logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: załamana (92.58.92.---)
Data:   2013-03-25 19:42

Moi wszyscy znajomi i rodzina są w Polsce. Mąż i teściowie już wybrali chrzestnych, są to jednak osoby niewierzące - ateiści w dodatku homoseksualiści, którzy szyderują z wiary. Owszem z ich rodziny, ale co z tego jak niewierzący? Zależy im tylko na zrobieniu imprezy. Chciałam ochrzcić dziecko w Polsce, mąż zagroził, że nie da mi autoryzacji, a bez jego zgody nie mogę ochrzcić córki. Grozi nam rozwód. Bo od roku kłócimy się w tej sprawie. Klaudia ma półtora roku. Ja nie wyrażam zgody na chrzestnych ateistów, mąż na moich znajomych (bo są w Polsce, jak coś się nam stanie to podobno i tak się dzieckiem nie zajmą bo za daleko mieszkają - takie jest oficjalne tłumaczenie). Zawsze myślałam, że chrzest to taki piękny moment w życiu rodziców. Teraz zaczynam się leczyć na depresję, moje małżeństwo się skończyło. Co mam zrobić? Może ochrzcić w ukryciu co na 100% doprowadzi do rozwodu? Czy zgodzić się na niewierzących chrzestnych? Może zainteresować się chrzestnymi zastępczymi ( ci zastępowani to moi znajomi z Oazy, do której uczęszczałam będąc w Polsce, oni niestety nie są w stanie przyjechać, ponieważ mają 5 dzieci malutkich/ a ci zastępujący to ateiści)?? Wtedy przed Bogiem chrzestnymi byliby moi znajomi, a teściowie cieszyliby się ze w ceremonii brała udział ich rodzina??? Czy dyskutować dalej z mężem, kłócić się, aż do czasu aż ktoś nie ustąpi? Jednak CHCĘ WRESZCIE OCHRZCIĆ CÓRKĘ, bo zawsze byłam bardzo wierząca i boli mnie, że jeszcze nie otrzymała tego sakramentu.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: yeah (---.bajtkom.pl)
Data:   2013-03-25 20:46

Wg mnie powinniście ochrzcić jak najszybciej dziecko. Wystarczy jeden chrzestny, wcale nie musi być z rodziny. Kierujecie sie zdaniem rodziców w sprawie Waszego dziecka? Nie mają nic do tego. A najlepiej słuchać męża - takie posłuszeństwo jest miłe Bogu. Wasze małżeństwo jest NAJWAŻNIEJSZE, Wy jesteście dla siebie NAJWAŻNIEJSI, więc zadbajcie o SIEBIE NAWZAJEM, bo z tego będzie Was rozliczał Pan Bóg, a nie z tego, czy sprawiliście przyjemność Waszym rodzicom.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Piotr (---.echostar.pl)
Data:   2013-03-25 20:58

Do ochrzczenia dziecka wystarczy jeden chrzestny/chrzestna. Nie gódź się na chrzestnych proponowanych przez męża. Myślę zresztą, że jeśli są to tacy ludzie jak piszesz, to ksiądz z parafii nie da im zaświadczenia, że są praktykującymi katolikami. Pozdrawiam.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-25 22:29

Idź i porozmawiaj z księdzem, który miałby chrzcić dziecko. Powiedz, jaka jest sprawa, zapytaj o radę. Przecież ksiądz nie musi się zgodzić na chrzestnych ateistów.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: ds (---.204.19.21.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-03-26 09:58

Kandydaci na rodzicow chrzestnych najpierw muszą przedstawic zaswiadczenie ze swojej parafii ze są praktykującymi katolikami. Chrzestni ktorzy są ateistami to jakaś pomylka albo zart. A Twoi tesciowie chyba sami sie dopiero sie niedawno ochrzcili ze wygadują takie brednie. Nie daj sie zaszantazowac rowniez męzowi rozwodem. Nie odwlekaj chrztu dziecka na potem, zawsze moze wystąpic zagrozenie chorobą, wypadkiem itd. to nieodpowiedzialne. Jesli mieszkasz za granicą spróbuj poszukac jakis znajomych katolikow w polskich parafiach, rowniez w wielu krajach dzialają polskie misje katolickie skupiające polaków. I jeszcze raz podkreslam rodzicami chrzestnymi nie muszą być krewni, Kieruj sie dobrem dziecka.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-26 11:35

Pogadaj z ksiedzem (bez meza) i powiedz, jak wyglada sytuacja. Jesli przyniosą lewe zaswiadczenie, to zawsze przeciez cos moze wzbudzic watpliwosci ksiedza i moze on sprawdzic ich kompetencje w postaci wiedzy religijnej. BARDZO szczegolowej wiedzy religijnej.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-03-26 12:54

Sprawa jest jasna i racja w całej rozciągłości jest po Pani stronie.
Chrzest to nie są chrzciny. Chrzestny to osoba, która ma uczestniczyć we wprowadzeniu chrzczonego do Kościoła. Pisałem już o tym parę razy, że lepiej jest gdy nie ma chrzestnego, niż robienie sobie "jaj" z tego ważnego elementu sakramentu.
Absolutnie niedopuszczalne jest aby osoby niewierzące były dopuszczne do obrzędu chrztu świętego tylko dlatego, że trzeba wypełnić jakieś zobowiązania rodzinne czy towarzyskie. To jak te osoby zaspakajają swoje potrzeby seksualne, co lubią a co nie, to ma już znaczenie wtórne, choć ważne. Żeby nie było wątpliwości: nic nie mam przeciwko homoseksualistom. Ci których znam, to porządni, uczciwi i dobrzy ludzie. Większość z nich to osoby obojętne religijnie ale są wśród nich również bardzo przykładni chrześcijanie. Jak to w życiu.

Pani zdanie w kwestii tego, kto i jak ma uczestniczyć w sakramencie Pani dziecka jest współdecydujące i nic nie może się odbyć bez Pani zgody.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-03-26 23:18

Bardzo niepokoi, że wasze dziecko jest przedmiotem jakiś przetargów. Małżeństwo ci się wali, żadne chrzciny "po twojemu", czy "po mężowemu" go nie poprawią. Jak wy dalej zamierzacie żyć, wychowywać córkę, gdy nie możecie się w jednej rzeczy dogadać? Napisałaś: "moje małżeństwo się skończyło". - I co?
Nie pomyślicie, aby ratować związek?
Trzeba zawalczyć o to co podjęliście się przed Bogiem. Przypomnijcie sobie wzajemną przysięgę. Dziecko będzie rosło i będzie potrzebować miłości mamy i taty, a nie chorej atmosfery i przeciągania w dwóch rozbieżnych kierunkach po waszym ew. rozwodzie. Zacznijcie zachowywać się jak dorośli, odpowiedzialnie rodzice. Małżeństwo to zadanie na całe życie. A to dopiero jego początek, mała "górka".. Trzeba zaprosić Pana Boga i Matkę Najświętszą do swojego domu i walczyć o miłość i zgodę w nim zamiast się poddawać depresji.
- Zacznij codziennie odmawiać Różaniec; z mężem lub sama, jeśli on nie chce się wspólnie modlić. Radzę podobnie, jak Yeah - podporządkuj się mężowi. Sakrament chrztu jest najważniejszy, a nie jego otoczka. Zobaczysz, że sprawy o które walczysz rozwiążą się "same", jeśli ustąpisz i oddasz je Bogu. I może też zobaczysz, że tylko diabłu podobała się wasza kłótnia o chrzestnych.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: salamanka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-03-27 08:40

Co to znaczy "podporządkowac się mężowi"? W Biblii te słowa pisane były ponad dwa tysiące lat temu, w zupełnie innym kontekście kulturowym, geograficznym i historycznym niż Polska w roku 2013 i interpretowanie ich dosłownie ma tyle samo sensu, co przestrzeganie zasad zywieniowych wymienionych w Starym Testamencie dla ówczesnych Izraelitów. Małżeństwo to zwiazek dwóch równych przed Bogiem i prawem osób, a nie jakas dziwna hierarchia. Jak mąż ma rację, to należy mu ją przyznać. Jak żona ma rację, to tak samo. Tutaj mąż ewidentnie jej nie ma, więc ślepe "posłuszeństwo" byłoby zwyczajną głupotą i nikomu nie przynosiłoby korzyści.

