Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2012-11-02 00:27
Przykro mi, że jesteś w trudnej sytuacji, dodatkowo prosisz w modlitwie o pomoc, ale masz wrażenie, że jej nie dostajesz. Mam pytanie duchowe: czy jak się modlisz, to tylko prosisz o różne rzeczy: więcej pieniędzy, lepszą pracę, pomoc, opiekę, zdrowie itd, czy też może dziękujesz i uwielbiasz Boga?
Może masz wrażenie, że nie masz za co dziękować, ale od ręki mogę się z tym nie zgodzić: jak dotąd codziennie się rano budzicie wszyscy żywi, słońce dla Was wstaje, macie dom, gdzie możecie mieszkać (z remontem czy bez), masz dwójkę dzieci, kochacie się z mężem, masz w prezencie od swego taty internet, i pewnie o wiele, wiele więcej rzeczy i łask, które codziennie otrzymujecie od Boga.
Może Wasze trudności to Boży sposób, by się do Niego zwrócić nie tylko z listą życzeń (chociażby uprawnionych), ale też z dziękczynieniem i uwielbieniem?
Jest taki prosty schemat modlitwy, od którego możesz w każdej chwili zacząć: codziennie tyle samo czasu poświęcić na: uwielbienie Boga(pieśni, psalmy, Imiona Boże z Biblii, atrybuty Boga), dziękczynienie(dziękowanie za łaski i błogosławieństwa, psalmy dziękczynne, pieśni), wyznawanie grzechów(rachunek sumienia, żałowanie, nie tylko w dniu spowiedzi, ale każdego dnia) i dopiero na końcu prośby, najpierw za innych, np za męża, za dzieci, za rodziców, i za siebie.
Jesteś w stanie to zrobić? Nie tylko prosić, prosić, prosić, ale zacząć od uwielbienia? Może zrób właśnie tak, najpierw uwielbiaj, potem dziękuj, wyznawaj, a gdy dojdziesz do proszenia powiedz Bogu, jak jest Ci ciężko w tych wszystkich trudnościach, i zapytaj Go, czy chce Ci coś przez te problemy powiedzieć? Ale nie dopytuj dlaczego, bo jeśli nie otrzymasz odpowiedzi od ręki(a Bóg nie musi Ci jej wcale udzielić, bo to Jego prawo), możesz się czuć rozczarowana.
Czytasz Pismo, czytania, chodzisz regularnie do Kościoła, spowiedzi, modlisz się codziennie(nie tylko prosząc, ale też dziękując)? Rozmawiasz z Bogiem? Czy ktoś Ci kiedykolwiek powiedział, że cierpienie ludzie sami na siebie sprowadzili, i nadal to robią każdego dnia, poprzez wybieranie grzechu? Nawet jeśli uważasz, że jesteś niewinna, (np taki Hiob był), to nie oznacza, że tak faktycznie jest i z tego powodu należą Ci się przywileje. U Was są trudności finansowe, a w wielu krajach na świecie ludzie są zabijani z powodu wiary, i nie czują się opuszczeni przez Boga, wprost przeciwnie. Co trzy minuty ginie chrześcijanin, bo nie chce wyrzec się wiary w Jezusa Chrystusa, a czasem tylko tyle wystarczy żeby przeżyć. Czy ci ludzie są zmuszani do wyznawania wiary w Jezusa Chrystusa? Nie, sami Go wybierają, wiedząc, że wybierają też śmierć, a w najlepszym wypadku utratę domu, brak pracy, głód i poniewierkę, i pomimo tego nie tracą wiary!
Tak po ludzku patrząc, gdybym miała bliską przyjaciółkę, która jest w ciężkiej sytuacji, i gdy do mnie przychodzi o niczym innym nie rozmawia i tylko ciągle czegoś ode mnie chce(pożycz mi pieniądze, daj mi to, daj mi tamto, pomóż mi w tym, tamtym), to nawet gdybym mogła jej pomóc dwa razy bym się zastanowiła: czy moja pomoc ma sens, czy nasza relacja ma dla niej jakieś znaczenie oprócz tego, że ciągle prosi mnie o pomoc(nawet uprawnioną, bo np ma głodne dzieci). Najpierw porozmawiałbym z nią o naszej relacji, nawet gdybym miała na jej prośbę o jedzenie dla dzieci powiedzieć "nie", może dopiero to by zwróciło jej uwagę... Pamiętaj jednak, że Bóg to nie przyjaciółka. Bóg nie potrzebuje naszego uwielbienia i dziękczynienia: to MY go potrzebujemy, żeby wzrastać w naszej relacji z Panem, żeby Go poznawać i żeby On mógł poznać nas. Ciągnąc przykład z przyjaciółką: komu szybciej pomogę, dobrej przyjaciółce, którą dobrze znam i z którą łączy mnie bliska relacja, czy komuś kto wpada do mnie raz w tygodniu na godzinę i ciągle czegoś żąda, chce, domaga się....
Być może się mylę, nie znam tak dobrze Waszej sytuacji, ale gorąco zachęcam: znajdź czas(a masz go, gdy dzieci idą do przedszkola) i uwielbiaj Pana, dziękuj Mu, chociażby sprzątając dom, gotując obiad, robiąc pranie... I tak jak ktoś już napisał: szukaj też ludzkich rozwiązań, mnie wiele razy Bóg zaskoczył pomocą tam, gdzie się jej nie spodziewałam. Skoro mąż jest w domu, pokaż Mu dyskusję na tym forum i zachęć, by modlił się wraz z Tobą. Może w tym jest problem, że TY sama wszystko chcesz robić, a On nie ma okazji modlić się, prosić za Waszą rodziną?
W kwestii miłości Boga: Jezus urodził się w oborze, stajni, wśród zwierząt, Ty zapewne rodziłaś w czystym szpitalu. Tuż po narodzeniu Herod chciał Go zabić, Ty nie wspominasz o żadnym prześladowcy. Jezus zgodził się na biczowanie do kości, ukoronowanie cierniem, opluwanie, bicie, obrażanie, wyszydzanie, niesienie krzyża, pod którym upadł z powodu osłabienia od wcześniejszych ran, wreszcie pozwolił się przybić do krzyża, na którym umarł za nasze grzechy: oto jak bardzo nas ukochał. Zrobił to, bo nas kocha. Ciebie i całą Twą rodzinę także.
Z Panem Bogiem.
|
|