Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-01-05 11:43
"Odczuwam że te piesni są natchnione."
No pewnie, ze sa, skoro to fragmenty Psalmow. Jednak nie bardziej niż i psalmy śpiewane podczas Mszy sw. Jesli tego rodzaju przezycia wystepuja tylko podczas spiewania/sluchania melodii z Taize, a nie podczas modlitwy w innych okolicznosciach, to wg mnie jest to przezycie czysto emocjonalne wywołane muzyką. Co nie znaczy, że złe, jeśli tylko przynosi dobre owoce. Bacz jednak, żebys nie popadł w pewnego rodzaju uzaleznienie, odstawiajac na bok mniej "przyjemne" rodzaje modlitwy, zwlaszcza taka, ktora wymaga pewnego samozaparcia (np. Droga Krzyzowa, Rozaniec).
"Czy to, że śpiewy powstały w ramach krytykowanego ruchu Taize, nie niesie żadnych niebezpieczeństw?"
A w jaki niby sposob ma zaszkodzic spiewanie Psalmow? Byle nie byla to jedyna praktykowana modlitwa. Bo jedyne niebezpieczenstwo, jakie widze, to takie, ze najpierw zrezygnujesz z modlitw niewywołujących łaskotania w żołądku i łez wzruszenia (że niby "nie są natchnione"), a za jakis czas przestana wzruszac Cie melodie z Taize i to bedzie koniec modlitwy w ogole. Modlitwa nie jest po to, zeby bylo przyjemnie. Jak jest, to dobrze, nie jest, to jeszcze lepiej, bo masz okazje wykazac sie wytrwaloscia. Do nieba nie idzie sie za przezycia (prawie) mistyczne, ale za niesienie krzyza. Jesli bedziesz o tym pamietac, to nie widze problemu.
|
|