logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Wera (---.30.103.212.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-11 21:46

Jakiś czas temu poznałam całkiem fajnego chłopaka. Z tym że on nie wierzy w Boga, żyje tak, jakby Go nie było, od imprezy do imprezy, często pije dużo alkoholu, w kwestii współżycia ma pogląd byle jak byle gdzie, z byle kim byle by było. No i oczywiście problemy z pornografią...stacza się, a gdy próbuję mu to uświadomić, to mówi że i tak go nie przekonam. Gdy zaczynam z nim rozmawiać o jego problemach, sytuacji życiowej, on twierdzi, że wszystko jest ok. Z drugiej strony jest wrażliwy, możemy długo gadać na wspólne nasze ulubione tematy, mamy podobne zainteresowania. Boje się, że tak po prostu, mimo tego wszystkiego mogę się w nim zakochać. Nie mogę przestać o nim myśleć, gdy go nie widzę przez kilka dni to tęsknie, a najgorsze, no właśnie, nie wiem jak mu pomóc. Jedyne co przyszło mi do głowy i co staram się robić to modlitwa w jego intencji. Czy jest jeszcze jakiś inny sposób? Bardzo proszę także Was o modlitwę za niego. I za mnie.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-11 22:14

Jesteś pewna, że chcesz się z nim spotykać? Że to dobry pomysł? Odrzuca Twoje próby "nawracania". Chcesz się zakochać w takim człowieku? A potem pisać tu: "zakochałam się w niewłaściwym chłopaku, co robić?" Ten chłopak z Twojego opisu nie wygląda mi na fajnego.
Poleciłabym dystans. Nie jestem przekonana, że dziewczyna zauroczona chłopakiem jest najlepszym materiałem na ewangelizatorkę. Masz przekonanie, że Bóg Cię powołuje do tej roli i wiesz, jak to zrobić?

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Wera (---.31.27.184.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-11 22:33

Nie chcę się w nim zakochać, wiem że jest tylu fajnych wierzących chłopaków, i jeżeli Bóg chce dać mi męża to właśnie o takiego proszę. Mój problem polega na tym, że chcę mu pomóc, a nie wiem jak

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Wera (---.31.27.184.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-11 22:45

Nie, nie chcę się w nim zakochać, tego się boję, ale to jest sprawa drugorzędna, ja po prostu chcę mu pomóc, wyciągnąć go z tego bagna.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: marcela (78.10.150.---)
Data:   2013-12-11 23:01

Kiedys sluchalam ciekawego kazania Pawlukiewicza jak dobrze pamietam. Mowil ze kiedy zaczynaja sie emocje, uczucia do drugiej osoby, to lepiej dajmy sobie spokoj z jej usilnym nawracaniem. Kiedy zwiążemy sie z kims uczuciowo, emocjonalnie z czasem zaczynamy usprawiedliwiac te osobe, a pozniej konczymy tak jak ta osoba. I w twoim przypadku jest duze prawdopodobienstwo ze tak moze sie stac, ze to on sciagnie cie w dol a nie ty go do gory. Bog na sile nic nie robi, ty tez nie rob i lepiej przerwij te znajomosc, zanim sie zakochasz i zaczniesz robic z nim glupstwa. Nie chce to nie, moze z czasem zrozumie, a ty idz droga ktora szlas, oby cie żaden mezczyzna nie zwiodl, szukaj chlopaka wierzacego lub bardziej ulozonego, ktory bedzie chcial sluchac tego co mowisz i chetnego do wiary w Boga. Jezeli ktos chce to wystarczy jego zapal rozniecić, a jezeli w tym chlopaku jest zero checi to odpusc sobie.

Twoj zapał jest piekny ale chyba nie ta osoba, bo narazasz siebie sama na upadek ;(

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Alina (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2013-12-12 05:45

Zostaw tego chlopaka samego i nie miej z nim zadnego kontaktu. Modl sie codziennie za niego i wybierz jakas pokute, ktora bys wykonala w inencji jego nawrocenia. Np. rozwazaj rozaniec za niego codziennie aby Pan Bog pomogl wyciagnac go z tego bagna. Lecz nie miej z nim zadnego kontaktu. Jezeli kontakt z nim jest ci bardzo potrzebny, to nie chodzi ci o jego nawrocenie, tylko sie w nim zaczynasz zakochiwac.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: AsiaBB (---.30.87.93.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-12 10:28

Wspaniale, że chcesz chłopakowi pomóc. Ale każdy terapeuta zajmujący się taką pomocą zawodowo powie ci, że w tej relacji pomagający - potrzebujący jest potrzebny dystans, że nie ma tu miejsca na nawiązywanie osobistych relacji. Mówiąc inaczej, żaden psycholog czy inny terapeuta nie zaprzyjaźnia się z pacjentem. Może go lubić mniej lub bardziej, ale ma też swoje życie osobiste, do którego to zawodowe związane z pomocą nie ma wstępu. A jak jest u ciebie? Piszesz: "Nie mogę przestać o nim myśleć, gdy go nie widzę przez kilka dni to tęsknie, a najgorsze, no właśnie, nie wiem jak mu pomóc". Żaden, ale to żaden terapeuta (czyli osoba mająca na myśli wyłącznie pomoc w rozwiązaniu takich czy innych problemów) nie tęskni za osobą, której pomaga, a już na pewno nie jest tak, że nie może przestać o niej myśleć. Bo tylko wtedy jest możliwa pomoc. Twoje nastawienie jest zatem bliższe nastawieniu zakochanej dziewczyny. Nie szkodzi, że nie chcesz się zakochać. To nie zależy od twojego chcę/nie chcę. Ludzie są tak skonstruowani, że już samo częste przebywanie w towarzystwie jakiejś osoby stwarza możliwość nawiązania bliskiej relacji. Jeśli w dodatku macie podobne zainteresowania, jak piszesz, i możecie gadać na ulubione tematy, to ten chłopak będzie ci coraz bliższy niejako z automatu. A stąd już mały, maleńki kroczek, prawie niezauważalny, do: "kocham go i on się dla mnie zmieni". Nie zmieni się, ale oczy zakochanej dziewczyny widzą to, co chcą widzieć, a serce pokłada nadzieję w każdym najmniejszym geście - dziś na imprezie wypił tylko jedno piwo, wczoraj zamiast na imprezę poszedł na imieniny babci itp. Musisz zdecydować, czy chcesz mu pomóc, czy zostać jego koleżanką, a w dalszej części dziewczyną. Że nie zostaniesz dziewczyną, bo "tylko się przyjaźnicie"? Zostaniesz, ani się obejrzysz. I wtedy nawarzysz sobie bardzo gorzkiego piwa, które będziesz pić całe życie, bo z toksycznych relacji nie wychodzi się tak łatwo, jak się wydaje. Masz na tym forum wiele wątków kobiet, które związały się z niewłaściwymi mężczyznami, poszukaj. A jeśli chcesz mu pomóc, to oprócz modlitwy niewiele możesz zrobić, może jeszcze wręczyć adresy instytucji w twoim mieście pomagających ludziom z takimi problemami, zaproszenie na jakieś rekolekcje. Ale chłopak musi chcieć sam z czegokolwiek skorzystać, bo to jego życie, nie twoje. Pan Bóg obdarzył nas wolną wolą nikomu jej nie odbiera. Zapamiętaj na całe życie - pomóc można tylko i wyłącznie komuś, kto tego chce. Nie da się walczyć z nim dla niego samego. Być może będziesz mogła "tylko" modlić się za tego chłopaka, ale wbrew temu, co może się wydawać, modlitwa to jest dużo. Pan Bóg słyszy i obiecał Św. Faustynie, że modlitwa o nawrócenie zawsze jest wysłuchiwana. Nawet, jeśli ty tego nie zobaczysz, On może dać łaskę nawrócenia temu chłopakowi zupełnie przez kogoś innego niż ty. To powinno nas uczyć pokory - żeby nikt nie pomyślał o sobie: "jestem wspaniały, bo oto pomodliłem się za grzesznika i on się nawrócił, wielkie mam zasługi u Pana". Twoją rzeczą jest modlić się, ale rzeczą Pana Boga wykorzystać tę modlitwę w sposób najlepszy z możliwych. Pamiętaj o tym i miej pokój w sercu.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2013-12-12 11:00

Módl się i zaufaj Bogu, że będzie mu pomagał w drodze do nawrócenia. Weź też pod uwagę, że sama możesz więcej zaszkodzić niż pomóc. Jezus pomoże mu najlepiej z nas wszystkich. Zrozum też, że jesteś jeszcze młoda i nie masz na tyle dużo doświadczenia aby się z tym zmagać.

Twoja chęć pomocy wcale nie wynika z Twojej dobroci. Ma głębsze przyczyny, których sobie nie uświadamiasz. Polecam Ci książkę "Chcę być kochana tak jak chcę" Miller, Konarowska. Nie jest to książka religijna, ale książka terapeutyczna (świetna) i na pewno pomoże Ci uporządkować pewne sprawy w życiu i spojrzeć na siebie i swoje cele z innej perspektywy. Im szybciej po nią sięgniesz tym lepiej dla Ciebie.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Wera (153.19.15.---)
Data:   2013-12-12 11:09

Trochę mnie dziwią wasze odpowiedzi. Zostawić go samemu sobie? Na pewny upadek? Nie chodzi o to, żeby zyskać waszą aprobatę, żebyście poklepali mnie po główce i powiedzieli że dobrze robię. Po prostu chciałabym wiedzieć, jak jeszcze mogę mu pomóc, a wy każecie mi go zostawić. A gdzie wasza miłość bliźniego, wasze miłosierdzie? Tak łatwo wam go oceniać, uważacie siebie za lepszych.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Izabella (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2013-12-12 11:43

Na youtube.com obejrzyj film "Spotkanie" z polskim lektorem lub napisami, zwłaszcza scene jak aktor grający Jezusa mówi dlaczego pewna dziewczyna nie powinna wiązac sie z chłopcem którego twierdzi, ze kocha. Przy okazji nauczyc sie mozesz angielskiego. Bogu chodzi o zbawienie tego mężczyzny a Ty możesz temu przeszkadzać. Kiedy ktoś rozpocznie życie seksualne byle z kim i byle gdzie to aby przestał potrzebuje oddac swe życie Jezusowi. Pornografia ma bardzo wielki potencjał uzalezniający. Uzaleznienie-nałog wchodzi na miejsce Boga. Aby przestac trzeba oddac zycie Jezusowi, powierzyc sie Najświetszej Maryi Pannie, Aniołowi Strózówi. Jesli ktos tego nie zrobi to niezaspokojone pragnienie doprowadzi go do nawrotu, bo to pragnienie moze zaspokoic nałog na chwilę a Bóg na zawsze. JESTES PO PROSTU ZA SŁABA WOBEC JEGO PROBLEMÓW. On robi terzeczy bo nie ma Jezusa, więc zapełnia pustkę, która tylko Bóg moze zapełnic. TY TEGO NIE MOŻESZ ZROBIC. Bedziesz musiała przejść na strone chłopaka.A wiesz kto stoi za złem. Za Janem Pawłem II "Młodzi ludzie nie powinni miec watpliwości, ze za złem tego świata stoi szatan". Chłopak moze odejśc ale ktos moze zostac w Twoim zyciu.
Twój stosunek do niego ma podłoze w Twojej historii. Miłośc, zranienia, oszustwa w twoim wcześniejszym zyciu. PODDAJ SIE JEZUSOWI. Nie możesz uratowac chłopaka gdy on tego nie chce. Nawet Jezus mu nie pomoze jesli on tego nie chce.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2013-12-12 11:50

Możesz mu dawać dobry przykład swoją postawą. Pokazać, że jesteś szczęśliwą osobą, która idzie przez życie z Bogiem. Czasami, a właściwie często, to upadki powodują, że zwracamy się do Boga.

Wera, zapewniam Cię, że jest mnóstwo takich osób jak Twój kolega. Jeśli chcesz pomagać - celuj wyżej, pomagaj większej ilości osób. Zgłoś się do jakiejś fundacji, caritasu, gdzie Twoją chęcią pomocy pokierują bardziej doświadczone osoby a Ty będziesz mogła się realizować i zdobywać wiedzę "jak pomagać". Funkcjonują Szkoły Nowej Ewangelizacji gdzie osoby świeckie, chcące dokładać swoją cegiełkę w ewangelizacji świata, znajdą swoje miejsce.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-12 12:40

O, a jak Ty nas łatwo oceniłaś. Nie chcesz słuchać naszych rad, Twoja wola. Twoje życie, nie moje. Ale jak potem będziesz jęczeć, że został Twoim mężem i się nie zmienił, to nie oczekuj ode mnie pomocy. Potem będzie: "cierp ciało coś chciało".
Nie ma wokół Ciebie żadnych innych osób potrzebujących pomocy? Tylko ten jeden człowiek?

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: n. (---.oepd.com.pl)
Data:   2013-12-12 12:58

Wera, w powyższych postach nie doszukałam się oceniania Twojego znajomego ani wywyższania autorów nad nim. Ale to na marginesie.

rozumiem, że chcesz mu pomóc - to dobrze. ale to nie znaczy, że to konkretnie Ty masz mu tej pomocy udzielać. nie każdy jest w stanie każdemu pomóc - czasem nie mamy wystarczającej wiedzy / możliwości / umiejętności. to tak jak z chorobą - mogę opatrzyć komuś małe skaleczenie nożem, ale wyrostka robaczkowego już mu nie wytnę, bo chirurgiem nie jestem. rozbitej głowy też nie zszyję. Czasem, tak jak w przypadku Twoim, powody są osobiste - jak już napisała AsiaBB, do pomagania potrzebny jest pewien dystans (dlatego też, z tego co mi wiadomo, chirurdzy np. nie operują swoich bliskich, chyba że po prostu nie ma nikogo innego kto mógłby to zrobić). Kiedy tego dystansu nie ma, bardzo łatwo przekroczyć granicę za którą pomagając komuś krzywdzimy siebie, a że już się zaczęło, to bardzo trudno przestać. Trzeba umieć rozeznać - i przyznać - że czasem nie jesteśmy w stanie pomóc. przeczytaj jeszcze raz post AsiBB, ale tak na spokojnie, bez emocji. wierz mi, że samą prawdę napisała.

i tak a konto tego, że on pomocy nie chce... pomyśl, jak ty byś się czuła jakby ktoś nagle przyszedł i zaczął Ci przestawiać życie. rozumiem że Twojemu znajomemu jest dobrze (przynajmniej na razie) z tym jak wygląda jego życie - a tu nagle Ty przychodzisz i zaczynasz prawić mu jakieś morały. pokaż mu swoim życiem, że można żyć inaczej i być szczęśliwym - w momencie gdy poczuje, że mu czegoś brakuje albo że chce inaczej, sam przyjdzie i spyta, jak żyć tak jak Ty.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-12 13:44

Podłączę się pytaniem: Jak pomóc Werze, która nie chce naszej pomocy? Z dobrego serca wiele osób jej życzy, a ona to odrzuca. Co robić?

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2013-12-12 14:00

Jeśli ktoś nie chce naszej pomocy, to... to nie należy mu pomagać. Każdy człowiek jest wolny. Każdy ma prawo wybrać taką, a nie inną drogę. Jeśli sam Pan Bóg daje człowiekowi możliwość wyboru, to jakim prawem my chcemy go tej możliwości pozbawiać?

Można się za kogoś modlić - tego nam nikt nie zabroni. Wytrwała modlitwa może uczynić wiele - przede wszystkim w modlącym się. Możemy dawać przykład swoim życiem - tzn żyć według wiary i emanować szczęściem i radością. Inni to zauważą, być może wyciągną wnioski.
Ale nie należy się łudzić, ze jesteśmy w stanie wyciągnąć człowieka z nałogu, jeśli on sam tego nie chce. Musi chcieć. Sam chcieć.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: AsiaBB (---.205.84.1.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-12-12 15:18

Tak Wera, zostawić na "pewny" upadek to jedyna droga. Bo żeby ktoś zechciał odbić się od dna, musi najpierw tego dna sięgnąć. Jak ciągle ktoś mu będzie pomagał, nawet i w dobrej wierze, to ta osoba nie odczuje nigdy potrzeby zmian, bo po co? Ten chłopak musi poczuć, że JEMU jest źle w takim życiu, jakie prowadzi. Dopiero wtedy może zechce coś zmienić. Wiesz co słyszą na przykład rodzice uzależnionych dzieci? Zamknijcie mu/jej państwo drzwi przed nosem i nie pomagajcie w żaden sposób z wyjątkiem zawiezienia na terapię. To dopiero zdziwienie, co? A wiesz, co mówią ludzie, którzy doświadczyli uzdrowienia od Pana Jezusa? Że na początku im więcej się modlili, tym bardziej im się życie waliło. To gdzie Jego miłosierdzie? Modlili się, żeby było lepiej, a było gorzej. Złośliwy Bóg chciał im bardziej dokopać? A On po prostu robił porządki w ich życiu. To musi trochę boleć. Twoja chęć pomocy jest dobra, ale przypomina chęć niesienia pomocy komuś, kogo boli ząb - dasz mu tabletkę przeciwbólową albo jakieś ziółka, a on potrzebuje pomocy dentysty i jak ten dentysta pogrzebie w zębie, to na początku boli bardziej. Ale potem...

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: marcela (78.10.147.---)
Data:   2013-12-12 20:00

Wera ty chyba juz nie myslisz racjonalnie z tego zauroczenia. On nie chce i nic z tym nie zrobisz. Jezus tez go caly czas wola. Ty marny czlowieczek chcesz go zmusic do zmiany? Sam Bog tego nie robi. Bog daje wybor i on wybiera. Mam takich przyjaciol ktorzy nie chca, modle sie za nich, czasami cos wspomne o Bogu ale nic nie narzucam, bo nie ma sensu. On ma wolna wole, obudz sie. I to jest prawda jak ktos tu napisal ze skoro chce dosiegnac dna to go dosiegnie, albo sie odbije albo tam zostanie. Mozna pomoc ale on tej pomocy nie chce tak jak jest w tytule. ON NIE CHCE. I niech to do ciebie w koncu dotrze.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-13 09:17

I pamiętaj, że Bóg jest Zbawicielem tego chłopaka, a nie Ty.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: PKM (---.opera-mini.net)
Data:   2013-12-13 11:00

Wera, zapytalas jak mozesz mu pomoc i my ci odpowiadamy:

1. Modl sie za niego wytrwale, codziennie (prawdopodobnie przez wiele miesiecy, moze lat)

2. Zerwij z nim kontakt.

Moze brzmi absurdalnie, ale to jest najlepsze co mozesz zrobic. Serio. I to wcale nie jest zostawienie go, aby sie stoczyl. To milosierna pomoc. Bedzie otoczony najlepsza mozliwa opieka - Bozymi laskami z twoich modlitw. Mozesz tez porozsylac prosby do np. zakonow o modliwe, sa specjalne skrzynki intencji, np. tutaj.

Zakladasz, ze modlitwa nie da odpowiedniego rezultatu? Ze jest dnbra, ale trzeba robic wiecej? Czy ty myslisz, ze jestes potezniejsza niz Bog? Ze sama swoim zaangazowaniem zrobisz wiecej niz Bog? Wiem, ze bardzo chcesz pomoc i zapewne myslisz ze im mocniej sie zaangazujesz im wiecej zrobisz tym bedzie lepiej. Ale to zludne. Bo my nie umiemy przewidziec konsekwencji naszych dzialan i nie raz im bardziej sie staramy tym bardziej sie wszystko zapetla. Tylko Bog jest w stanie tak wszystko po poprowadzic, by sie dobrze skonczylo. Tylko On zna tego chlopaka na wylot.

Najlepsze co mozesz zrobic to zaufac Panu Bogu, ze On jest Bogiem i ze zrobi to lepiej. Chec samodzielnej pomocy to pokusa szatana. Ze ty zrobisz wiecej / lepiej. Ze go z tego wyciagniesz.
Szatan probuje wciagnac takich szlachetnych ludzi w bagno tych, ktorym probuja pomoc. Dlatego tak wazne jest zeby byl ci emocjonalnie obojetny. Bo jesli ktos jest mam bliski to nie umiemy pomoc wlasciwie.

Najwazniejsza jest wytrwalosc w modlitwie i pokora. Swiadomosc, ze ty sama mu nie pomozesz. Ze stajesz do wojny z szatanem i musisz dzialac po bozemu, a nie po swojemu. Musisz zyc w stanie laski uswiecajacej, czesto przyjmowac komunie swieta i wytrwale sie modlic. Ten chlopak sam musi dojsc do tego, ze chce pomocy. Ty go nie zmienisz, jesli on nie bedzie chcial. Jezus zanim uzdrowil tez pytal "co chcesz, abym ci uczynil". To ta konkretna osoba musiala chciec byc uleczona. Bog szanuje wolna wole kazdego.

Na koniec podkreslam: Najwazniejsze jest miec duzy dystans, zaufac Bogu nawet wbrew sobie, zyc w stanie laski uswiecajacej, wytrwale sie modlic i pamietac o pokorze - ty sama albo inni nie mozesz nic dobrego uczynic bez Bozej pomocy ani pomoc komus wbrew temu komus. Poza tym jesli chcesz pomagac to musisz sie troszczyc o siebie. O swoje zycie, wiare, serce, emocje. Zeby dobrze pomagac innym, o siebie musisz dbac co najmniej tak samo jak o innych.

Rady, ktore tu czytasz plyna z serca i wynikaja z doswiadczenia. Bo my lub nasi bliscy mieli podobne problemy. Jestesmy madrzy po fakcie. Ty masz szanse byc madra przed. Posluchaj nas, prosze. Skoro zadalas takie pytanie nam, to natchnal cie zapewne Bog. Nie odrzucaj tego co mamy do powiedzenia.
Niech Bog ci blogoslawi i cie strzeze.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: marcela (78.10.147.---)
Data:   2013-12-13 13:16

PKM ma racje, z Szatanem nie wgrasz. Zostaw to Bogu i modl sie za niego oraz zerwij kontakt zanim zaczniesz się wplatać w jego grzechy. Po 1 zauroczona jestes w nim co moze spowodowac twoj upadek, a znajac zycie on moze potraktowac cie i tak jak chwilowa zabawke.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-13 15:08

Nie, no ludzie, jaki Caritas? Przecież ona jest rycerką i musi uratować księcia uwięzionego w wieży (no co, równouprawnienie mamy). A potem beda zyli dlugo i szczesliwie.

Zawsze bezgranicznie mnie zdumiewa kobiece przekonanie o wlasnej wyjatkowosci. Matka go przez 20 lat nie wychowala, zycie rozumu nie nauczylo, dla DLA MNIE on sie zmieni. A jakie Ty masz niby ukryte walory, hę?

Nie łudź się, że podobieństwo zainteresowań i wspolne tematy cokolwiek wróżą. Nic nie wróżą, poza wspolnym marnowaniem czasu. Chłopaka rokującego na narzeczonego, a następnie męża trzeba szukac komplementarnego, a nie podobnego. Tym sie rozni od "psiapsiółki" (młodzieńczej pseudoprzyjaciółki), bo już nawet przyjaciółka nie musi być "pokrewną duszą", dlatego ludzie dojrzali potrafią się przyjaźnić z osobami np. starszymi o kilkadziesiąt lat od siebie. Pogadaj z kobietami, ktore uciekly (trwale) od mezy-alkoholikow, jakie sa szanse na wyprowadzenie faceta na ludzi. Żadne. Chyba ze huknie o dno i sam otrzezwieje.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-13 19:07

Może Ty już się w Nim zakochałaś? Piszesz "nie mogę przestać o nim myśleć, gdy go nie widzę kilka dni, to tęsknię". W takiej sytuacji nie jest dziwne, że chcesz mu pomóc, aby był taki, jak Ty tego chcesz, abyś mogła z nim być, aby był tym wymarzonym chłopakiem. Masz prawo się w nim zakochać, bez względu na to, jaki on jest. Problem w tym, czy wyjdzie Ci to na dobre i czy będziesz w stanie mu pomóc, czy raczej przez niego będziesz cierpieć, bo wciągnie Ciebie w swoje problemy. Możesz z nim rozmawiać, ukazywać mu Boga, modlić się za niego, ale zachowaj dystans, aby uczucia nie kierowały Tobą i Twoją chęcią pomocy.
Jeśli ten chłopak nadużywa alkoholu i jest uzależniony od pornografii, to ma problem sam ze sobą i powinien zająć się nim specjalista, który będzie znał przyczyny jego zachowań. On sam musi też chcieć takiej pomocy poszukać i zmienić swoje postępowanie. Ty nie masz zapewne takiej mocy, aby to zrobić. Może On być też przyczyną Twojego bólu, jeśli w takiej sytuacji zdecydujesz się na jakikolwiek związek z nim.

 Re: Jak pomóc komuś, kto tego nie chce?
Autor: jola (---.toya.net.pl)
Data:   2013-12-15 13:23

Droga Asiu,
Doskonale cię rozumiem. 8 lat próbowałam właśnie z bagna wyciągnąć chłopaka, który był lekkoduchem. Koledzy, imprezki, alkohol, pornografia. Modliłam się, kombinowałam, myślałam ze będzie moim mężem i nic z tego a mężczyzna ma już 35 lat. Wszyscy wokoło mi mówili a ja i tak swoje. Niestety na niektóre sytuacje nie mamy wpływu i nie da się zmienić. Przez 8 lat kombinowałam jak go wyciągnąć z sytuacji. Za każdym razem przepraszał, płakał a ja wkółko wybaczałam i się łudziłam że się zmieni. Ponadto miał problem z pornografią, która niestety na początku wirtualnie się uwidacznia ale zródło swoje ma ujście w rzeczywistości i tego też doznałam. Nie da się nawrócić kogoś jeśli ten ktoś nie chce. Ty sama to wpadasz. Niestety konsekwencje po 8 latach odbiły mi się na zdrowiu. Uzależniłam się emocjonalnie od tego człowieka co myliłam z miłoscią. Ten człowiek zniszczył mnie emocjonalnie i psychicznie. Przechodzę terapię, bo jestem współuzalezniona. Modlilam się żeby Pan Bóg uwolnił mnie od niego bo sama nie umiałam odejść. I tak się stało. Rok czasu walki. I powiem ci co się zmieniło. Jestem wolna i szczesliwa a on tkwi w tym samym bagnie co był. Jedynie co robie to się modle. Wyobrażałam sobie ze będzie moim mężem że wszystko się zmieni ale niestety to tyko iluzja w jakiej tkwiłam. I w dodatku pogrążona w grzechu byłam z którego tak łatwo się nie wychodzi. na początku wszystko wspaniale wyglądało, ale to tylko haczyk by złapać przynętę. Nie sądze żebyś takiego chłopaka chciała za męza. Ale kieruje tobą nadzieja która niestety zmieni się w iluzje ze dla miłości się zmieni tak się nie da. Nie nawróci się póki on sam nie otworzy się na działanie Boga. Ty tym bardziej mu nie pomożesz. Przemyśl dobrze. Z Panem Bogiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: