Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data: 2013-05-01 18:08
No, na to, że Ci każdy z nas poda na talerz to co chcesz bez kiwnięcia przez Ciebie palcem to raczej nie licz. Narzekanie, użalanie się nie wymaga wysiłku, więc wygodnie pewnie tak. Ale wierzę, że w końcu tej wygody będziesz miała dość i obudzisz się z tego letargu, i zaczniesz chcieć żyć normalnie, i zaczniesz walczyć o tą normalność. Póki co gadasz jak katarynka bezproduktywnie i bezsensownie. "Jestem taka, siaka i owaka." A zrobiłaś coś żeby coś w sobie zmienić? Jakby tak każdy robił co Ty, to by ludzie z głodu poumierali, bo nie miałby kto upiec chleba, pozbierać zboże, zasadzić warzywa itd. I wiesz, wstydziłabyś się pisać, że już nie jesteś taka młoda. Jestem prawie dziesięć lat starsza od Ciebie i w życiu bym o sobie nie pomyślała, że jestem stara. Duch się liczy, a ten duch bez względu na wiek może być wiecznie młody. A ty masz młode ciało, ale ducha jak u nieboszczyka. Nie wiem dlaczego jesteś w tym miejscu swojego życia, ale wiem jedno. Masz wybór, żeby to miejsce zmienić. Tylko Ty to możesz zrobić i nikt inny. Ale też możesz siedzieć i biadolić tak jak biadolisz do końca życia, żeby nie powiedzieć niedyplomatycznie ostrzej. Masz swoje "teraz", masz swoje "dzisiaj" i tym się zajmij w ramach swoich możliwości. Napisz na kartce rzeczy najważniejsze, istotne i pilne i tym się zajmij. Krok po kroku. Jak masz napisać pracę, to wiesz co trzeba zrobić, żeby ją napisać. I przy okazji szukaj pracy, jeśli jej nie masz. Zajmij się tym na co masz wpływ, a reszta już nie do Ciebie należy. Bóg chce Ci pomagać, ale musisz Mu dać szansę, żeby Ci mógł pomóc. Za Ciebie nie napisze pracy, nie wyśle CV, nie poszuka literatury, nie wyjdzie z domu, nie poprzegląda ofert pracy. To musisz zrobić Ty, ale póki co Ty masz lepsze zajęcie jak widzę. No to Pan Bóg musi poczekać trochę, ale On jest cierpliwy, więc da radę. A to Twoje "uważanie", że Boga nie ma może odstaw sobie na wysoką półeczkę, bo ja się w takie "bajeczki" Twoje nie dam wciągnąć i nawet mi się nie chce na ten temat pisać, że "ależ jak to, Bóg jest, ależ Cię kocha" itd. Wiesz o tym doskonale. W pierwszym poście napisałaś, że nie winisz Boga za to, że jest jak jest, bo to nie Jego wina, więc ziarenko wiary jakieś tam jest wystarczające, żeby nie na tym skupiać Twoją uwagę, ale na Twojej motywacji i ambicji, a raczej jej totalnym braku. Każdy jest kowalem swojego losu. Źle wybierałaś, jak piszesz, ale możesz zacząć wszystko od nowa. Żyjesz, więc jeszcze parę rzeczy tu na tym świecie masz do zrobienia tylko w końcu się rusz. Aha. Ale jednak jedną radę stricte religijną napiszę. A niech Ci będzie ;) Ola, zacznij się modlić. Tak po prostu. Westchnij czasem myślą do Boga. Powiedz Mu co Cię boli, choć On i tak wie lepiej od Ciebie co tak naprawdę jest nie tak. Ale inaczej nie można się zaprzyjaźnić, zawrzeć jakiejś relacji, gdy nie ma rozmowy. Najlepiej by było jakbyś tak codziennie jakąś myślą uciekała w stronę Nieba, ale spróbuj częściej niż raz na tydzień, co ? To tyle. Powodzenia w życiu.
|
|