logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Ania (91.240.136.---)
Data:   2013-12-08 12:18

Szczęść Boże,
niedawno uświadomiłam sobie zasadniczy problem, który psuje i komplikuje moją relację z Panem Bogiem: nie potrafię dziękować za dar życia. Otóż wiem że jest nieskończenie wiele rzeczy tu na ziemi za które powinnam i chcę Panu dziękować, za to że obdarza mnie mnóstwem łask, widzę przecież jak inni cierpią, jak bardzo mają pod górkę, jak wiele mniej mają ode mnie.., dziękuję Panu za to co mam. Ostatni rok był dla mnie bardzo trudny, zmagałam się z depresją, przygnębieniem, straszliwym poczuciem samotności i niespełnienia. Szukałam Pana, czytałam ewangelie, setki artykułów, stron internetowych, książek. Jak mało wiedziałam. Religijny analfabetyzm. I coraz więcej układało mi się w jedną logiczną, mądrą całość, na wszystkie pytania znajdowałam odpowiedzi mądrych ludzi. Umocniłam swoją wiarę, stałam się osobą wierzącą z przekonania. Gdy było mi ciężko, modliłam się modlitwą wstawienniczą, uwielbienia, dziękczynną. No właśnie – dziękczynną. Jedyne pytanie pozostawione bez odpowiedzi. Odkryłam, że nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na DAR. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie chodzi mi o myśli samobójcze, a bardziej o niemoc spojrzenia na moje życie jak na coś co zostało mi podarowane jak najpiękniejszy prezent, w nagrodę, nie za karę. Być może to echo przebytej depresji. W depresji życie przecież wydaje się przymusem. Nie mniej jednak. Przyjemność obcowania z Panem Bogiem psują mi wątpliwości np. jak to jest z tą wolną wolą, którą obdarzył nas Pan, jak to z nią jest, skoro już przez samo powołanie nas do życia (bez naszej zgody) zostaliśmy jej pozbawieni. Całe to podążanie za Panem, naśladowanie Go to wszystko piękne, sensowne, tylko tu można znaleźć ukojenie w chwilach upadku. Jednak co z karą, karą za grzechy, z czego będziemy rozliczani po śmierci, zawsze wtedy nasuwa się wątpliwość, że to trochę nie fair. Może wytłumaczę to w ten sposób; czyż nie powinno być tak, że człowiek winien być rozliczany za niedotrzymanie, złamanie „warunków umowy”, pod warunkiem, że wcześniej się z nimi zapoznał?
Myślę, że ta wątpliwość pozbawia mnie możliwości innego lepszego spojrzenia na wiele spraw. Psuje mi relację z Bogiem i ilekroć przychodzi mi zdać ciężką próbę, wykorzystuję ten argument jak armatę przeciwko Panu…( nie prosiłam Cię Panie o życie). Boję się też, że ta moja niemoc (to przecież strasznie czarne myśli), dyskwalifikuje mnie jako osobę wierzącą, i może to dowodzi najsmutniejsze, że - chociaż wydawało mi się, że mam już za sobą jakąś drogę – tak naprawdę jestem na jej początku..Czy ktoś ma pomysł, jak się powinnam modlić, aby Bóg pomógł mi spojrzeć na moje życie jak na największy dar. Szczęść Boże. ania

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Janusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-08 14:23

Hmm "dar", mnie to uświadomił mój spowiednik - "masz być darem". Na początku tego nie rozumiałem, ale z czasem to sobie uświadomiłem, że kiedyś będę darem dla kogoś i ten ktoś ten dar przyjmie. No właśnie, tak samo Bóg "przyjmuje Ciebie jako dar dla siebie", jesteś darem dla Pan Boga a Bóg nie odrzuca darów.
Ponadto Bóg codziennie czymś obdarza :-), tylko trzeba zacząć to sobie uświadamiać. O ile uświadamianie (powiem w przenośni :-) "on line" :-) - na bieżąco nie zawsze jest możliwe, to istnieje możliwość uświadamiania sobie darów na koniec dnia. Tak więc uświadamianie sobie "otrzymanych darów" jest pierwszym i podstawowym punktem "ogólnego rachunku sumienia". Św. Ignacy dokładnie tak pisze:

1. Dziękować Bogu za otrzymane dobrodziejstwa.
2. ......
3. .....
4. .....
5. .....

Specjalnie postawiłem te kropki :-), bo "ogólny rachunek sumienia", ma również inne trudniejsze punkty, ale na pierwszym miejscu jest "dziękczynienie". Jest ono najważniejsze i chociaż nawet ono nie jest łatwe, to warto to praktykować. Istnieje oczywiście pytanie - co nimi jest ? No każdy ma swoje dobrodziejstwa, za które należy dziękować i codziennie są inne, ale często one powtarzają się. Warto to sobie przypominać i dziękować, czasem nawet robiąc to humorystycznie :-), np.: "dziękuję Ci za pyszny obiadek", "dziękuję, że dałeś mi takie zdolności, ze sam (a) go przygotowałem :-), "dziękuję, że mogłem zakupić wspaniałe produkty na ten obiad i że nie musiałem za nimi stać w długiej kolejce :-). To oczywiście przykłady, ale takich dobrodziejstw można zauważać "na pęczki", tylko trzeba zacząć chcieć i praktykować to codziennie.
Teraz praktycznie :-) - rezerwujesz 15 min. codziennie na O.R.S i modlisz się dziękczynieniem, również dziękujesz za to, że jesteś darem - dla Boga.

Pozdrawiam i życzę miłego eksperymentowania.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Mirek (81.210.15.---)
Data:   2013-12-08 14:47

Trafiłaś w sedno .. "widzę przecież jak inni cierpią, jak bardzo mają pod górkę, jak wiele mniej mają ode mnie" ... właśnie chodzi o to by pomóc im w cierpieniu, pomóc im podchodzić pod tę górkę i czasami wspomóc. Wyjść ze swojego kręgu. A tedy poczujemy prawdziwy sens.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Mateusz (---.tvkdiana.pl)
Data:   2013-12-08 15:01

Aniu, może spróbuję wytłumaczyć to w ten sposób. Nasze życie, jak zapewne kiedyś już słyszałaś, jest drogą. Drogą do domu Ojca - czyli do nieba. Nie jest to jednak droga taka jak ta, którą przebywasz na przykład autobusem - patrząc beznamiętnie przez okno na miejscowości, których nazwy nie mają dla Ciebie większego znaczenia, bo czekasz na moment, gdy znajdziesz się u celu podróży. Życie to wędrówka, w trakcie której człowiek realizuje to, do czego został uzdolniony. Jest ono darem z kilku powodów. W pierwszej kolejności dlatego, że każdemu z nas dane jest jeden raz, "reklamacje" nie są tutaj brane pod uwagę. Przeżywając je, mamy szansę nie tylko rozwijać nasze talenty, czy realizować plany. Możemy również, a nawet przede wszystkim pomagać innym w drodze do świętości, współpracując w ten sposób z samym Bogiem.
Co do "warunków umowy" z Bogiem, czyli Przykazań - każdy człowiek jest z ich przestrzegania rozliczany, bowiem każdy (nawet jeśli nie zna ich treści), został przez Pana wyposażony w sumienie, które odzywa się za każdym razem, gdy chcemy zrobić coś, co nie podoba się naszemu Ojcu. Tak więc "niezapoznanie się z umową", o którym piszesz nie wchodzi raczej w grę. Ostatnia sprawa: zalecam powstrzymanie się od wytykania Bogu w stylu: "Nie prosiłam Cię o życie". To nie człowiek wybrał Boga, ale został przez Niego wybrany, aby szedł i przynosił owoce swojego życia w postaci dobrych czynów. Bóg jest naszym Panem i Ojcem, a my Jego dziećmi i nie należy odwracać tej relacji w żaden sposób. Zamiast tego pomocna może być modlitwa o odnalezienie sensu życia, bo działanie zawsze jest lepsze od narzekania.
Z Bogiem

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: u (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-08 22:33

Nie istniejąc, nie mogłaś o nic prosić :)
A Apostołowie w więzieniu, zakuci w dybach, śpiewali Bogu hymny (zob. Dzieje Apostolskie). No, fajnie to im tam chyba raczej nie było. Nie o takiej karierze marzyli. Śpiewali, i zostali uwolnieni wewnętrznie i zewnętrznie. :)
Jak coś dolega, warto spróbować uwielbiać Boga. Można także zacząć modlitwę od ust, kończąc na sercu.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Asia. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-08 22:37

Dostrzeż w Bogu kochającego Ojca. Ojca, który tak bardzo Cię kocha, że już bardziej nie można. I właśnie dlatego, że tak bardzo Cię kocha, z tej wielkiej miłości powołał Cię do życia. To był Jego wielki dar dla Ciebie. A co zrobisz z tym darem, jak go wykorzystasz, czy będziesz umiała i chciała za niego dziękować i cieszyć się nim, to już zależy od Ciebie. Bóg, dając Ci życie, dał Ci jednocześnie wolną wolę, pozwalając Ci tym samym na dokonywanie różnych wyborów, podejmowanie różnych decyzji dotyczących Twojego życia. Bóg Cię do niczego nie zmusza. Stwarzając każdego z nas, nie odebrał nam wolnej woli, ale wprost przeciwnie - dał ją nam w momencie powołania do życia. Napisałaś, że Bóg stworzył nas bez naszej zgody - właśnie dlatego, bo to był Jego dar. I zrobił to z miłości. Jeśli kogoś kochasz i chcesz mu coś podarować, to przecież nie musisz pytać go o zgodę. Dajesz komuś prezent i masz nadzieję, że ten prezent tego kogoś ucieszy. Ale niekoniecznie musi tak być - ten ktoś może nie docenić twojego daru, może nie dostrzec tego, że Ty dając go miałaś jak najlepsze intencje, może go nawet nie przyjąć, odrzucić, albo nie będzie go umiał dobrze wykorzystać i zmarnuje to, co otrzymał. Tak samo jest z życiem. Ono jest wielkim darem od Boga. Bóg powołał Cię do życia we współpracy z Twoimi rodzicami. Ty byłaś i jesteś Jego wielkim darem dla nich. I to oni wyrazili zgodę na przyjęcie tego daru.

Napisałaś, że "człowiek winien być rozliczany za niedotrzymanie, złamanie „warunków umowy”, pod warunkiem, że wcześniej się z nimi zapoznał" - a nie jest tak? Nie miałaś możliwości zapoznania się z tymi "warunkami"? Nie znasz 10 przykazań? Nie miałaś nigdy możliwości czytania Pisma św., poznawania nauki Jezusa, słuchania Jego Słowa? A nawet jeśli nie, to przecież zawsze możesz to zmienić. Jeśli tylko chcesz.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: mariola (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 09:46

Piszesz, że ostatni czas był dla ciebie trudny, ale jendocześnie umacniałaś swoją wiarę. Tylko to jeszcze nie koniec, to dopiero początek. Szukaj dalej odpowiedzi na sowje pytania. Dobrze, że je zadajesz tutaj, być może ktoś udzieli takiej odpowiedzi, która rozjaśni sutuację. Musisz jednak uzbroić się w cierpliwość, to umacnianie w wierze jeszcze potrwa, długi to jest proces. Nie zniechęcaj się jeżeli nie znajdujesz odpowiedzi na wszytkie pytania naraz.
Nie mumiem ci odpowiedzieć jak spojrzeć na sowje życie jako na dar, czasami sama nie umiem tak na to życie spojrzeć. Teraz kiedy sie ma tyle spraw na głowie tego życia sie nie docenia, nadużywa zdrowia, marnuje czas, czasmi się przecania, a czasami się nie chce żyć. Być może zrozumiem to dopiero jak będę umierać, jak sobie uświadomię że to już naprawdę koniec tego ziemskiego życia, że to muszę wszytko zostawić, że chcociaż było trudno to było pięknie, że to życie to był prezent.
"Cóż masz, czego byś nie otrzymał?" 1 Kor 4, 3

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: AsiaBB (---.31.151.56.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-09 10:58

"Żeby docenić wartość jednego roku,
zapytaj studenta, który oblał
końcowe egzaminy.

Żeby docenić wartość miesiąca,
spytaj matkę, której dziecko
przyszło na świat za wcześnie.

Żeby docenić wartość godziny,
zapytaj zakochanych czekających na
to, żeby się zobaczyć.

Żeby docenić wartość minuty,
zapytaj kogoś, kto przegapił
autobus lub samolot.

Żeby docenić wartość sekundy,
zapytaj kogoś, kto przeżył wypadek.

Żeby docenić wartość setnej
sekundy, zapytaj sportowca, który
na olimpiadzie zdobył srebrny
medal."

A żeby docenić wartość życia, odwiedź kogoś bardzo chorego. To naprawdę działa. Byłam niedawno u pana ze SM, ostatnie stadium - nie chodzi, nie siedzi, nie mówi, nie podnosi ręki nawet. W życiu się tak nie nadziękowałam Bogu za swoje zdrowie, że mam dwie zdrowe nogi i mogę iść gdzie chcę i w ogóle robić co chcę, co wtedy.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 14:08

Myślę, że możesz potrzebować uzdrowienia swojego ze zranień z przeszłości. Serce uzdrowione jest otwarte na przyjęcie Bożych Łask, a wtedy odczuwa się też pełną radości wdzięczność. Praktycznie poleciłabym ci rekolekcje ignacjańskie, o ile jesteś osobą dorosłą. Oczywiście tylko Jezus skutecznie uzdrawia serca ludzkie, dlatego najlepszym lekarstwem jest pójście do Niego po pomoc, czyli przed Najświętszy Sakrament. Tam trwaj na modlitwie.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-12-09 14:27

Buddyści i hinduiści wierzą w reinkarnację. Oznacza to tyle, że po naszej śmierci nasza dusza znów powróci i będziem żyć pod inną postacią. W zależności od tego jak przeżyliśmy nasze życie, możemy być albo nagrodzeni, albo ukarania przez to w jakiej postaci wrócimy. Np. możemy trafić do wyższej kasty albo dusza nasza może odrodzić się w jakimś marnym zwierzęciu.
My, chrześcijanie tej wiary nie podzielamy. Mamy świadomość tego, że nasze ziemskie życie jest jedyne, niepowtarzalne, jednokrotne i unkalne. Nie będzie drugiej szansy na jego przeżycie, nie będzie poprawek lub powtórek. Nie wrócimy na Ziemię w ogóle! To nie gra komputerowa, nie ma przycisków "Escape" ani "Restart". Nie ma apgredju do wyższego lewela i nie ma nowych żyć po przekroczeniu iluś tam punktów.
Można w ogóle żadnej wiary nie podzielać. Można uznać, że jesteśmy tylko efektem jakiegoś kosmicznego zbiegu okoliczności, niemożliwego pod względem matematycznym ale jednak istniejącym. Są ludzie, którzy taki właśnie pogląd podzielają. W zasadzie wierzą w coś takiego, bo przecież nie są w stanie tego dowieść naukowo.
Bez względu na to w co wierzymy, to mamy to nasze życie do przeżycia i trzeba to jakoś zrobić.
Jak?
A to już każdy musi sobie sam postawić to pytanie.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: margo (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 14:39

Dziękuję za odpowiedź :)

nigdy nie patrzyłam na swoje życie w ten sposób, że jestem darem dla Pana Boga :) - to już coś. a jeśli chodzi o ignacjański rachunek sumienia to właśnie przy jego eksperymentowaniu pojawił się ten problem :)
życzę ci z serca, żebyś - słowami Twojego spowiednika - kiedyś stał się darem dla kogoś, i najważniejsze, żeby ten ktoś Twój dar zechciał przyjąć.
pozdrawiam ania

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: margo (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 14:56

Asiu dziękuję. Czytałam i miałam w oczach łzy, nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, że mogę być darem dla Boga. Z tą myślą jest mi lżej, dostrzegłam jakieś światełko. Bóg zapłać. serdecznie pozdrawiam. Ania

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: bergamotka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-11 11:50

margo, św. Paweł pisze o tym m.in. w początku swojego listu do Efezjan:
"Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym"
Myślę że w ogóle listy św. Pawła mogą być pomocne do pobudzania się do wdzięczności.

 Re: Nie potrafię spojrzeć na swoje życie jako na dar.
Autor: u (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-11 17:32

Tyle lat, miesięcy, tygodni, dni, godzin, minut do Twojej dyspozycji :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: