logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Gośka1981 (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-26 10:29

Kochani, zdaję sobie sprawę, że niektóre moje pytania są zabawne. Niemniej jednak od niedawna widzę jak Pan Bóg uświadamia mi pewne rzeczy właśnie przez Was. Dlatego postanowiłam napisać, bo mam dylemat. Potrzebuję pomocy w jego rozwiązaniu. Potrzebuję pomocy w rozeznaniu wagi grzechu (jeżeli w ogóle grzechu).
Dziś rano robiłam mężowi do pracy kanapki. W lodówce miałam "mężowską" wędlinę, a z rzeczy bezmięsnych dżem, ogórki i pomidory. Mój mąż zazwyczaj bierze kanapki z czymś mięsnym, albo z serem żółtym. Wczoraj po południu było jeszcze trochę sera i myślałam, że może jeszcze został. Niestety rano okazało się, że nie. Ja zamiast zrobić kanapki wieczorem, kiedy miałam ser, zaczęłam je robić rano. No i pojawił się dylemat. Zapytałam męża z czym mu zrobić, a on spytał, retorycznie zresztą, co dla niego kupiłam. Oczywiście tylko wędlinę. Więc pomimo dylematu zrobiłam mu dzisiaj kanapki z tą wędliną. Obawiałam się trochę mężowskiego marudzenia, jeżeli zrobiłabym mu do pracy kanapki z ogórkiem lub pomidorem. Ale z drugiej strony gdybym już mu zrobiła, bez pytania go, to zjadłby i tyle.
Czuję się winna, że nie zadbałam wczoraj podczas zakupów o to, żeby był na rano ser. Nawet myślałam o serze, ale stwierdziłam, że jednak nie kupię.
Głupi może ten dylemat, ale będzie mnie to gryzło. Przede wszystkim dlatego, że chciałabym móc przystępować do Komunii, póki jeszcze mogę, bo w końcu nadejdzie dzień, kiedy nie będę mogła, a jeszcze wczoraj mogłam, mimo męczących dylematów i skrupułów.
Nie miałam pewności grzechu ciężkiego, teraz w sumie też jej nie mam. Nie wydaje mi się, żeby sprawa kanapek z wędliną była sprawą jakoś wyjątkowo ważną, ale kurczę, nakazana wstrzemięźliwość obowiązuje. Nie dość, że ja zrobiłam komuś kanapki z wędliną w piątek, to jeszcze ten ktoś będzie je w piątek jadł i to dzięki mnie.

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-26 17:36

Potraktuj tę sytuację jako "nauczkę" - aby o piątku pamiętać już w czwartek :)) Czasem właśnie przez takie przygody nasza pamięć lepiej funkcjonuje :))

Komentujący przykazania kościelne teologowie uważali, że są one dla nas "poważnym zobowiązaniem", św. Antonin (Wenecja, 1477), a w Polsce, np. bp Henryk Kossowski, podkreślali, ze obowiązują pod grzechem ciężkim.
Dużo później w starych wykładniach starych przykazań kościelnych nadal uczono:
"Przepis o poście jakościowym obowiązuje sub gravi [(tj. pod grzechem ciężkim)]. Moraliści są zdania, że spożycie potraw mięsnych do 20 gramów jest tylko grzechem lekkim, ponad 60 gramów na pewno grzechem ciężkim (1)."

Natomiast zgodnie z orzeczeniem Kongregacji Soboru z dnia 24 II 1967 r., "naruszenie obowiązku pokuty (w tym przypadku nieprzestrzeganie wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych) w jednym dniu nie pociąga za sobą popełnienia grzechu ciężkiego (jest więc grzechem lekkim). Grzechem ciężkim staje się dopiero zaniedbanie postu jakościowego przez większą liczbę dni, połączone z intencją np. lekceważenia przepisów Kościoła".

Czyli w takiej sytuacji jak Twoja nie ma mowy o grzechu ciężkim. Jak sama widzisz, jest jakieś zaniedbanie, bo trzeba było ten ser kupić i w ogóle, więc chyba też grzech lekki jakiś tam był. Może być jeszcze sytuacja, że jak dzisiaj nie zjesz tej wędliny, to do jutra nie wytrzyma (wędlina, a nie Ty), albo jesteś chora i nie wyjdziesz do sklepu - i pewnie wiele innych sytuacji, gdzie w ogóle trudno mówić o grzechu.
Najważniejsza jest ta intencja. Nie było lekceważenia, tylko zapomnienie/przeoczenie. Gdzie tu miejsce na grzech ciężki? Kanapki mogą być ważną sprawą, bo to nie chodzi o kanapki tylko Boga, ale nie w tej sytuacji. To jest jak wypadek przy pracy, zdarzyło się, że nie było nic innego do jedzenia.
Jak chcesz i będzie czas w konfesjonale, to oczywiście o zaniedbaniach też możemy mówić, ale po pierwsze nie ma takiej konieczności, a po drugie - trochę miłosierdzia dla spowiednika :))

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Adam (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-26 22:24

"Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i ZANIEDBANIEM [...]" Confiteor

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-27 00:41

Gośka, czy Ty czytasz Pismo Św? Wspominałaś o swoich znajomosciach z protestantami, to myślałam, że będziesz obcykana w Biblii, ale chyba nie za bardzo. Jutro jak będę miała chwilę, to Ci podrzucę kilka fragmentów, które Ci powinny trochę rozjaśnić temat wstrzemięźliwości piątkowej.
Ogólnie mam wrażenie, że wielu katolików zapomniało, że najważniejsze przykazanie to "będziesz miłował...". W chrześcijaństwie nie chodzi o zbiór zakazów i nakazów, które trzeba jak najdokładniej wypełnić, żeby się załapać do nieba. Tu chodzi o miłość, o taką miłość, która Jezusa zaprowadziła na krzyż, o. Kolbego do celi śmierci, m. Teresę do slumsów Kalkuty itd. Też o miłość wielu matek do swoich dzieci. Myślę, że Ty jako matka piątki pociech masz dużo okazji do ćwiczenia się w miłości ;) Wstrzemięźliwość piątkowa owszem, też ważna, ale nie aż tak. Lepiej było mężowi dać kanapki z wędliną, niż zeby miał kląć w pracy na kanapki z dżemem.
Bogumiła ma rację, na przyszłość będziesz pamiętać o piątkowym menu już w czwartek, a nawet środę i wtorek ;) Nie przejmuj się tym tak bardzo.

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Gośka1981 (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-07-27 01:33

No właśnie...pamiętałam w czwartek, pamiętałam. Tyle, że w końcu olałam. Ale rzeczywiście wydaje mi się, że to nie o to chodzi. Że to nie jest aż tak ważne chyba. A mąż? Podobno nie zjadł nie wiedzieć czemu. Niewdzięcznik jeden, no ;)))

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: piotr (---.centertel.pl)
Data:   2013-07-27 15:39

Wiadomo powyższa sytuacja nie jest grzechem ciężkim. Odwracając sytuację, grzechem byłoby zmarnowanie wędliny. Tak naucza nasz proboszcz. Chociaż z drugiej strony zabrakło roztropności. Należało zadbać o pokarmy niemięsne. Jednakże jeśli incydent przerodzi się w regułę, to witaj zasado "od rzemyczka do koziczka".

 Re: Piątkowa wstrzemięźliwość.
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-27 23:28

"Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?» On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu». Mk 2,23-28
Piątek dla człowieka, a nie człowiek dla piątku. Myślę, że dla Ciebie ten Twój dylemat i rozterki związane z podaniem wędliny już były sporą pokutą i umartwieniem, więc pokutny charakter piątku został zachowany :)
"Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!" Mt 23,23-24
Bynajmniej nie twierdzę, że pomijasz rzeczy ważniejsze jak owi faryzeusze, ale widać, że masz tendencję do odcedzania nawet najmniejszych komarów. Nie przejmuj się.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: