Autor: Aqu!la (212.244.10.---)
Data: 2013-12-19 23:22
Z tego co piszesz wynika, że przebaczyłaś. Więc w teorii wszystko jest w porządku, również w konfesjonale. Jednak przypuszczam, że z jednej strony pragniesz pojednania a z drugiej strony uważasz, że pojednanie tak ale jak druga strona przeprosi czy chociaż uzna swoją winę. Jednak takie pojednanie nie jest konieczne dla Twojego czystego sumienia. To, że nie szukasz zemsty to już jest przebaczenie, może niezwerbalizowane ale ono jest. Brak pojednania może być właśnie tą lepszą drogą, bo pojednanie się lekko, jakby nic się nie stało to pozwalanie na kolejną krzywdę, a to nie jest dobre.
Wydaje mi się, że bardzo dobrze Cię rozumiem, bo sama borykałam się, nie właściwie to nadal trwa, z podobnym problemem i wewnętrznym konfliktem. Napiszę co na dzień dzisiejszy zrobiłam, ale zastrzegam, nie namawiam Cię do tego, ani nie twierdzę, że nie warto spróbować, w Twoim przypadku.
Też ktoś bardzo mnie skrzywdził. Miałam szczęście, że w tamtym czasie jak i teraz mam obok ojca duchowego, który mnie wspierał. Na dzień dzisiejszy po tej krzywdzie minęło już ponad dwa lata. Przez te dwa lata całkowicie kontakt został zawieszony. Z mojej strony nie było dążenia do zemsty, chociaż chęć taka przychodziła. Mało tego, kierownik duchowy namawiał mnie na wniesienie sprawy do sądu, gdyż podstawy były. Jednak z wielu przyczyn zaniechałam tego. Jeszcze nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale na razie darowałam. No i dochodzę do tego co zrobiłam dwa tygodnie temu, bo też czułam, że kolejne święta, kiedy bardziej ta osoba jest w moim sercu, będę czuła delikatnie mówiąc niesmak. Z jednej strony brak pojednania, a z drugiej strony krzywda jakiej doświadczyłam nadal mnie dotyka, a jeszcze mimo czasu nadal ta osoba zadaje mi kolejne rany. To wszystko bolało bardzo, a w święta by bolało bardziej, więc po wielu konsultacjach, mimo że to tamta osoba powinna prosić mnie o wybaczenie, zdecydowałam się jako pierwsza wyjść z wyciągniętą ręką. Może uznałam, że pierwszym niech będzie mądrzejszy, a nie ten co bardziej zawinił. Jeszcze nie wiem czy to był dobry krok... Za jakiś czas się dowiem. Zrobiłam to w formie listu, w którym napisałam, że bardzo mnie skrzywdził, czym i jak, bo może nie jest tego świadom, oraz że ja mam wyciągniętą rękę do pojednania, ale to on musi przeprosić i może wówczas będzie możliwe pojednanie, ale może, a nie automatycznie. I spotkałam się z tym człowiekiem, wypowiedziałam 2 zdania i przekazałam list. Wiedziałam, ze rozmowa nie będzie możliwa, po prostu się jej bałam. Na razie nie ma reakcji. Zastanawiam się czy jakakolwiek będzie ale wiem jedno. JESTEM SZCZĘŚLIWA BO WIEM, ŻE ZE SWOJEJ STRONY NIE TYLKO ZROBIŁAM WSZYSTKO ALE NAWET WIĘCEJ I WIĘCEJ JUŻ NIE MOGĘ ZROBIĆ W TYM TEMACIE. Cieszę się, że wreszcie święta będą spokojne, tam w serduszku nie będzie plamy. Owszem, jeśli druga strona, za przeproszeniem, to oleje to już tylko i wyłącznie jej sprawa i sumienie. Nie moje. Ja się cieszę.
Co Ty zrobisz, czy co powinnaś, nie wiem...
|
|