Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-09-26 13:00
To prawda, że w KKK pośród grzechów jest zapisany także rozwód. Ale grzech jest wtedy, gdy to JA chcę rozwodu, właśnie jak to ujęła autorka pytania: grzechem są nasze "poczynania rozwodowe". Żądanie, namawianie, planowanie itd. Zgoda na rozwód, którego żąda współmałżonek, wynika często z bezradności, strachu, chęci zabezpieczenia finansowego dla dziecka, czyli z krzywdy, a nie ze złej woli. Nie zawsze można otrzymać separację, bo "gdy jeden z małżonków żąda orzeczenia separacji, a drugi orzeczenia rozwodu i żądanie orzeczenia rozwodu jest uzasadnione, to stosownie do art. 612 § 1 Kodeksu rodzinnego sąd orzeka rozwód". Wiedząc, że małżonek i tak wniesie o rozwód, a teraz posługuje się szantażem i niezgoda staje się wojną z dużymi krzywdami, można się na rozwód zgodzić. Takie decyzje najlepiej podejmować w konfesjonale, bo samemu łatwo się usprawiedliwiać. Znam sytuację (nie chcę jej opisywać), kiedy żona aż cztery razy pytała o to w konfesjonale, bo chciała mieć pewność, że nie popełni grzechu, zgadzając się na rozwód.
Nie można więc powiedzieć, że zgoda na rozwód jest grzechem, a najwyżej, że zgoda na rozwód MOŻE być grzechem, jeśli WYKORZYSTUJE się tylko decyzję wzpółmałżonka (albo wręcz prowokuje do takiej decyzji), bez rozsądnej walki i przetrwanie małżeństwa.
Jeśli więc możemy mówić o "błędzie" to bardziej polega on na tym, że PRZED rozwodem nie rozmawiałaś na ten temat w konfesjonale, żeby siebie samą upewnić, czy jest to jedyne wyjście, a nie "spowiedź z rozwodu", jeśli zgoda była tylko ucieczką przez wojną, przemocą, lub ochroną praw dziecka lub zwyczajnie brakiem sił na podjęcie dalszych prób bycia razem.
|
|