logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Agnieszka (---.net.pulawy.pl)
Data:   2013-12-07 17:04

Szczęść Boże. Być może moje pytanie z tematu jest głupie, jednakże naprawdę mam z tym spory problem. Oczywiście znam te warunki: pełna świadomość, pełna dobrowolność, materia ciężka i to wszystko ma wystąpić naraz. I oczywiście słyszałam o tym sporo, chociażby na religii, czy od księży. A jednak jak przychodzi co do czego, to zawsze pojawiają się wątpliwości.

Kiedy rok temu zaczęłam prawdziwie wierzyć, spowiadałam się średnio co miesiąc. Ale z czasem, gdzieś w okolicach wakacji, zaczęłam coraz częściej odczuwać potrzebę spowiedzi. Od tamtego czasu spowiadam się praktycznie co dwa tygodnie, czasem (choć rzadko) nawet częściej, bo po prostu po tym czasie zaczynam czuć, że coś już jest nie tak, czuję, że obraziłam Boga i koniecznie chcę to naprawić, i obawiam się, że nie mogę przyjąć komunii świętej. Teraz akurat minęły trzy tygodnie od spowiedzi i wczoraj czułam się fatalnie przygnieciona grzechami, wydawało mi się, że bardzo dużo rzeczy źle zrobiłam i, robiąc rachunek sumienia, bardzo płakałam i szczerze żałowałam. Dziś niestety nie mogłam pójść do spowiedzi, więc chciałam pójść jutro, ale teraz, gdy patrzę na te same grzechy, to wydaje mi się, że wcale nie są tak poważne, że znowu przesadzałam, że to jakieś moje skrupuły. I tak mam często, bo boję się, że może niepotrzebnie tak szybko znów idę, może wcale nie zgrzeszyłam ciężko i nadużywam sakramentu pojednania. A z drugiej strony ksiądz, u którego się prawie zawsze spowiadam (nie jest moim stałym spowiednikiem, ale uczy mnie religii, zna mnie i z pewnością wie, że lubię się u niego spowiadać), nigdy nie zwrócił mi uwagi, że z czymś przesadzam, jedynie tłumaczył, że pewne myśli, które mi przychodziły, nie były grzechem, tylko pokusą, ale to już jakiś czas temu.

Słyszałam też, że chociażby papież, święci, zakonnicy czy osoby bardzo wierzące odczuwają potrzebę częstej spowiedzi, nawet cotygodniowej. Jednak ja jestem bardzo mała duchowo i nigdy nie ośmieliłabym się z nimi porównywać. Raczej ciężko mi uwierzyć, że te moje spowiedzi to oznaka wzrastania duchowego, jestem przecież tak niedoskonała, właściwie można powiedzieć: początkująca katoliczka.

Nie wiem już, czy faktycznie chodzi o moje skrupuły i zbyt poważnie traktuję lekkie przewinienia, czy jednak wszystko jest w porządku, to znaczy naprawdę ciężko grzeszę i dobrze, że tego żałuję i często się spowiadam, żeby nie przyjąć komunii w stanie grzechu ciężkiego.
Bardzo proszę o pomoc.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: bergamotka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-07 18:27

Skoro spowiadasz się regularnie u jednego spowiednika dlaczego z nim nie porozmawiasz o tych wątpliwościach? W końcu ma on pewien wgląd w Twoją sytuację. Uczucia to kiepski wyznacznik - po to mamy rozum i wiarę by się nimi kierować. Jestem przekonana że potrzeba osób które podałaś jako przykłady przy cotygodniowej spowiedzi nie polega na 'czuciu się fatalnie przygniecionym grzechami'. Przy bardzo częstej spowiedzi nie masz za bardzo szansy zauważyć efektów pracy nad sobą - bo w końcu ile można w ciągu tygodnia.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-08 06:48

Bardzo możliwe, że zbyt poważnie traktujesz lekkie grzechy, uważając je za ciężkie (grzech ciężki raczej nie powinien stracić na wadze w ciągu nocy), i niepotrzebnie rezygnujesz z komunii. Ale nawet jeśli są lekkie, to dobrze, że żałujesz za nie i się z nich spowiadasz, choć nie masz obowiązku. To pomaga we wzroście duchowym - o ile się jednocześnie pamięta, że w centrum chrześcijaństwa jest Jezus, a nie grzech.
Grzechy lekkie też są grzechami. Spowiednik nie będzie Ci mówił, żebyś się z nich nie spowiadała, tak jak to zrobił w przypadku pokus.
Porozmawiaj o swoich wątpliwościach przy najbliższej spowiedzi. Sama też poproś o zasugerowanie odpowiedniej dla Ciebie częstotliwości sakramentu. Ksiądz z własnej inicjatywy może nie podjąć tego tematu, nawet gdyby uważał, że przychodzisz za często.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Agata (---.opera-mini.net)
Data:   2013-12-09 15:10

Dziękuję za odpowiedzi :-) Porozmawiałam z księdzem.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: wiktoria (62.32.222.---)
Data:   2013-12-09 18:43

Według mnie powinno być zabronione przez Kodeks KK chodzenie do spowiedzi częściej niż jest to obiektywnie potrzebne. Jak widzę co niedzielę w kościele te same osoby w kolejce do spowiedzi to zastanawiam się czy one naprawdę tyle grzeszą, czy może "wyolbrzymiają". Przez te kolejki odchęcam się od spowiedzi, bo żeby do niej przystąpić musiałabym przyjść do kościoła pół godziny wcześniej (co w moim przypadku jest trudne do wykonania). Rozumiem Twoje rozterki, ale pomyśl o osobach, które się od miesięcy nie spowiadały i nie mogą tego uczynić bo tacy skrupulanci skrupulatnie ;) okupują kolejkę do konfesjonału. Pomyśl nie tylko o sobie, ale też o innych i o księdzu, któremu na pewno "głowa pęka" po całym dniu w szkole. Jeśli grzech nie jest ciężki, nie zabiłaś, nie nakłamałaś, nie nasypałaś żadnemu nauczycielowi trucizny do kawy to "wyluzuj".

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Asia. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 22:52

Wiktorio - "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie zabraniajcie im" ( Łk 18,16 )
Spowiedź to nie tylko grzechy ciężkie, w ogóle spowiedź to nie tylko samo wyznanie grzechów - również umocnienie, siła do dalszego trwania w dobrym, a przede wszystkim spotkanie z Jezusem.
Wiesz, ja myślę, że jeśli ktoś naprawdę chce pojednać się z Jezusem, jeśli naprawdę zależy Mu na tym, żeby być blisko Niego, żeby przyjąć Go do swojego serca, to znajdzie czas, żeby przyjść do spowiedzi i nie będą go odstraszały długie kolejki. Przecież można - a nawet lepiej byłoby tak zrobić - przyjść do spowiedzi w innym dniu niż niedziela. Można też pójść, albo pojechać do innego kościoła, w innej parafii. Można poprosić księdza o spowiedź, umówić się z nim na jakiś termin - myślę, że by nie odmówił. Jest naprawdę wiele możliwości. I takie tłumaczenie, że ktoś nie spowiadał się od miesięcy, bo inne osoby mu to uniemożliwiały czy utrudniały przystępując zbyt często do spowiedzi, jest naprawdę bardzo dziwne.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-10 05:09

Wiktorio, myślę, że nie da się zdefiniować czegoś takiego jak "obiektywna potrzeba spowiedzi". Grzechy, z którymi przychodzimy do konfesjonału, są subiektywne. Nasze sumienia różnią się wrażliwością. Zdarzają się też sumienia bardzo chore. Skrupulanci przecież słyszą w konfesjonale zakaz zbyt częstej spowiedzi, może niekoniecznie natychmiast. Oni potrzebują sporo uwagi, żeby tę swoją chorobę leczyć. Trzeba im to umożliwić.

Z osobami o bardzo wrażliwym sumieniu (wydaje mi się, że autorka wątku zalicza się do tej grupy) jest trochę inaczej. Jeśli częsty sakrament pojednania staje się dla nich pomocą w zbliżaniu się do Boga, nie powinno się ich do tego zniechęcać. Częstotliwość ich spowiedzi to sprawa do uzgodnienia między nimi a spowiednikiem. To w konfesjonale może ewentualnie paść: niepotrzebnie się tak zadręczasz. Albo: nie mogę ci tak wiele czasu poświęcać, bo go wciąż brakuje dla innych penitentów. To nie do nas należy ocena, co jakiś spowiednik może, a czego nie.

Piszesz, że nie możesz się dopchać do konfesjonału. Mocno w to wątpię. Wyjście z koleżankami do kina chyba nie zajmuje Ci mniej czasu, niż zajęłaby Msza św. plus te dodatkowe pół godziny.
Nie ma potrzeby wprowadzania żadnych dodatkowych zmian do KPK ograniczających dostęp do spowiedzi. Wystarczy zrobić uczciwy rachunek sumienia z własnego podejścia do tego sakramentu. Większy będzie z tego pożytek niż doszukiwanie się złego podejścia u tych, którzy z niego regularnie korzystają.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: wiktoria (62.32.222.---)
Data:   2013-12-10 15:05

Piszecie jakby tylko spowiedź umacniała. Modlitwa się nie liczy? Czy jak mam lekkie grzechy lub wątpliwości czy jest to grzech lekki czy ciężki, wszystko to muszę konsultować z kapłanem? Przecież jest wiele możliwości przybliżenia się do Boga. Można czytać Biblię, modlić się samemu w domu, iść na Mszę, zapisać się do grupy modlitewnej. Może macie rację, że za surowo oceniam skrupulantów i osoby o wrażliwym sumieniu. I rzeczywiście mogłabym przyjść te pół godziny wcześniej na Mszę. Też nie chcę obarczać winą nikogo za brak mojej spowiedzi. Może gdyby mi bardzo zależało i miałabym na sumieniu wyjątkowo ciężkie grzechy to postałabym w tej kolejce lub poszukała innego kościoła. Jednak jeśli nie przekraczam przykazać, staram się być dobra i wykonywać to co do mnie należy, nikogo nie zabiłam, nikomu nie życzę nic złego, itp. to też nie mam jakieś silnej presji. A to może i błąd?

Jednak tą skrupulatność widzę tak, jakby prosić księdza, żeby specjalnie dla nas odprawiał 8 razy dziennie Mszę Świetą, bo mamy potrzebę udziału we Mszy tyle razy dziennie. I nie liczy się dla nas czas księdza. Nie próbujemy szukać Boga w inny sposób (modlitwę, czytanie), ani w innym miejscu (np. innym kościele) tylko skupiamy się, na tym, że obecność na tylu Mszach nas uzdrowi.

Owszem w wielu przypadkach ksiądz pełni funkcję psychoterapeuty, a sama spowiedź psychoterapii. Jednak jeśli ktoś z wrażliwym sumieniem pyta czy dobrze robi idąc do spowiedzi, bo nie wie czy - to że pomyślał w piątek żeby zjeść kawałek szynki, ale jej nie zjadł - jest grzechem czy nie, odpowiedziałabym że lepiej gdyby się pomodlił zamiast wystawać w kolejce do spowiedzi.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2013-12-10 15:47

Pamiętaj, że idąc do konfesjonału, nie idziemy do księdza. To nie on jest psychoterapeutą, ksiądz nie zna się na wszystkim i sam z siebie nic nam nie doradzi.
Sama modlitwa też nie wystarczy aby nas umocnić, potrzebujemy różnych sakramentów. Im rzadziej idzie się do spowiedzi tym coraz trudniej podejść do konfesjonału i tym trudniej znaleźć słowa spowiedzi, szukać w sobie grzechów. Czy aby ta złość, którą przelewasz na skrupulantów to nie jest Twoja złość na samą siebie za to, że znowu nie idziesz do spowiedzi?

pozdrawiam

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: u (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-10 16:48

Wiktorio, spowiedź to nie konsultacje z kapłanem, ani psychoterapia. To sakrament. Bogu dzięki, że ludzie mają takie pragnienia. Lepiej iść do spowiedzi, niż jej unikać.
Kocham skrupulantów, bo są dla nas, którym serca kamienieją, jak mocne rekolekcje.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-10 19:35

Wiktorio, sakrament pojednania to bardzo intymne spotkanie człowieka z Bogiem, i wielki dar. A często bywa niedoceniany. Myślę, że bierze się to stąd, że wiele osób go po prostu nie rozumie. Nie ma szeroko rozpowszechnionej formacji w tym zakresie. Wielu z nas zatrzymało się na tym, czego nauczyło się przed pierwszą komunią, zmieniły się tylko nasze grzechy.

Na forum często czytamy pytania osób, które zainteresowane są głównie tym, czy grzech jest ciężki czy lekki i czy mogą przyjąć komunię, żeby nie popełnić świętokradztwa. Albo widzimy udrękę osób uwikłanych w skrupuły. Czasem mamy przykłady nieodróżniania konfesjonału od gabinetu psychoterapeuty. Dlatego może się nam wydawać, że konfesjonały są wyłącznie dla osób, które we własnym sumieniu nie potrafią ocenić grzechu, bądź takich, które postanawiają zerwać z wielkimi grzechami i wrócić do Boga. A to nie jest prawda. W konfesjonale jest miejsce dla każdego z nas, bo każdy jest grzesznikiem. I to przede wszystkim od nas zależy, czy owocnie ten sakrament wykorzystamy. Jeśli nie wiemy jak to zrobić, bo brak nam dobrych wzorców, trzeba się wysilić, żeby je znaleźć.

 Re: Czuję się fatalnie przygnieciona grzechami.
Autor: Agnieszka (---.net.pulawy.pl)
Data:   2013-12-11 21:57

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Przyznaję, że nie patrzyłam na to w ten sposób. Ale z mojej strony mogę powiedzieć, że na pewno nie utrudniam nikomu spowiedzi, gdyż spowiadam się zawsze w dzień powszedni, nigdy podczas mszy, tylko zawsze przed mszą poranną. O 7:00 żadnych kolejek raczej nie ma. ;-)

Rozmawiałam ze spowiednikiem, uspokoił mnie, powiedział, że w moim przypadku mogę spokojnie spowiadać się co 2-3 tygodnie.

Wiktorio, zapewniam, że moje przybliżanie się do Boga to nie tylko te spowiedzi, ale również modlitwa, czytanie Pisma Świętego, Eucharystia itd. Naprawdę się staram i często zastanawiam. To nie jest tak, że wszelkie moje najmniejsze wątpliwości chcę zostawić księdzu, żeby za mnie podejmował decyzje. Gdybym rzeczywiście umiała zawsze rozwiać swoje wątpliwości, to pewnie spowiadałabym się nieco rzadziej. Jednak po prostu tego nie potrafię, pewne grzechy, choć być może w rzeczywistości lekkie, dla mnie wydają się ciężkie lub też nie czuję się w porządku, przyjmując z nimi Komunię.

Mam nadzieję, że nie zaśmiecam forum. Jeśli tak, to przepraszam, pewnie mogłam od razu zapytać księdza, ale po prostu, nie wiem, najpierw wolę się upewnić.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: