Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-01-13 12:58
"Co teściowej po spaniu z wnukiem, które wiąże się z odebraniem go matce. To jest chore. Tego nie rozumiem. "
Podejrzewam, ze tesciowa nie zrealizowala sie macierzynsko i nie przekształciła w żaden sposób niezrealizowanych pragnien, np. poprzez zaangazowanie w dzialalnosc charytatywna. W tej rodzinie dziecko ma syn z mamusia, a synowa byla potrzebna jako surogatka. Juz wczesniej musieli pokazac dziewczynie, gdzie jest jej miejsce w tej rodzinie, bo kobieta znienacka postawiona przed taka sytuacja nie zachowywalaby sie tak bezwolnie. Chyba ze specjalnie wybral najbardziej potulną dziewczynę, jaką znalazł.
Smutna,
Najwyrazniej Twoja tesciowa jest osoba z duzymi problemami. Znam przypadki podobne: jeden to tesciowa zakładająca suknie slubna synowej i chodzaca sobie w niej po domu. Drugi to babcia przystawiajaca sobie dziecko do piersi pod nieobecnosc jego mamy. Trzeci to tesciowa, ktora bedac z dzieckiem, uparcie mowila o sobie "mama", a do dziecka zwracala sie per "synku" (nie to, ze czasami sie jej wymknelo, to byla zamierzona strategia i to stosowana nawet w obecnosci synowej). Wszystkie uwazane przez otoczenie za osoby zdrowe psychicznie i generalnie funkcjonujace w spoleczenstwie bez problemow.
Niestety, to dopiero poczatek klopotow. Teraz jest to kwestia tego, z kim spi niemowle i jak jest ubierane czy karmione. Potem zacznie sie walka o np. diete (babcie uwielbiaja kupowac milosc wnukow slodyczami) oraz o sprawy calkiem zasadnicze (kto ma byc chrzestnym, jak i czy w ogole karac, jakie zasady wpajac itd.). Jeszcze pozniej moze byc jawne jątrzenie, zeby przekupic dziecko i nastawic przeciwko Tobie ("nikt na swiecie nie kocha cie tak mocno jak babcia", "mama cie nie rozumie, ale babcia zawsze", "babcia nie pozwoli cie skrzywdzic" itp). Jesli teraz nie postawisz sprawy na ostrzu noza i jasno nie okreslisz roli kazdego czlonka rodziny oraz wynikajacych z niej uprawnien, to przegralas. Dlaczego jestes bierna? Dlaczego na to pozwalasz? Jaka jest Twoja pozycja w tej rodzinie? Czy maz ma nad Toba jakas obiektywna przewage, ktora wykorzystuje? Czy to po prostu kwestia Twojego charakteru? Jak wygladalo organizowanie slubu i wesela?
Prawo jest po Twojej stronie. Na Twoim miejscu zebralabym dowody i powiedzialabym krotko: to jest sytuacja nienormalna zarowno z punktu widzenia czystej psychologii, jak i tego, co o malzenstwie i rodzinie mowi Kosciol. Albo idziemy na terapie malzenska i dmuchamy w jedna trabe w kwestii wychowania dziecka, albo sama podejme inne kroki. Ale najpierw musisz miec dowody w garsci (zdjecia, nagrania).
Zeby byla jasnosc: zarowno moja tesciowa, jak i moja mama spaly z moim dzieckiem. Nie ma nic slodszego od zapachu i ciepla spiacego dziecka i w pelni rozumiem, ze mozna za tym teksnic. Ale tesciowa spala z moim dzieckiem wtedy, gdy my z mezem chcielismy wieczorem wyjsc (syn spal z nami), a mama - gdy przyjezdzalismy dwa razy w roku w odwiedziny. Najwazniejsze bylo jednak, ze: dziecko bylo starsze i nie bylo juz na piersi (a bylo 20 miesiecy); zawsze obie pytaly mnie o zgode; nigdy tesciowa nie spala z moim mezem; nigdy nie podwazaly moich decyzji jako matki. Sytuacja, w ktorej zostalas postawiona, jest kompletnie nienormalna.
W rodzinie mojego meza byla taka sytuacja - mama chlopca razem ze swoja matka odsunely od wychowania jego ojca (wujka mojego meza). Dziecko robilo, co chcialo; one pozwalaly mu na wszystko, a ojciec uciekl w prace zawodowa. Robta co chceta bylo do tego stopnia, ze jak dziecko mialo ochote tluc zastawe stolowa, to babcia przynosila naczynia, zeby sobie potluklo. W pewnym momencie chlopiec zaczal sprawiac takie problemy,ze wezwaly ojca na pomoc ("Zrob cos, to twoj syn"). Ale syn juz mial ojca kompletnie w nosie. Byl piorunsko zdolny, ale zadnego zawodu nie zdobyl, bo mu sie nie chcialo. Gdy syn byl dorosly, mama zmarla na wylew, a po 2 latach ojciec postanowil sie ponownie ozenic. Syn zażadał wtedy połowy majątku i poszedł w świat (ojciec zostal z duzym kredytem, ktory wzial, aby splacic syna). Po kilku latach ojciec zauwazyl go na ulicy idacego zimą w samym swetrze i zapuszczonego jak dziad kalwaryjski. Wzial do domu, ubral, pomagał szukać pracy, dal jakies pieniadze na start. Ale happy endu, jak w przypowiesci o synu marnotrawnym, nie bylo. Gdzies po roku syn sie spakowal i ulotnil ponownie z kasa, gdzie jest i co robi, nie wiadomo.
|
|