logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: avia (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-24 10:42

Mam problemy z sercem, a co się z tym wiąże arytmie, częstoskurcze itd. Sił mi już brak. Swoich talentów nie mam jak rozwijać bo skutecznie mnie blokuje moje zdrowie, a raczej jego brak. Życie w ciągłym lęku i bez perspektyw. Kto się zwiąże z kimś kto nie może żyć na 100%? W pracy też trzeba być dyspozycyjnym. Co to za życie... męczarnia, dzień w dzień. Dlaczego Bóg mi nie pomoże? Tyle Go o to prosiłam.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: Michaela (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2013-07-24 18:51

Wyobrażasz sobie życie po swojemu. Masz konkretne plany i wydaje Ci się, czegoś Ty by nie zrobiła, gdybyś tylko była w pełni zdrowia. A może spróbuj inaczej pytać Pana Boga? Zapytaj Go, co możesz dla Niego uczynić, będąc osobą chorą na serce? Czego On od Ciebie pragnie?
Znałam osobę, która miała problem podobny do Twojego, tylko w innym wymiarze. Była to osoba zniewolona przez złego ducha. Kiedyś często mówiła, gdybym nie była opętana, tyle bym zrobiła, tak wielu rzeczy bym się podjęła, zewangelizowałabym cały świat... A tu szatan nie pozwalał tej kobiecie nawet spokojnie uczestniczyć w formacji czy przyjmować sakramentów. Miała do Boga pretensje, ale po radzie kierownika duchowego zaczęła ofiarowywać swoje cierpienia w różnych intencjach. Jej życie zaczęło się przemieniać, a modlitwa i umartwienia wydawały konkretne owoce.
Spójrz na świętych, o których z całą pewnością można powiedzieć, że ich życie miało sens. Są różni. Bóg ich chciał jako zupełnie różnych od siebie. W dziejach Kościoła jest miejsce dla świętych, którzy uczynili bardzo wiele dobra np. św. Franciszek z Asyżu, św. Wincenty a Paulo czy bł. Jan Paweł II, ale było tam także miejsce dla tych, którzy żyli w zamkniętych klasztorach, cierpiąc i ofiarowując Bogu swe życie np. bł. Anna Katarzyna Emmerich czy św. Teresa Martin. Znajdź swój indywidualny sens życia, a będziesz umiała Boga błogosławić nawet w chorobie.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: Trudka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-07-24 18:57

ad. tytuł
Choroba Cię męczy, a nie Bóg.
Na stronie głównej katolik.pl jest artykuł
http://www.katolik.pl/nie-byc-czarna-blyskawica,23592,416,cz.html
Zaczyna się tak:
"Choroba w życiu człowieka nie jest niczym wyjątkowym. Jest integralną częścią jego kondycji, polegającej na przygodności i przemijalności, a więc pewnej fundamentalnej niedoskonałości, która w chorobie dochodzi do głosu, niekiedy w sposób bardzo dojmujący".

Znam osoby chore (np. na stwardnienie rozsiane, czy inne nieuleczalne i poważne), które studiują, pracują, mają rodziny. Nie wiem, czy są osoby, które żyją na 100%. Z moimi chorobami to chyba daję radę na 50%. Da się. Tylko trzeba zaakceptować swój stan i nauczyć się z nim żyć. Leczyć się, na ile się da. Modlić sie o zdrowie i siły. Mieć oparcie w bliskich.
Naprawdę nie jesteś wyjątkiem.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-24 22:50

A słyszałaś o Nicku Vujicicu? To człowiek, który nie ma rąk, ani nóg, a mimo to jest szczęśliwy. Prowadzi aktywne życie, ma własną firmę, żonę, dziecko, pływa, jeździ na deskorolce, w ogóle robi rzeczy, które wydawałoby się, że są dla niego niemożliwe, nieosiągalne. I nie tylko, że sam jest szczęśliwy, zadowolony z życia, ale jeszcze innych do tego motywuje. Słuchając jego historii i widząc tą radość, którą on ma w sobie, człowiek się zmienia - tak w środku.
W internecie jest dostępnych dużo różnych filmów na jego temat. Zachęcam Cię do ich oglądnięcia. Naprawdę warto.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-25 07:43

Avia, mój wnuczek leżał przez miesiąc w szpitalu z innym chłopcem, którym opiekował się jego ojciec - człowiek wykształcony, o szerokich horyzontach, mający świetny kontakt ze swoim czterolatkiem, zawsze pogodny. Żołnierz zawodowy, był na misjach w Iraku, zna świetnie kilka języków. Jakież było nasze zdziwienie, że unikał noszenia chłopca, uczył go maksymalnie samodzielności - okazało sie, ze był po ciężkiej operacji serca, na rencie, nie miał prawa podnieść nawet dziecka. Wcześniej normalnie żył, bardzo intensywnie, dobrze zarabiał, ale krótko, więc rentę ma niską, obecnie ma pełną świadomość kruchości swojego życia, bardzo je ceni i widać, jak bardzo jest dla niego cenny każdy kontakt z dzieckiem, rodziną, drugimi ludźmi. On nigdy nie mówił o swoim ciężkim stanie, wyszło to dopiero po kilku dniach, ale nie w formie skargi, tylko wyjaśnienia, dlaczego nie pracuje. Wiedząc, ze w każdej chwili może zostawić swoją rodzinę kupił samochód i zaczął dorabiać, żeby maksymalnie zabezpieczyć bliskich finansowo. Wspaniały młody człowiek i wspaniała postawa. Można się od niego uczyć.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: Zbigniew (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-25 09:07

To może być wezwanie do świętości, na warunkach, jakie Bóg proponuje. Piszę tak, ponieważ ogromnie to, co Pani napisała, skojarzyło mi się z pewnym fragmentem z Dzienniczka św. Faustyny - dusza tam się żali Panu Jezusowi i, jak wiemy, przyjmuje Wolę Bożą - i to jest ta wspaniała, królewska droga do świętości i szczęścia bez granic.


Cytat z "Dzienniczka" nr 1487
+ Rozmowa miłosiernego Boga z duszą cierpiącą

- Jezus: Duszo, widzę cię tak bardzo cierpiącą, widzę, że nie masz siły nawet mówić ze Mną. Oto Ja sam będę mówił do ciebie, duszo. Chociażby cierpienia twoje były (86) największe, to nie trać spokoju ducha ani się poddawaj zniechęceniu. Jednak powiedz Mi, dziecię Moje, kto się odważył zranić twoje serce? Powiedz Mi o wszystkim, powiedz Mi o wszystkim, bądź szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego.

- Dusza: Panie, tak wielkie i rozmaite są moje cierpienia, a wobec ich długotrwałości ogarnia mnie już zniechęcenie.

- Jezus: Dziecię Moje, zniechęcać się nie można; wiem, że Mi ufasz bez granic, wiem, że znasz Moją dobroć i miłosierdzie - więc może pomówimy w szczegółach o wszystkim, co ci najwięcej na sercu leży.

- Dusza: Tak dużo mam różnych rzeczy, że nie wiem, o czym wpierw mówić, jak to wszystko wypowiedzieć.

- Jezus: Mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. No, powiedz Mi, dziecię Moje, co cię wstrzymuje na drodze świętości?

- Dusza: Brak zdrowia wstrzymuje mnie na drodze świętości, nie mogę spełniać obowiązków, ot, jestem takim popychlem. Nie mogę się umartwiać, pościć surowo, jak czynili święci; (87) to znów nie dowierzają, że jestem chora, i przyłącza się do fizycznego cierpienia - moralne, i wiele z tego wypływa upokorzeń. Widzisz, Jezu, jak tu zostać świętą?

- Jezus: Dziecię, prawda, to wszystko jest cierpieniem, ale innej drogi nie ma do nieba, prócz drogi krzyżowej. Ja sam przeszedłem ją pierwszy. Wiedz o tym, że jest to najkrótsza i najpewniejsza droga.

 Re: Dlaczego Bóg mnie tak męczy?
Autor: piotr (---.centertel.pl)
Data:   2013-07-27 15:47

Bóg nikogo nie męczy. Pan Bóg jest miłością. Benedykt XVI napisał encyklikę "Deus caritas est". Polecam do posłuchania audiobook o.Tadeusza Hajduka "Czy spotykam Boga prawdziwego?" - wydawnictwo WAM.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: