Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-01-15 13:54
Ciekawy jest Twój post, ponieważ zazwyczaj spotykałam się z odczuciami trochę innymi: że "ten surowy i groźny" to jest Bóg Ojciec. Bóg Starego Testamentu. A Jezus jest "ten dobry". Ale skoro inni w jakimś stopniu potwierdzają takie odczucia (że oni też), to widocznie akurat na takich trafiałam :))
Każdy oczywiście musi znaleźć swoją drogę do Boga (co oznacza także: znaleźć wyjścia ze swoich ograniczeń) i swój najlepszy sposób spotykania się z Nim. Podrzucę Ci parę dróg, może któraś z nich okaże się Twoja, a może zainspiruje do poszukania jeszcze innej, swojej własnej. Drogę do Boga można odnaleźć jedynie na modlitwie, bo to jest "miejsce" rozmowy z Bogiem.
Piszesz o swoich uczuciach. Podstawą jest nieprzejmowanie się uczuciami, za które wprost nie jesteśmy odpowiedzialni. Wyraźnie piszesz, że rozumem swoje wiesz. Wiesz o miłości Jezusa. Nie musisz tego czuć. Uczucia mogą zależeć od tysiąca innych okoliczności. Od doświadczeń z dzieciństwa, od samopoczucia, zdrowia, depresji, nerwic, zbytniego zajmowania się sobą itd. Nie rozważaj zbyt długo stanu swoich uczuć, bo to najczęściej marnowanie czasu.
Jeśli jednak są na tyle mocne i natrętne, że nie możesz sobie z nimi poradzić, to zrób odwrotnie: zaproś je wszystkie na modlitwę. Przemódl je. Nie traktuj jako coś złego, ale jako coś Twojego. Albo, nie. Niech będzie złe. Ale nie w stronę grzechu. Jak trądzik młodzieńczy. Faktycznie trzeba się go pozbyć, ale nie jesteś winien, że się pokazał. Zanim wyleczysz, trzeba powiedzieć skąd się wziął. Czekałam, aż odpowiesz Maggy, bo jej pytanie było bardzo ważne. Naprawdę nasze doświadczenia z rodzicami przelewamy na początku na nasz stosunek do Boga (Boga do nas). Jeśli ojciec był zbyt surowy, Ty robiłeś wszystko, żeby zasłużyć na jego miłość, a mimo to nie poczułeś jego miłości, natomiast Twoje "dzieła" były lekceważone - to nic dziwnego, że z Bogiem masz podobne odczucia. I nie ma znaczenia, czy tata nie widział nic w Twoim wymęczonym dziecięcym rysunku, czy były to poważniejsze sprawy. Dziecko, które nie czuje się kochane w domu, przez długi czas nie umie poczuć miłości Bożej. Doświadczenie miłości trzeba wtedy w sobie dopiero wypracować. Uwierzyć w miłość. Można wtedy przesiewać słowa Biblii przez własne doświadczenie i zapamiętywać jedynie to, co się już dobrze zna: karę, złość, bicie, wyśmiewanie, poniżanie. Jak się człowiek uprze, to wszędzie zobaczy zło.
Szukaj źródeł swoich uczuć. Jeśli są to doświadczenia z domu, to potrzebne jest przebaczenie lub poważna próba przebaczenia. To nie zawsze jest łatwe i niekoniecznie musi zależeć od wielkości krzywdy. Czasem trudniej wybaczyć całkowity brak czułości niż brutalność. Każdy z nas jest inny i co innego jest dla niego najważniejsze. Jeśli spróbujesz wybaczyć człowiekowi, to będzie Ci łatwiej "wybaczyć" Bogu. W domu, gdzie jest miłość, dziecko karę przyjmuje jako coś normalnego i nie gryzie mu się to z miłością rodziców. Po prostu należało się, rodzice się zdenerwowali, źle zrobiłam. Tam, gdzie nie było miłości kara nie jest jedynie karą, ale jest dalszym ciągiem krzywdy. Wtedy i Bóg nie będzie sprawiedliwy, tylko zły, okrutny. Warto przeanalizować na ile w uczuciach to Jezus jest "zły", a na ile jest tam ciągle miejsce własnego ojca.
Masz dziecko, teraz Ty dla niego musisz być dobrym ojcem, przyjacielem, powiernikiem. Jeśli nie wyzwolisz się z obrazu złego ojca, to i Ty będziesz złym ojcem, choć pewnie zarzekasz się teraz, że to niemożliwe. Niestety, bardzo często powtarzamy grzechy rodziców. Zakodowane w nas? Może być jednak tak, że miłość do dziecka pomoże to przełamać. Analizuj na spokojnie jak bardzo kochasz dziecko. Ile dobra chcesz mu dać, ile miłości. Może teraz jeszcze za małe, ale niejeden raz zobaczysz, że trzeba mu okazać swoją złość i trzeba czasem ukarać - bo również tak uczysz go dobra. To także może wypływać z miłości. Jako ojciec i przyjaciel dziecka niejeden raz będzie Ci się chciało płakać, gdy pozwolisz, żeby lekarz kłuł i ciął ciałko Twojego dziecka. A może będzie trzeba?
Dalej: nie można też uciec od analizy swojego życia pod kątem grzechu. Też zwróciłam uwagę na słowo "związek", ale także na brak jakiegokolwiek odniesienia do spowiedzi i mszy świętej, komunii. Zaczęłam się więc zastanawiać czy jesteś katolikiem. To trochę ważne, choć o grzechu można mówić także w innych wyznaniach. Piszesz tutaj, więc będę Cię traktować jak katolika. Trzeba popatrzeć, czy smutek i obcość Jezusa nie wynika jednak z jakiegoś grzechu. Niewyjawionego w konfesjonale zła, które się za Tobą wlecze. To wcale nie musi być trwanie w grzechu ciężkim, może być niechęć zaproszenia Jezusa w każdy, nawet najciemniejszy kąt swojego serca. Nie miej więc żalu, że próbujemy także szukać Twojego grzechu, bo to jest jedna z możliwości Twojego problemu. Brak zupełnej szczerości w konfesjonale, jakiś wstyd, czasem nieuporządkowany grzech dzieciństwa, albo zranienie w konfesjonale może sprawić, że nigdy nie "załatwiasz" do końca swoich spraw podczas spowiedzi. Że spowiadasz się z uczuć zamiast grzechów. Że uciekasz Bogu i nie decydujesz się być z Nim do końca. Czasem zatajamy grzech nawet nie tyle przed Bogiem, co przed samym sobą. Albo usprawiedliwiamy się przed sobą, ale nigdy do końca nie wiemy, czy to nas usprawiedliwia. Albo może brakować zadośćuczynienia jakiegoś grzechu. Przyjrzyj się sobie, bo gdyby zabrakło dobrej spowiedzi, to nie da się też przeżywać prawdziwej radości.
Napisałeś takie dziwne zdanie: "Wierzę, że mój obecny stan jest darem Boga i nie okaże mi On swojej miłości poprzez innego człowieka". Tymczasem żona nie jest przecież jedynym człowiekiem, który może zaprowadzić do Boga. Dla katolika bardzo często takim człowiekiem jest spowiednik. (Znów pytanie, czy jesteś katolikiem). Stały spowiednik, a tym bardziej kierownik duchowy, może pomóc ustawić wszystko w odpowiedniej kolejności, pomoże wyszukać rzeczy, które są ukryte, pomoże odróżniać uczucia od grzechu. Czyli - po przepatrzeniu życia pod kątem ukrytego grzechu, kolejne spojrzenie musi dotyczyć dobra. Czy korzystasz z dóbr, które daje Ci Kościół. Przede wszystkim sakramenty. Częsta spowiedź, która leczy serce. Częsta komunia święta, która jest tak bliskim spotkaniem z Jezusem. On czeka na Ciebie nie tylko na modlitwie. Nie stanie się naprawdę bliski, jeśli Ty nie podejdziesz naprawdę blisko. Także rekolekcje są darem, szczególnie rekolekcje zamknięte, gdy nic innego nie przeszkadza: czas tylko dla Boga. Często lekceważymy odpusty, a one są bardzo ważne. Jeśli nie wlecze się za nami ten ogon po grzechu, to ziemia po której chodzimy staje się święta. Wchodzimy do Nieba.
Spotkanie z Jezusem jest bardzo podobne do spotkania z człowiekiem. Musisz zdecydować, czy chcesz mieć kogoś za przyjaciela. Nie czekać, aż ktoś zadeklaruje przyjaźń. Trzeba zaryzykować i najpierw być przyjacielem. Dać tyle ile teraz potrafię. Otworzyć się nawet za cenę zranienia. Jezus wprawdzie nas nie zrani, jak może to zrobić człowiek. Nie odrzuci. Możemy jednak czasem tak to odczuwać, więc nie bójmy się tych słów. Trzeba zaryzykować przyjaźń z Jezusem nawet za cenę zranienia. Iść za Nim choć nie przynosi na spotkanie cukierka. Iść z Nim, choć powie czasem coś przykrego. Iść z Nim, choć do końca Go nie rozumiem. Iść z Nim, choć nie dał tego, o co prosiłam. Wiara polega także na tym, że pozwala się prowadzić Jezusowi tą drogą, któą prowadzi, choć inna wydaje się nam lepsza. Może Twoje doświadczenia będą kiedyś bardzo potrzebne. Nawet, jeśli nie Tobie, to komuś obok.
Czy więc korzystasz z wszelkiego dobra, które proponuje Jezus, które daje Kościół? Z tego bierzesz siłę, ale także i radość, i bliskość Jezusa.
W ramach tego dobra - rozważaj częściej te fragmenty Pisma Świętego, które mówią o miłości Boga. W ruchu Focolare otrzymuje się jeden fragment Biblii nie do krótkiego przeczytania. Ten jeden fragment rozważa się aż przez miesiąc. Cały miesiąc z jedną myślą. Trzeba ją obejrzeć ze wszystkich stron i nauczyć się nią żyć. Może zrób coś podobnego? Na początek przypowieść o synu marnotrawnym, czy jak niektórzy wolą - o miłosiernym ojcu. I nie całą naraz. Tam jest ogromnie dużo wątków do przemyślenia. I sprawa własnego grzechu, i powrotu. Ale przede wszystkim zobacz to wielkie miłosierdzie. Miłość ojca do powracającego syna. Tak wielka, że aż poruszyła drugiego syna. Aż wniosła zazdrość. Dlaczego mnie tak nie kochałeś jak jego? Kochałem i cały czas dawałem tę miłość.
Przemódl ten piękny tekst. Bo jeśli się jeszcze boisz, to może znaczy, że jeszcze całkiem nie wróciłeś? Może jesteś dopiero w drodze i dlatego drżysz ze strachu, bo nie wiesz, czy Cię Ojciec przyjmie. Czytaj to w kółko dzień po dniu, aż uwierzysz, że i Ciebie przytulił. Że nie ma znaczenia jak zły lub jak niedoskonały byłeś i jesteś. Dla Boga nie jest najważniejszy grzech, ale Twój powrót.
A jak Twoje dziecko zesika Ci się na kolana, to je wyrzucisz z domu? Jak Cię za przeproszeniem po jedzeniu zapaskudzi, zatłuczesz go? Jeśli jesteś normalnym ojcem, niekoniecznie doskonałym, ale normalnym, to rozumiesz, że mogą się pewne rzeczy zdarzyć. Niejeden raz syn Ci potem napyskuje, zamiast podziękować za zmianę pieluch. Takie życie. Jezus byłby gorszy od przeciętnego ojca? A jeśli przez zapomnienie czy głupotę wejdziesz w zabłoconych buciorach na świeżo wypastowaną podłogę, czy żona weźmie rozwód? Na pewno na chwilę się wścieknie, całkiem słusznie. Ale może na przyszłość zdejmiesz te buty. Będziesz pamiętał jej żal. Jezus byłby gorszy od żony? Ale musi nam nagadać, bo inaczej te buty zawsze będą brudne. To jest zwykłe upomnienie, a nie odrzucenie. Żonę uściskasz, przeprosisz, wytrzesz podłogę. Jezusa też przeprosisz w konfesjonale, zrobisz coś dobrego. Nie trzeba o tym myśleć do końca życia. Miłość wybacza. Zapomina. Naprawdę.
Nie trzeba być doskonałym, żeby być kochanym. Ale trzeba samemu kochać. Nie w sposób doskonały, bo nikt z nas tak nie umie. Ale trzeba kochać ze wszystkich sił. Tak bardzo, jak bardzo dzisiaj umiemy. To wystarczy. Jutro będziemy kochać więcej. Trzeba mieć cierpliwość także do siebie.
Naucz się cieszyć każdym dniem, a wtedy będziesz lepiej widział Boże dary i Jego miłość. Naucz się dziękować. Wtedy zobaczysz Boga w jaśniejszym świetle.
|
|