Autor: wiktoria (62.32.222.---)
Data: 2013-12-06 19:23
Może to nie typowo religijny dylemat, ale od kilku miesięcy nie wiem jak poradzić sobie z wolnymi wieczorami. Mamy z mężem małe dziecko i w tygodniu mąż pracuje do 22, więc ja całymi popołudniami jestem z małym. Gdy wraca szybko jemy kolacje i spać. Gdy mąż wróci wcześniej z pracy, lub w weekendy nie mamy co robić. Dziecko śpi, nie chcemy hałasować, wyjść nie możemy bo samego dziecka nie zostawimy. Efekt tego jest taki, że mąż jeśli ma wolne, to woli iść do kolegów, lub czytać coś w internecie. Ja zamykam się w łazience, albo czytam książkę. Od kiedy mamy dziecko nie robimy nic razem. W weekendy mąż idzie na rower z kolegami, albo ja do kina z koleżankami, bo wiadomo niemowlaka na rower ani do kina zabrać nie można. Nie mamy wspólnych tematów, bo mąż po pracy jest zmęczony i nie chce o niczym rozmawiać, a ja o czym mu mogę opowiedzieć, o śmierdzącej kupce dziecka, czy o rozlanym mleku? Jak mąż zostaje z dzieckiem, to ja idę załatwiać sprawy urzędowe, albo zakupy. Męczy mnie, że nie robimy nic razem, a tylko się mijamy. Nawet jak chodzimy do kościoła to mąż rano z dzieckiem, a ja sama wieczorem, żeby zdążyć ugotować obiad.
Nie umiemy już spędzać czasu razem, męczy nas wspólne towarzystwo. Wydaje mi się, że każdy woli pobyć sam. Nie wiem jak zaplanować wieczory, weekendy, żeby było miło?
|
|