Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2012-10-09 01:45
Ale podaj przykład. Można nie podać nazwiska, ale wszyscy doskonale wiedzą, o kim mowa. Wtedy na pewno jest oczernianie/obmawianie/plotki. Jeśli bez nazwiska, to jak to jest mówione? Że są osoby, które np. kradną? Że znasz złodzieja? Że istnieją kradzieże? Że w klasie 5 osób kradnie?
Rozmowa o grzechach nie jest złem. Rozmowa o grzesznikach może być zła, jeśli wszyscy wiemy o kogo chodzi. Zwierzanie się zaufanej osobie ze spotkania z grzechem nie musi być złe nawet z nazwiskiem, jeśli szukam pomocy ("powiedz mi co mam zrobić jeśli widziałem, że on ukradł"). Rozmowa o grzeszniku publiczna, wspólna, najczęściej jest zła. Ale jeśli coś się złego dzieje w jakiejś grupie, wiemy kto to robi i chcemy jakoś temu zaradzić, to może być dobre, a nie złe.
Czyli jak zwykle, żeby był grzech, musi być (świadome i dobrowolne oczywiście) pragnienie wyrządzenia krzywdy, zrobienia na złość, zepsucia mu opinii, wyśmiewania, dokuczenia, zrobienia sobie przyjemności cudzym kosztem itp. Jeśli chcemy dobra, szukamy rozwiązań (dla grupy, dla grzesznika lub dla siebie samego), to prawie nigdy nie ma grzechu. Przy niepewności zawsze trzeba zapytać w konfesjonale.
|
|