Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-09-01 18:56
Nie, 23 lata, nie do końca masz rację. Chrześcijanin jest NORMALNYM człowiekiem. A normalny człowiek ma prawo do bólu, do smutku. Chrześcijanin jedynie nie ma prawa do rozpaczy.
To nieludzkie wymagać od chrześcijan, by NIE CZULI. Chrześcijanin nie musi gwałcić swoich uczuć. Nie musi skakać z radości, że ktoś bliski właśnie poszedł do nieba. Jezus chodzący po ziemi też czasem płakał. Na przykład gdy umarł jego przyjaciel Łazarz. A czy Ty jeszcze masz mamę, tatę? Czy umarł Ci mąż, dziecko, brat, siostra? Bo teoria, to jedno. Życie - to drugie. Zazwyczaj nie odczuwamy tego bólu i smutku jedynie wtedy, gdy nie umieliśmy pokochać tego, kto umarł. Uwaga: nie mówię z kolei, że brak uczuć to nasza wina. Czasem ludzie bliscy nas bardzo krzywdzą i wtedy z kolei nie można wymagać od chrześcijanina, by czyjaś śmierć spowodowała taki ból. Uczucia są naturalną reakcją na to co się stało, a nie sztucznie wzbudzaną/zabijaną, manipulowaną.
Wierzyć w zmartwychwstanie nie oznacza, że nie mamy prawa odczuwać bólu. A nawet wiara w zmartwychwstanie nie zawsze przynosi spokój serca, o czym doskonale wiedzą bliscy samobójców lub przestępców, którzy nie mają wyrzutów sumienia. Nie zawsze jest gwarancja, że ktoś bliski, kto umarł, pójdzie do nieba i że go na pewno spotkamy.
Natomiast tam, gdzie ktoś był przeciętny, a tym bardziej - był wspaniałym człowiekiem, to oczywiście takiego lęku nie ma. Jest natomiast więcej bólu, bo za dobrym człowiekiem bardziej tęsknimy. Śmierć ziemska nie jest "niczym". Śmierć przekreśla wszystko co było dobrego tutaj, na ziemi. Już nigdy kogoś nie przytulimy, nie zobaczymy jego radości, nie otrze naszych łez, nie zrobimy razem tego, co było takie cudowne. Prawdziwy chrześcijanin po śmierci dobrego człowieka płacze za kimś często wtedy, kiedy ktoś nie zdążył zaznać jakiejś radości. I to właśnie możemy wyciszać, tłumacząc, że jemu jest już lepiej, że ma radości większe, że odszedł w dobre ręce. Płaczemy jednak także z innego powodu: płaczemy nas sobą, bo straciliśmy kogoś bliskiego, bo on już nigdy nas nie przytuli, bo on już nigdy nie pójdzie z nami na spacer, bo on już nigdy nie powie dobrego słowa, bo już na zawsze skończyło się to, co było tak pięknego i dobrego - a dotyczy naszego ziemskiego życia. Tylko ziemskiego. Tego nie będzie w niebie. Będzie coś lepszego, ale już innego. Chrześcijanin ma prawo do ziemskiej radości i ma prawo odczuwać wielką stratę, gdy tej radości zabraknie. Ludzkie szczęście jest czymś dobrym, a nie byle czym. Owszem, gdy ktoś tej radości i szczęścia nie ma - pocieszamy go, że nie jest to najważniejsze. I słusznie. Ale wychodząc z założenia, że ludzkie szczęście jest byle czym, to może od razu włosiennica, bicze, obowiązkowa samotność?
Tak jak mamy prawo do odczuwania szczęścia u boku kogoś kogo kochamy (rodzice, małżonek, dzieci, rodzeństwo, przyjaciele), tak samo mamy prawo do smutku, gdy tych bliskich tracimy na ziemskie "zawsze". To jest normalność. Nie róbmy z chrześcijan karykatury człowieka.
Każdy, kto już rozumie co to jest ziemska utrata kogoś kochanego, nie boi się o tym mówić. Dlatego składamy kondolencje (=wyrazy współczucia, WSPÓŁ-ODCZUWANIA bólu), a nie mówimy: o jak fajnie, że ci umarła mama, nareszcie, szkoda że nie wcześniej.
"Nie chcę wypaść niepoprawnie ale jesteśmy ludźmi wierzącymi, dużo tu smutku... a przecież połączyła się z Bogiem. Czy ja to źle rozumiem? Czy mój optymizm jest arogancki?"
Jeśli nie chciałaś sprawić moderatorowi przykrości, to trudno mówić o arogancji. Ale na pewno takie słowa w tym wątku są nie na miejscu. Bo co one mówią? "Księże moderatorze, jeśli jesteś w tej chwili smutny, to pewnie nie jesteś prawdziwym chrześcijaninem". Chciałabyś to usłyszeć?
Gdybyś założyła nowy wątek o takiej treści - byłoby to absolutnie w porządku. Mamy prawo zadawać takie pytania, szukać odpowiedzi. Ale tutaj - no nie bardzo.
Oczywiście wiem, że Twoje słowa były nie do moderatora, tylko do nas. Ale przecież nikt nie pisał: "rozpaczamy razem z księdzem moderatorem".
Napisałaś: "Nie chcę wypaść niepoprawnie ale jesteśmy ludźmi wierzącymi, dużo tu smutku...". Ale przejrzyj jeszcze raz posty.
Najpierw informacja i piękne słowa o Zmarłej (za którą jesteśmy sstaszkowi wdzięczni). Potem piętnaście zapewnień o modlitwie albo sama modlitwa. Sześć postów okazujących współczucie (czyli pełne miłości). Jedno "Trzeba powiedzieć: bądź Wola Twoja" co na pewno jest chrześcijańską postawą.
Wprost o smutku mówią tylko dwa wpisy. "Ze smutkiem przyjęłam wiadomość" - nie mamy jednak żadnych uprawnień by podejrzewać, że autorka nie wierzy w zmartwychwstanie, na pewno każdy odebrał to jako współczucie ("smutno mi, że moderatorowi smutno"). I drugi: "jest to strata najdotkliwsza z możliwych", w której zresztą zaraz czytamy "Ale, to tylko na chwilę", a która świadczy, że autor doskonale rozumie jak to jest utracić najbliższych. Znów - współczucie.
Powiedz mi teraz, czego tutaj jest za dużo? Modlitwy? Miłości? Zrozumienia? Co tutaj jest niechrześcijańskiego? Czego wierzący powinni unikać? Modlitwy? Miłości? Zrozumienia?
Trochę głupio mi było odpowiadać w tym wątku, jak już pisałam - wolałabym, żeby to był nowy wątek. Ale skoro zadałaś pytanie tutaj, no to tutaj odpowiadam.
|
|