Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data: 2013-07-10 12:58
Nie chciałabym popadać w nadmierną pychę, ale sądzę, że Pan obdarzył mnie pewnym intelektem. Od dziecka dobrze się uczyłam - nie musiałam powtarzać materiału do sprawdzianu, zwykle rozumiałam o czym mowa na lekcji i to mi wystarczało. Bez większych problemów przebrnęłam przez dwa kierunki studiów na poziomie licencjatu - teraz robię magisterkę z jednego kierunku i robię od nowa zupełnie inny. Lubię uczyć innych - jeszcze w liceum chętnie pomagałam innym w nauce, udzielałam korepetycji. Na wszelakich praktykach studenckich szybko łapałam kontakt z uczniami.
Od nawrócenia męczy mnie kwestia mojej przyszłości - chciałabym pracować w szkole. Mam własne mieszkanie, więc nie będę musiała zaciągać kredytu hipotecznego. Myślę poważnie o ślubie - mój luby jednak nie zarabia kokosów, lecz teoretycznie moglibyśmy się jakoś utrzymać z jednej pensji. Zawsze wkładano mi do głowy, że muszę być niezależna, że trzeba pracować, by coś w życiu osiągnąć, mieć emeryturę, móc przeżyć... Z drugiej zaś wiem, że powołaniem kobiety jest przede wszystkim bycie żoną i matką, to w tym powinnam szukać szczęścia. Czasem myślę, że nawróciłam się zbyt późno- gdybym od dziecka miała takie przekonanie, byłoby mi łatwiej, gdyż mierzi mnie jakoś ta myśl, że mam siedzieć w domu, gotować obiadki i rozpieszczać mężczyznę. Małżeństwo to poświęcenie, wiem - być może jeszcze do tego nie dojrzałam, jest we mnie zbyt dużo egoizmu, gdyż chciałabym chodzić do pracy, wykonywać zawód, który lubię; chciałabym móc mieć pieniądze na szkołę językową dla mojego dziecka, chciałabym nie musieć liczyć każdego grosza. Przede wszystkim jednak chciałabym być szczęśliwa dzięki robieniu czegoś, co lubię. Narasta we mnie powoli gniew - szkoda mi bowiem tych wszystkich nauki, szkoda mi studiów, które tak bardzo kocham. Nie chcę rezygnować z siebie, z własnych marzeń, z drugiej zaś strony wiem, że takie myślenie jest oznaką niedojrzałości do małżeństwa i ogromnym egoizmem. Powinniśmy poddawać się woli Bożej, nie swojej - ciężko mi jednak pogodzić się z losem. Mnóstwo kobiet czerpie satysfakcję ze swojej doli, są naprawdę szczęśliwe, wiem - ja jednak nie czuję, by to było "to". Przez to wszystko coraz bardziej oddalam się od Boga- za dużo we mnie złości za taki los, jaki mnie czeka; przecież wszystkie talenty pochodzą od Niego.
|
|