logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: Taki tam... (---.kwidzyn.mm.pl)
Data:   2013-12-08 20:45

Jak to jest z tą nadzieją? Czy zawsze jest ona dobra?

Ostatnio spotkała mnie bolesna sytuacja, bardzo znacząca i ważna. Z jednej strony nie jest to ten przysłowiowy "koniec świata", ale bardzo mnie dotyka ona. Człowiek bardziej przyziemny stwierdziłby, że nie mam się czym martwić, że to pikuś przy problemach jakie ludzie mają, ale jednak... dotyka mnie i boli ta sytuacja.

Niedawno po długim czasie znajomości, musiałem rozstać się z bardzo bliską mi osobą - moją najbliższą przyjaciółką. I tak jak zazwyczaj o tej "zażyłości" przyjaźni świadczy jej długość, tak w tym przypadku szczególnie na znaczenie dla mnie ma wpływ ile wniosła do mojego życia pozytywnego. Dzisiaj, patrząc z perspektywy czasu stwierdzam, że obróciła moje życie o 180 stopni.

To właśnie dzięki niej pośrednio, a może i trochę bezpośrednio zbliżyłem się do Pana Boga. Po wielu latach bycie katolikiem "na papierze", naprawdę się zmieniłem. Można by to nawet nazwać nawróceniem, bo moje postrzeganie świata zmieniło się niewyobrażalnie... Przez rok od początku tego przełomu, dzisiaj naprawdę staram się być blisko Boga we wszystkich dziedzinach życia, i to właśnie patrząc przez pryzmat Jego patrzę na świat.

Paradoksem jest to, że mimo dzięki niej się nawróciłem, sama jest... hmm.. jakby to powiedzieć - osobą błądząca i wciąż szukającą. Ateistką czy agnostyczką trudno ją nazwać, bo szuka - stara się szukać Pana, ale niestety Bóg na razie nie doświadczył jej tym takim "przełomem", dzięki któremu ja zacząłem Go prawdziwie kochać. Spowodowane jest to pewnie i religijnością jej rodziny... i społeczeństwem wokół - ale mam nadzieję, że kiedyś odnajdzie Jego i pozna tą słodycz tej życiowej znajomości z Nim...

Dzięki niej moje życie naprawdę się zmieniło - uwrażliwiła mnie na świat, pomagała w trudnych momentach. To przez nią Pan mi pokazał, jak z trudności i cierpienia można wyciągać radość... jak idąc pod wiatr, można się uśmiechać. "Po ich owocach ich poznacie" - a z pewnością owocem tej znajomości są słodkie i Panu przyjemne, nie można więc raczej mówić, że było to złe...

Wracając do tematu - musieliśmy się rozstać, dla wzajemnego dobra (to długa historia)... choć sam mam wątpliwość czy to była słuszna decyzja. Bardzo przeżyłem to, bo tak naprawdę poczułem jak wiele straciłem... ciężko mi z tym i boli to.

I właśnie tu jest moje pytanie - czy nadzieja jest zawsze dobra? Czy i w tym przypadku jest ona dobra? Nigdy nie mamy pewności jutra, ani pojutrza... przecież to właśnie dla Pana nie ma rzeczy niemożliwych. "Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" - nie mam pewności czy właśnie to rozstanie nie jest także zamiarem Pana, właśnie po to by wypróbować tą przyjaźń... by ją wzmocnić... przecież to właśnie w ciszy Pan dokonuje największych cudów... to właśnie w ciszy Pan do nas przemawia. Wydaje mi się, że tak dobra i owocna znajomość nie może zakończyć się tu i teraz... że to może taki koniec początku, że wszystko przed nami.

Z jednej strony nadzieja w tym przypadku jest bardzo bolesna, bo ciągłe rozpamiętywania dobrych wspomnień boli, bo i przypomina o wszystkim na nowo - dzisiejszy człowiek przyziemny stwierdziłby, że to pewnego rodzaju masochizm. Z drugiej strony to właśnie nadzieja jest jedną z cnót boskich. Czy zawsze jest ona dobra? Czy dopatrywanie się w tym palca Bożego jest dobre? Czy nadzieja na lepsze jutro dla tej znajomości jest dobra? A z drugiej strony nawet w psalmach znajdziemy wzmiankę o tym, a to przecież niczym innym jak nimi modlił się Pan Jezus za ziemskiego życia - "(...) Wspominam dni dawno minione (...)"

Przecież właśnie ta nadzieja, może osłabić na swój sposób moją relacją z Bogiem. - gdy będę oczekiwał przez długi czas i to się jednak nie wypełni, gdy plan Boży będzie inny. Inną trudnością może być właśnie czas... co jeśli nie wytrzymam w tej nadziei. "(...) jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień (...)", co jeśli właśnie mi zbraknie tej nadziei i sam zrażę się do tego wszystkiego i już przyjdzie to odrzucę?

Być może jestem bardzo ekspresywny w tym wszystkim, ale młodym człowiekiem jeszcze jestem... i jakoś ta nadzieja jest mi bliska, bo podejrzewam, że jeszcze tak nieskażona przez brutalność i zło tego świata.

Bardzo chciałbym wierzyć i ufać, że Pan nie pozwoli by tak dobra w skutkach znajomość się tu i teraz zakończyła, ale coraz bardziej nie jestem pewien czy to jest dobre i poprawne, a co najważniejsze wg Jego myśli... Prosiłbym o radę i rozwiązanie moich wątpliwości w miarę możliwości.

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: u (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-08 22:28

Przeżyłam coś podobnego jak Ty. I dziś jeszcze trochę boli. To był dla mnie znak, że nie na człowieku mam budować, ale na Bogu.

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-12-09 12:09

Nadzieja jest obok wiary i miłości jedną z trzech cnót ewangelicznych. Już z samej definicji jest dobra i skierowana "pozytywnie".

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-09 14:02

Piszesz, że rozstałeś się z dziewczyną, a potem pytasz "Czy nadzieja na lepsze jutro dla tej znajomości jest dobra". - Przeszłość nie należy do nas, bo nic nie możemy w niej zmienić. Ona należy do Miłosierdzia Bożego. Wszystko to, co cię spotkało w związku z tą przyjaźnią oddaj całkowicie i bez reszty Panu Jezusowi Miłosiernemu. Nie trać czasu na rozmyślania, z których już nic nie wyniknie. Wyciągnij wnioski ze swoich doświadczeń życiowych, z sytuacji, którą przeżyłeś.
"przecież niczym innym jak nimi modlił się Pan Jezus za ziemskiego życia" - To, co robisz, jest wyrywaniem słów Pisma Świętego z kontekstu w celu swojej własnej interpretacji, a to nie jest właściwe. Czytanie Pisma Świętego jest słuchaniem tego, co mówi do nas tu i teraz Pan Bóg przez Autora Natchnionego. Właśnie to "tu i teraz" jest tak istotne, bo w tej rzeczywistości żyjemy i mamy w pewnym sensie wpływ na to, co zrobimy, dokonując dobrych wyborów. Dlatego proś Ducha Świętego o dobre natchnienie, abyś wiedział co robić.

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: Marta (---.196.233.237.threembb.co.uk)
Data:   2013-12-10 02:47

Taki tam, jestem człowiekiem zdecydowanie przyziemnym, ale mimo to racz przeczytać moją wypowiedź, może Ci się przyda. Otóż mój drogi, ten stan który tak pieknie opisujesz ("obróciła moje życie o 180 stopni") to nic innego jak zakochanie. To pięknie, a jednocześnie bolesne oczywiście, że Ciebie również strzała Amora trafiła. Nie wiem czemu się rozstaliście i jaką tam teorię wydumałeś na poparcie tezy o konieczności rozstania, ale skoro za nią tęsknisz, to może da się wrócić? Tylko weź się Ty osobiście do działania jakiegoś, zadzwoń, smsa wyślij, a nie czekaj z założonymi rączkami aż "Pan w ciszy dokona największych cudów". Owszem, nadzieja jest dobra, ale też może być źle użyta. Jest przysłowie "nadzieja matką głupich", Syrach napisał "Mąż głupi miewa czcze i zwodnicze nadzieje" (Syr 34,1). Także owszem, miej nadzieję, ale nie w stylu uczniaka, który nic się nie nauczył na klasówkę, bo wolał bąki zbijać, a potem "ma nadzieję", że nauczyciel złamie nogę i klasówki nie będzie ;)

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: UlaLa (5.174.84.---)
Data:   2013-12-11 10:57

Cześć Kolego :)
Przede wszystkim nie TAKI TAM, bo przeczytałam z usmiechem na buzi Twój post. Wyłania sie z niego mądry, myslący. wrazliwy człowiek, który chyba przeżywa swa wielką miłość :)) yupii to piekne uczucie. Po sposobie pisania wnioskuję, że jesteś bardzo wrazliwą osobą, te wielkropki, myslniki... Tak pisała osoba bardzo bliska mojemu sercu, niestety tak sie też kontakt urwał i chciałabym równiez mieć nadzieję, że sie to tak nie skończy. Ale czy nadzieja jest zła, nie wiem. Ale czym możemy żyć w naszych trudnych i niestabilnych czasach? Wiadomo na człowieku nie zbudujemy przyszłości tej wiecznej, ale jakze druga osoba nam pomaga w tym gąszczu przeciwności. Jestem osoba samotną, po przeróżnych przejściach i akurat tylko pozytwyne myslenie chociaz trudne sprawia, że jestem jeszcze na tym świecie. Nadziei nie może nam nikt zabrać i całe szczęście. Nawet jeśli nasze nadzieje się nie ziszczaja to na pewno otrzymujemy coś lepszego, taki ten Nasz Bóg :))). Ale.... chłopcze drogi TY nie siedź z załozonymi rekoami, tylko działaj. Napisz od czasu do czasu smsa tak, żeby ona wiedziała, że o niej pamiętasz. Kobiety lubią być zdobywane, adorowane. Nawet jak Cie wygoni, przeklnie to i tak w duchu by chciała, żebys za nią biegał. Tak więc działaj, delikatnie, krok po kroku.

 Re: Jak to jest z nadzieją? Czy zawsze jest dobra?
Autor: bergamotka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-11 11:49

"I właśnie tu jest moje pytanie - czy nadzieja jest zawsze dobra? Czy i w tym przypadku jest ona dobra?"
Nadzieja jest zawsze dobra, ale nadzieja chrześcijańska w której chodzi o ufność wynikającą z zawierzenia w Bogu. Natomiast postawa którą opisujesz jako "ta nadzieja, może osłabić na swój sposób moją relacją z Bogiem. - gdy będę oczekiwał przez długi czas i to się jednak nie wypełni, gdy plan Boży będzie inny" jest jej zaprzeczeniem bo chodzi o inną nadzieję - nadzieję że Bóg będzie realizował Twoje plany.
Jak sam zauważasz Wola Boża może być inna, wracanie do tego co było jest bolesne, rodzić może zniechęcenie i frustracje. Sam sobie odpowiedź - czy to jest dobre?
Piszesz w ogóle "Wydaje mi się, że tak dobra i owocna znajomość nie może zakończyć się tu i teraz... że to może taki koniec początku, że wszystko przed nami." - to chyba nawet nie jest nadzieja. Może po prostu nie możesz pogodzić się z tym że to koniec. Coś takiego można przekuć w działanie i spróbować doprowadzić do reaktywacji tego związku, tyle że jak to się mówi "tonący brzytwy się chwyta". A czasem koniec to po prostu koniec. I to koniec którego chciał Bóg - który lepiej wie co jest dla nas dobre i owocne.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: