED BOGIEM. Łaska, jednocząc nas z Chrystusem czynną miłością, zapewnia nad przyrodzoną jakość naszym czynom, a przez to ich zasługę tak przed Bogiem, jak przed ludźmi. Święci zawsze mieli żywą świadomość, że ich zasługi są czystą łaską.”
Niezbadane są drogi Pana. Wprowadza nas czynnie w dzieło zbawienia, w swój Plan, powołuje nas w tym Planie do różnych zadań - choć na mój rozum nie jesteśmy mu do tego potrzebni...

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: