Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-07-25 10:47
Chyba faktycznie nie zrozumiałaś księdza i pewnie w paru miejscach.
"Ksiadz powiedzial mi ze mam grzech ciezki i nigdy nie dostane rpzgrzeszenia nie wiem czy to prawda czy nie" - nie, to nieprawda, że nigdy. Dostaniesz rozgrzeszenie, gdy odejdziesz od chłopaka, który ma żonę, albo gdy jego żona umrze. Znasz przysięgę małżeńską? "oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci". On tak przysięgał swojej żonie. Aż do śmierci. Ludzie czasem mają kłopoty małżeńskie, czasem nie wytrzymują i się rozstają. Ale bywa, że gdy uczucia miną, gdy minie jakiś czas - wracają do siebie. Ty zajęłaś miejsce żony i ona nie będzie miała gdzie wrócić. On nawet nie spróbuje walczyć o małżeństwo, bo ma w łóżku inną, to po co się starać. Dopóki będziesz obok, dopóki chcesz zajmować jego myśli, jego uczucia, jego łóżko, jego pieniądze - kradniesz go żonie. Tobie się wydaje, że on nie ma żony, ale to nieprawda. On cały czas ma żonę. Nawet jeśli nigdy do siebie nie wrócą, to on żonie jest winien miłość i wierność, bo to jej ślubował. Wiem, że to trudne. Wiem, że to smutne. Ale ślub to nie jest taka dziecięca zabawa, to jest zobowiązanie do końca życia. Ślub biorą ludzie dorośli, którzy powinni rozumieć co to znaczy "zawsze" i "nigdy". Człowiek dorosły płaci też za swoje błędy. Ponosi konsekwencje błędów.
"Powiedzialam mu ze chcemy sie starac o dziecko co wtedy bedzie z dzieckiem to odpowiedzial mi, ze mozemy miec, ale ze nie mozemy mieszkac razem". Tutaj albo Ty zrozumiałaś źle, albo ksiądz sądził, że "staranie się o dziecko" oznacza, że dziecko już jest poczęte. Wygląda na to, że ksiądz usiłował Ci wytłumaczyć, że dziecko nie jest przeszkodą w rozgrzeszeniu. Że nawet jeśli urodzi się dziecko, możesz jeszcze wrócić do Boga, ale musisz odejść od tego mężczyzny. Panna z dzieckiem może przystępować do sakramentów (najpierw musi się wyspowiadać z grzechu współżycia, a nie z narodzenia dziecka), bo dziecko samo w sobie grzechem przecież nie jest.
Na pewno jednak ksiądz nie powiedział, że możecie się starać o dziecko, w sensie przyszłego poczęcia, bo ksiądz raczej wie, skąd się dzieci biorą ;)) Jeżeli nie szukasz tego dziecka na kapuścianym polu ani pośród bocianów, to przed Bogiem nie masz takiego prawa. Współżycie poza małżeństwem jest grzechem ciężkim i żaden ksiądz nie powie, że możecie grzeszyć. Nikt wam nie zabroni współżycia, bo jak? Ale musicie znać konsekwencje: bez Boga.
Zastanów się, jakie życie chcesz zgotować dziecku? Życie bez Boga? Jakie świadectwo będziesz dawać temu dziecku? Że wolno kraść cudzych mężów, że przyrzeczenia są po to, żeby je łamać? Że jak tata odejdzie do innej, to będzie normalne, bo on tak ma, no i jeszcze jest młody? Zastanawiałaś się co powiesz dziecku, kiedy podczas pierwszej komunii wszyscy rodzice też przyjmą Jezusa ze swoimi dziećmi, a Ty nie? Jak wytłumaczysz dziecku słowo "wierność"? Naprawdę jesteś gotowa na życie bez Boga? Czy może na razie jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy?
"czyli on nie moze sobie na nowo zycia ulozyc ma dopiero 28 lat".
On może sobie życie układać. Może studiować, pracować, podróżować, bawić się, mieć pasje, poświęcać się jakiejś idei, ofiarować swoje życie dla innych. On tylko nie może mieć drugiej żony. To jest trudne, ale nie tragiczne. Tysiące ludzi samotnie spędza życie, albo z konieczności, albo z wyboru - to nie jest tragedia. Choć czasem bywa trudno. Wzruszasz się nad jego losem, a Ty? Przecież Ty też nie masz lat pięćdziesięciu, prawda? Pewnie jesteś od niego młodsza. I co? Chcesz sobie zmarnować to młode życie? Naprawdę jesteś na to gotowa? A jeśli jemu znudzi się płacz dziecka i za jakiś czas wróci do żony? Nie wróci? Nie kocha jej? Ale przecież kiedyś kochał tak samo mocno jak Ciebie, a może nawet mocniej. Wziął z nią ślub.
Kiedyś zatęsknisz za Bogiem (jest tu wiele wątków na forum, które to potwierdzają), będziesz chciała uporządkować życie, ale może się okazać, że już nie będziesz sobie umiała życia ułożyć po Bożemu. Zostaniesz sama z dziećmi, poraniona. Nie wzruszaj się jego losem, bo on miał swój czas i prawdopodobnie go źle wykorzystał. Wzruszaj się swoim losem, bo będziesz odpowiedzialna za los swoich dzieci. Już na zawsze. Dziecko też będziesz miała już na zawsze.
"bo z tego wynika ze zadna katoliczka nie bedzie mogla byc z tym chlopakiem bo on nie ma rozwodu".
Zależy jak na to patrzeć. Bo ja bym powiedziała, że żadna katoliczka nie powinna CHCIEĆ być z nim. Tego wymaga także szacunek do siebie samej. Nie dzielimy się mężem z nikim innym. Jeśli zgodzimy się dzielić z kimś "swoim" mężczyzną, to nie szanujemy siebie.
|
|