Autor: Gośka1981 (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2013-07-26 10:29
Kochani, zdaję sobie sprawę, że niektóre moje pytania są zabawne. Niemniej jednak od niedawna widzę jak Pan Bóg uświadamia mi pewne rzeczy właśnie przez Was. Dlatego postanowiłam napisać, bo mam dylemat. Potrzebuję pomocy w jego rozwiązaniu. Potrzebuję pomocy w rozeznaniu wagi grzechu (jeżeli w ogóle grzechu).
Dziś rano robiłam mężowi do pracy kanapki. W lodówce miałam "mężowską" wędlinę, a z rzeczy bezmięsnych dżem, ogórki i pomidory. Mój mąż zazwyczaj bierze kanapki z czymś mięsnym, albo z serem żółtym. Wczoraj po południu było jeszcze trochę sera i myślałam, że może jeszcze został. Niestety rano okazało się, że nie. Ja zamiast zrobić kanapki wieczorem, kiedy miałam ser, zaczęłam je robić rano. No i pojawił się dylemat. Zapytałam męża z czym mu zrobić, a on spytał, retorycznie zresztą, co dla niego kupiłam. Oczywiście tylko wędlinę. Więc pomimo dylematu zrobiłam mu dzisiaj kanapki z tą wędliną. Obawiałam się trochę mężowskiego marudzenia, jeżeli zrobiłabym mu do pracy kanapki z ogórkiem lub pomidorem. Ale z drugiej strony gdybym już mu zrobiła, bez pytania go, to zjadłby i tyle.
Czuję się winna, że nie zadbałam wczoraj podczas zakupów o to, żeby był na rano ser. Nawet myślałam o serze, ale stwierdziłam, że jednak nie kupię.
Głupi może ten dylemat, ale będzie mnie to gryzło. Przede wszystkim dlatego, że chciałabym móc przystępować do Komunii, póki jeszcze mogę, bo w końcu nadejdzie dzień, kiedy nie będę mogła, a jeszcze wczoraj mogłam, mimo męczących dylematów i skrupułów.
Nie miałam pewności grzechu ciężkiego, teraz w sumie też jej nie mam. Nie wydaje mi się, żeby sprawa kanapek z wędliną była sprawą jakoś wyjątkowo ważną, ale kurczę, nakazana wstrzemięźliwość obowiązuje. Nie dość, że ja zrobiłam komuś kanapki z wędliną w piątek, to jeszcze ten ktoś będzie je w piątek jadł i to dzięki mnie.
|
|