Autor: O. Jan, omi (---.dsl.bell.ca)
Data: 2013-09-12 04:26
Kiedyś już pisałem na ten temat. Ma Madagaskarze, gdzie trzech kapłanów duszpasterzuje na obszarze 3.500 kilometrów kwadratowych i odwiedzają 3-4 razy do roku każdą ze wspólnot, katecheci prowadzą niedzielne modlitwy i w niektórych wioskach udzielają Komunii Świętej. Ich wyznacza misjonarz, ja też to robiłem. Specjalnych ceremonii nie było. Nieraz, gdy katechecie zabrakło komunikantów, przychodził na misję, a niejeden szedł do 80 kilometrów, aby w najbliższą niedzielę wierni mogli przystąpić do Komunii Świętej. Wszystko odbywało się zgodnie z wymogami Episkopatu i wszystko było w porządku. Polaków może szokować, jesteśmy przyzwyczajeni do - na szczęście - głębokiego szacunku do Eucharystii.
Przypomniało mi się zdarzenie przed ok. 25 laty. Było nas dwóch kapłanów w domu. Siostry zakonne prowadzące miejscową szkołę zaproponowały, aby jeden z nas poprowadził następnego dnia procesję Bożego Ciała w wiosce, obok której był ośrodek młodzieżowy i punkt lekarski. Zgodziłem się, pojechałem motorem (17 km), a siostry zakonne przyniosły Najświętszy Sakrament w koszyku wyplecionym z trawy. Monstrancji nie było. Był jeden ołtarz na drodze przy ostatnim zabudowaniu - stół przykryty prawie białym obrusem, krzyż i dwie świeczki oraz woda święcona. Zgodnie z tamtejszym zwyczajem ksiądz idzie na końcu. W pewnej chwili naprzeciwko procesji ukazało się stado bydła, tzw. "byków złośliwych". Idący przede mną uciekli pomiędzy domy, ja byłem przy wejściu do kościoła. Po chwili byki przeszły, a my ze śpiewem ruszyliśmy procesją do tego jednego ołtarza. I nikt nie myślał, że Najświętszy Sakrament zostaną znieważony, a wszyscy cieszyli się, że odbyła się pierwsza (i do dziś jedyna w tej wiosce) Procesja Bożego Ciała. Miłujący Bóg z pewnością nas zrozumiał, a my nie przekroczyliśmy wskazań naszego biskupa. Chociaż o zamiarze odprawienia tam Mszy Świętej i procesji nie było możliwości ani potrzeby powiadomić - 270 km przejezdnych bezdroży, nie było telefonu....
I w takim wypadku najważniejsze jest serce miłujące, bez lęku, Pani Moniko!!!
Szczęść Boże!
O. Jan, omi
|
|