Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-12 13:21
Modlitwa MOŻE być formą ucieczki przed działaniem, ale tylko ty możesz powiedzieć czy u ciebie tak jest. Przemyśl to swoje zdanie: "mając do wyboru działanie i modlitwę, wybieram modlitwę". Dlaczego tak jest? I na czym konkretnie to polega? Możesz pomóc nieść ciężką siatkę sąsiadce, ale zamiast tego modlisz się: "Boże, ona się tak męczy, spraw, żeby jej było w życiu trochę lżej"? ;))) Jeśli niedziałanie bierze się z lenistwa czy skąpstwa, to modlitwa może być wtedy tylko uspokajaniem własnego sumienia: "coś jednak robię". Przecież jedno drugiemu nie przeczy ani nie przeszkadza. Aktualna pomoc to działanie (pomoc fizyczna, pożyczka, dobre słowo, wysłuchanie), a modlitwa - to objęcie pomocą całego życia tej osoby, czego sam najprawdopodobniej nie możesz zrobić, stąd prośba do Boga.
Jeśli natomiast niedziałanie wynika nie z lenistwa czy skąpstwa, tylko np. nie wiesz co robić, nie potrafisz tego zrobić, nie wiesz co jest najlepsze (np. dawanie pieniędzy żebrzącym najczęściej nie jest dobre, zbyt częste i długie wysłuchiwanie cudzych problemów może niepotrzebnie zbyt związać kogoś z tobą, a tego nie chcesz, nie można ciągle sprzątać cudzego mieszkania bo ktoś będzie cię wykorzystywał, albo nie umiesz cierpliwie słuchać i sprawiasz ból zwierzającemu się), to lepiej na razie objąć go tylko modlitwą, która naprawdę jest wielką pomocą. Zabieranie się za rzeczy, na których człowiek zupełnie się nie zna, może wyrządzić krzywdę. Np. pomoc w chorobie psychicznej czy wielkiej depresji, nie mając pojęcia o tej chorobie. Albo pożyczanie pieniędzy alkoholikowi.
Wspomniane przez ciebie np. katastrofy, o których wiesz z TV czy radia: modlitwa jest tu konieczna, bo nie pomożesz wszystkim. Ale dlaczego po modlitwie nie możesz wysłać tego SMS-a, o który proszą? Jeszcze nie masz żony i dzieci, nie zabierasz im chleba. Nie chodzi o przesłanie wszystkiego, co masz na koncie, ale przez SMS za 5 zł nie zbiedniejesz. Tu nie mamy wątpliwości, że wielu ludzi zostało bardzo skrzywdzonych (bez domu, bez mebli, bez nóg) i ogromnie potrzebują wsparcia. Gdyby każdy z nas wysłał tego SMS-a, to by się uzbierało. Sama modlitwa (gdy możesz wesprzeć) byłaby w takiej sytuacji prośbą: "Panie Boże, niech kto inny im pomoże". A jeśli sam potrafisz otworzyć kieszeń, wtedy modlitwa będzie już inna: o umiejętność dźwigania tego krzyża, o niezałamanie się.
Pragnienie modlitwy jest piękne. Dla wielu z nas naturalna jest modlitwa, gdy jedzie karetka pogotowia na sygnale, gdy wydarzyła się tragedia lub za tych, co gdzieś teraz umierają czy cierpią. To jedyna możliwa pomoc. W innych sytuacjach trzeba siebie spytać: dlaczego chcę lub nie chcę tego zrobić. Jeśli mam dla siebie wytłumaczenie i sama w nie wierzę, to wszystko jest w porządku. Choćby cały świat uważał inaczej. Jeśli jednak nie jestem pewna swojego tłumaczenia - lepiej coś dobrego zrobić niż nie zrobić. Pojawiające się wątpliwości mogą być sygnałem sumienia, żeby pomnożyć miłość. Gdy wątpliwości trwają długo - koniecznie porozmawiać o tym w konfesjonale. I wcale nie dlatego, że przypadkowy nieznajomy ksiądz w konfesjonale lepiej zna odpowiedź. To ze względu na nas samych. To my w konfesjonale jesteśmy bardziej szczerzy i bardziej otwarci. W konfesjonale łatwiej nam ocenić szczerze swoje intencje. I dzięki wypowiedzeniu tego w konfesjonale, nie pozwalamy diabłu szeptać do ucha.
|
|