Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-15 15:01
Paweł napisał ciekawe słowa:
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.” /Kol 1,24/
Chyba nie da się ich zrozumieć inaczej jak tylko mając na uwadze zadośćuczynienie (zarówno w czasie czyjegoś życia, jak i po śmierci). W przeciwnym wypadku musielibyśmy przyjąć iż Ofiara Jezusa nie była wystarczająca do wybawienia nas wszystkich od wiecznego potępienia!
My (Kościół) cierpimy jako Ciało Chrystusa które zostało wydane na śmierć dla Odkupienia.
Myślę że sprawę dość jednoznacznie pokazuje sprawa Maryi.
Czy jest ona Współodkupicielką?
W SENSIE ŚCISŁYM – NIE
Trzeba tu zaraz na wstępie zastrzec, że (podobnie jak w przypadku pośrednictwa) NIE MA takiego dogmatu. Owszem, pewno środowiska zwracały się z takim postulatem, jednak nie został on uwzględniony a Sobór Watykański II nie podniósł sprawy użycia takiego określenia. Myślę że to dobrze, gdyż tytuł taki mógłby być powodem kolejnych nieporozumień.
Zresztą, ponieważ Maryja potrzebowała (jak każdy) odkupienia i została odkupiona (choć w sposób specjalny – przez Niepokalane Poczęcie) więc nie może być Odkupicielką innych (a więc i swoją).
Aby rozwiać wątpliwości co do nauki Kościoła na ten temat, cytuję (kolejny raz !) wykładnię Katechizmową na temat zasług człowieka:
„2007 W znaczeniu ściśle prawnym NIE ISTNIEJE ZE STRONY CZŁOWIEKA ZASŁUGA WZGLĘDEM BOGA. Nierówność między Nim a nami jest niezmierna, ponieważ wszystko otrzymaliśmy od Niego jako naszego Stwórcy.
2008 Zasługa człowieka u Boga w życiu chrześcijańskim wynika z tego, że Bóg w sposób dobrowolny postanowił włączyć człowieka w dzieło swojej łaski. Ojcowskie działanie Boga jest pierwsze dzięki Jego poruszeniu; wolne działanie człowieka jest wtórne jako jego współpraca, tak że zasługi dobrych uczynków powinny być przypisane najpierw łasce Bożej, a dopiero potem wiernemu. Zasługa człowieka powraca zatem do Boga, odkąd jego dobre uczynki mają swoje źródło w Chrystusie z natchnień i pomocy Ducha Świętego.
(…)
2010 Ponieważ w porządku łaski inicjatywa należy do Boga, dlatego nikt nie może wysłużyć sobie pierwszej łaski, która znajduje się u początku nawrócenia, przebaczenia i usprawiedliwienia. PORUSZENI PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO I MIŁOŚĆ MOŻEMY PÓŹNIEJ WYSŁUŻYĆ SOBIE I INNYM ŁASKI POTRZEBNE ZARÓWNO DO NASZEGO UŚWIĘCENIA, WZROSTU ŁASKI I MIŁOŚCI, JAK I DO OTRZYMANIA ŻYCIA WIECZNEGO. Same tylko dobra doczesne, jak zdrowie, przyjaźń, mogą zostać wysłużone zgodnie z mądrością Bożą. Te łaski i dobra są przedmiotem modlitwy chrześcijańskiej. Modlitwa wyraża naszą potrzebę łaski dla czynów zasługujących.”
Jeżeli ktoś chce stosować wobec Maryi tytuł „współodkupicielki” , musi dołożyć starań by było jasne że jest on używany w bardzo zawężonym znaczeniu.
Osobiście uważam że należy tego zaniechać, by nie budzić niepotrzebnych nieporozumień. Podobnymi chyba przesłankami kierowali się ojcowie Soboru Watykańskiego II odrzucając propozycję oficjalnego zatwierdzenia tytułów „Pośredniczka” i „Współodkupicielka”.
WSPÓŁODKUPICIELSTWO JAKO „TOWARZYSZENIE”
W tym znaczeniu w pewnym wąskim sensie każdy z nas jest wspolodkupicielem - z tym, ze (podobnie jak w przypadku pośrednictwa) - jest w przeciwieństwie do Chrystusa współodkupicielem niekoniecznym i nasze współodkupicielstwo na figę by się zdało, gdyby nie Jezus. O takim współodkupicielstwie ludzi mówi św. Pawel:
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.” /Kol 1,24/
(Nawiasem mówiąc, gdyby słowa te nie były tekstem biblijnym, lecz wypowiedziałby je np. papież, niewątpliwie wzbudziłby oburzenie całego protestanckiego świata)
Paweł posunął się zresztą dalej:
„Ale gdy ZNOSIMY UDRĘKI - to dla pociechy i ZBAWIENIA waszego; a gdy pocieszani jesteśmy - to dla waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy.” /2 Kor 1,6/
Werset ten jest jednocześnie odpowiedzią na twierdzenia iż cierpienie nie jest drogą do zbawienia oraz wskazaniem iż Bóg wyznaczył ludziom pewną rolę (a może – pewne uczestnictwo – niekonieczne, ale dane jako łaska) w zbawianiu bliźnich. Cierpienie jest przyjęciem swojej cielesności, a nie jej odrzuceniem: „Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” /Mt 16,24/
Maryja niewątpliwie cierpiała – jestem ojcem i nawet nie chcę wyobrażać sobie co czułbym gdyby mój syn umierał na krzyżu- nagi, znieważony i opluty. To cierpienie zresztą zostało przepowiedziane już w proroctwie po narodzinach Jezusa, gdzie Symeon mówi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A TWOJĄ DUSZĘ MIECZ PRZENIKNIE, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.” /Łk 2, 34b-35/
Podsumowując temat współodkupienia: nie wiem, czemu Jezus zechciał wykorzystać ludzi do pomocy w swojej misji zbawienia świata. Nie ma wątpliwości że udział ten nie jest konieczny. Nie zmienia to jednak faktu, iż wyraźnie wyraził taką wolę. I nie mi z nią dyskutować. Prawdą natomiast jest, iż pośrednictwo Jezusa jest JEDYNYM KONIECZNYM POŚREDNICTWEM i jedynie Jego odkupienie jest JEDYNYM KONIECZNYM ODKUPIENIEM. Dlatego zresztą Jezus przyszedł na świat – tylko On mógł zrealizować to pośrednictwo i to odkupienie.
Na tym tle ciekawe wydaje się podobieństwo pomiędzy Miriam (Maryją) z Nazaretu a Miriam – siostrą Mojżesza. Miriam pozostaje w cieniu, z pewnością to nie ona wyprowadza Żydów z Egiptu – nikt nie nazwałby ją na wzór Mojżesza „pośredniczką Starego Przymierza”. Księga Wyjścia wymienia ją tylko w jednym miejscu (Wj 15, 20-21). A jednak jej towarzyszenie Mojżeszowi i Aaronowi musiało być bardzo ważne, skoro prorok Micheasz mówiąc o Wyjściu z Egiptu wymienia ją jednym tchem z braćmi:
„Otom cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli wybawiłem ciebie i posłałem przed obliczem twoim Mojżesza, Aarona i Miriam.” /Mi 6,4/
Maryja jest bardzo podobna do Miriam – jej „zasługą” jest towarzyszenie Chrystusowi, który zbawia świat.
W Małym Słowniku Maryjnym czytamy „Maryja nic nie dodaje do Odkupienia, z którego sama pierwsza korzysta przez swoje niepokalane poczęcie. Jezus sam nas odkupia i pojednuje”
A wszystko dlatego że cierpienia Maryi, moje, Twoje, czy kogokolwiek innego poza Jezusem nie mogą zbawić człowieka. Nie jest jednakże tak, by nie miały one żadnej wartości – owszem, mają, ale jedynie w łączności z Ofiarą Jezusa.
Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 2011:
„MIŁOŚĆ CHRYSTUSA JEST W NAS ŹRÓDŁEM WSZYSTKICH NASZYCH ZASŁUG PRZED BOGIEM. Łaska, jednocząc nas z Chrystusem czynną miłością, zapewnia nad przyrodzoną jakość naszym czynom, a przez to ich zasługę tak przed Bogiem, jak przed ludźmi. Święci zawsze mieli żywą świadomość, że ich zasługi są czystą łaską.”
Niezbadane są drogi Pana. Wprowadza nas czynnie w dzieło zbawienia, w swój Plan, powołuje nas w tym Planie do różnych zadań - choć na mój rozum nie jesteśmy mu do tego potrzebni...
|
|