Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2012-10-04 10:49
Współczuję wszystkim szukającym odpowiedzi na forum. Nigdy nie usłyszą tego, co chcą usłyszeć ;)) Jak odkładają ślub ze względu na wesele, to dostają po uszach, bo wesele nie ma znaczenia, tylko ślub. Jak decydują się na ślub, choć nie mają na wesele, to obsłuchują, że trzeba żyć we wspólnocie, a nie dziwaczyć :)) Jak nie przepracują tematów małżeńskich, to źle. Jak za dużo o tym rozmawiają, to też źle :)) Jak się kłócą przed ślubem, to źle. Jak się nie kłócą to wszystko jest za słodkie :))
Oczywiście, mogę się mylić, ale ja rozumiem problem trochę inaczej. Autorka wątku pisze:
"Ze względu na dobre przeżycie Sakramentu Małżeństwa pragniemy zrezygnować z hucznej zabawy po ślubie. Ograniczyć gości do najbliższej rodziny. Nie koncentrować się przez np. rok na zbieraniu funduszy i przygotowywaniu wesela. Jestem osobą typu perfekcjonista. Gdy coś mi się nie udaje tracę głowę. Boję się, że skupię się na dobieraniu koloru serwetek lub rodzaju kotletów a umknie mi to, co najważniejsze. Chcielibyśmy zamiast wesela odbyć rekolekcje w ciszy tuż przed ślubem. Nie chcemy odkładać ślubu ze względu na wesele."
Czyli
1. chce zrobić przyjęcie dla najbliższych (może nie wszystkich cioć, ale się nie izoluje od rodziny)
2. nie ma pieniędzy na duże wesele, musiałaby odłożyć ślub na później i ciułać pieniądze, a podejrzewa, że wtedy to stałoby się ważniejsze niż sam sakrament
3. rekolekcje w ciszy chcą odbyć PRZED ślubem, a nie jako podróż poślubną, czyli nie uciekną gościom, będą mieć dla nich czas
Nikt nie ma obowiązku urządzać wesela. Nawet jeśli ma na nie pieniądze, a tym bardziej, jeśli nie ma. "Bliscy oczekuja hucznej zabawy: ( i się poczują dotknięci naszą decyzją". Bliscy muszą zrozumieć, że to wasz ślub i wasze życie. A zaprosić przyjaciela, nie zapraszając cioci (jak to ktoś proponuje) - to dopiero byłby dla rodziny temat do obrażania się.
Wymiar wspólnotowy: młodzi właśnie MYŚLĄ o innych, skoro chcą przygotować każdemu drobny upominek. To bardzo sympatyczny gest. Modlitwa zamiast kwiatów - a może po prostu nie chcą naciągać ludzi na wydatki. Skoro wesela nie urządzają, to może chcą, aby i goście obeszli się bez kosztów? Ciągle na forum narzekamy, że ludzie nie myślą o Bogu przed ślubem, a teraz narzekamy, że młodzi myślą o Bogu za bardzo :)) Gdyby tak wszystko brać na serio, to zwariować można :))
Prawie każde znajome mi małżeństwo przechodzi trudne chwili po ślubie, kiedy wszystko trzeba powoli dogrywać i dopasowywać dwa różne dorosłe życia do życia wspólnego. To zawsze boli. Czasem zwykłe głupstwa bolą, bo trzeba znaleźć kompromis. Niektórzy psychologowie mówią, że "miodowy miesiąc" ma zupełnie inny smak i najlepiej wyjechać w podróż poślubną, żeby rodzina nie widziała, jak im ciężko. :)) Skoro zawsze jest trudno, dlaczego im ma nie być trudno? Ale czy z tego powodu muszą przeżywać okres przed ślubem inaczej niż chcą? To jest ich życie. Jeśli im jest dobrze w takim klimacie, dlaczego mają coś na siłę zmieniać?
Znam też małżeństwo, które twierdzi, że NIGDY się nie pokłócili. Nie mam powodu, żeby nie wierzyć. Nigdy nie widziałam między nimi zgrzytu. Mają trójkę dzieci, mieszkają u rodziców/teściów. W trudnych sytuacjach długo ROZMAWIAJĄ. Czyli to jest możliwe. Autorka wątku pisze, że "Przegadujemy nasze różnice charakteru, sposoby patrzenia na codzienne sprawy". Czyli zauważają, że są też rzeczy, które ich dzielą. Trzeba tylko życzyć, żeby zawsze tak było.
To jest wasze życie i żyjcie tak, jak wam obojgu pasuje. NIGDY nie zadowolicie wszystkich, więc nawet nie próbujcie żyć "pod innych".
|
|