Poradzcie prosze bo nie wiem co zrobic. Moj chlopak ktorego kocham otworzyl 6 lat temu firme. Biznes jest bardzo trudny ale wraz z wspolnikiem zaczeli sie bardzo rozwijac. Szlo im coraz lepiej ale on zaczal wpadac w ten caly "kociol" i uzaleznil sie w taki sposob ze pracuje codziennie do 11 w nocy a w weekendy spi. W kosciele zasypia na Mszy sw. Jest 37 letnim mezczyzna bez rodziny. Stroni od ludzi, zamyka sie w swoim pieknym domu, nie wychodzi zupelnie nigdzie i nie chce sluchac ze ma jakis problem.Jest wciaz zmeczony i zaczyna zle wygladac. Probowalam mu wylumaczyc ze to co robi to stawianie pracy ponad Boga.Niestety myslami jest tylko w pracy i nie liczy sie dla niego zupelnie nic wiecej. Ja sie na to denerwuje poniewaz widze ze kiedy jestem wyrozumiala i wspolczuje mu kiedy opowiada o problemach w pracy on sie tylko podbudowuje i dalej lekcewazy mnie i innych.Widzimy sie dwie godziny na tydzien. Nawet nie ma czasu juz zadzwonic do mnie. Widze ze to sie poglebia i cos niedobrego dzieje sie z jego psychika. Nie za bardzo wiem co powiedziec i co z tym dalej robic. Modle sie ale nie wiem juz na ile moge byc wyrozumiala.