logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Boję się, że niewłaściwie traktuję Boga.
Autor: Adrian135 (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-13 07:01

Witam serdecznie. W ostatnim czasie w moim życiu duchowym zaszła rewolucja. Choć od kilku lat wierzyłem w Boga, to przez smutek, depresję nie traktowałem Pana Boga poważnie. Chciałem naginać zasady dla siebie. Traktowałem Boga jak kogoś niezwykłego, ale raczej tak trochę na uboczu. W jedną z niedziel, dostałem impuls by iść do kościoła na mszę. Dodam też, że od dość długiego czasu nie chodziłem do kościoła. Cóż, teraz widzę, że to był błąd, ale to inna sprawa. Na wspomnianej mszy, skupiłem się w pełni na Chrystusie, na Jego miłości i miłosierdziu. Tego dnia zrozumiałem, że Bóg jest wszystkim. Jest pełnią szczęścia i radości. Nigdy nie czułem się tak bardzo szczęśliwy. Tylko Jego potrzebuję. Po tym "wydarzeniu" boję się jednak, że niewłaściwie traktuję Boga. Nie chodzi i samo grzeszenie, ale o mój stosunek do Stwórcy. Boję się mówić do Pana Jezusa jak do przyjaciela, boję się, że jest to niewłaściwe. Ogólnie w życiu jestem raczej samotny, więc lubię w modlitwie rozmawiać z Bogiem, ale jak widzicie nie jestem pewny czy nie powinienem więcej milczeć. Dziękuję za przeczytanie tego tematu. Przepraszam, że mało jasne i chaotyczne, ale dzięki Panu Jezusowi zrozumiałem w końcu sens życia i odzyskałem nadzieję.

 Re: Boję się, że niewłaściwie traktuję Boga.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-13 08:55

W każdej rozmowie musisz i mówić, i słuchać, inaczej nie będzie rozmowy. Jeśli spotykasz się z dziewczyną i tylko Ty mówisz, a nie masz cierpliwości słuchać jej radości i smutków, jej potrzeb i jej słów o miłości - to nic się między wami ważnego i dobrego nie zdarzy. Jak już wszystko powiesz o sobie, to będzie już czas rozstania. Ale także jeśli tylko słuchasz, a nie chcesz mówić o sobie, nie chcesz się zwierzyć, nie pozwolisz jej się poznać - to pozostaniesz jej nawet po kilku latach obcy. To jest dowód, że nie chcesz być z nią naprawdę, szczerze do końca, że coś chcesz ukryć. W rozmowie obie strony muszą mieć możliwość mówić i mieć możliwość słuchać. Choć nigdy to nie będzie po równo, bo ani nie o to chodzi, ani ludzie nie są tacy sami i nie mają takich samych potrzeb.

Pana Boga też nie wolno zagadać na śmierć ;))) Nie ma takich ustaleń, że 50% czasu masz mówić, a 50% słuchać, bo w prawdziwej spontanicznej rozmowie wszystko zależy od okoliczności. Czasem wystarczy jedno zdanie z Pisma Świętego na kilkudniową medytację. A czasem wystarczy Twoje tylko jedno "dzień dobry", a potem już tylko adoracja. Ale musi być czas na mówienie i na słuchanie.

Na pewno po nawróceniu już dawno przeprosiłeś Boga za wszystkie grzechy. Nie bój się teraz mówić do Niego najprościej i najszczerzej jak potrafisz. Niewłaściwy przed Bogiem jest tylko grzech. Każdy grzech, ale tylko grzech, a nie sposób wysławiania się. Bó ma być bliski. Właśnie jest Przyjacielem. Dopóki i Ty jesteś Jego "przyjacielem" (starasz się postępować tak, jak On chce), żadna rozmowa nie jest niewłaściwa. Ale być przyjacielem, to także słuchać. Bez tego nie ma przyjaźni.

Mów do Boga dopóki masz o czym i potrafisz. Kiedyś będzie to o wiele trudniejsze niż teraz, więc wykorzystaj czas. Nie bój się, bo to nie jest całkiem Twoje. To też jest Boży dar. A z daru trzeba korzystać, bo to jest niegrzeczne nie korzystać z tego, co dostałeś od kochanej Osoby. Przyjdzie czas, że darem będzie milczenie. Ale i wtedy i wtedy - trzeba umieć słuchać. Bo w praktyce jest tak, że nawet jak przed Bogiem milczysz, to i tak możesz go "zagadać" na śmierć. Samym sobą. Pychą.

Nie chodzi więc o ilość wypowiadanych słów, ale o słuchanie.

 Re: Boję się, że niewłaściwie traktuję Boga.
Autor: Paweł (---.e-wro.net.pl)
Data:   2013-05-13 19:01

"Boję się mówić do Pana Jezusa jak do przyjaciela, boję się, że jest to niewłaściwe."

"Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał" (J 15, 14-16a)

"Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale." (Rz 8, 15-17)

"Mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. No, powiedz Mi, dziecię Moje, co cię wstrzymuje na drodze świętości?" (Dzienniczek św. Faustyny, 1487)

O Jezu utajony w Hostii, słodki Mistrzu mój i wierny Przyjacielu, o jak szczęśliwa dusza moja, że mam takiego przyjaciela, który mi zawsze dotrzymuje swego towarzystwa, nie czuję się samotna, chociaż jestem w odosobnieniu. Jezu – Hostio, znamy się, to mi wystarcza (Dz. 877).

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: