logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Magda (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-17 21:04

Witam,
bardzo proszę o pomoc, radę w sprawie dla mnie bardzo trudnej. Otóż od kilku lat jestem w związku z chłopakiem z dość trudną przeszłością, oczywiście planowaliśmy ślub. Od początku wiedziałam, że przebywał w więzieniu, miał wiele konfliktów z prawem, styczność z narkotykami i bardzo " nieciekawe " towarzystwo. Pomimo tego zaryzykowałam i na początku myślałam, że warto. Teraz widzę, że jego sytuacja pogłębia się coraz bardziej - wrócił do kradzieży, narkotyków, pijaństwa, kombinowania, kolegów, okradania mnie, rodziców, ciągłego kłamania, Licznymi próbami samobójczymi zatrzymuje mnie przy sobie. Wiem, że to nie jest osoba, z którą można założyć rodzinę, ale też nie chcę " mieć go na sumieniu"
Nie wiem co robić, tym bardziej, że bardzo niedawno zmarł mój Tata, Mama popadła w depresje i alkoholizm, więc moja kondycja duchowa i psychiczna.
Proszę o radę o modlitwę.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Tomasz z Poznania (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-05-17 21:12

Pomodlę się za Ciebie...

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: salamanka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-17 21:17

Chłopak manipuluje Tobą i szantażuje psychicznie. Nie bój się, nie popełni samobójstwa, tacy ludzie używają go jako straszak na swoje ofiary (bo jestes jego ofiarą), a nie jako realnej opcji. Odejdź od niego jak najszybciej i zerwij z nim kontakty, broń Boże nie wychodź za mąż, a tym bardziej nie miej z nim dzieci, bo zgotujesz im potworne dzieciństwo, a potem dorosłość.

Poza tym, pozwalając mu okradać się, okłamywać, "pomagając" kiedy jest pijany albo naćpany, tylko dorzucasz paliwa do jego nałogów i staczania się. Mając Ciebie, nie ma impulsu do rozpoczęcia wychodzenia z tego bagna, i nic dziwnego, że wszelkimi siłami stara się zatrzymać Cię przy sobie. Dzięki Tobie jego życie jest łatwe i nie musi z niego rezygnować.

Masz problemy sama ze sobą, najpierw musisz pomóc sobie, a nie wykańczać się przy takim "chłopaku".

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Jan (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2013-05-17 21:54

Powiem jak mężczyzna - ten człowiek się nie zmieni dla Ciebie. Możesz oczekiwać, że będzie gorzej. Jeśli pójdziesz z nim do łóżka i pojawi się dziecko, to jest duża szansa, że w Twoim życiu zgotuje Ci piekło. Odejdź od niego jak najszybciej. Nie warto narażać się na takie niebezpieczeństwo. A on wykorzystuje Twoją naiwność, przywiązanie do siebie i strach. Z każdej strony to nieuczciwy dla Ciebie związek. Walcz o siebie i módl się.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Ziuta (---.hsnet.ca)
Data:   2013-05-17 23:22

Uciekaj z tego zwiazku poki to tylko chlopak, a nie maz i poki nie masz z nim dzieci. "Wiem, że to nie jest osoba, z którą można założyć rodzinę," - jaki jest wiec sens kontynuowania zwiazku z nim. A jezli ktos szantazem emocjonalnym i probami samobojczymi kazalby Ci np krasc, albo zarabiac prostytucja, albo kogos zabic, albo spalic czyjs dom, czy zamordowac psa - czy zrobilabys to? Musisz zadbac teraz o siebie - uzdrowic siebie, uzdrowic swoje relacje z Bogiem. Zatroszczyc sie o swoja kondycje duchowa i psychiczna. Chlopak jest dorosly i powinien zadbac o siebie, ty nie jestes za niego odpowiedzialna i nie robisz mu krzywdy chcac wyjsc z tego chorego zwiazku i zadbac o siebie. Na dluzsza mete to nie ma zadnego sensu. Poczytaj i posluchaj audycji o Doroslych Dzieciach Alkoholikow - DDA i DDD - doroslych dzieciach z domow dysfunkcyjnych. Sprobuj znalezc jakas poradnie niedaleko siebie. Bedzie Ci trudno "przerobic" wszystko samej. Bedziesz sie czula zawsze wszystkiemu winna, nic nie warta itd. Dlaczego myslisz, ze masz go miec na sumieniu. Zastanow sie. Gdyby Twoja kolezanka Dorota poszla do kolezanki Aski i powiedziala jej - "Aska oddaj mi wszystkie swoje ciuchy i komputer i ogol sobie glowe i wbij kolczyk w nos teraz, bo sie zabije" i Aska by nie tego nie zrobila - a Dorota by sie zabila to czy jakis sad skazalby Aske za wspoludzial w zabojstwie? Zycze sily Magdo w podejmowaniu dobrych decyzji i madrych wyborow. Zycie mamy tylko jedno i nie ma powtorek. Konsenwencje niektorych zlych decyzji ponosimy cale zycie. My i nasze dzieci i najblizsi. Jeszcze nie jest za pozno aby sie z tego bagna wydostac. A twoj "chlopak" tez ma wybor. Moze naprawic swoje zycie ale to musi byc prawdziwe nawrocenie i uzdrowienie, a nie czcze obietnice i grozby wzgledem ciebie i musi to zrobic sam z wlasnej woli, chcac tego uzdrowienia. Dopoki postepuje tak jak opisalas - trzymaj sie z daleka.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-05-18 00:33

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tytułu posta: to dlaczego jest jeszcze Twoim chłopakiem?
Druga, już po przeczytaniu całości: całe życie zamierzasz być jego niewolnicą? A gdzie w tym miłość do siebie?
Jego zachowanie to typowy szantaż. Jak już wyżej napisały dziewczyny, szansa, że naprawdę sobie coś zrobi jest minimalna, a nawet jeśli, to będzie tylko i wyłącznie JEGO wybór, a nie Twoja wina.
Jeśli nie jesteś w stanie poradzić sobie sama z tą sytuacją, skontaktuj się z psychologiem.
Kradzieże i ewentualne nękanie należy zgłosić na policji.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Michał (---.range81-159.btcentralplus.com)
Data:   2013-05-18 00:38

ZWIEWAJ. (Jeśli nie chcesz mieć go na sumieniu (nie przejmowałby się tym), wstrzymaj znajomość, postaw konkretne warunki, (np odwyk) - co ma zrobić i do kiedy, jako ostatnią szansę, po której definitywnie zrywasz znajomość. Uważaj, może być niebezpieczny. On odpowiada za swoje życie, ty za swoje. Wspólnego NIE MACIE. Czy będzie - nie od ciebie zależy. Człowiek zawsze może się zmienić, ale to on sam musi, nie ty jego, to zasadniczy błąd.) Właściwie - powinnaś wkrótce zmienić miejsce zamieszkania. Policja ci nie pomoże. Potrzebujesz radykalnej zmiany w życiu i zerwania z dotychczasowym i ten chłopak nie może o tym wiedzieć. Jeśli się zdecydujesz na wyrwanie z tego kotła, znajdź w nowym miejscu dobrą wspólnotę np. Odnowy w Duchu Świętym. Najlepiej przerwij tę znajomość NATYCHMIAST.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: joanna (---.dyn.optonline.net)
Data:   2013-05-18 02:32

Uciekaj jak tylko możesz najszybciej. Nic z tego nie będzie.

Jesteś super kobietą, ale ten chłopak nie jest materiałem na męża i na ojca. Uciekaj zanim będzie za późno.
Wiele kobiet dało się omamić, że nie będzie pił, że zmieni się, ale to nałóg.
Zostać z nim to zrujnować swoje i waszych dzieci życie (jeśli takie będą).

Módl się o dobrego męża. Ten nie będzie nim. Ale wybór jest Twój. I to TY podejmujesz decyzję. Jesteś kowalem własnego losu.
Mądrości!

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Ewa (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-18 09:53

Madziu, będę o Tobie pamiętała w modlitwie. A chłopaka zdecydowanie zostaw, zniszczy Cię inaczej. Nie możesz na to pozwolić - i z uwagi na siebie, i mamę, której musisz koniecznie pomoc. Nie zajmuj się tym facetem, on ma Ciebie tak naprawdę gdzieś. Jesteś tylko dostarczycielem rzeczy mu potrzebnych. Pomóż mamie - alkoholizm w takiej sytuacji to rozpaczliwe wołanie o pomoc kogoś, kto żyje w poczuciu przerażającej i lodowatej samotności. Mama jest Twoim problemem, nie facet. W jego przypadku sprawa jest prosta i krótka. A obok Ciebie żyje człowiek, który zaczął drogę ku śmierci - i ciała i co gorsze - duszy. To jej musisz pomóc i o niej myśleć.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Monia. (193.239.126.---)
Data:   2013-05-18 10:54

Byłam w podobnej sytuacji, chociaż nie identycznej. Dzięki rodzinie i przyjaciołom zakończyłam ten związek i to było najlepsze decyzja w życiu. Też był szantaż samobójstwem, ale tak naprawdę on tego nie zrobił, chociaż najbardziej się tego bałam. Zakończyłam definitywnie znajomość, zero kontaktu. Tobie też tak radzę, bo z tego co piszesz wynika, że dobrej przyszłości to z nim nie będziesz miała. Musisz być silna, dlatego ważne jest wsparcie najbliższych ( a jeśli nie masz takich osób to może psychologa). Tak naprawdę nie wiadomo czy on się zabije czy nie, ale jedno jest pewne: co by się nie stało to nie będzie Twoja wina. Właśnie przez błędne myślenie tacy ludzie jak on trzymają w szponach swoje ofiary i dalej je wykorzystują. Może być jeszcze tak, że nawet gdy zakończysz związek to on tak szybko nie odpuści. Będzie dalej szantażował, mówił, że Cię bardzo kocha, a Ty jesteś ta zła, bo go nie kochasz itd. Ale musisz być konsekwentna w decyzji. Bez użalania się nad nim. Wierzę, że sobie poradzisz. Życzę wszystkiego dobrego.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: bbb (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-05-18 12:33

to się nazywa "szantaż emocjonalny". typowy dla alkoholików i narkomanów. sam się nie zmieni, bo nie che się zmienić, ale ciebie będzie szantażował, żebyś go nie zostawiła.
"nie chce mieć go na sumieniu"... a siebie samą chcesz mieć?

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2013-05-18 16:22

Droga Magdo, jeśli pragniesz mu pomóc, to odmawiaj codziennie np. Koronkę do Miłosierdzia Bożego za tego chłopaka, bo idzie on ku zgubie. Też pomodlę się w jego intencji. I oczywiście, tak jak ci radzą tutaj: zerwij NATYCHMIAST wszelkie z nim kontakty. Jeśli będzie cię napastować, wezwij policję, zgłoś kradzieże. Szukaj pomocy dla mamy i ratuj siebie, bo masz jeszcze dużo dobrego do zrobienia w życiu. Kilka lat toksycznej znajomości nie da się tak zaraz zapomnieć, potrzeba czasu. Nie bój się, - dasz radę :), ale trzymaj się mocno Pana Boga. Generalna spowiedź może być początkiem Twojej nowej drogi.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-18 16:40

Na sumieniu będziesz go mieć, jeśli nic nie zrobisz. Przez utrzymywanie znajomości dajesz mu poczucie, że jest OK. Ma od kogo kraść, do kogo zwrócić się o pomoc, opiekę itd. Jesteś dla niego miła, chociaż on dla Ciebie nie. On i tak kierując swoim życiem patrzy na swoje "widzimisię", a nie na Ciebie. Nic dobrego z tego nie będzie. Szkoda Ciebie.
Bardziej martwi mnie Twoja mama. Skoro już tak bardzo chcesz się zająć ratowaniem kogoś, to zajmij się właśnie nią - w końcu to ona dała Ci życie i tylko ona Ci została z rodziców.
Jeśli nie wiesz, jak odciąć się od chłopaka i zająć się mamą, udaj się do ośrodka dla uzależnionych. Tam powiedzą Ci, co i jak możesz zrobić. Poza tym pewnie jesteś osobą współuzależnioną, więc i Tobie potrzebna pomoc. Polecam Cię w modlitwie.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: AsiaBB (---.158.217.141.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-05-19 10:53

Powtórzę za większością: zwiewaj. Najlepiej już dzisiaj, natychmiast. Chcesz być żoną złodzieja, alkoholika i narkomana? Chcesz, żeby twoje dziecko było podobne do niego? Tylko wtedy, jeśli odpowiedź brzmi "tak" masz pewność, że spotykasz się z odpowiednia osobą. A twoja odpowiedź jak brzmi? On się nie zmieni, nie ma nadziei. Nie snuj marzeń opartych na jakimś pojedynczym dobrym zachowaniu, bo nawet, jeśli takie mu się zdarzają, to nie dlatego, że facet rokuje poprawą, ale dlatego, żeby zamydlić ci oczy i żebyś nie odeszła. Tak samo, jak szantażowanie samobójstwem. A niech się zabija, na zdrowie. Ludzie, którzy usiłują tak straszyć innych, często wyobrażają sobie, że szantażowana osoba będzie miała do końca życia wyrzuty sumienia i strasznie będzie żałować, że nie uległa szantażyście. Powiedz mu, że decyzja o samobójstwie jest tylko jego decyzją, bo każdy odpowiada sam za swoje życie i nawet, jeśli to zrobi i ty pomyślisz o jego czynie, to zapomnisz po tygodniu. A to i tak nie zmieni twojej decyzji, że odchodzisz i zrywasz z nim definitywnie kontakt. Jedyne, co możesz mu zostawić, to kontakt do ośrodka terapii uzależnień, ale nie jako warunek twojego powrotu do niego (będzie ci obiecywał, że podejmie terapię, ale żebyś go tylko nie zostawiała) tylko dlatego, że to jest jedyne, co możesz dla niego zrobić. A potem mimo wszystko wykasuj jego numer.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-05-20 09:25

Rada: zakończyć "bycie w związku" z tym człowiekiem i to natychmiast!!!
Modlitwa: ma Pani "jak w banku".

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-05-20 11:27

Swoją drogą to naszła mnie taka refleksja lingwistyczno-historyczna.

Kiedyś "bycie w związku" oznaczało tyle co "bycie w związku małżeńskim" lub "bycie w konkubinacie", z akcentem na to drugie. Konkubinat traktowany był raczej jako odstępstwo od reguły, coś co funkcjonuje (bo funkcjonuje) jako "proteza" małżeństwa, kiedy para nie mogła (z reguły z przyczyn formalnych) zarejestrować swojego związku i/lub usankcjonować go sakramentalnie. No i oczywiście konkubinat dotyczył osób dwojga różnych płci.

Dziś "bycie w związku" oznacza tyle, że jesteśmy razem ale nie jesteśmy ani małżeństwem, ani konkubinatem ale czymś zupelnie innym. Konkubinat jest bowiem instytucją jak najbardziej prawną, będąc w konkubinacie ma się określone prawa i obowiązki wobec drugiej strony, choć inne niż w małżeństwie. Np. istnieje domniemanie, że ojcem dzieci urodzonych konkubinacie jest konkubent matki. Nie bardzo wiadomo jakie są prawa i obowiązki w ramach "bycia w związku". Ot jesteśmy razem, bo się kochamy (albo i nie, jak widać na załączonym obrazku) i dobrze nam z tym (albo i nie, jak widać na załączonym obrazku). W malżeństwie (czy nawet konkubinacie) domniemywa się, że ma być dobrze. A jak nie jest dobrze to są określone środki naprawcze (np. mediacja sepracja) lub takie które zmierzają do "cywilizowanego" (o ile się da) "wygaszenia" związku i rozliczenia stron (bo coś takiego jak pieniądze, dobra materialne i prawne też istnieją). Oczywiście w praktyce to różnie bywa ale idea jest mniej więcej taka. Wiadomo też, że w "rozliczaniu" tego typu związków naistotniejsze jest dobro dzieci. Sąd, gdy rozwodzi jakąś parę, to w pierwszym zdaniu pyta się o to czy są dzieci, w jakim wieku i jaka jest ich sytuacja. A potem dopiero zajmuje się rodzicami i ich wzajemnymi relacjami lub ich brakiem.

W związku w którym się po prostu z kimś jest, chodzi o to aby tym którzy w nim są było dobrze. Niby słuszne, prawda? No i jest dobrze, jak jest dobrze. A co zrobić jak nie jest dobrze, tak jak na załączonym obrazku. Przynajmniej jednej stronie? A może to nie o to chodzi aby obojgu było dobrze, może ma być jednej stronie a drugiej tylko mniej lub w ogółe? Kto o tym decyduje? Kto to ustala? Prawo? Obyczaj? Strony między sobą? Tak ale na jakich zasadach? Ustnej umowy? Umowy nienazwanej? Umowy na czas określony? Jaki jest tryb zgłaszania problemu? Rozwiązywania go? Teoretycznie druga strona może powiedzieć: mnie tam jest dobrze, jak nie jest dobrze tobie, to się martw, ja lecę do roboty albo na piwo i nie zawracaj mi głowy. No i nikt nie ma prawa się przyczepić do takiej postawy. Niby dlaczego? Jak ja jestem małżonkiem, to moja żona może mi powiedzieć: czuję się w związku źle, nie ma miłości a obiecałeś mi, że mnie będziesz kochał (mam na to stosowny papier i świadków) i żądam abyś wypełnił swoją obietnicę. Ja mówię: rzeczywiście obiecałem ale... I zaczynamy (albo nie) rozmowę. Przynajmniej mamy szansę zacząć, jest jakiś punkt zaczepienia. Skutek może być różny ale jest punkt wyjścia.

Mówi się o związkach partnerskich. Mnie uczono, że partner to taki ktoś z kim gramy w jednym zespole (z reguły w duecie) w walce przeciwko komuś wedle ustalonych zasad.
Moim partnerem w brydżu jest mój kolega, który siedzi vis a vis mnie po drugiej stronie stolika i z którym razem komibujemy jak położyć rozgrywkę naszych przeciwników.
Moim partnerem jest ktoś z kim stoję po tej samej stronie siatki, grając debla/miksta przeciwko tym co są po drugiej stronie siatki w grze zwanej tenisem.
Nie ma gry i jej reguł nie ma naszego partnerstwa. Nie ma przeciwników - nie jesteśmy partnerami, tylko ludźmi, którzy spotkali się na korcie.
Moim partnerem jest ktoś, z kim prowadzę wspólnie interesy, konkurując na rynku z innim podmiotami w oparciu o wspólnotę naszych interesów i celów, wedle reguł opisanych przez prawo, obyczaj i rynek.
I tak dalej.

Dla partnerstwa muszą (przynajmniej musiały) być spełnione podstawowe kryteria: wspólnota celów i interesów, reguły postępowania, walka/konkurencja z kimś drugim. Z partnerem nie musiały mnie łączyć żadne więzi emocjonalne. Wręcz nie były czasem wskazane, bo miejszają w grze lub interesach.

Tymczasem dziś moim partnerem (często z dodatkiem "życiowym") ma być ktoś z kim przede wszystkim łączą mnie więzi emocjonalne, z którym mogę (ale nie muszę) mieć wspólnych celów i interesów i z którym "gram" ("prowadzę grę" tak jak to rozumie teoria gier) według reguł, które są bardzo, bardzo mgliste i zmienne i nie wiadomo, czy zaakceptowane przez obie strony i nie wiadomo kogo mam pokonać w tej grze. Siebie samego? Jego? Jakiegoś konkurenta? Co jest wygraną w tej grze?

Ochoczo rzuca się słowami: związek, patner, jestem "za", jestem "przeciw" ale nie wiem, czy tak naprawdę wiemy o czym mówimy.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: ariadna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-20 20:19

"Konkubinat jest bowiem instytucją jak najbardziej prawną, będąc w konkubinacie ma się określone prawa i obowiązki wobec drugiej strony, choć inne niż w małżeństwie."
Nie ma obecnie w Polsce czegoś takiego jak konkubinat. Dlatego też jest spora grupa osób, której pasowałoby, aby taka forma powróciła w postaci właśnie związków partnerskich.

Swoją drogą ta niechęć do słowa partner jest dla mnie dość dziwna. Mnie się partner podobnie kojarzy, z kimś, kto stoi po naszej stronie i obiera wspólny cel, z tym że mi to bardzo ładnie się wpisuje w ideę małżeństwa.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: xc (---.30.1.199.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-05-21 07:10

Nie jest moim zamiarem prowadzenie seminarium w zakresie prawa cywilnego, polemizowanie z kimkolwiek. Podzieliłem się po prostu pewną refleksją i nikogo nie zmuszam, aby był w pełnej ze mną zgodzie. To moja refleksja i tyle. Podoba się komuś, fajnie. Nie podoba, też dobrze. Ktoś ma własną, inną - super.

Ale skoro wywołuje się mnie do tablicy, to nie będę się chował po kątach i odpowiem pani ariadnie.

Czy ja cokolwiek pisałem o polskim systemie prawnym? Konkubinat jest instytucją prawa rzymskiego, z którego pochodzi całe cywilizowane prawo europejskie (i nie tylko). W innych, niż polskie, systemach prawnych konkubinat jest pełnoprawną instytucją, wpisaną do kodeksów. W języku prawa anglosaskiego funkcjonuje pojęcie "de facto married". W systemach prawnych większości krajów europejskich uznaje się prawa konkubiny/konkubenta w zakresie uprawnień spadkowych, alimentacyjnych, opieki nad dzieckiem, wspólnych zobowiązań np. kredytowych itd.

W Polsce nie ma możliwości rejestracji konkubinatu ale jest on de facto uznawany w takich obszarach jak prawo karne (konkubent/konkubina ma prawa odmowy zeznań) czy prawo podatkowe (nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że fiskus może poprosić konkubenta/konkubinę o regulowanie zobowiązań podatkowych tego z kim pozostaje we wspólnym gospodarstwie). I tak dalej. To, że czegoś nie można rejestrować nie oznacza, że nie funkcjonuje w prawie.

Ja ze swojej strony nie rozumiem skąd Pani wywnioskowała moją niechęć do słowa "partner". Trzeba zaiste sporo złej woli aby wyprowadzić taki wniosek z lektury mojego tekstu. Po prostu pokazałem pewną ewolucję tego pojęcia, które dokonało się na moich oczach, w ciągu powiedzmy 30 lat. Gdybym przyszedł na prywatkę (w dzisiejszym polskim: "imprezę") w roku 1980 z moją ówczesną dziewczyną i przedstawił ją słowami: "przedstawiam wam moją partnerkę" moi kumple rozejrzeliby się za stolikiem i talią kart do rozegrania jakiegoś małego roberka. Po prostu tak by zrozumieli by to słowo. Ich wina?

Słowa: partner, partnerski, partnerstwo robią karierę. Partnerskie mają być relacje rodzice-dzieci, partnerstwo ma być publiczno-prawne, moja żona ma być moim partnerem. Ja po prostu zwracam uwagę na pewną inflację słów, używaniem wyrazów, których sensów się nie rozumie.
Jakim partnerem jest moja nie grająca w tenisa i nie cierpiąca brydża kobieta, z którą przeżyłem 30 lat?
Jak wytłumaczyć fakt, że w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prawnego nie zbudowano w Polsce ani metra bieżącego drogi?
Jakim partnerem żołnierza jest jego kapral?
Ja nie mam złudzeń. Dla mojego syna ja jestem kim innym, kim innym jest jego kumpel, mimo tego, ze od czasu do czasu razem wypijamy piwo. Jesteśmy partnerami?

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: fifi (92.58.92.---)
Data:   2013-05-21 18:35

Uciekaj gdzie się da. Jak nie wyrwiesz się teraz, będzie coraz trudniej. A masz dobry powód do wymówki - depresję mamy. Przestańcie się spotykać. Mów, że musisz się nią opiekować. Ten typ mężczyzny pewnie do wiernych nie należy, więc jak na jakiś czas go zostawisz poszuka sobie prędzej czy później jakąś naiwną.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: xn (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-05-21 23:08

Zostaw go. Nie wierz w bajki, nie zmieni się. Będzie coraz gorzej.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-05-21 23:12

Tylko Ty możesz sobie pomóc, podejmując jedynie słuszną decyzję, tj. całkowite zerwanie tej toksycznej relacji. To człowiek niebezpieczny i niegodny zaufania, więc dlaczego jesteś jeszcze przy nim? Podaj jakiś racjonalny powód. Jest taki? Co to znaczy, że nie chcesz mieć go na sumieniu Kto tu kogo ma na tym sumieniu? Bo jak na razie ja tu widzę tylko jedną ofiarę - Ciebie. Chłopak Cię krzywdzi, nie rokuje dobrze, ma Twoje dobro gdzieś za przeproszeniem, więc? Naprawdę myślisz, że warta jesteś takiej tylko "miłości"? Zresztą sama wiesz, że to co on wyprawia to z miłością ma to tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. Zaklęty krąg. Możesz tylko Ty sama to przerwać albo możesz nadal tkwić w tym samym, zapadając się jeszcze bardziej aż do całkowitego zniszczenia siebie w tej relacji i przegrania życia. Chcesz tego? Naprawdę? I nawet gdyby to samobójstwo kiedyś popełnił, to na pewno nie z miłości do Ciebie. Nikt zdrowy na umyśle i w duszy, nikt kto kocha siebie i innych nie zabija siebie. Broń się przed tym niebezpiecznym człowiekiem. Walcz o siebie, dziewczyno, walcz. Pewnie powie nie raz czułe słowo, przytuli, więc myślisz sobie, że jakoś to będzie, jakoś dasz radę. Twój wybór, ale nie ma co żyć złudzeniami. Prawda na dziś jest taka - jesteś w toksycznej relacji, ten człowiek ma za nic Twoje dobro i swoje, szantażuje Cię emocjonalnie bezwzględnie i okrutnie, mając Twoje uczucia w... gdzieś tam po prostu. Ale masz wybór i życzę Ci, żebyś wybrała dobrze.

 Re: Mój chłopak okrada mnie. Narkotyki, pijaństwo, szantaż.
Autor: agnieszka (---.dab.02.net)
Data:   2013-06-20 15:01

Mam bardzo podobna sytuacje, tzn. mialam, bo wyrzucilam go z domu. Okradal mnie regularnie od dwoch lat, nawet teraz jak go nie ma mam same problemy, bo wlasnie przed chwilka sprawdzilam swoje konto i nie ma na nim nic! Zostawil mnie ze swoimi dlugami. Oszukiwal mnie, klamal, obiecywal, a i tak robil to samo!

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: