logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: paweł (156.17.191.---)
Data:   2013-03-15 00:40

Ciekawi mnie wasze zdanie na pewien Temat otóż podpisałem własną krwią dokument w którym oddałem się Bogu ,byłem w ciezkiej sytuacji ,można powiedzieć totalnym dołku i nie wiem do końca czy to nie jest coś nie właściwego .Ksiądz na spowiedzi powiedział ze nie aleciekawi mnie wasze zdanie.Czy to działatak jesli sie oddalęłm Bogu to mam pewne zbawienie?dzięki pozdrawiam

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-15 08:05

Do zbawienia potrzebna jest Krew Jezusa, a nie Twoja. Z Twojej strony potrzebna jest tylko wiara, potwierdzona wyborami dokonywanymi w zyciu. Tego typu zachowania nie sa godne chrzescijanina, podpisywanie paktu krwia kojarzy sie zdecydowanie z innego rodzaju oddaniem. Zrewiduj swoj obraz Boga w oparciu o Pismo Swiete. Mnie by niepokoilo, ze zrobiles to, bedac w "ciezkiej sytuacji". Czy to miala byc transakcja wiazana? Ja Tobie chrzescijanski cyrograf, Ty mnie to i tamto? A jak Bog "nie wywiaze sie" z umowy, to co - pojdziesz z oferta do "konkurencji"? Moze grzechem to nie jest, ale niepokojacym sygnalem (swiadczacym o jakiegos rodzaju niedojrzalosci) na pewno.

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: sstaszek (---.tvkdiana.pl)
Data:   2013-03-15 09:07

Nie tylko nie masz pewności zbawienia, ale wprost przeciwnie. Wkraczasz w strefę magii i zabobonu co jest sprzeczne z chrześcijaństwem i nauką KK.

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: ds (---.158.217.165.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-03-15 10:12

Pawle, to o czym piszesz bardziej kojarzy sie z jakimis elementami okultyzmu ktore Biblia i Kosciol potępia. Ze strony wierzacego chrzescijanina to nie jest chyba wlasciwa postawa, bo poswiecic sie Bogu i Mu zaufac mozna w inny sposob. Do zbawienia potrzebne jest nam karmienie sie Cialem Chrystusa a nie odprawianie jakis zaklęć. Dobrze byloby gdybys mogl wstąpic do ktorejs wspólnoty ktore dzialają przy wielu parafiach np. Odnowy w Duchu Swietym i poglębic swoją wiarę. pozdrawiam

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-03-15 11:40

A jak jest z Twoją przyjaźnią z Bogiem? Jak sobie radzisz w życiu? Słuchasz Boga i żyjesz tak jak On przykazał? A jak Sakramenty Święte? Jakie ma znaczenie Bóg w Twoim życiu? Co ostatnio zrobiłeś dla Niego? Masz kochać Boga z całych sił do końca życia czyli starać się ze wszystkich sił robić tak jak Ci Bóg podpowiada w sumieniu. A jak jest u Ciebie? A co do odpowiedzi na pytanie to na tym świecie pewne jest, że jak się ktoś rodzi to też i kiedyś umrze. I tyle.

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: Marek Piotrowski (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-16 21:09

Szczególnie zdumiewające są stwierdzenia sugerujące, jakoby nawracający się chrześcijanin posiadał pewność zbawienia. Owe twierdzenia wypływają z opacznego rozumienia następujących wersetów:
„I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”/ Rz 8,38-39/
„W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której [spełnienie już się] ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.”/ Rz 8,24-25/
„Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga; kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne.” (1J 5,10-13)
Jak to więc jest z tą pewnością zbawienia i z nadzieją która zawieść nie może? Czy jesteśmy już zbawieni?
Dlaczego św.Paweł, który napisał „jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga” w Liście do Hebrajczyków wydaje się pisać coś dokładnie odwrotnego: „Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni”/Hbr 12,15/?
Myślę że Biblię należy wyjaśniać Biblią. Dwa pierwsze fragmenty pochodzą z 8 rozdziału Listu do Rzymian który rozpoczyna się od podobnych, a może jeszcze mocniejszych słów:
„Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech”/Rz 8,1-3/
I gdy już wydaje nam się że doktryna „pewności zbawienia” znalazła ostateczne potwierdzenie, nagle w następnym wierszu św.Paweł dodaje:
„aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha.”/Rz 8,4/
Traaach !
Okazuje się że możemy zniweczyć to, co Bóg nam ofiaruje. I choć „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga” to jest dla nas jedno zagrożenie, jedna osoba która nas może odłączyć od Boga – tym kimś jesteśmy my sami. Podobnie uczynili faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy „udaremnili zamiar Boży względem siebie”/Łk 7,30/
Pismo zresztą podaje szereg przypadków w których chrześcijanie odpadli od wiary. Na przykład w Hbr 6,4-6 mowa o tych, którzy „zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a /jednak/ odpadli”.
Również w Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy:
„Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów.”/1 Tm 4,1/
„O, Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary] unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy, jaką obiecując niektórzy odpadli od wiary. Łaska z wami!”/1 Tm 6,21/

Podobnych fragmentów jest zresztą więcej:
„Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem. Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy. Dlatego /postępujcie/, jak mówi Duch Święty[…]”/Hbr 3,6-7a/
i dalej, jeszcze silniej:
„Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego,
lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co dziś się zwie,
aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.
Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną.
Jest bowiem powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie!”/Hbr 3,12-15/
Gdyby nauką Ewangelii była pewność zbawienia, to oczywiście wszelkie nawoływania co do zachowywania przykazań Jezusa (sam Jezus do tego namawia np. J 14,15, J14,21 J 15,10 Mt 19,17) byłyby bezpodstawne. Święty Paweł nie wystosowałby też dramatycznego ostrzeżenia:
„Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.” /1 Ptr 5,8/
Na rozważane zagadnienie światło może rzucić jeszcze inny fragment:
„(19) Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa.
(20) On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje.
(21) Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym,
(22) przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.
(23) Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.
(24) Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków.
(25) Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
(26) Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy,
(27) ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników.
(28) Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków.
(29) Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski.
(30) Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój.
(31) Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.”/Hbr 10,19-31/
Początek tekstu jest podobny do poprzednich tekstów ; gdybyśmy przeczytali tylko wiersz początkowy („Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa”) mogłoby nam się wydawać że tekst potwierdza koncepcję „pewności zbawienia”. Dalsze jednak wiersze (np. wers 23) jednoznacznie wskazują iż owa „pewność” odnosi się Jezusa, do pewności Jego obietnicy i związanej z Nim nadziei – i nie ma nic wspólnego z absolutną pewnością dostąpienia zbawienia. Więcej – Apostoł Narodów wskazuje że ten, kto mimo przystąpienia do Przymierza i uświęcenia przez krew Jezusa będzie tonął w grzechach poniesie surowszą karę niż poganin.
I nic dziwnego – powiada bowiem Pismo:
„Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne.
W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy.”/Gal 6,7-9/
„Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.”/Łk 12,43-48/
Nie musimy się obawiać nie wypełnienia Przymierza ze strony Boga – z pewnością krew Jezusa ma moc by nas zbawić. Jednak nie zbawi On nas wbrew naszej woli – musimy z tą Łaską współpracować. Z pewnością będziemy zbawieni „o ile w pracy nie ustaniemy”.

Nowe Narodzenie powoduje że umieramy jako „stary człowiek” i rodzimy się do Nowego Życia. Ale żeby żyć, nie wystarczy się narodzić. Dotyczy to zarówno życia przyrodzonego, jak i życia w Bogu.
Utrata łączności z Krzewem Winnym powoduje nieuchronne uschnięcie:
„Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni.
Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie.
Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty.” /Rz 11,20b-22/

Zycie Boże to uczestnictwo juz tu, na Ziemi, w Królestwie Bożym (np. Łk 17,21).
Brak możliwości odrzucenia propozycji Boga byłoby degradacją człowieka; gdyby Bóg traktował nas tak przedmiotowo to po prostu od początku nie obdarzyłby nas wolną wolą i grzech Pierwszych Rodziców (ani potem nasz) by się nie wydarzył.
Warto na koniec dodać, iż ani wiara, ani uczynki nie są wcale najważniejsze, o czym przekonuje nas 13 rozdział II Listu do Koryntian w.2-3:
„Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.”
Najważniejsza jest Miłość.
Mówiąc obrazowo - z Życiem Wiecznym i uczynkami jest jak z życiem doczesnym i jedzeniem. Człowiek po narodzeniu żyje, ale jeśli nie będzie jadł i pił, umrze. Podobnie Nowy Człowiek gdy się nawraca otrzymuje życie - jeśli jednak nie będzie spełniał przykazań (czyli miłował Jezusa ), to „umrze” duchowo.

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: Jagoda (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-17 10:50

O zbawienie trzeba co dzień zabiegać od nowa. To zadanie na całe życie. Ciągle jesteśmy w drodze. Nie poddawaj się i bądź wytrwały. A to tej umowie z Panem Bogiem już nie myśl. Nie wracaj do tego. Człowiek w cierpieniu nie zawsze rozsądnie się zachowuje. Najważniejsze, że powiedziałeś o tym na spowiedzi. Teraz to już zostaw za sobą.

 Re: Czy mam pewne zbawienie, jeśli oddałem się Bogu?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-17 20:59

Na tym świecie pewne są tylko podatki i śmierć, nie uciekniesz ani od jednego ani od drugiego. A swoją drogą co to za pomysł z tą krwią? jeszcze o czymś takim to nie słyszałam. O zbawienie trzeba walczyć i to przez całe życie aż do końca. Jezus w ostatnich swoich chwilach na krzyżu był kuszony przez szatana i wytrwał.
I On ma być dla nas wzorem. Świadomość pewności zbawienia mogłaby spowodować nie zły chaos w naszym życiu wynikający z braku pracy nad sobą, bo przecież i "tak będę zbawiony"

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: