logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-07-10 12:58

Nie chciałabym popadać w nadmierną pychę, ale sądzę, że Pan obdarzył mnie pewnym intelektem. Od dziecka dobrze się uczyłam - nie musiałam powtarzać materiału do sprawdzianu, zwykle rozumiałam o czym mowa na lekcji i to mi wystarczało. Bez większych problemów przebrnęłam przez dwa kierunki studiów na poziomie licencjatu - teraz robię magisterkę z jednego kierunku i robię od nowa zupełnie inny. Lubię uczyć innych - jeszcze w liceum chętnie pomagałam innym w nauce, udzielałam korepetycji. Na wszelakich praktykach studenckich szybko łapałam kontakt z uczniami.

Od nawrócenia męczy mnie kwestia mojej przyszłości - chciałabym pracować w szkole. Mam własne mieszkanie, więc nie będę musiała zaciągać kredytu hipotecznego. Myślę poważnie o ślubie - mój luby jednak nie zarabia kokosów, lecz teoretycznie moglibyśmy się jakoś utrzymać z jednej pensji. Zawsze wkładano mi do głowy, że muszę być niezależna, że trzeba pracować, by coś w życiu osiągnąć, mieć emeryturę, móc przeżyć... Z drugiej zaś wiem, że powołaniem kobiety jest przede wszystkim bycie żoną i matką, to w tym powinnam szukać szczęścia. Czasem myślę, że nawróciłam się zbyt późno- gdybym od dziecka miała takie przekonanie, byłoby mi łatwiej, gdyż mierzi mnie jakoś ta myśl, że mam siedzieć w domu, gotować obiadki i rozpieszczać mężczyznę. Małżeństwo to poświęcenie, wiem - być może jeszcze do tego nie dojrzałam, jest we mnie zbyt dużo egoizmu, gdyż chciałabym chodzić do pracy, wykonywać zawód, który lubię; chciałabym móc mieć pieniądze na szkołę językową dla mojego dziecka, chciałabym nie musieć liczyć każdego grosza. Przede wszystkim jednak chciałabym być szczęśliwa dzięki robieniu czegoś, co lubię. Narasta we mnie powoli gniew - szkoda mi bowiem tych wszystkich nauki, szkoda mi studiów, które tak bardzo kocham. Nie chcę rezygnować z siebie, z własnych marzeń, z drugiej zaś strony wiem, że takie myślenie jest oznaką niedojrzałości do małżeństwa i ogromnym egoizmem. Powinniśmy poddawać się woli Bożej, nie swojej - ciężko mi jednak pogodzić się z losem. Mnóstwo kobiet czerpie satysfakcję ze swojej doli, są naprawdę szczęśliwe, wiem - ja jednak nie czuję, by to było "to". Przez to wszystko coraz bardziej oddalam się od Boga- za dużo we mnie złości za taki los, jaki mnie czeka; przecież wszystkie talenty pochodzą od Niego.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-10 20:30

Kto Ci takich rzeczy nagadal? Zapytaj tego kogos, gdzie w Katechizmie Kosciola Katolickiego jest napisane, ze kobieta ma siedziec w domu, gotowac obiadki i rozpieszczac mezczyzne. Praca to nie jest egoizm.

Zgodze sie co do tego, ze szczescia nalezy szukac w malzenstwie i rodzicielstwie, ale tylko w tym sensie, ze w pracy, jak to w pracy, powinie Ci sie noga - popelnisz blad, zmieni sie polityka firmy i przestajesz pasowac do zespolu, przyjdzie kryzys i okaze sie, ze za duzo kosztujesz, a moze po prostu padnie Ci zdrowie - i fruuuuu, wylecialas. W tym sensie rodzina jest wylacznym zrodlem szczescia, bo pracownikiem predzej czy pozniej byc przestaniesz, ale nigdy nie przestaniesz byc sakramentalna zona (w waznie zawartym malzenstwie) i nigdy nie przestaniesz byc mama. Nie jest natomiast powiedziane, ze masz siedziec w domu.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-10 20:39

A co na to Twój narzeczony?

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-10 21:16

Bycie dobrą matką i żoną nie oznacza rezygnacji z pracy zawodowej. Poczytaj trochę o św. Joannie Bretta Molla. Była wspaniałą żoną, matką i lekarką. Męża możesz rozpieszczać, ale on ciebie również. Małżeństwo to wzajemna miłość, a nie jednostronna. Znam małżeństwa, gdzie matka po urodzeniu dziecka rok była w domu, a potem wróciła do pracy i radzą sobie. Rozmawiaj z narzeczonym o tym, jak wyobrażacie sobie wasze małżeństwo, bo macie je budować wspólnie.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: kredka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-07-10 21:16

Dlaczego uważasz, że musisz siedzieć w domu po ślubie? Jakiś czas po urodzeniu dziecka, tak, ale zawsze? A jak mąż straci pracę, to z czego będziecie żyli? A emeryturę z czego dostaniesz?

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: sws (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-07-10 22:13

Beato,
myślę, że bycie żoną wcale nie musi dla kobiety oznaczać tylko "siedzenia w domu, gotowania obiadków i rozpieszczania mężczyzny". Małżeństwo to trudna sztuka budowania relacji, w której mąż i żona w duchu wzajemnej miłości szanują potrzeby współmałżonka i pomagają je zaspokajać. Czasami trzeba będzie pójść na kompromis i z czegoś zrezygnować, ale na pewno nie trzeba poświęcać wszystkiego, co daje radość i poczucie spełnienia. Myślę, że możesz, a nawet powinnaś nadal rozwijać talenty, jakimi Cię Bóg obdarzył, a przyszły mąż powinien Cię w tym wspierać (tak jak Ty jego, oczywiście), inaczej kryzys murowany. Dzieci też nie muszą być przeszkodą w pracy zawodowej (chyba że przesadzisz z tą karierą). Jeśli zostaniesz nauczycielką, będzie Ci łatwiej niż innym pracującym kobietom pogodzić pracę i życie rodzinne, bo część zadań będziesz mogła wykonywać w domu. Jeśli mądrze wszystko zaplanujesz, dzieci wcale na tym nie ucierpią. Wręcz przeciwnie, będą mogły się wiele od Ciebie nauczyć.
Nie rezygnuj więc ze swoich planów, bo to wcale nie jest egoizm. Zapytaj swojego chłopaka, jaką woli mieć żonę: pracującą (której czasami będzie musiał zrobić obiad :), ale spełnioną i szczęśliwą, czy siedzącą w domu, ale sfrustrowaną, wiecznie niezadowoloną i przez całe życie wypominającą mu, ile musiała dla niego poświęcić.
Serdecznie pozdrawiam i życzę znalezienia satysfakcjonującego dla wszystkich rozwiązania,
Pracująca żona i matka nastoletnich dzieci

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Michał (---.range86-173.btcentralplus.com)
Data:   2013-07-11 00:16

Mój Boże, co to za nawrócenie było? A może ty tu podróżujesz z przeszłości? Tej XIX wiecznej?

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-07-11 10:01

Widać, że są wakacje - myślenie nie jest najmocniejszą stroną ;) A tu jeszcze straszą, że po wakacjach będą zwalniać nauczycieli, rewolucję jakąś chcą robić w szkolnictwie ...
Czytając powyższe narzekania dochodzę do wniosku, że dzisiejsze młode pokolenie charakteryzuje swego rodzaju rozdwojenie jaźni - z jednej strony niby wszystko cacy, takie poukładane. Z drugiej strony bujanie w obłokach i poszukiwanie nie wiadomo czego. Gdzie w tym wszystkim miejsce na normalne życie? Wtedy też najczęściej pojawia się myśl - "jestem taki(a) dobry, a Bóg się na mnie uwziął, niedobry taki..."
Onegdaj, wcale nie tak dawno, poznałem podobny przypadek frustracji;)
Młoda dziewczyna po studiach, z tytułem inż. informatyki, jedna z najlepszych na roku. Planów, co niemiara. Ofert pracy także. Wystarczyło tylko jedno: "Pójdź za Mną". Nie odmówiła.
W obecnych czasach praca jest potrzebą jeszcze bardziej większą niż kiedykolwiek.
Z różnych przyczyn. O tym już wspomnieli przedpisacze :D
Jeśli ludzie się kochają - planują wspólną przyszłość. Mało tego - wspólnie pokonują przeszkody, na które napotykają. Wtedy znika moje ego, bo już nie jestem Ja, ale My.
Człowiek otrzymał wielki dar od Stwórcy - dar mowy, możliwość porozumiewania się.
Wystarczy tylko odrobinę dobrej woli, a znikną góry.
Pozdrawiam :)

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Piotr (---.static.icpnet.pl)
Data:   2013-07-11 10:36

Droga Beato, bycie żoną i matką nie oznacza rezygnacji z siebie, swoich marzeń, kariery zawodowej i siedzenie w domu z dziećmi. Tak samo bycie mężem i ojcem nie oznacza ciągłego tyrania za pieniędzmi. Małżonkowie mają się wzajemnie wspierać i pomagać sobie. Moja żona jest świetną matką (i żoną), a jednocześnie spełnia się zawodowo jako wykładowca na wyższej uczelni. Ja również spełniam się zawodowo. Ale nie ma u nas tak, że żona gotuje obiady, sprząta, że tylko ona bierze wolne gdy dziecko jest chore, lecz robimy to razem tzn. czasem ja gotuję, zawsze biorę czynny udział w sprzątaniu, lub gdy trzeba opiekuję się synkiem. A zatem głowa do góry, bo nie żyjesz w realiach islamu.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-07-11 10:39

Narzeczony jest wychowany w duchu równouprawnienia - umie i ugotować, i chętnie zmywa, i sprząta, jak jest jego kolej. Uważa też, że właśnie powinnam pracować, z jego pensji jesteśmy w stanie się utrzymać, ale na minimalnym poziomie. Tylko że czytając Pismo, strony katolickie, artykuły o roli kobiety wciąż widzę informację, iż geniusz kobiety opiera się na wychowaniu dzieci, byciu wsparciu mężowi etc. i trzeba zostawić co męskie mężczyznom. Czytam to wszystko, widzę argumenty, jak wielką szkodę wyrządza kobieta pracująca sama sobie, rodzinie, dzieciom. Księża również nieprzychylnie patrzą na kobiety, które pracują zawodowo. Im więcej tego czytam, im więcej słucham to coraz bardziej żałuję, że jestem kobietą.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Magda (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2013-07-11 10:41

Obowiązkowo po urodzeniu dziecka masz 14 tygodni urlopu macierzyńskiego, resztę, do roczku może wykorzystać ojciec. Wcale nie musisz mieć więcej niż jednego dziecka. Dasz radę 14 tygodni bez pracy? ;) Zostanie z dzieckiem dłużej to luksus, o którym wiele kobiet może pomarzyć. Nie ma obowiązku z tego luksusu korzystać. Jeśli nie żłobek/babcia, to pracując w szkole masz o połowę mniej godzin w pracy, więc dwa razy bardziej opłaca Ci się opiekunka. Tylko pozazdrościć. ;)

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-11 11:27

Skąd ta myśl, że po ślubie siedzi się w domu?
Dziwne i tajemnicze. Małżeństwo nie wyklucza pracy zawodowej, jej brak jest wręcz niezdrowy, nie trzeba codziennie gotować obiadków (można raz na dwa dni zamiennie z mężem, czyli wychodzi 2 razy w tygodniu), jak się pracuje i ma pieniążki to 1 w tygodniu można zjeść na mieście.
Ale skoro jest taki problem, to może nie zakładać rodziny? Bo priorytety w życiu muszą być i trzeba się poważnie zastanowić, czego tak naprawdę się chce.
Powodzenia.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: mi (---.myslenice.net.pl)
Data:   2013-07-11 13:07

A kto ci powiedział, ze musisz rezygnować z pracy zawodowej będąc matką. Praca zawodowa czasami jest nawet wskazana dla matek, bo ciągłe siedzenie w domu każdego może dobić, nie tylko ciebie. Skoro piszesz o 3 kierunkach studiów to faktycznie masz potencjał i ten potencjał będzie w twoim życiu procentował, również w życiu małżeńskim.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: kredka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-07-11 20:27

Jakie Pismo czytałaś? W Biblii, w Księdze Przysłów, na końcu jest poemat o idealnej żonie. Zobacz, ile ta kobieta pracuje. Zwróć uwagę przede wszystkim na werset 16 - ona podejmuje decyzje gospodarcze! Ma własne zarobione pieniądze!

Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.
11 Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa;
12 nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia.
13 O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami.
14 Podobnie jak okręt kupiecki żywność sprowadza z daleka.
15 Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi, a obowiązki - swym dziewczętom.
16 Myśli o roli - kupuje ją: z zarobku swych rąk zasadza winnicę.
17 Przepasuje mocą swe biodra, umacnia swoje ramiona.
18 Już widzi pożytek z swej pracy: jej lampa wśród nocy nie gaśnie.
19 Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono.
20 Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce.
21 Dla domu nie boi się śniegu, bo cały dom odziany na lata,
22 sporządza sobie okrycia, jej szaty z bisioru i z purpury.
23 W bramie jej mąż szanowany, gdy wśród starszyzny kraju zasiądzie.
24 Płótno wyrabia, sprzedaje, pasy dostarcza kupcowi.
25 Strojem jej siła i godność, do dnia przyszłego się śmieje.
26 Otwiera usta z mądrością, na języku jej miłe nauki.
27 Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa.
28 Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić:
29 «Wiele niewiast pilnie pracuje, lecz ty przewyższasz je wszystkie».
30 Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
31 Z owocu jej rąk jej dajcie, niech w bramie chwalą jej czyny.
(Prz 31,10-31)

Znam wielu księży, mam częsty z nimi kontakt (dziś spotkałam czterech) i od żadnego nie usłyszałam złego słowa, że jestem kobietą pracującą zawodowo.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-11 22:08

Przeczytaj proszę do końca;-) i sama wyciągnij wnioski:

JM Bocheński (OP) "Sto zabobonów" (Krótki filozoficzny słownik zabobonów):

KOBIETA. Wokół kobiet powstały dwa zabobony. Jeden z nich polega na tym, że uważa się ją za człowieka niższego rodzaju, czasem nawet (tak podobno w Koranie) za istotę pozbawioną duszy*. Drugi zabobon, przeciwny pierwszemu, uważa kobietę po prostu za mężczyznę i chciałby ją jak najbardziej do niego upodobnić. Pierwszy z tych zabobonów jest tak dalece sprzeczny z całym naszym doświadczeniem, że nie warto z nim nawet dyskutować. Kobieta jest całkiem oczywiście w pełni człowiekiem, obdarzonym w zasadzie tymi samymi władzami i możliwościami co mężczyzna. Co więcej, wydaje się, że natura ludzka osiąga swój szczyt właśnie w kobiecie, a mianowicie w tzw. matronie, tj. w kobiecie po klimakterium. Wówczas dzieje się coś, co wygląda na chęć wynagrodzenia kobiety za wszystko, co uczyniła dla gatunku w młodości: matrona jest rodzajem nadmężczyzny. Trzeba zupełnie nie znać historii i być ślepym na to, co się wokół nas dzieje, aby móc temu zaprzeczyć. Jedynym problemem, jaki się tu nasuwa, jest, jak było możliwe, by ludzie rozsądni przeczyli w ciągu długich wieków tej oczywistości i odmawiali kobiecie pełni człowieczeństwa.

Drugi zabobon, to sprowadzanie kobiety do mężczyzny. Kobieta jest człowiekiem, ale nie jest mężczyzną - stanowi "drugą stronę" człowieczeństwa. Jej rola w życiu jest inna niż rola mężczyzny. Stąd domaganie się, by kobieta pełniła w społeczeństwie te same funkcje co mężczyzna jest zabobonem. Wypada stwierdzić, że kobieta jest z natury (wystarczy zwrócić uwagę na budowę jej ciała) przyporządkowana do dzieci, które są jej pierwszym i podstawowym powołaniem. Mniemanie, że młoda kobieta powinna się zajmować sprawami, które z natury rzeczy leżą poza jej głównym zadaniem, jest więc zabobonem. Społeczeństwa, które zmuszają kobiety np. do stałej pracy zarobkowej poza domem są prawdopodobnie skazane na zagładę. Ale sytuacja matrony jest zupełnie odmienna. Wydaje się, że jasne odróżnienie zadań młodej i starszej kobiety jest warunkiem przezwyciężenia tych zabobonów.

Cały słownik jest w sieci, wiec polecam też zapoznanie się z innymi hasłami;-).

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-12 11:14

Ufff, jak to dobrze, ze o. Bocheński nie jest papieżem :-)

Beato, praca zawodowa nie musi odbywac sie kosztem dzieci. Praca to nie tylko etat. W wielu zawodach mozna pracowac z domu dzieki elastycznym formom zatrudnienia. Albo pracowac w niepelnym wymiarze godzin.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2013-07-12 16:16

Jeśli Pan Bóg obdarzył intelektem, to trzeba z niego korzystać i na przykład nie wierzyć bezkrytycznie we wszystko co mówią inni - nawet księża. Bo nawet księża są różni i jednym Pan dał więcej mądrości innym mniej.

Trzeba być bardzo ostrożnym wygłaszając stwierdzenia typu "kobieta powinna siedzieć w domu i zajmować się mężem i dziećmi" lub "kobieta powinna pracować i mieć «swoje życie»". To wszystko zależy od sytuacji. Może być tak, że sytuacja rodzinna wymaga, by jedna z osób porzuciła pracę i zajęła się domem, a może być tak, że sytuacja rodzinna wymaga, by obie osoby pracowały co sił starczy. Życie pisze różne scenariusze.
Warto rozważyć takie sprawy:
1. Czasy mamy niepewne. Także pod względem ekonomicznym. Służba zdrowia ledwo zipie. Szkolnictwo też. Może się okazać, ze to, co jest "darmowe" jest nie do osiągnięcia. Już jest - jeśli chodzi na przykład o służbę zdrowia - ile czasu trzeba czekać na przyjęcie do specjalisty? Pensja wystarczająca do utrzymania się na minimalnym poziomie może w pewnym momencie zupełnie nie wystarczyć. Głupie leczenie kanałowe zęba to kilkaset złotych w prywatnym gabinecie. To może naprawdę zachwiać domowym budżetem. Gdy ktoś nie może pracować - wiadomo trzeba z tym żyć, ale jeśli może..? Finansowy zapas na czarną godzinę jeszcze chyba nikomu nie zaszkodził.

2. Praca w szkole ma swoje wady i zalety. Do zalet należy pewna elastyczność (można poprosić o ułożenie planu tak, by na przykład nie zaczynać bardzo wcześnie i zdążyć odprowadzić dzieci do szkoły), wolne ferie i wakacje. Z kolei wadą jest to, że jest to praca dość kiepsko płatna, wyczerpująca psychicznie - nawet gdy się to naprawdę lubi (szczególnie, gdy się zaczyna - naprawdę jest ogromna różnica pomiędzy praktykami - nawet jeśli się je ma w dość ekstremalnej wersji tak, jak ja, gdzie mój opiekun praktyk poszedł na miesiąc na zwolnienie i zostałam sama, a rzeczywistą pracą) no i - nie tak łatwo ją dostać. Być może gdy się uczy fizyki lub matematyki to trochę łatwiej (ale pewności nie mam, tak tylko słyszałam) niemniej jednak jest dużo nauczycieli bez pracy.

3. Małżeństwo nie polega na tym, by gotować obiadki i rozpieszczać mężczyznę. To naprawdę jest sprawą drugorzędną kto te obiadki będzie gotował i czy przypadkiem nie będzie się ich jeść na mieście. Ważne jest natomiast to, by pewne decyzje podejmować wspólnie. Czyli na przykład rozmawiać o tym z mężem, a niekoniecznie na forum internetowym. By podejmować je razem, mając na uwadze nie tylko swoje dobro, ale przede wszystkim dobro całej rodziny. By nie zakładać z góry, że "tego nie zrobię, bo szkoda mi lat studiów" ani nie wpychać się w schematy "w małżeństwie żona powinna gotować, a mąż naprawiać krany w łazience". Bo w małżeństwie zdarzają się takie sytuacje, że trzeba robić i to, czego się nie chce i to, co jest trudne - dla jakiegoś większego dobra. Trzeba być na to gotowym, ale nie trzeba z góry się tym przerażać - bo to nie musi (choć może) nastąpić, a pojawienie się dzieci - podobno - całkowicie zmienia priorytety.
Niemniej jednak podstawą powinna być rozmowa z współmałżonkiem - którą ćwiczyć można jeszcze przed ślubem.

 Re: Mierzi mnie myśl, że po ślubie mam siedzieć w domu.
Autor: Michał (---.range86-173.btcentralplus.com)
Data:   2013-07-13 16:47

Ja mam taką propozycję: Jesteś zdolna, weź się za zbudowanie machiny czasu - i - jazda...

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: