logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-16 11:27

Szczęść Boże,

Chciałbym krótko napisać o moim wczorajszym doświadczeniu z kościoła dominikanów na Służewie w Warszawie.
Co drugą niedzielę jestem tam na mszy św o godz. 14. Zwykle przeżywam tam wspaniałe chwile. Jak ktoś chce zobaczyć zachwyt na twarzy kapłana trzymającego Najświętszy Sakrament - to to jest właśnie to miejsce. Wspaniała muzyka, spokój, cisza, kontemplacja.
Ale wczoraj zostałem na czymś, co nazwano adoracją z modlitwą, po tej właśnie mszy. Nie chcę opisywać, jak to przebiegało. Ale w trakcie trwania tego spotkania najpierw poczułem ogromne rozproszenie a później narastający strach, czy jakieś ciśnienie... Zaczęło się to w momencie, gdy ojciec prowadzący to spotkanie kazał wstać, mimo wystawienia Najświętszego Sakramentu a później On oraz wszyscy ludzie naokoło mnie zaczęli po prostu bełkotać. To się powtarzało kilka razy. Ja się czułem coraz gorzej - w końcu wyszedłem. Czułem się strasznie - jakbym uciekł przed Panem Jezusem...
Nie rozumiem, co się ze mną działo. Od wczoraj jestem zupełnie rozbity duchowo. W nocy targały mną straszne pokusy, jakich już nie miałem bardzo długo. Kilka godzin z różańcem. Czegoś takiego nie miałem chyba nigdy w życiu (nie różańca - pokus. Wszystkie części różańca staram się odmawiać co dzień; wychodzi oczywiście różnie. Dlatego zacząłem odmawiać różaniec jak to się zaczęło dziać). A na dodatek sam nie wiem jaka jest przyczyna, skąd to się we mnie wzięło...
Ja nawróciłem się półtora roku temu. Przemawia do mnie duchowość kontemplacji, spokoju, ciszy. Coś takiego (na taką skalę) widziałem pierwszy raz...
Nie wiem co o tym wszystkim wszystkim myśleć. Czy brałem udział w jakiejś zbiorowej głupocie, świętokradztwie? Czy może to grzech, że tak myślę o współbraciach w wierze?
Co tym myślicie? Skąd te pokusy i takie poruszenie duchowe?

Pozdrawiam i szczęść Boże.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2013-12-16 15:58

Mogła to być modlitwa o uwolnienie, "bełkot" to zapewne modlitwa w językach. Faktycznie uciekłeś.
Najlepiej byłoby rozwiać swoje wątpliwości rozmawiając z księdzem, który prowadził adorację.

www.katolik.pl/modlitwa-o-uwolnienie-od-dzialania-zlych-duchow,1211,416,cz.html

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: głos rozsądku (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-12-16 17:47

"Faktycznie uciekłeś." Nie, nie uciekłeś.
Tego typu inicjatywy są u katolików stosunko nowe i co ciekawe przywędrowały do nas od prostestantów. Wciąż jest bardzo wiele wątpliwości, również wśród duchownych, czy te wszystkie "cuda" (chociażby charyzmat modlitwy językami) to faktyczne działanie Ducha Świętego czy np. wywoływana atmosfera oddziałuje w specyficzny sposób na psychikę. To, że czułeś się dziwnie stojąc przed wystawionym Najświętszym Sakramentem bardzo dobrze o Tobie świadczy, znaczy to, że masz do Niego szacunek i cześć, na jaki zasługuje, bo to przecież żywy nasz Pan Jezus Chrystus.

"Przemawia do mnie duchowość kontemplacji, spokoju, ciszy." Takie właśnie było przeżywanie duchowości przez niemal cały okres istnienia Kościoła Katolickiego. Myślę, że mógłbyś się odnaleźć w jakimś środowisku skupiającym zwolenników tradycyjnej liturgii. Cisza i kontemplacja jakie mają miejsce w czasie odmawiania przez kapłana Kanonu Rzymskiego na mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego to może być to, czego poszukujesz w swoim sercu.

"Nie wiem co o tym wszystkim wszystkim myśleć. Czy brałem udział w jakiejś zbiorowej głupocie, świętokradztwie?" Ile ludzi tyle opinii, znajdziesz znacznie większą ilość zwolenników tego typu praktyk religijnych (większość osób wierzących nie tylko z nazwy skupia się w tego typu ruchach charyzmatycznych, może czują się tam dobrze, może nie znają alternatywy), jednak znajdą się też liczne głosy ostrzegawcze. Czczenie Boga w ciszy i kontemplacji, tradycyjną liturgię itp. zaś bardzo mocno popiera papież Benedykt XVI. I pewnie faktycznie powinieneś skonsultować to z kapłanem. Jednak raczej nie z prowadzącym tę adorację, a z niezależnym, który ma chłodne spojrzenie na sprawę.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: KasiaM (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-12-16 19:31

Popieram sugestie, że powinieneś porozmawiać o tym z księdzem - najlepiej prowadzącym adorację i ewentualnie dodatkowo z jakimś innym, do którego masz zaufanie.

Piszesz, że niedawno się nawróciłeś, ale nie wiemy co działo się z Tobą wcześniej.
Samo nawrócenie niekoniecznie zamyka temat przeszłości.
To jest temat, który powinieneś rozwinąć w rozmowie z tym księdzem a nie na forum.

Sprawa nie jest jednoznaczna, bo o ile samo uczucie zagubienia i dyskomfortu można by tłumaczyć nietypowością sytuacji, to niepokoi mnie to, co działo się później.

A co do stania przed Najświętszym Sakramentem. To dla nas dość nietypowe. I też się z tym różnie czuję. Ale byłam w lutym na mszy we Francji(w kościele katolickim) - ok. połowa ludzi nie klękała w ogóle. Ludzie spotykający Jezusa przed Jego Wniebowstąpieniem też zwykle rozmawiali z Nim normalnie. Postawa klęcząca w pierwszych wiekach chrześcijaństwa była rzadkością - zmieniło się to dopiero później.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: baranek (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-16 22:02

Są różne potrzeby różnych ludzi, różne zainteresowania, charaktery. Dlatego także istnieją rozmaite duchowości: dla każdego coś innego - w zależności od potrzeby serca.
Zupełnie inaczej wygląda modlitwa charyzmatyków, a inaczej modlitwa karmelitanki. Myślę, że charyzmatycy nie czuliby się w karmelu u siebie, a karmelitanka na hałaśliwych modlitwach Odnowy nie byłaby skupiona.
Moja rada jest taka: nie trzeba chodzić na wszystkiego rodzaju nabożeństwa organizowane przez wszelkie wspólnoty i ruchy, tylko dlatego,że moja parafia je oferuje. Trzeba sobie wybrać pewien "styl" wspólnych modlitw, który pomaga w skupieniu, w nawiązaniu duchowej łączności z Bogiem i być wiernym tego typu wspólnej modlitwie.
Jeśli coś nam w tym na modlitwie w danej grupie przeszkadza - to znaczy, że to jest dobre dla innych, niekoniecznie dla mnie.
Mam takie doświadczenie, że nie jestem w stanie skupić się na modlitwie prowadzonej przez Odnowę (z całym szacunkiem dla Odnowy). Czuję się coraz bardziej poirytowana i odczuwam z każdą upływającą chwilą przymus opuszczenia zgromadzenia modlitewnego. Do modlitwy potrzebuję ciszy.
Mam wrażenie, że w modlitwie Odnowy istotne jest wychwalanie Pana Boga niejako "na zewnątrz", ja zaś wolę "sam na sam" w ciszy, wewnątrz serca. Bardzo bliska jest mi właśnie duchowość karmelitańska.
Nie przerażaj się więc, lecz szukaj. Z modlitwą, czy wspólnotą jest trochę jak... z narzeczoną. Nie musisz zaręczać się ze wszystkimi pięknymi dziewczynami.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Zofia (---.mielec.mm.pl)
Data:   2013-12-16 23:33

Kamilu! Przeczytaj, proszę, rozdział 14 Pierwszego Listu do Koryntian. Jeżeli już go znasz, to może kolejny raz w kontekście tego spotkania o którym piszesz.
A co do sposobu modlenia się, o którym piszesz, to nie jest on obowiązkowy. Może komuś pomoże. Bóg to wie:)

A co do stania przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, to bądź sobą. Niech sobie wszyscy stoją, a Ty uklęknij jeżeli tak mówi Ci serce. Jezus jest uwielbiony, w chwale. To nie ten sam, który chodził po Galilei. Gdyby Ci, którzy Go traktują tylko jako Brata, doświadczyli Jego obecności, nie wprowadzali by "nowinek" o których piszesz. Nadzieja w tym, że nasz Pan jest cierpliwy i nawet z błędów potrafi wyprowadzić dobro.
Mamy przełożonych Kościoła. To na nich spoczywa obowiązek pouczenia, prostowania ewentualnych błędów. My adorujmy Jezusa tak, jak to czujemy.

Pozdrawiam serdecznie

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (83.230.112.---)
Data:   2013-12-17 08:09

Bóg daje pokój na modlitwie. Ja na ten temat chciałbym napisać jeszcze coś, żeby zamknąć sprawę.
Nie sądzę, żeby ten bełkot to był dar języków. Nie sądzę, żeby na tym spotkaniu na którym byłem, były charyzmaty. Zgiełk, brak porządku, i kłamstwo. Tak niestety muszę opisać to, co działo się wtedy w kościele. Zgiełk - muzyka, każdy cały czas coś mówił, a w czasie "mówienia językami" każdy bełkotał w inny sposób - robił się z tego istny jazgot. A kłamstwo - to po prostu "świadectwa" które były odczytywane. Jakież to uzdrowienie, jeśli ktoś pisze, że w opisie badania było napisane, że ma raka, a później specjalista na podstawie tego samego badania powiedział że nie? To gdzie tutaj uzdrowienie. To po prostu źle postawiona diagnoza, a nie cud. Mnie boli to, że ojciec dominikanin z ambony w kościele katolickim czyta rzeczy które przystoją raczej jakiemuś "Kaszpirowskiemu". Cuda się zdarzają, uzdrowienia, wskrzeszenia nawet - mamy na to dowody w Ewangelii i tradycji Kościoła katolickiego. Ale nie sprowadzajmy tego do absurdu, na litość Boską. boli mnie to, że z Kościoła jest robiony jarmark cudów. "Przyjdź do nas to cię uleczymy duchowo i cieleśnie".

Piszę to już na spokojnie, bo modlitwa i spokój pomógł mki zrozumieć to wszystko co się ze mną działo.
Jeszcze jedno małe pytanie: jak ten zgiełk, zamieszanie ma się do prostych słów, które co rano Kościół powtarza w jutrzni:

Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani, *
służyć Mu będziemy bez trwogi,
W pobożności i sprawiedliwości przed Nim *
po wszystkie dni nasze.
A ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego, *
gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi.
Jego ludowi dasz poznać zbawienie *
przez odpuszczenie grzechów.
Dzięki serdecznej litości naszego Boga, *
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, *
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju.

Skoro Kościół powtarza to codziennie, to to jest chyba coś ważnego. Nie ma tam ani słowa o zgiełku, jakiejś niekontrolowanej radości itp. Pokora, cisza i spokój są wg. mnie konieczne do spotkania z Bogiem.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-17 09:42

A to znasz?

"5 Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. 6 Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. 7 "Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?" - mówili pełni zdumienia i podziwu. 8 "Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - 9 Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, 10 Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, 11 Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże". 12 Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: "Co ma znaczyć?" - mówili jeden do drugiego. 13 "Upili się młodym winem" - drwili inni. " (Dz 2, 5-13)

Charyzmaty wśród rodzącego się Kościoła też były, jak widać, kontrowersyjne. Kościół, na szczęście, jest długi i szeroki. Zmiesci się w nim zarówno Terlikowski, jak i Bashobora. Jest Msza Trydencka i jest Odnowa, a pomiędzy nimi cała masa różnych wspólnot, każdy znajdzie coś dla siebie.

Nawiasem mowiac, weryfikacja błędnej diagnozy jest łaską nie mniejszą niż uzdrowienie. Zdarzają się bowiem amputacje zdrowej nerki zamiast zajętej nowotworem albo odcięcie niewłaściwej kończyny. Zdarza się, że zoperują nie tego pacjenta, co trzeba. Nie dziw się więc, że ktoś Bogu dziękuje, iż personel medyczny w porę się zorientował, bo nie zawsze tak bywa. Przy tym smierć w wyniku podania niewłaściwej grupy krwi (albo właściwej, ale nie temu pacjentowi) to banał.

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,67809,w-tanzanskim-szpitalu-pomylono-pacjentow.html
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/operacje-po-zlej-stronie-pacjenta/1grvf

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: L. (---.tvkdiana.pl)
Data:   2013-12-17 22:49

Kamil, w domu Ojca jest mieszkań wiele - dla każdego jest przygotowane miejsce i dla osób z Odnowy i innych wspólnot charyzmatycznych czy też tradycyjnych.
A to jak się wtedy czułeś na Adoracji Najświętszego Sakramentu, mogło wynikać z Twojego temperamentu, nastawienia/otwartości na nowe doświadczenia.
Kamil, piszesz: "Pokora, cisza i spokój są wg. mnie konieczne do spotkania z Bogiem." - tak to prawda do kontemplacji potrzebna jest cisza serca i zmysłów, zaznaczam do kontemplacji. Natomiast Boga spotyka się w Jego dziełach i drugim człowieku, to jest owoc kontemplacji. A tak na marginesie w zakonach nawet tych ścisłych klauzurowych, siostry też tańczą z radości (np. bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego OCD nie raz po przyjęciu Komunii Świętej tańczyła i śpiewała).
A tak przy okazji polecam lekturę "Filotea" św. Franciszka Salezego (jest tam min. rozdział XXVIII - o nierozważnych sądach).

Pozwolę sobie również zacytować Psalm 150:
"Chwalcie Boga w Jego świątyni,
chwalcie Go na wyniosłym Jego nieboskłonie!
chwalcie Go za za potężne Jego czyny,
chwalcie Go za wielką Jego potęgę!
chwalcie Go dźwiękiem rogu,
chwalcie Go na harfie i cytrze!
chwalcie Go bębnem i tańcem,
chwalcie Go na dźwięcznych cymbałach,
chwalcie Go na cymbałach brzęczących.
Wszystko, co żyje, niech chwali Pana! Alleluja."

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-18 07:38

W opisie mówienia językami w Dziejach Apostolskich, który chyba ktoś tutaj przytoczył, jest jeden mały szczegół który umyka w dzisiejszym "mówieniu językami", cyt." "Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - 9 Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, 10 Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, 11 Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże". Na spotkaniu na którym byłem NIKT nie rozumiał, co moi bracia mówili. Zatem to nie był dar mówienia językami, tylko bełkot.

@L.
1. Ależ ja nie mówię o śpiewie i tańcu - zobacz sobie np. koncerty np. Michaela W Smitha (protestanta na marginesie), który wspaniale śpiewa i z tysiącami ludzi śpiewem chwali Pana nie na cytrze ale na współczesnych instrumentach. To jest wspaniałe. Ale dwie rzeczy: wszystko co on śpiewa można zrozumieć, jak się zna angielski oraz robi to w miejscu do tego przeznaczonym: na sali koncertowej albo stadionie itp.
2. Nie mam obiekcji do śpiewu i tańca w kościele. Mam obiekcje do dwóch rzeczy: bełkotu, który uznaje się za dar Ducha Świętego oraz podawanie za prawdziwe niesprawdzone świadectwa ludzi, którzy uważają że są uzdrowieni. To ośmiesza prawdziwe głoszenie Słowa Bożego, prawdziwe dary Ducha Świętego i prawdziwe cuda (jak np. cuda za przyczyną świętych). Popatrz z jednej strony Kościół dba, żeby cuda były potwierdzone, a z drugiej pozwala sobie na robienie ze świątyni jarmarku cudów, niemal zniżając się do poziomu różnorakich "uzdrowicieli". Których to zwalcza - zupełnie słusznie. A mówi się, że szatan małpuje Pana Boga. Skąd pewność, że to nie jest owo małpowanie?

Ludzie którzy przychodzą na takie spotkania mają na pewno dobrą wolę.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: n. (---.oepd.com.pl)
Data:   2013-12-18 10:46

Re: "Na spotkaniu na którym byłem NIKT nie rozumiał, co moi bracia mówili. Zatem to nie był dar mówienia językami, tylko bełkot."

Kamil, przytoczony wcześniej fragment Dziejów Apostolskich mówi o ksenolalii. Ty z kolei mówisz o glosolalii - oba zjawiska są rodzajami daru języków. Jest też i trzeci rodzaj - jubilalia. Chcesz się dowiedzieć więcej na ten temat? Zachęcam do przeczytania artykułu pod tytułem "Obdarowanie w Duchu Świętym". Link tutaj: http://www.centrumduchowosci.pl/pliki/sow/s07.pdf (są tam opisane również inne dary Ducha Świętego).

I tak tylko zapytam - czy myślisz, że Bóg nie rozumiał, co ludzie na tym spotkaniu mówili?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-18 10:54

"Na spotkaniu na którym byłem NIKT nie rozumiał, co moi bracia mówili. Zatem to nie był dar mówienia językami, tylko bełkot."

Jesteś pewien, że to nie był język Partów, Medów, Elamitów, mieszkancow Mezopotamii, Kapadocji, Pontu, Frygii i tak dalej? Czy możesz wykluczyć, że nie był to żaden ze znanych ludzkosci jezykow żywych i martwych? Jesli tak, zazdroszczę wykształcenia.

Istnieją świadectwa osób znających języki egzotyczne, które były w szoku, nagle słysząc modlitwę w języku wymarłym kilkaset lat temu albo takim, którym mówi kilkadziesiąt osób na świecie. Czytałam świadectwo mężczyzny, który w taki sposób usłyszał po raz pierwszy po latach emigracji język ojczysty w dodatku w narzeczu z jego rodzinnej wioski. Czytałam świadectwo polskiego misjonarza, który niespodziewanie usłyszał, jak z ust małej dziewczynki jego parafii na drugim końcu świata nagle popłynęła spontaniczna, na pewno nigdzie nie zasłyszana modlitwa w języku polskim. Moja siostra słyszała, jak kolega na takim spotkaniu zaczął się znienacka modlić... po angielsku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wiedziała, iż ten kolega nie zna angielskiego ni w ząb. Zupełnie odrębną kwestią jest to, czy wszyscy, którzy się tak modlą, naprawdę mają dar języków, czy tylko im się tak wydaje albo może nawet wiedzą, że nie mają, ale modlitwą pozapojęciową lubią się modlić. Nie odrzucaj tego, czego nie rozumiesz, a co przez Kościół odrzucone nie jest.

