Autor: Anonim (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2013-01-31 17:18
Szczęść Boże wszystkim. W najbliższej przyszłości czeka mnie spowiedź generalna, do której się od jakiegoś czasu przygotowuję. Niestety trochę za bardzo zabłądziłem w tym moim nędznym życiu, ale odczuwam bardzo silną chęć powrotu na właściwą drogę. Swój udział w tym ma także Bóg, bo od jakiegoś czasu daje mi wyraźne sygnały, że oczekuje na mój powrót (swoją drogą to bardzo piękne). To tak tytułem wstępu. W związku z powyższym mam kilka pytań, na które nie mogłem (albo nie potrafiłem) znaleźć odpowiedzi, a że trochę się tego uzbierało to zapraszam do lektury.
1) Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy dokładnie byłem ostatnio u ważnej (podkreślam, ważnej) spowiedzi świętej, a jak wiadomo grzechy na spowiedzi generalnej wyznaje się od ostatniej ważnej. Czy zatem nie lepiej będzie spowiadać się z całego życia? Odkąd tylko pamiętam? Czyli od ok. 7 roku życia. Jednakże tutaj rodzi się drugie pytanie. Co z grzechami, które już zostały mi odpuszczone sprzed tych powiedzmy 10-ciu lat? Też mam je wyznać raz jeszcze mimo, że spowiadałem się z nich szczerze i spowiedź była wtedy ważna, a rozgrzeszenie otrzymałem? Przecież są mi odpuszczone. A z kolei z drugiej strony, nie potrafię sobie przypomnieć, które grzechy mam odpuszczone, a które już wyznawałem na spowiedzi świętokradzkiej.
2) Co w przypadku, gdy nie jestem pewien czy popełniłem dany grzech, bo było to dawno temu? Mogłem go popełnić, ale ręki sobie uciąć nie dam. Lepiej wyznać tak na wszelki wypadek, czy nie? Ewentualnie powiedzieć na spowiedzi, że mogłem taki grzech popełnić, ale nie jestem pewien czy go popełniłem, bo było to dawno?
3) Przystępowałem do spowiedzi zatajając grzechy ciężkie. Co w takim przypadku z pozostałymi grzechami (nawet ciężkimi), które wyznawałem? Są odpuszczone, czy ze względu na to, że ten jeden ciężki zataiłem, to pozostałe też nie zostały mi odpuszczone?
4) Mimo, że odczuwam silną chęć powrotu na właściwą drogę i pojednania się z Jezusem to równocześnie odczuwam silny lęk przed spowiedzią. Wiem, że w konfesjonale nie ksiądz jest najważniejszy, że jest tylko pośrednikiem między mną a Jezusem, ale mimo tego boję się jego reakcji, boję się odrzucenia, że będzie krzyczał czy jeszcze nie wiadomo co. W końcu w świętokradztwie żyłem przez kilka lat i nie wiem jak zareaguje... Wiem też, że ten lęk to działanie szatana, ale jak to przezwyciężyć?
5) Prosiłbym o polecenie jakiegoś dobrego rachunku sumienia do spowiedzi generalnej.
6) Był w moim życiu taki moment, że zdałem sobie sprawę jak bardzo zawiodłem Jezusa i Boże Miłosierdzie. Przychodziły mi nawet do głowy myśli w stylu "że dla mnie już nie ma przebaczenia, bo za bardzo zgrzeszyłem i zaniedbałem swoje życie duchowe". Potem się dowiedziałem, że to grzech przeciwko Duchowi Świętemu, bo zwątpiłem w Boże Miłosierdzie, a dla mnie to była taka jakby rozpacz człowieka grzesznego, który bardzo żałuje. To mnie już całkiem dobiło, lecz w momencie kiedy te myśli mnie nachodziły nie wiedziałem (z ręką na sercu mówię), że to grzech niewybaczalny. Co w tej sytuacji? Nie wystąpiła świadomość popełnionego grzechu.
7) Pozostając jeszcze przy grzechach przeciwko Duchowi Świętemu. Teraz tak z ciekawości. Powiedzmy, że ktoś zgrzeszył świadomie i dobrowolnie przeciw Duchowi Świętemu, ale po jakimś czasie naprawdę szczerze za to żałuje i zrobi dosłownie wszystko, żeby się nawrócić. W tej chwili nie chce mi się wierzyć, że te grzechy przez jeden błąd w przeszłości NIGDY nie zostaną wybaczone. A tak właśnie jest. Przecież ktoś może naprawdę szczerze za nie żałować. Ludzie się gubią i dokonują w życiu różnych głupstw. W takiej sytuacji człowiek mógłby się już raz na zawsze odwrócić od Boga, bo nic nie jest mu w stanie pomóc, choćby nie wiadomo co robił oraz jak się starał i modlił. Nie potrafię tego zrozumieć.
8) Następne dotyczy grzechów ciężkich. Mam problem z rozróżnieniem kiedy grzech jest ciężki, a kiedy lekki. Dokładnie chodzi mi o to, że potrafię określić dobrowolność i świadomość popełniania grzechu, ale nie potrafię określić materii ważnej. Przykładowo przeklinanie. Zawsze traktowałem to jako grzech lekki, a gdzieś kiedyś przeczytałem, że to grzech śmiertelny. Czyli krótko, kiedy jest ta ważna materia, która kwalifikuje grzech jako ciężki? Czy to tylko dekalog i przykazania kościelne? A może coś jeszcze?
To chyba wszystko. Zdaję sobie sprawę jak długi ten post i trochę się można zmęczyć czytaniem, ale będę naprawdę bardzo wdzięczny za pomoc i odpowiedzi na powyższe pytania. Z Bogiem.
---
Bardzo podobne pytania były wielokrotnie zadawane na forum.
Zapraszam do skorzystania z WYSZUKIWARKI.
z-ca moderatora
|
|