Załamana, posłuchaj raczej porad dotyczących rozmowy z księdzem (skoro z mężem i teściami już się nie da), to daje chyba większe szanse na rozwiązanie problemu.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: załamana (92.58.92.---)
Data:   2013-03-27 12:33

Jak się podporządkuję mężowi, to "oleję" Boga i podstawowe znaczenie chrztu. On chce zrobić imprezę, bo jego mama już wszystko ustaliła, w jakim lokalu, jaki kolor sukienki, kto będzie chrzestnym. A ja na chrzestnych ateistów nie wyrażam zgody. Imprezę mam gdzieś. Teściowa jak chciała hucznie świętować, mogła wyprawić roczek. Chrzest to nie biesiada, tylko sakrament. Dlatego walczę, aby chrzestnymi zostały osoby odpowiednie, pobożne, na które mąż (teściowa) nie wyrażają zgody, bo te osoby są z Polski. NIE CHCĘ SIĘ PODPORZĄDKOWAĆ MĘŻOWI (CZYTAJ: teściowej i diabłu), bo znaczyłoby to traktowanie chrztu, jako powodu do imprezy, nie jako sakramentu. Chcę ratować małżeństwo, oczywiście. Ale tu nie ma czego już ratować. Mąż i jego rodzina są tak przekonani, że ja im robię wszystko na złość, że szczerze mnie nienawidzą. To przecież przeze mnie muszą tak długo czekać na wyprawienie imprezy.Mąż uważa, że ja robię na złość teściowej, bo powinnam zrozumieć, że ona jako babcia chce współdecydować i marzy o organizacji chrztu. Ja jej to uniemożliwiam, przez moje głupie myślenie, że ateiści nie mogą być chrzestnymi, skoro już wiele razy wcześniej byli.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-27 13:12

"teściowej i diabłu"

Mam nadzieje, ze to nie o mezu?

"Chcę ratować małżeństwo, oczywiście."

To dlaczego nie rozwiazesz problemu rekami ksiedza? Ty juz podjelas decyzje i szukasz u nas potwierdzenia, ale nie o wyborze chrzestnych, tylko o rozwodzie. Prawda?

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: załamana (92.58.92.---)
Data:   2013-03-27 18:38

Nie, nie chcę rozwodu, chcę ochrzcić dziecko. To mąż mnie straszy. "Teściowa i diabeł" to nie o teściowej i o mężu, tylko o teściowej i prawdziwym diable.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2013-03-27 19:41

Udaj sie do proboszcza w Twojej parafii (tam gdzie ma byc chrzest) i przedstaw problem. Popros o pomoc. Mysle, ze zostaniesz odpowiednio pokierowana. Powodzenia. Zawierz sprawe Bogu. Pomodle sie za Wasza rodzine.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-03-28 10:42

"Jak mąż ma rację, to należy mu ją przyznać. Jak żona ma rację, to tak samo. Tutaj mąż ewidentnie jej nie ma, więc ślepe "posłuszeństwo" byłoby zwyczajną głupotą i nikomu nie przynosiłoby korzyści."

Teorie Salamanko, że to tak ładnie powinno być. A co, gdy on uważa, że ma rację i ona uważa, że ma rację? I są dwie racje i nikt nie chce ustąpić?
Tu jest konkretna zasada Biblijna, która się sprawdza. Możesz sobie poteoretyzować do woli.
Czy mąż autorki "ewidentnie" nie ma racji - nie wiem. Nie wypowiada się on pod jej zdaniami. Raczej widzę wiele histerii z jej strony, zamiast normalnego podejścia do rzeczy, czyli już dawno zrobić to co jej większość radziła. Zgodni ludzie poszliby na kompromis: może być dwóch chrzestnych i ona wybiera swojego, a on swojego. A czy ze strony męża będzie się kwalifikował, to już sprawa księdza. Poza tym wiedziała chyba w jaką rodzinę wchodzi. A może nie wiedziała i jest teraz nieszczęśliwa?

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: salamanka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-03-28 11:11

Tylko że ta zasada się NIE sprawdza. W każdym razie nie na dłuższą metę i nie jest żadnym rozwiązaniem. Pisałam już tu nie raz i nie dwa - "rozwiązywanie" problemów w taki sposób, że jedna strona ciagle zagryza zęby i ustępuje, prowadzi tylko do kumulacji frustracji i przesunięcia erupcji konfliktu na późniejszy moment - możliwe, że taki, kiedy nie będzie już czego ratować. Sama jestem żoną, znam sporo innych małżeństw i związków, więc nie teoretyzuję, tylko dobrze znam tę kwestię z praktyki.