Dla jasności: byłam w Odnowie, jestem po REO. W językach nigdy się nie modliłam.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: bergamotka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-18 14:03

"Jesteś pewien, że to nie był język Partów, Medów, Elamitów, mieszkancow Mezopotamii, Kapadocji, Pontu, Frygii i tak dalej? Czy możesz wykluczyć, że nie był to żaden ze znanych ludzkosci jezykow żywych i martwych? Jesli tak, zazdroszczę wykształcenia."

Św. Paweł w 14 rozdziale 1 listu do Koryntian pisze wyraźnie że gdy ktoś mówi językami powinien być ktoś kto tłumaczy aby wyszło to na zbudowanie Kościołowi. Sam wskazuje że woli powiedzieć "pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięć tysięcy wyrazów według daru języków." I zauważa "Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących. Kiedy się przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z daru języków, a wejdą podczas tego ludzie prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie?" - To pisał mówiąc o językach istniejących. Ciekawe jak oceniłby z punktu widzenia roztropności grupowe głosolalia i jubilalia.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-18 14:48

"I tak tylko zapytam - czy myślisz, że Bóg nie rozumiał, co ludzie na tym spotkaniu mówili?" - podejrzewam, że nic nie mówili.

"Jesteś pewien, że to nie był język Partów, Medów, Elamitów, mieszkancow Mezopotamii, Kapadocji, Pontu, Frygii i tak dalej? Czy możesz wykluczyć, że nie był to żaden ze znanych ludzkosci jezykow żywych i martwych? Jesli tak, zazdroszczę wykształcenia." Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Nie dlatego, że znam te języki, ale dlatego, że to był naprawdę bełkot. Ojciec prowadzący wypowiadał niby tą samą frazę, ale za każdym razem troszkę inaczej. Poza tym nie było powodu, by ktoś miał mówić w języku np. Partów - nie sądzę żeby jakiś Part był obecny na tym spotkaniu. To że ktoś coś nazwie jakąś "uczoną" nazwą nie znaczy od razu, że to ma jakiś sens. Po co miałby ktoś mówić w języku martwym? Myślisz że Pan Bóg to sztukmistrz z Lublina, co to sobie ot tak sprawi, że ktoś mówi bez potrzeby w języku martwym? Po co? Takie coś przypomina mi raczej działanie złego. By zaszokować, podniecić i przyciągnąć kogoś do siebie pod postacią anioła światłości.
"Czytałam świadectwo polskiego misjonarza, który niespodziewanie usłyszał, jak z ust małej dziewczynki jego parafii na drugim końcu świata nagle popłynęła spontaniczna, na pewno nigdzie nie zasłyszana modlitwa w języku polskim." - to co innego - może ten misjonarz się bał i miał się przekonać o wszechmocy Boga? Zwróć uwagę, że jakby ta dziewczynka zaczęła bełkotać, to nic by mu to nie dała. Ona mówiła po polsku. To ma sens.
"Nie odrzucaj tego, czego nie rozumiesz, a co przez Kościół odrzucone nie jest.". Z tego co wiem, to nie jest też podane jako dogmat. A na pewno odrzucone jest podawanie z ambony jako cuda, niesprawdzonych rzeczy, przepraszam za sformułowanie, ale nieco wątpliwych. Jest jeszcze inna sprawa - Odnowa ma różne oblicza, od Oazy po Neokatechumenat - nie mozna wrzucać tego do jednego worka. Po drugie tradycja katolicka ma ok 1900 lat, modlitwy spokojnej, opartej na Piśmie Świętym, kontemplacji, pokorze, pokucie i powolnym odnajdywaniu Boga w ciszy i skupieniu. Odnowa, która rzeczywiście ma źródła zielonoświątkowe, ma ledwie kilkadziesiąt lat. Z tego co poczytałem gra wyłącznie na uczuciach i psychologii a nie traktuje człowieka jako integralnej całości z uczuciami, emocjami, ale i z rozumiem. To jakby "odbicie wajchy w drugą stronę". I trzecia rzecz, Odnowa ma swoje źródła (nie realne ale doktrynalne i ideologiczne) w ruchach typu albigensów, wyraźnie potępianych przez Kościół. Więc z tym brakiem odrzucenia to nie do końca tak. Są też grupy wyraźnie potępiane przez współczesnych papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI.
Rozpisałem się, bo trzeba być w takich sytuacjach wyjątkowo ostrożnym: "diabeł jak lew krąży patrząc kogo by zagryźć".

Z Panem Bogiem
Kamil.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-18 17:05

"Po co miałby ktoś mówić w języku martwym? Myślisz że Pan Bóg to sztukmistrz z Lublina, co to sobie ot tak sprawi, że ktoś mówi bez potrzeby w języku martwym? Po co? "

Na przykład po to, aby modlitwy popłynęły także w językach, w których nikt się do Boga nie modli, bo nie ma wśród ich użytkowników chrześcijan albo które wymarły przed przyjęciem chrześcijanstwa,

"aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
11 I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM -
ku chwale Boga Ojca." (Flp 2,10-11)


"Odnowa ma swoje źródła (nie realne ale doktrynalne i ideologiczne) w ruchach typu albigensów, wyraźnie potępianych przez Kościół. Więc z tym brakiem odrzucenia to nie do końca tak. Są też grupy wyraźnie potępiane przez współczesnych papieży: Jana Pawła II i Benedykta XVI. "

Poproszę dowody.

"Po drugie tradycja katolicka ma ok 1900 lat, modlitwy spokojnej, opartej na Piśmie Świętym, kontemplacji, pokorze, pokucie i powolnym odnajdywaniu Boga w ciszy i skupieniu. Odnowa, która rzeczywiście ma źródła zielonoświątkowe, ma ledwie kilkadziesiąt lat."

Dobrze, ze pierwsi chrzescijanie, rekrutujący się z judaizmu, w ten sposób nie patrzyli, bo Kościół nigdy by nie powstał. Pan Bog przemawia na rozne sposoby i prowadzi do Siebie ludzi roznymi drogami. Byc moze zmiana byla potrzebna, bo i swiat zdecydowanie sie zmienil przez ostatnich kilkadziesiat lat.
A może czas na to nadszedł, zgodnie z zapowiedzią proroka Joela (Jl 3,1)?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Bardotka (---.phlapa.fios.verizon.net)
Data:   2013-12-18 17:43

"Na przykład po to, aby modlitwy popłynęły także w językach, w których nikt się do Boga nie modli, bo nie ma wśród ich użytkowników chrześcijan albo które wymarły przed przyjęciem chrześcijanstwa,"

Ale po co? Przeciez Bog jest w osobistej relacji z czlowiekiem, nie z jezykiem; w cytowanym przez Ciebie fragmencie zastosowana jest metonimia - "aby wszelki język wyznał" znaczy tyle, aby kazdy czlowiek, niezaleznie od pochodzenia, uznal Jezusa za swojego Pana, a nie o to, aby zwracac sie do Boga w kazdym mozliwym jezyku. ;))

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-18 18:20

Nie chodzi mi o samo slowo "jezyk", Bardotko. Te slowa mowia o powszechnosci zbawienia. Moim zdaniem jest cos pieknego w tym, ze ktos jakby podejmuje porzucone cudze dzielo. To cos wskazujacego na jednosc rodziny ludzkiej, na doskonalosc Bozego planu co do ludzkosci i powszechnosc zbawienia. Bo przeciez Kosciol, nauczajac, ze nie ma zbawienia poza Chrystusem, a sakramenty sa droga do Niego, jednoczesnie zywi gleboka nadzieje, ze Bog nie jest zwiazany sakramentami ani ograniczony w Swoim milosierdziu. Do mnie to przemawia - takie danie do zrozumienia, nie ma rzeczy, ktore sie Panu Bogu nie udaly w zakresie Jego planu co do narodow. Moze wydziwiam, ale tak to widze.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-18 18:41

Kamilu, nie da się wykluczyć, że Twoje fatalne samopoczucie było po prostu wynikiem przeżytego szoku. Bo dla Ciebie istnieje tylko jeden godny sposób adoracji Najświętszego Sakramentu - taki, który jest Tobie bliski. Może niepotrzebnie dopatrujesz się jakiejś zniewagi tam, gdzie jej wcale nie było?
Zastanawiam się, czy jest możliwe, żeby w kościele, w którym regularnie widzisz zachwyt na twarzy kapłana trzymającego Najświętszy Sakrament, doszło do grupowej profanacji.
Skoro masz tyle wątpliwości, spróbuj porozmawiać o tym zdarzeniu z księdzem, który z zachwytem wpatruje się w Najświętszy Sakrament. Bo na pewno nie rozwiążesz swojego problemu, starając się doszukać diabła w Odnowie Charyzmatycznej w Kościele.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Emgie (81.210.15.---)
Data:   2013-12-18 21:43

Chciałbym doświadczyć takiego charyzmatu. Bo to przecież cud.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-19 12:46

Jeszcze raz, bo widzę, że nie rozumiesz Iza (i niektórzy inni również) meritum sprawy.
1. To że jeden ksiądz ma zachwyt na twarzy nie znaczy że drugi nie może popełnić profanacji.
2. To że świat się zmienił - to myślisz, że np. świat czasów św. Augustyna był taki sam, jak św. Tomasza z Akwinu? Nie, były to różne światy. Ale tradycja była taka sama, niezmienna. To, że świat się zmienił, to nie powód żeby dopasowywać się do niego. Świat generalnie zgłupiał. A Kościół głupieć nie powinien. Zbiorowy bełkot (jestem na 99,9 % pewien, że to nie był żaden język, ale bełkot), oraz czytanie jako cuda rzeczy dętych, niezbadanych są głupotą, ośmieszają Kościół i dają do ręki argumenty Jego przeciwnikom. Poleganie tylko na własnej emocjonalności jest kolosalnym błędem. Bo co będzie, jak Twoje emocje nakażą Ci rozebrać się publicznie - zrobisz to? W naszej, katolickiej tradycji, człowiek jest integralny - ma rozum i emocje i powinien rozwijać jedno i drugie i jednym kontrolować drugie.
3. Dowody na wywodzenie się ruchów odnowy z protestantyzmu - zobacz sobie na genezę tych ruchów i kto przekazał pierwszym ludziom z odnowy "chrzest w Duchu Świętym". Zielonoświątkowcy.
4. Pokora jest cechą ludzi świętych, a pokory nie widać, choćby w wypowiedziach ludzi związanych z ruchem odnowy. Twierdzą oni że Bóg im powiedział i koniec. Nawet przez chwilkę nie zastanowią się czy to aby nie ich sugestia, albo czy to nie od diabła pochodzi. Św Teresa pisała, że jej droga do zjednoczenia trwała ponad 14 lat i nieraz na niej błądziła. Była to droga trudna poprzez ascezę, kontemplację i ciężką pracę nad sobą. A dziś Odnowa mówi, że to wszystko nie ma znaczenia. Byle troszkę nastrojowej muzyki, trochę dętych świadectw i już mamy łączność z Bogiem i charyzmaty. To jest takie współczesne, ot pstrykam palcami i już jest... Nie sądzę żeby to było takie proste. Tysiące świętych, nawet doktorów Kościoła nie mogło się mylić. A i subiektywne odczucia moje też się w to wpisują. Nie wierzę w proste recepty, w jakieś uniesienia itp.
5. Jeszcze jedna rzecz - cały czas dyskusja tutaj toczy się wokół tzw. "mówienia językami". Jakoś nikt nie chce napisać, dać prawdziwego świadectwa, że Odnowa prowadzi ludzi do zbawienia. A o to przecież chodzi w naszej wierze.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-19 13:19

Bóg daje pokój na modlitwie albo i niepokój. Zależy. Popatrz na reguły św. Ignacego.
Tutaj jednak raczej chodziło o coś innego. Po prostu byłeś zaskoczony i nie odpowiada Ci taka duchowość. I tyle w temacie. A Bóg uzdrawia także dzisiaj. Oskarżasz kapłana o kłamstwo?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-12-19 14:04

Wydaje mi się, że jak coś nam nie pasuje, to po prostu w to nie wchodzimy. Też lubię modlić się w ciszy "w głowie". Ale byłam też obecna podczas modlitwy językami, chociaż się do niej nie przyłączyłam, nie czułam tego. Ale po co kogoś obrażać, umniejszać jego wiarę, czy odczucia? Mnie np. "krew zalewa", gdy słyszę (moim zdaniem bezmyślną i automatyczną) klepaninę koronek i innych modlitw przysłowiowej pani Geni z mojej parafii. I jak się na nie natknę, to wychodzę z kościoła, bo nie umiem się przy nich modlić. Ale czy to źle, że nie umiem? Czy to źle, że one nie umieją inaczej? Jak już ktoś tu wspomniał, Bóg prowadzi różnymi drogami, na szczęście żyjemy w czasach, kiedy każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla siebie :) Też uważam, że dobrze by było, gdybyś porozmawiał z księdzem, niekoniecznie tym, który prowadził wtedy modlitwę. A tak poza tym, zauważyłam, że im bliżej Boga jestem, tym większe niepokoje wewnętrzne przezywam odnośnie wiary, czyżby robota...?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: bergamotka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-19 16:08

"Ale po co kogoś obrażać, umniejszać jego wiarę, czy odczucia? Mnie np. "krew zalewa", gdy słyszę (moim zdaniem bezmyślną i automatyczną) klepaninę koronek i innych modlitw przysłowiowej pani Geni z mojej parafii. I jak się na nie natknę, to wychodzę z kościoła, bo nie umiem się przy nich modlić. Ale czy to źle, że nie umiem? Czy to źle, że one nie umieją inaczej?"

Nie widzisz sprzeczności między pierwszym a drugim i trzecim zdaniem? Koronki i litanie mają długą tradycję i zawierają bogate treści teologiczne. Zestawianie ich z nowinkami z ruchów charyzmatycznych zakrawa na absurd. Może następnym razem posłuchaj zamiast wychodzić.

"Jak już ktoś tu wspomniał, Bóg prowadzi różnymi drogami, na szczęście żyjemy w czasach, kiedy każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla siebie :)"

Taa, dla każdego coś miłego...

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-19 16:36

@Katalina - nie o kłamstwo, ale o podawanie niesprawdzonych informacji jako cud z ambony w kościele. To różnica. Kłamstwo to w mojej opinii coś czego dopuszczamy się świadomie, w celu wprowadzenia w błąd drugiej osoby. Nie kłamie np. ktoś kto jest przekonany, że 2+3=4. Ale jeśli to wie, że jest 5 i mówi to w celu przekonania drugiej osoby np. do zaniżenia rachunku - to wtedy kłamie. Nie wiem jakie były intencje tego księdza. Ufam, że nie chciał nikogo okłamać.

Sedno w tym, że Kościół nie powinien mówić i robić rzeczy niesprawdzonych, ośmieszających i nie prowadzących do zbawienia dusz. Myślę, że modlitwa językami nie jest konieczna do zbawienia dusz, uzdrowienia również. Zastanawiam się, po co ktoś przychodzi na tego typu spotkania: żeby "pomówić językami", żeby doznać "uzdrowienia" - to było w centrum tej modlitwy. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że taka modlitwa ma dokładnie takie samo znaczenie, jak różaniec odklepany przez babcię, i jak Twój czy mój wieczorny pacierz.
Bóg uzdrawia - zgoda. Mnie uzdrowił np. z choroby duszy. Uzdrawia i ciało również - ale nie można z tego robić sedna wiary katolickiej. Jak ktoś po to przychodzi do kościoła to jest poganinem. Bo można być poganinem modląc się przed krzyżem. Uzdrowienia ciała to takie wisienki na torcie, coś co można by było całkiem pominąć, a i tak wiara byłaby ważna. Nie można skupiać się na doczesności - a na tym skupiało się spotkanie którego byłem świadkiem.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: u (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-19 17:16

To Bóg jest sędzią sprawiedliwym, a nie człowiek.
Nie miałabym odwagi krytykować modlitwy innych ludzi, których nie rozumiem. Taki jeden przejaw ich życia to nie jest żaden powód do wytaczania przeciw nim armat.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-19 17:57

Twoja ocena odnowy, język jakim jest napisana ta ocena, nie świadczy niestety dobrze o Tobie. Martw się o swoje zbawienie przede wszystkim - rzucanie takich oskarżeń nie przystoi chrześcijaninowi.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-12-19 20:01

"1. To że jeden ksiądz ma zachwyt na twarzy nie znaczy że drugi nie może popełnić profanacji."

Powiadom biskupa, bo kościół, w którym dokonano profanacji, trzeba na nowo konsekrować. Biskup jest również odpowiedzialny za zakazy w obrębie swojej diecezji, więc skoro Odnowa jest niekatolicka, to niech jej zabroni. W czym problem?

"To, że świat się zmienił, to nie powód żeby dopasowywać się do niego."

No to, kochany, katolikiem nie jesteś, bo Sobór Watykański II był jednak innego zdania:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aggiornamento
a kłócenie się z soborem nazywa się herezją. Nawróciłeś się 1,5 roku temu, a próbujesz cały Kościół ustawiać wg własnego wydajemisię i jeszcze wytykasz innym brak pokory? Może doprecyzuj, na co się nawróciłes, bo nie jest to rzymski katolicyzm.

"Dowody na wywodzenie się ruchów odnowy z protestantyzmu - zobacz sobie na genezę tych ruchów i kto przekazał pierwszym ludziom z odnowy "chrzest w Duchu Świętym". Zielonoświątkowcy. "

To wiem. I co z tego? Kościół latolicki już dawno odszedł od zdania, że protestanci będą się smażyć w piekle, nie wiedziałeś? Oni także są chrześcijanami, na mocy sakramentu chrztu są napełnieni Duchem Świętym, a jeśli pierwsi na nowo odkryli, jak z Nim współpracować, to należy się od nich uczyć. My nie mamy Ducha Świętego od nich, tylko otrzymaliśmy Go podczas własnego chrztu, a chrzest w Duchu Świętym jest niczym innym jak tylko podjęciem współpracy z trzecią Osobą Trójcy Św. U protestantow - czy Ci sie to podoba, czy nie - widac owoce łaski, oni w krajach, w których chrzescijanstwo jest nielegalne, oddają życie za Chrystusa ramię w ramię z katolikami.

Prosząc o dowody, prosiłam o wskazanie dokumentów JP2 i B16 potępiających katolicką Odnowę w Duchu Świętym oraz dokumenty dowodzące jej pochodzenia od albigensów.

"Twierdzą oni że Bóg im powiedział i koniec. Nawet przez chwilkę nie zastanowią się czy to aby nie ich sugestia, albo czy to nie od diabła pochodzi. "

No to nic nie wiesz o Odnowie. Bo jedną z zasad w Odnowie jest rozeznawanie proroctw przez kapłana i osobiście widziałam za każdym razem (w kilku różych kosciolach na przestrzeni ok. 15 lat) taka weryfikację. Osoba, która uwaza, ze ma jakis dar poznania, wyszeptuje ksiedzu, to co ma do przekazania, a ksiadz dopuszcza ja do mikrofonu albo nie. I to rozpoznanie negatywne jest stosunkowo czesto. Weryfikowanie proroctw to odrębny charyzmat.

Jedno z takich prawdziwych proroctw dotyczyło mnie. W liceum cierpiałam na arytmię, która dość mocno mi dokuczała. Na jednym z nabożenstw uzdrowienia, wcale nie na pierwszym i to na takim, na które przyszłam modlić się za kogoś innego, bez pomysłu na modlitwę we wlasnej intencji, poczułam niesamowity "ciepły prąd" rozchodzący się promieniście od serca i chwilę później ktoś ze wspólnoty powiedział do mikrofonu: "teraz Jezus uzdrawia młodą kobietę z arytmii serca, poczujesz ciepło na sercu". Ja najpierw poczułam ciepło, a dopiero potem usłyszałam to proroctwo! I wcale żadnego uzdrowienia nie oczekiwałam. Wierz sobie albo nie, ale tam dzieją się cuda. Kilka lat później miałam echo serca i EKG, wyszło prawidłowo, a objawy arytmii od tamtej pory nie wróciły.

"Była to droga trudna poprzez ascezę, kontemplację i ciężką pracę nad sobą. A dziś Odnowa mówi, że to wszystko nie ma znaczenia."

Źródło poproszę. Nie masz pojęcia, jak działa Odnowa. Powtarzasz za lefebrystami jak za panią matką kompletne bzdury. Odnowa to czytanie Biblii i katecheza (o nie oparte sa REO), Msza Św., spowiedź, Adoracja Najswietszego Sakramentu (bez ktorej nie ma Nabozenstwa Uzdrowienia), radykalne wybaczanie, modlitwa uwielbienia, dziekczynienia, przeproszenia i prośby (w takiej właśnie kolejności), bezgraniczne zaufanie Jezusowi (podpisujesz "weksel in blanco"). W wielu kościołach w Odnowę zaangażowani sa księża egzorcyści, bo czasami ujawniają się w czasie takich modlitw objawy zniewolenia i opętania (na własne oczy widziałam, jak pod kazdym wzgledem normalnej dziewczynie, ktora byla uczestnikiem REO - może trochę zamkniętej w sobie, ale nic poza tym - nie mogło przejść przez gardło głośne wyznanie, że Jezus jest jej Panem i jaki atak to wywołało; niezwłocznie został wezwany egzorcysta i przeniesiono ją do zakrystii na normalne egzorcyzmy). Co tu masz niekatolickiego?

O tym, ze Odnowa prowadzi do zbawienia, mogliby zaświadczyć tylko zbawieni, a w niebie, obawiam się, nie ma internetu.

Nie podoba Ci sie, nie chodź. Twoja sprawa, masz Mszę Trydencką, Liturgię Godzin i Godzinki. Ale nie wypowiadaj się autorytarnie w zakresie przekraczajacym Twoje kompetencje, a potępienie Odnowy je przekracza. Papież nazywa się Franciszek, a i biskupem, zdaje się, nie jesteś.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-12-19 20:40

Bergamotko, źle mnie zrozumiałaś. Doceniam te modlitwy. Swego czasu np. uczestniczyłam w koronce transmitowanej z Łagiewnik. Chodziło mi raczej o styl, sposób jej odmawiania. Bardzo się wczuwam w każde wypowiadane słowo. Przeżyłam kiedyś absurdalną sytuację: gdy umarł dziadek, szwagier prowadził różaniec, że tak powiem z prędkością światła. Gdzież prawdziwy duch tej modlitwy? Chodziło raczej o głębokie zawierzenie i polecanie duszy zmarłego Bogu, a nie odklepanie modlitwy byle jak najszybciej, prawda? Jednak zawsze staram się unikać oceniania wiary innych i również Ciebie o to proszę.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-12-19 21:39

Kamilu, Jezus przed uzdrowieniem nie pytał po co chory do Niego przyszedł. Nie ograniczaj Boga i nie sprowadzaj Go do swego poziomu.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Basia (---.toya.net.pl)
Data:   2013-12-19 22:21

Witam

Widzę ze każdy ma swoje doświadczenia. Jeden woli ciszę drugi nie. Ja w swoim życiu po egzorcyzmach i walce ze skutkami zniewolenia powróciłam dzięki Odnowie w Duchu Świętym. Tam się odnalazłam. Małymi krokami zaczęłam poznawać Kościół, uczyć się wszystkiego od początku. I tak też zostało. Lubie również w samotności rozważać Biblie i modlić się. To zależy od człowieka jaką ma naturę. Odnowa w Duchu Świętym i całe spotkania modlitewne zmieniły moje życie. To tam Pan Jezus mnie uzdrawiał, zabierał cały bagaż, jaki nosiłam w zyciu, zranien emocjonalnych i skutki grzechow. Tam dopiero odnalazłam siebie, zobaczyłam jak Bóg działa w człowieku i przemienia jego serce w Duchu Świętym i co to jest czuć Boga Zywego. Po prostu musze to tak opisać, bo nie umiem inaczej tego ująć. A do Odnowy w Duchu Świętym trafiłam dzięki pomocy duchowej, gdzie miałam egzorcyzm modlitewny. Oni mnie pokierowali, gdyż toczyłam walkę jeszcze, a wsparcie potrzebowałam, gdyż miałam straszny mętlik w głowie przez rok czasu. Do tej pory jestem wspólnocie Mocni w Duchu i uczęszczam na mszę coniedzielną z Eucharystia i naprawdę przezywam wspaniale. Ta Wspólnota charyzmatyczna zmieniła mój z niekształcony obraz Boga i Kościoła. Tak więc myśle, każdy odnajduje się w czymś innym. Jedni lubią spokoj kontemplując, inni lubią głośność, radość wychwalania Boga w językach. Tak czy inaczej każdy człowiek ma swoją naturę. Pan Bóg dał różnorakie możliwości miłowania Go. Tak więc jedni lubią w karmelitach a inni w Odnowie. Ale najważniejsze modlimy się i wierzymy i nie ma znaczenia gdzie kto i jak się modli.
Pozdrawiam serdecznie

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-19 23:25

Właściwie to niby pytasz, ale masz swoje ugruntowane zdanie. Po co tu piszesz w takim razie? W czym Ci mamy pomóc? W odkryciu Twojej pychy? Błędów? Czy może oczekujesz przyznania racji?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: n. (---.oepd.com.pl)
Data:   2013-12-20 15:01

Re: "Zastanawiam się, po co ktoś przychodzi na tego typu spotkania: żeby "pomówić językami", żeby doznać "uzdrowienia" - to było w centrum tej modlitwy."

- Taki pewny tego jesteś? Rozmawiałeś z każdym członkiem tego spotkania i wyraźnie od nich usłyszałeś, że przyszli po to, żeby mówić językami? Bo ja przychodzę po to, żeby razem z innymi uwielbiać Pana oraz żeby powierzać Mu intencje z którymi zwracają się do mnie ludzie. I wiem - bo rozmawiałam, pytałam - że wielu ludzi przychodzi w tym samym celu. Tak, wiele ludzi przychodzi szukając uzdrowienia, ale czy to źle? Do Jezusa też przychodzili po uzdrowienie - i tak jak napisała Esterka, On ich uzdrawiał, nie stawiając warunku "Ale tylko jak zostaniesz moim uczniem", bo przyszedł nieść ludziom pomoc. A część z uzdrowionych lub tych, którzy z nimi przyszli, została potem z powodu Jego nauki. Z mojego doświadczenia z wieczorami uwielbienia wynika, że teraz jest podobnie. Ludzie przyjdą, doświadczą Boga, po czym przychodzą potem na następny wieczór, już nie sami, ale z rodziną/znajomymi, część z nich weźmie potem udział w Seminarium Odnowy Wiary (opartym na codziennej medytacji Pisma Świętego, osobistej modlitwie, pracy nad sobą i modlitwie wspólnotowej), część zaangażuje się we wspólnotę modlitewną... a wszystko zaczyna się od uczestnictwie w wieczorze uwielbienia, na którym i owszem, ludzie modlą się językami, są proroctwa, słowa poznania.


i "Była to droga trudna poprzez ascezę, kontemplację i ciężką pracę nad sobą. A dziś Odnowa mówi, że to wszystko nie ma znaczenia."

W Ruchu-Światło Życie do którego należę (ruchu charyzmatycznym), podstawą jest codzienna medytacja Pisma Świętego, praca nad sobą, nad modlitwą osobistą, coroczny udział w rekolekcjach i tak - asceza! Same wieczory uwielbienia w których uczestniczę są poprzedzane postem w jego intencji - postem ofiarowanym przez wiele, wiele ludzi wierzących w to, że tam Bóg dokonuje wielkich rzeczy w życiu.

Co do zbawienia - toczy się proces beatyfikacyjny księdza Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu-Światło Życie. Nie sądzisz chyba, że ktoś by zaczynał ten proces (i jeszcze wysłał dokumenty do Rzymu po zakończeniu etapu diecezjalnego) gdyby nie wierzono w jego świętość, czyli właśnie że dostąpił zbawienia?

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2013-12-20 17:12

"Jakoś nikt nie chce napisać, dać prawdziwego świadectwa, że Odnowa prowadzi ludzi do zbawienia."
A uwierzysz, jeśli napiszę, że Pan Bóg pociągnął mnie ku Sobie właśnie poprzez Odnowę w Duchu Świętym? Mimo że z upodobaniem kolekcjonowałam wszystkie negatywne opinie o Odnowie, odrzucając wszystko, co było "za". Nie przez tydzień czy miesiąc, ale lata. Mimo że rękami i nogami broniłam się przed jakimkolwiek kontaktem z tym ruchem. Mimo że kwestionowałam (będąc już naocznym świadkiem) nadprzyrodzone pochodzenie różnych "charyzmatów" i dostrzegałam różne nieprawidłowości. Mimo że lubię ciszę i spokój, a zbiorowy entuzjazm trudno mi narzucić.
Kontakt z Odnową był dość krótkim epizodem w moim życiu (biorąc pod uwagę jego długość). Ale sprowadził je na właściwe tory. Myślę, że śmiało mogę to powiedzieć, zważywszy, jak dawno miało to miejsce (bynajmniej nie rok temu czy dwa). A był to zwrot zasadniczy. Bo będąc wierzącą (tak mi się wydawało), praktykującą katoliczką, nawróciłam się. (I żeby było jasne: zdaję sobie sprawę, że nad moją głową nie błyszczy aureola.)

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-21 15:32

Ktoś z Was zapytał tutaj kilka postów wyżej, czego oczekuję i co chcę osiągnąć przez tą "rozmowę", czy potwierdzenia własnej racji, czy pychy. Nie mogę odnaleźć teraz tego postu, więc nie wiem kto. No cóż - dziękuję, ten post był chyba pod wpływem Ducha Świętego.
Przepraszam wszystkich, za moje słowa pełne pychy. Przepraszam tych których uraziłem. Nie chciałem, żeby tak się to potoczyło - ale cóż człowiek to głupiec, a piekło jest wybrukowane dobrymi intencjami.
Proszę tylko wszystkich, którzy zaangażowali się w tą rozmowę żeby pamiętać, że "Diabeł jest jak lew ryczący, który chodzi patrząc kogo by pożreć". Przepraszam, że zacząłem tą kłótnię. Uczniowie Chrystusa nie powinni się kłócić, nigdy i nigdzie. Bo my się kłócimy a diabeł rechocze pod drzwiami.
W duchu pokory i prośby o przebaczenie żegnam się ze wszystkimi w tym wątku. Może w innym "spotkamy się" po jednej stronie. Daj to Boże.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: jesi (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2013-12-21 15:50

"Diabeł jest jak lew ryczący, który chodzi patrząc kogo by pożreć".
Kiedys jak chodzilam na Odnowe, to wlasnie utkwil mi powyzszy cytat, jaki byl tam wymawiany/czytany. Z kolei podczas modlitwy wstawienniczej powiedziano mi, ze komus czegos nie przebaczylam, przytaczano mi rozne sytuacje (w ktorych sie nie odnajdywalam) niby z tym zwiazane. Ale nie przypomnialam sobie do dzis. Wiec wniskuje, ze to 'proroctwo' bylo nieprawdziwe. Lub mam kiepska pamiec.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Katalina (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-12-21 16:28

To chyba był pod wpływem Ducha Świętego, bo się wahałam, czy to pisać, czy nie za ostro.

 Re: Strach i napięcie w kościele, bełkot?
Autor: Kamil (---.dabnet.pl)
Data:   2013-12-22 11:28

A to Ty @Katalina. Dziękuję.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: