Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2013-09-09 09:58
Miałem w życiu paru znajomych, przyjaciół, krewnych, którzy popełnili samobójstwo. Różne były tego przyczyny. Dziś, gdy patrzę na to z perspektywy lat, wiem, że ich gest targnięcia się na własne życie był aktem rozpaczy i tego, że nie znaleźli pomocy. A nawet jak pomoc była im oferowana, to nie byli w stanie jej przyjąć. Dziś widzę także, że ich samobójstw dało się uniknąć.
Czy rozmawiał Pan z kimkolwiek na temat Pana problemów. Czy prosił Pan kogokolwiek o to, żeby Panu pomógł? Czy naprawdę Pana problemy materialne są aż takie, że nie ma innego wyjścia?
Parę razy pisałem tu o moich przyjaciołach, alkoholikach, którzy utraciwszy wszystko (ale to wszystko, także rodziny, przyjaciół, dobre imię o dobrach materialnych nie mówiąc) zmierzyli się, mimo całej swoje słabości, z tym co los im dał i nie przegrali. O wygranej trudno mówić ale nie przegrali. A wszystko zaczęło się od tego, że któregoś dnia zwrócili się do kogoś z prośbą o pomoc. Jeden poszedł do lekarza (a w zasadzie obudził się w szpitalu), drugi poszedł do ludzi i krzyknął: "ratunku!!!".
Wierzę w to, że każdy z nas jest w dużej mierze jest kowalem własnego losu. Że tkwi w nas ten Boski pierwiastek, który powoduje, że jesteśmy w stanie zmieniać sami siebie i otoczenie wokół nas. Jedni mniej, drudzy bardziej.
Wierzę w Boską Opatrzność. W to, że Bóg jest Emmanuelem, JEST z nami. Że na Jego nieodganiony dla nas do końca ale jednak obecny i wpływający pozytywnie na nas, chroniący nas i pomagający.
Wierzę w to, że w drugim człowieku, w którym też tkwi ten Boski pierwiastek, jest więcej dobra niż zła, dużo, dużo więcej. Że w nim też tkwi ten Boski dar opatrznościowy, opiekuńczy i pomocniczy.
Trudno go jest często wyciągnąć na wierzch, trudno się objawia. Ludzie boją się tego. Bo nie wiedzą czy sprostają, bo boją się tego, że będą zmanipulowani, że będą wplatani w jakieś nieprzyjemne sprawy.
Ale jeśli ma się do wyboru: śmierć czy prośba o pomoc, to myślę, że warto spróbować tego drugiego. Na to pierwsze ma się zawsze czas.
Jeśli widzi Pan potrzebę spowiedzi a nie widzi jej sensu, to niczym nie ryzykuje Pan idąc do niej. Zwracam uwagę Pana na to, że ma Pan do czynienia z Sakramentem. Czyli z czymś, co ociera się o Boga, co jest misterium, co może Pana zaskoczyć.
|
|