Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2012-10-16 14:23
"Nie wiem, czy nie lepiej by było jakby ten konfesjonał stał po prostu pusty"
- Poruszyłaś ciekawy temat, bo w Polsce słyszę wielokrotnie przy okazji dorocznych świąt, jak proboszczowie chwalą się, że tak dużo ludzi wyspowiadali, konfesjonały były oblegane, długie kolejki chętnych wymuszały organizowanie różnych akcji, typu "noc konfesjonałów", zapraszanie do parafii księży z domów dla emerytów, itd.
Z drugiej strony kiedyś usłyszałam od kapłana zakonnego, który spotkał się ze mną po swoim dyżurze w konfesjonale, że "tych spowiedzi mogło nie być", bo to, z czego penitenci się oskarżali, to nie były grzechy (było to bezpośrednio po Wielkanocy). Pomyślałam sobie, że może być tak, że właśnie zdarza się nam traktować spowiednika jak psychoterapeutę.
Nie twierdzę wcale, że spowiednika nie obowiązują zasady dobrego wychowania. Jednak problem być może leży po obu stronach. Przegięcie w żadną ze stron nie jest dobre: ani prawie stałe dyżury w konfesjonałach (w kościołach przyklasztornych), ani unikanie wiernych, rezygnacja z konfesjonału (bo widziałam zdjęcia konfesjonału zamienionego na składzik dla sprzątaczek w Nowym Jorku - USA) jak to ma miejsce poza Polską.
|
|