logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: happysad (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-08-27 19:25

Bardzo długo prosiłam Boga (i dalej prosze) o pewną sprawę, jednak Bóg mnie nie wysłuchuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo mi na tym zalezy, ze czesto jestem brakiem tego załamana, zbiera mi sie na płacz. Wiele razy słyszałam, że podobno Bóg dobrze wie, czego potrzebujemy i jesli uzna, że jest to potrzeba bardzo duża - daje nam to. W moim przypadku chodzi tutaj o zainteresowanie mną pewnej osoby. Nie ma to związku z miłością (ani nie mam tu na myśli relacji damsko meskich). Potrzebuje tego bardzo mocno, a Bóg mi tego nie spełnia. Nie wiem już co robić. Nie mam z kim o tym pogadać, a nie wiem co robić i strasznie jest mi to potrzebne, bez tego moja psychika nieprawidłowo funkcjonuje...

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: sstaszek (---.tvkdiana.pl)
Data:   2013-08-27 21:38

No właśnie, może Bóg wie czego potrzebujesz, a spełnienie Twojej prośby (zachcianki) byłoby dla Ciebie w dalszej perspektywie niekorzystne.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: typiou (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-27 22:03

Miałam podobnie. Wolą Bożą było, żebym dojrzała. Człowiek nie powinien być uzależniony od drugiego.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: Ziuta (---.hsnet.ca)
Data:   2013-08-27 22:25

"Wiele razy słyszałam, że podobno Bóg dobrze wie, czego potrzebujemy i jesli uzna, że jest to potrzeba bardzo duża - daje nam to." - mozna miec baaaaaaaardzo duze potrzeby, ale wcale nie zgodne z Bozym planem i wcale nie dobre dla nas. Male dziecko na przyklad ma przewaznie wielka potrzebe wejscia do kazdej napotkanej wody (jeziorka, basenu), a jednak wszysycy dorosli za nim biegaja i czesto go w ostatniej chwili lapia. Oni wiedza, ze wpadniecie do wody dla poltorarocznego dziecka nie jest dobre, ale dziecko taka duza potrzebe ma. Sam fakt, ze masz bardzo duza potrzebe, aby zainteresowal sie Toba ktos z ludzi, i wlasciwie od tego zainteresowanie uzaleznione jest Twoje szczescie, i zbiera Ci sie na placz, i jestes zalamana brakiem tego zainteresowania - ten fakt budzi niepokoj. Nie ma takiego czlowieka, - nawet jakby to byl rodzic, ktory Cie porzucil, i teraz chcesz nawiazac kontakt, czy jakis nauczyciel, ktory jedyny jest Cie czegos w stanie nauczyc, czy spowiednik - nie ma jakiegos jedynego czlowieka z zadnej branzy, ktory moze Ci dac spokoj i szczescie. Modlisz sie do Boga, o jakas relacje ludzka, i jestes zalamana, ze On tego nie spelnia. Moze sprobuj po ludzku nawiazac te ludzka relacje i sama sie zglos do danej osoby po owo tajemnicze zainteresowanie. Sprawy ludzkie dobrze jest zalatwiac po ziemsku i ludzku, telefonem, emailem, wizyta. Jezeli bardzo jest Ci potrzebny kontakt z ta osoba, to staraj sie go nazwiazac dostepnymi metodami ludzkimi. A jezeli po ludzku sie nie da, to moze musisz sie obyc bez tego kontaktu. Tak czy tak, nie mysle, ze od tego powinno zalezec Twoje szczescie i spokoj duszy. Moze zastanow sie na czym Ci tak naprawde zalezy, zanim zdecydujesz sie zalamywac i plakac. Kazdy z nas ma cos czego nie ma, czego sie nie udalo osiagnac, kim juz nigdy nie bedzie, jakies niespelnione marzenia, cele, prace, szkoly, umiejetnosci itd. Nie da sie przezyc zycia wszystko osiagajac czy tez "wymadlajac", co sobie zamarzymy czy zaplanujemy. Z wielu rzeczy uczymy sie z wiekiem rezygnowac czy tez dopasowywac marzenia do rzeczywistosci. Nie znaczy to, ze nie mozna miec marzen i planow. Mozna i trzeba szukac kontaktu z "potrzebnymi" osobami i szukac pomocy itd., ale nie obarczajmy Boga i modlitwy magiczna moca zwrocenia na siebie czyjejs uwagi.
Przypomina mi sie opowiesc zakonnika, ktory 3 czy 4 razy zglaszal sie do klasztoru i zostal odsylany z kwitkiem, ze sie chyba pomylil, bo nie byl uznawany za nazwijmy to "idealnego kandydata do zycia zakonnego". A jednak poszedl jeszcze raz i teraz jest wspanialym zakonnikiem. A mogl sie modlic o zainteresowanie przelozonych swoja osoba, zalamywac sie, plakac i pisac posty na katoliku. Pewnie by tym zakonnikiem dzisiaj nie byl.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: Jan (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2013-08-27 23:57

Bóg nie jest spełniaczem zachcianek. Nie działa jak automat z napojami - wrzucasz 300 zdrowasiek, to się ktoś zakocha... Bóg nikogo do miłości nie zmusi. Jeśli chcesz się z kimś związać, to zbliż się do tej osoby, pokazuj się z dobrej strony, spędzaj z nią czas.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: xc (---.30.11.185.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-08-28 07:37

Prawdę mówiąc to nie wiem dlaczego. Bowiem Bóg nie musi się nam z niczego tłumaczyć i logika Jego postępowania jest poza naszym pojmowaniem. Inaczej nie byłby Bogiem. Gdybyśmy bowiem wiedzieli dlaczego Bóg postępuje tak czy owak, to byłby najlepszy dowód na to, że nie mamy do czynienia z Bogiem.

Co do zaspokajania potrzeb, to ja sobie tłumaczę sobie tak: moje zaspokojenie jakiejś potrzeby najczęściej wiąże się z tym, że stoi ona w jakimś konflikcie, sprzeczność, konkurencji z podobnym procesem u kogoś innego. Jeśli chcę kupić auto, to moją potrzebą jest kupić jak najbardziej "wypasiony" model za jak najmniej. Potrzebą sprzedawcy jest sprzedać mi auto jak najdrożej i do tego jeszcze "wcisnąć" mi wszystkie dodatkowe "bajery" (które z reguły nie są mi do niczego nie potrzebne) za jak wyższą cenę. I co wtedy? Bóg ma wybierać? Jego potrzebę spełnić, moją nie? A może po połowie? Jeśli tak, to po co nam salony samochodowe, reklama, marketing i tak dalej? A co z potrzebami ludzi tam pracujących? Z ich potrzebami? Wychodzi na to, że trzeba by tym całym "interesem" ręcznie sterować i Bóg musiałby wszystko za nas robić. No to po co my jesteśmy potrzebni? Żeby "leżeć i pachnieć"? Nie chcę takiego człowieczeństwa.

Co do konkretnego Pani problemu, to czy sprawdziła Pani jakie są potrzeby tej osoby, o której Pani pisze, w stosunku do Pani osoby? Zaspokojenia czego ona oczekuje? Pisze Pani, że nie ma Pani z kim o tym porozmawiać. A może warto pogadać o tym z zainteresowanym/zainteresowaną.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: AsiaBB (---.182.146.138.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-08-28 09:12

Miałam w życiu czas, kiedy bardzo potrzebowałam zainteresowania mną pewnej osoby i też nie mężczyzny, to była osoba, która okazała mi trochę serca i zaczęłam ją traktować jak mamę. W ogóle mało świata widziałam poza nią. Ale nasza relacja zaczęła się psuć, modliłam się dniami i nocami i nic, wręcz było coraz gorzej - im bardziej pragnęłam zainteresowania tej osoby, tym bardziej się oddalała. Byłam zrozpaczona (do granic - wydawało mi się, że już nie chcę żyć) i to rozpacz popchnęła mnie pewnego dnia na kolana. Nic nie mogłam zrobić, żeby ta osoba się mną zainteresowała, to oddałam swój ból Panu Jezusowi. I wtedy zaczęłam zdrowieć, choć to było bolesne, wydawało mi się nieraz, że Bóg mi robi na złość, że daje dokładnie coś przeciwnego o co proszę, że chce mi jeszcze dopiec, jakby mało mnie martwił mój problem. No i w końcu zauważyłam innych ludzi wokół siebie. Mijał czas, a ja zdałam sobie sprawę, że tamta relacja nie była dobra, takie rozpaczliwe pragnienie zainteresowania tej osoby. Zrozumiałam, że moje szczęście jest moje i moje życie jest moje, nie zależy od sympatii tej osoby, Bóg mi pokazał, że jestem sama w sobie wartościowym człowiekiem niezależnie czy ktoś się mną interesuje czy nie. Nawiązałam nowe przyjaźnie, tamta osoba przestała być dla mnie taka najważniejsza. Wtedy też, co dziwne, wrócił dość dobry kontakt między nami, nie otrzymałam akurat tego zainteresowania, jakiego wtedy potrzebowałam, ale - już uzdrowiona - pojęłam, że ta potrzeba wcale nie była dobra. Wzmogłaby moją izolację od świata, od innych ludzi, a i wyrządziłaby krzywdę tej osobie - nikt nie lubi być dla kogoś całym światem, bo to osacza i z czasem dusi jak pętla na szyi, zniewala. Dziś ta osoba nie jest taka najważniejsza, jest na równi z innymi ludźmi, z którymi lubię spędzać czas. Zachęcam cię do zaufania Bogu. Zamiast ciągle prosić o zainteresowanie kogoś, powiedz Jezusowi, że cię boli brak tego zainteresowania i poproś Go o uzdrowienie tej relacji.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: andrzej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-08-28 10:33

"[...] Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem." Mt 22,37
Dlaczego nie zaspokajasz Jego potrzeby, tylko ciągle Mu czynisz wyrzuty?

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: Barbara (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-28 20:49

Może dlatego, że traktujesz Go (Boga) jak złotą rybkę. Tylko jak złotą rybkę.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: dobreSerce (---.opera-mini.net)
Data:   2013-08-28 23:02

Oczywiście zgadzam się z wypowiedziami powyższych osób i dodam, żebyś była cierpliwa, cierpliwa, bo przecież na wszystko w życiu jest odpowiednia chwila. Nic w życiu nie jest na pstrykniecie palcami, często by coś dostać trzeba długo czekać i wiem z doświadczenia, że przez ten czas oczekiwania Bóg chce, byśmy coś zrozumieli, czegoś się nauczyli. Bogu trzeba zaufać i uwierzyć w lepsze jutro :) Wiem też, że musisz zmienić myślenie, bo w tej chwili myślisz pesymistycznie tzn. wszystko jest źle, nie jest tak jakbym chciała, więc się załamię, a powinnaś właśnie być optymistka i szukać dobrych stron tego wszystkiego :) Trzymaj się i życzę Ci dużo wiary przyjaciół no i tej cierpliwości :)

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: Kamil (83.230.112.---)
Data:   2013-08-29 08:07

Może ta osoba ma Cię sprowadzić na złą drogę? Może Ty sprowadzisz ją? A może po prostu Bóg chce Ci dać do zrozumienia, że traktujesz go "jak schowek na brudne szczotki od mopa" - jak mi to raz powiedział. Nie traktuj Boga jak książkę do spełniania życzeń. Pomyśl, jak Ty traktowałabyś kogoś, dla kogo chcesz być przyjacielem, a on ciągle by przychodził i coś chciał od Ciebie....
Bóg nigdy nie spełnia naszych potrzeb ot tak. To nie czarodziej, ale Ojciec. Pod Jerychem kazał Izraelitom przez 7 dni chodzić koło miasta i trąbić - wyobrażasz sobie jaki to obciach? A przecież mógł ot tak - rozwalić sam te mury. Po co? Bo Bóg chce, żebyśmy to sami żyli, czyli byli aktywni. Podsumowując - nie proś Boga o to, żeby ktoś zainteresował się Tobą, ale weź po prostu i sama ją zainteresuj sobą. Wymyśl coś. Poproś Boga o pomysł.
Może otwórz sobie Pismo Święte na księdze Jozuego 6, 26 i pomódl się do Ducha Świętego o mądrość i Światło i poczytaj o oblężeniu Jerycha. Przeczytaj ten kawałek z 20 razy - coś ci Bóg odpowie. Przyjdzie Ci jakaś myśl do głowy. Dowiesz się co ma być Twoją trąbą i jak masz w nią trąbić, żeby zainteresować tą osobę sobą.

Z Panem Bogiem.

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: happysad (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-08-29 12:46

dziekuje wan z calego serca za odpowiedzi. Trudno jest mi zmienic myslenie, tak bardzo sie załamałam, ze teraz co kolejny dzień mi jest coraz trudniej. Jednakże wzięłam pod uwagę to, co napisaliscie i jest to bardzo mądre. Zdaję sobie sprawe z moich błędów i wiem, ze musze walczyc z tym pragnieniem. Nie wiem, jak to zrobię, ale muszę koniecznie podjąć walkę.

Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim i każdemu z Was z osobna!

 Re: Dlaczego Bóg nie zaspokaja mojej potrzeby?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-08-29 16:07

Zawsze znajdzie się powód do narzekania - zawsze się znajdzie powód do radości. Od nas zależy co wybieramy. :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: