logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: Małgosia30 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-26 10:43

Targaja mną wątpliwości...co do istnienia wszystkiego, w co próbuje wierzyć. Mam mętlik. Dlaczego Bóg otwarcie nie ujawnił swego Istnienia - On sam. Dlaczego do nas nie przemawia? Przeciez wszyscy wtedy by w Niego wierzyli i byli dobrzy i osiągnęli Zbawienie, a przeciez oto Panu Bogu chodzi. na pewno byłoby wtedy wiecej zbawionych. Dlaczego Pan Bóg pozwala na to żeby rodziły się dzieci,. które zaraz umrą, chore, sparaliżowane roślinki? Dlaczego pozwala na tragedie - tsunami, trzesienia ziemi...Po co ewolucja??? Dinozaury??? Dlaczego Bóg je stworzył potem zlikwidował? Przecież On się nie myli, musiało to by c po coś. aLE PO co? Wiem, że to morze głupie pytania, ale kotłuja mi się w głowie, coraz więcej i coraz częściej. Czuje, że potrzebuje znaleźć odpowiedź. Nigdy nie byłam głęboko praktykująca i wierząca. Chyba jestem nawet złym człowiekiem bardziej niż dobrym. Mam prawie 30 lat, dwoje dzieci 5 i 6 lat (których wiara ogranicza się do mszy w Kościele, na którą nie cierpia chodzić, bo jest nudno), męża, który też się nie modli. Ja - jak coś potrzebuję...eh nie wiem, jak żyć, żeby było dobrze.

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-08-26 16:22

To, że wątpliwości towarzyszą wierze to nie jest samo w sobie złe. To raczej normalne. Wielu świętych (np. Matka Teresa z Kalkuty), doktorów Kościoła, ludzi wiary targanych było bardzo poważnymi wątpliwościami, pytaniami i tak dalej.

Pyta się Pani dlaczego Bóg nie ujawnił swojego istnienia. Ujawnił i to bardzo. Wcielił się i żył między nami, ludźmi. On sam. Dlaczego nie przemawia? Przemawia. Proszę otworzyć Biblię. To jest Słowo Objawione. Dlaczego Bóg pozwala na to czy na tamto? A co, chciałaby Pani aby nie pozwalał? Każdy z nas umrze, umierają małe dzieci i starcy, zdrowi i chorzy, mądrzy i głupi, wszyscy co do jednego. Czy ma to oznaczać, że Bóg w ogóle nie powinien pozwolić na to abyśmy zaistnieli? To jakiś nonsens.

Proszę Pani! Wiara Pani dzieci zależy w dużej mierze od Pani samej. Tutaj Bóg nie wyręczy Panią, jestem pewien. Kościół to nie jest miejsce gdzie ma być rozrywkowo i nie nudno. Ja to kiedyś moim dzieciom wyjaśniłem, A Pani?
Mąż Pani się nie modli? Czy rozmawiała Pani z nim na ten temat? Jak Bóg ma zmusić męża Pani do rozmowy? Nie chciałbym mieć takiego Stwórcę, który zmusza kogokolwiek do rozmowy ze sobą.

Jak żyć? To pytanie do pana Tuska, Prezesa Rady Ministrów RP a nie do Forumowiczów. O ile mnie pamięć nie myli, nie odpowiedział na to zadane mu onegdaj pytanie.

Przepraszam bardzo, może się mylę ale wydaje mi się, że większość tych pytań, które Pani tu zadała, może (i powinna) być odpowiedziana przez Nią samą.

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: PKM (---.opera-mini.net)
Data:   2013-08-26 18:41

Czytajac tytul wpisu pomyslalem, ze watpliwosci sa przeciez droga wiary. Chyba kazdy ma/mial/bedzie mial jakies watpliwosci. Moze Bog zasiewa je w Tobie, by pobudzic Cie do szukania Go?

Druga rzecz:
Mysle, ze nie jest tak zle.
Czujesz, jak zyc zeby bylo dobrze.
Wiesz co jest nie tak.
Sama piszesz ze brakuje modlitwy.
I to jest - sedno.

Boga poznaje sie na modlitwie. Wtedy powstaje przestrzen spotkania z Nim. Wtedy tez najlatwiej go uslyszec.

Bog do nas przemawia. Przez Sakramenty, przez Pismo Swiete, na modlitwie, na mszy, przez innych ludzi... Rzecz w tym, zeby sie nastroic na te "fale" i nauczyc sluchac, rozpoznawac Jego glos. To wymaga zwykle pewnego zaangazowania, wspolpracy, bo chyba najczesciej slychac Boga w ciszy wlasnego sumienia.

Problem w tym, ze nawet gdy zdobedziemy sie na wysilek, wylaczymy radio, tv, komputer, telefon, gazety, itp. i w koncu na zewnatrz ogarnia nas cisza, to w srodku wszystko krzyczy. Niezalatwione sprawy, problemy, obawy, watpliwosci itd.
Zwykle zaczynajac modlitwe potrzebujemy kilku, kilkunastu minut by sie "wyszumiec", wyciszyc wszelkie nurtujace nas sprawy. Uswiadomic sobie, ze to czas spotkania z Bogiem. Zatrzymac sie nad tym. Dlatego np. warto byc kwadrans lub kilka min. przed msza w kosciele i sprobowac kleknac, popatrzec na tabernakulum, na jakis swiety obraz, (jesli to pomaga w skupieniu) i uzmyslowic sobie. ze jestem przed Bogiem, zostawic "w drzwiach" inne sprawy. Pamietac, ze teraz spotykam sie z Nim. Jestem u Niego w odwiedzinach.

Wiem, z dziecmi moze byc trudno, ale moze widok modlacego sie na kleczkach rodzica wplynie na nie, prosba o spokojne zachowanie, bo chcesz porozmawiac z Bogiem i to wazne.
(moze brakuje im takiego przekazu, nie rozumieja ze Bog to ktos wazny, swiety (i kochany), nie wiedza ze swiatynia to miejsce wyjatkowe, bo nie widza zeby rodzice zachowywali sie jakos wyjatkowo).

Wracajac do sluchania Boga.
Poza cisza wewnetrzna nieraz krzycza i "zagluszaja odbior"... grzechy. Dlatego warto starac sie byc w stanie laski i jednoczyc sie z Nim przez przyjmowanie Komunii. A juz idealnie miec kierownika duchowego. Dobrze uksztaltowane sumienie bardzo pomaga w komunikacji i slyszeniu Boga.

Moge oczywiscie sprobowac odpowiedziec na Twoje pytania.

Bog otwarcie ujawnil Swoje istnienie.
I przez prorokow i On sam tez. Jezus = Bog. Sam Bog przyszedl. Ujawnil sie. Otwarcie to mowil. Potwierdzal odwolujac sie do wczesniejszych Swoich zapowiedzi danych przez prorokow, ktorych nikt nie podwazal. Czynil przerozne znaki, cuda. Wypelnil wszystko co bylo w Pismach (Starym Testamencie).
Jasno i wiarygodnie wszystko potwierdzil.
Skutki znasz...

Choc pewnie pytasz czemu stale nie czyni znakow nie pozostawiajacych watpliwosci.

Nie wszyscy by wierzyli. Aniolowie poznali Boga "twarza w twarz" w sposob nie pozostawiajacy watpliwosci. A jednak czesc sie zbuntowala i odwrocila (zwiemy ich diablami).
Adam i Ewa tez znali Boga dobrze, a jednak odwrocili sie od Niego. Zakwestionowali.

Nie chodzi o poznanie Boga, ale o milosc.
Kochajac pragniesz byc przy kims zawsze, jak najblizej, w jak najwiekszym zjednoczeniu. Wtedy jest sie w 100% szczesliwym. I o to tez chodzi w zbawieniu. O milosc i przebywanie na zawsze w zjednoczeniu z (ukochanym) Bogiem.
By zakochac sie i kochac potrzebna jest wolnosc. Te wolnosc Bog nam daje, jednoczesnie dajac mozliwosci poznania, pokochania i wybrania Go. Objawiajac sie bez zadnych watpliwosci mialby raczej w nas posluszne (lub nie) slugi, a nie kochajace osoby.

Na pytania o cierpienie, choroby, tragedie i smierc ciezko odpowiedziec ogolnie. Mysle, ze kazda sytuacja jest inna i kazda konkretnie trzeba rozpatrywac. Bog je dopuszcza z roznych przyczyn.
Choroba moze byc blogoslawienstwem, moze zblizyc do Boga (przeciez wiekszosc ludzi nie zwraca sie do Niego jak nie napotkaja problemu, choroby, cierpienia. Sama o tym piszesz). W tym sensie moze byc laska. Czyms co odbije czlowieka poza grzech i samozadowolenie, za co pozniej czlowiek bedzie chwalil Boga ze dzieki temu modlil sie, nawrocil, przypomnial sobie o Bogu i nie poszedl do piekla.

Moze byc tez np okazja do 'wspolcierpienia z Chrystusem', ofiarowywania swoich problemow za innych, wypraszania im lask. Moze byc skutkiem bledow czlowieka lub zlego wykorzystania wolnosci. (moze tornada, ulewy, powodzie nie byly tak straszne gdybysmy dbali bardziej o srodowisko, madrzej sie budowali, poglebiali koryta rzek itp itd). Moze byc skutkiem zwyczajnych procesow zachodzacych w przyrodzie/kosmosie. Pewnie wyjasnien znajdzie sie wiecej. Pewnie nie wszystko zrozumiemy.
Prawda jest, ze Bog umie ze wszystkiego wyprowadzic dobro.

Ponadto smierc nie jest czyms zlym. Jest czasem spotkania z Milujacym Bogiem. Powinna byc momentem upragnionego spotkania...

Nie zniechecam do poszukiwania odpowiedzi na watpliwosci, ale pamietaj, ze "wiara rodzi sie ze sluchania (Slowa Bozego)" bo ono "zywe jest i skuteczne", zdolne przeniknac do najglebszych zakamarkow czlowieka.

Sam rozum nie doprowadzi do wiary.

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-26 22:06

Polecam książkę ks. Michała Hellera pt. Wszechświat jest tylko drogą. Kosmiczne rekolekcje.

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: Michaś (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-27 13:29

Bóg ujawnił otwarcie swoje istnienie. Dlaczego jesteśmy na to ślepi? Bóg przemówił do nas już wystarczająco wyraźnie i przemawia ciągle. Dlaczego jesteśmy głusi na Jego wołanie? Dlaczego nie chcemy Go usłyszeć? Skąd ta pewność, że cuda spotykane na każdym kroku zwiększyłyby ilość wiernych? Proszę przeczytać Łk 16,19-31 ;) Dlaczego niby wszyscy mieliby umierać doczekując się prawnuków? Dlaczego tak wielką wagę przykładamy do tego ziemskiego życia? Może noworodki umierają po to, by uzmysłowić nam jego krótkość i kruchość? Może katastrofy naturalne mają nam pokazać, że nie powinniśmy tak wielkiej wiary pokładać we własnych siłach i w dobrach materialnych? Po co ewolucja? Może po to, żeby świat bardziej zachwycał? Co bardziej zdumiewa, ludzik narysowany kilkoma krótkimi kreskami, czy tysiące kostek domino przewracających się w jeden wielki obraz człowieka? A może po prostu po to, byśmy nie byli płaskimi kwadratami zdolnymi do odczuwania tylko zieleni, błękitu i czerwieni, zamiast całej gamy wspaniałych doznań i uczuć? Dlaczego Bóg miałby pominąć stworzenie dinozaurów i nie pozwolić im zaistnieć i pożyć "chwilę" (a w naszej skali to nie było wcale krótko)? Też przecież były pięknymi istotami.

Boga pojąć nie potrafimy. Jest ponad czasem, jest równocześnie wczoraj, dziś i jutro, jest na początku świata i jest na końcu wieczności, choć ona się nie kończy. Nie myli się nie dlatego, że wie co jest właściwe, ale dlatego, że to On decyduje co jest właściwym. Jest nawet ponad naszą logiką. Choćbyśmy nie wiem jak chcieli, czasem po prostu nie jesteśmy w stanie zrozumieć Jego motywów. Czasem nie ma dla nas prostej odpowiedzi i zostają nam tyko gdybania...

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-08-27 19:37

"Po co ewolucja??? Dinozaury??? Dlaczego Bóg je stworzył potem zlikwidował? Przecież On się nie myli, musiało to by c po coś. aLE PO co? "
Po to zlikwidowal, zeby nie zdeptaly zamierzonego w stworzeniu - czlowieka ;)
Po co byly? zeby archeolodzy mieli co robic ;) i pewnie Bog chcial sie napawac tez ich pieknem - jak ktos napisal wyzej - choc jakis czas.

 Re: Próbuje wierzyć, ale targają mną wątpliwości.
Autor: streetcleaner (---.mofnet.gov.pl)
Data:   2013-08-29 12:32

Skoro masz wątpliwości to ma mam dla ciebie znakomitą wiadomość. Twoja wiara jest żywa! Wciąż poszukujesz.
Nie ma nic bardziej błędnego niż przekonanie gdy ktoś stwierdza że "już nie wierzy tylko wie".
Kwestia tylko jak do owych wątpliwości się podejdzie. Można albo być nimi przytłoczonym albo czerpać mnóstwo korzyści. Zupełnie jak wysiłek fizyczny dla sportowca. Bywa bolesny i wyczerpujący ale jest jedyną drogą do osiągnięcia sukcesu. Wątpliwości to po prostu wysiłek duchowy, taki trening dla duszy.
Polecam więc dobrego przewodnika duchowego, albo dobrą książkę. Ktoś wspomniał o ks. Hellerze. Dla mnie jest genialny ale dość to ścisły umysł, więc często nadaje swoim znakomitym myślom trochę matematyczną otoczkę co nie każdemu pasuje.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka czeskiego księdza Tomasa Halika "Hurra! nie jestem Bogiem!", tam jest sporo o wątpliwościach i czerpaniu z nich korzyści.
pozdrawiam. Sporo mi też powyjaśniał w formie coniedzielnych kazań krakowski Dominikanin o. Kłoczowski

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: