Autor: Nell (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2012-09-22 14:41
Absolutnie zgadzam się co do definicji modlitwy chrześcijańskiej i pogańskiej. Jednak moim zdaniem wyciągasz z nich błędny wniosek. Uważasz, że chrześcijanin o nic nie powinien Boga prosić (tak przynajmniej rozumiem to, co napisałeś). To nieprawda. Bóg pragnie, byśmy prosili Go o to, czego potrzebujemy - świadczy o tym chociażby treść modlitwy "Ojcze nasz", której nauczył nas Jezus. Wszystko zależy od wyczucia językowego, ale moim zdaniem słowa "upraszać łaski" dobrze wyrażają istotę chrześcijańskiej modlitwy prośby. "Upraszać" znaczy prosić pokornie i usilnie. Kiedy zwracamy się do Boga o coś, czego potrzebujemy, stajemy w postawie stworzenia zależnego od swojego Stwórcy, dziecka zależnego od swojego Ojca. Zatem w postawie zgodnej z obiektywną prawdą o nas. Mówimy w ten sposób "Wiem, że sam nie jestem w stanie sobie tego zapewnić, każde dobro pochodzi od Ciebie, Boże". Wszystko jedno, czy prosimy o zdrowie, o zdany egzamin, czy o to, żeby bardziej Boga kochać - zawsze mamy szansę uświadomić sobie przy tym, że nic nie możemy sami. Ponadto "upraszanie", czyli pokorne proszenie, oznacza także, że zdajemy sobie sprawę, iż to Bóg lepiej wie czego nam potrzeba. Prosimy zatem o różne rzeczy zgadzając się jednocześnie, że Bóg może nam ich nie dać, jeśli nie będą zgodne z Jego wolą. Natomiast do tego, by modlitwa prośby była usilna (żeby nie powiedzieć "namolna" ;)) zachęca nas sam Jezus w Ewangelii, np. Łk 11, 5-13. Nie widzę też problemu w słowie "łaska" - przecież dary, którymi Bóg nas obsypuje, tak po sprawiedliwości nam się nie należą. Są przejawem Bożego Miłosierdzia, czyli miłości okazywanej tym, którzy nie zasługują. Jeżeli otrzymuję coś, na co nie zasługuję, to jest to łaska.
Zatem zachęcając nas do "upraszania łask" Kościół zachęca nas do pokornej i ufnej postawy wobec Boga, dalekiej od pogańskiego "obłaskawiania bóstwa".
Co do tego, że niewystarczająco wyjaśnia się w Kościele sens modlitwy prośby i ewentualnego wprowadzania wiernych w błąd. Moim zdaniem to zależy, po pierwsze, od parafii. W mojej kapłani tłumaczą te kwestie na kazaniach często. A po drugie od tego, czy dany wierny w ogóle chce się naprawdę dowiedzieć, o co chodzi w modlitwie chrześcijańskiej. Jak ktoś naprawdę chce sięgnąć głębiej, to zwykle sięga i się dowiaduje. Ten, kto się nie chce dowiadywać, wiele sformułowań będzie rozumieć źle i nie ma na to rady.
|
|