Ciekawe, Calino, czy Ty byś nie "histeryzowała", gdybyś jako osoba głęboko wierząca była zmuszana i naciskana do zrobienia czegoś fundamentalnie niezgodnego ze swoją wiarą. Nie mamy powodu sądzić, że autorka posta kłamie - napisała wprost, że mąż i jego rodzina chcą zaprosić na chrzestnych osoby, które same stawiają się poza Kościołem i to w tym brak racji męża jest ewidentny. Ja tez bym w takiej sytuacji protestowała i na pewno nie obyłoby się bez silniejszych emocji.

Jeśli napisze do nas mąż, to będziemy radzic jemu. Na razie pisze zona, więc doradzamy jej. Możemy tu do woli szermowac na słowa i toczyć swoje małe potyczki, ale koniec końców to i tak ona ma problem do rozwiązania (a nie do zamiecenia pod dywan poprzez "podporządkowanie się mężowi"). Nadal uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa z księdzem i do tego szczerze namawiam.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: greenball (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-03-28 12:54

"Czy mąż autorki "ewidentnie" nie ma racji - nie wiem".

Naprawdę ma Pani wątpliwości?

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-03-28 21:05

Salamanka, Greenball, jeżeli nie usłyszeliście co do powiedzenia ma strona oskarżana w swojej obronie i wydajecie na nią "ewidentny" wyrok, to podziwiam wasze doskonałe rozeznanie sprawy. Ciekawe byłoby zdanie męża Załamanej.
Dla mnie osobiście ważniejsze jest jednak jak najszybsze ochrzczenie dziecka, a inne rzeczy są sprawami drugorzędnymi. Gdy te sprawy drugorzędne są związane z konfliktami, to trzeba znaleźć dla nich rozwiązanie roztropne, a nie pogłębiać niezgodę. Autorka pisze już o nienawiści w rodzinie, nieistnieniu małżeństwa i jestem daleka do popierania jej w walce, która prowadzi w kierunku ruiny wszystkiego. Bo co jest w jej wypadku większym dobrem? Dzieje się u nich ewidentnie źle, w czym szczególnie dziecko ucierpi. Jeśli nie szukają zgody i kompromisu w tej formalnej sprawie, ale mówią o rozwodzie, to i rozmowy z księdzem nie pomogą, bo tu nie ma woli pojednania, brakuje życzliwej dla drugie strony komunikacji między nimi.
Dla mnie powód sprzeciwiania się "imprezowania" nie jest mądrym argumentem odwlekania Chrztu, bo wiadomo: dla wielu to okazja do biesiady i bankietów. Musi przyjąć, że nie wszyscy wokół niej są tacy wierzący i pobożni, a ona ich nie nawróci na siłę. Powinna się zastanowić, czy przybliża ich do Boga swoją postawą, czy oddala. Trudne jest, rozumiem, to: "zło, dobrem zwyciężaj". Ale czy jest lepsza broń na zło tego świata, niż modlitwa i miłość nieprzyjaciół?
A tak na marginesie: "podporzadkowanie się mężowi" w tym przypadku (a każdy jest inny, nie zapominaj Salamanko), byłoby jej kobiecą dyplomacją. I tak postawiłaby na swoim wiedząc, że kandydaci męża się nie kwalifikują, jeśli rzeczywiście są niepraktykujący i musieliby kłamać.

 Re: Nie mam chrzestnych dla mojego dziecka.
Autor: Małgorzata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-03-29 21:05

Polecam Wam stronę:
www.sychar.org

Jednego chrzestnego wybiera żona, a drugiego chrzestnego wybiera mąż- tak jest sprawiedliwie.

Znam taki przypadek, że brat matki dziecka jest świadkiem (nie ojcem chrzestnym tylko świadkiem chrztu) ponieważ jest rozwodnikiem.
Dziecko ma więc: matkę chrzestną i wujka który był świadkiem na jego chrzcie.

Gdybym tak postawiła sprawę jak ty - to moje dziecko do dzisiaj nie byłoby ochrzczone... Wiarę przekazują przede wszystkim rodzice i to od ich dobry przykład ma największy wpływ na dziecko.
Też chcieliśmy z mężem skromne chrzciny, ale dziadkowie uparli się na wielkie przyjęcie w lokalu. Mój mądry mąż powiedział mi: jak zapłacą za przyjęcie to niech organizują i tak było. Popatrz z perspektywy teściowej- cieszy się, że ma wnuczę i chce mu zrobić huczne chrzciny (nie ma w tym nic złego).
Kłócąc się z mężem nie dajesz dobrego świadectwa chrześcijańskiego.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: