Autor: m (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2013-09-12 12:29
"Ciężary nie do udźwignięcia" ... Takim ciężarem to może jest wyznawanie chrześcijaństwa w Korei Północnej, Egipcie czy Arabii Saudyjskiej, a nie zakaz antykoncepcji. Kilka postów niżej pisze kobieta, która nosi w sobie dziecko, któremu lekarze nie dają szans, to jest ciężar... Mówisz, że nie wiesz jak się zachować - skoro będziesz niedługo mężem, głową rodziny, to wypadałoby zacząć zachowywać się jak mężczyzna, czyli brać odpowiedzialność za swoje czyny i nie użalać się nad sobą. "Normalnie współżyć" to znaczy bez oszukiwania natury antykoncepcją, a nie odwrotnie. Zainteresuj się naturalnym planowaniem rodziny, bo skoro używasz określenia "kalendarzyk" to masz sporo do nadrobienia. Poza tym, powstrzymać się należy nie tylko w owulację, ale i co najmniej kilka dni przed i ok. 2 dni po, to może wynieść 2 tygodnie w cyklu. Można się do tego stosować i być całkiem szczęśliwym człowiekiem, bo wspólne życie nie kręci się przecież tylko wokół współżycia seksualnego. Nie rozumiem, czemu współżycie w okresie niepłodnym nie jest wg. Ciebie "na maksa", i piszę to jako młoda mężatka (23 l.), która razem z mężem stosuje się tylko do metod naturalnych, aktualnie w celu odłożenia rodzicielstwa na później. Fajnie, że uważasz, że jeśli będziecie chcieli dziecka, to od razu się uda (chcecie dwoje, to dwie owulacje na to wystarczą)... tak wielu ludzi nie może mieć własnych dzieci i rozpaczają, dali by się pokroić, byle je mieć - jakoś ich wtedy nie cieszy brak ograniczeń. Ci, którzy usilnie się starają o dzieci, mówią też, że współżycie w dni płodne z nastawieniem "zadaniowym" to już nie to samo. Poza tym zastanawia mnie jedno - skoro ze swoją dziewczyną współżyjesz tylko w okresie najbardziej płodnym (bo wtedy podobno jest "na maksa") to ciekawe co byście zrobili, gdyby zawiodła antykoncepcja? Dziecko stało by się powodem do szybkiego ślubu, czy urodziłoby się w konkubinacie?
|
|