Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-03-13 13:40
>Sprawdziłam "czy kocham za bardzo". wyszło, że nie.
To źle Ci wyszło, bo to, co piszesz:
"Boję się, że jeśli to choroba, to coś sobie zrobi. A jeśli ja odejdę i tak się stanie, to sobie tego nigdy nie wybaczę."
= punkt 9: Beze mnie mój partner nie da sobie rady w życiu. Znam jego ograniczenia i dlatego to ja muszę trzymać kontrolę nad naszymi wspólnymi sprawami, bo inaczej wszystko się posypie.
"Coś sobie zrobi" to najbardziej typowy straszak w toksycznych związkach (w tym uzależnieniowych i przemocowych). Na moje oko pozytywny jest także punkt 2, 4 i 12, a być może także 7, bo nie odpowiedziałaś na moje pytanie o to, czy masz pracę i koleżanki. Już jeden pozytywny świadczy o uzależnieniu i nieprawidłowej relacji.
On mówi wprost, że byłaś pomyłką i że najchętniej by Cię zabił, wiec co jeszcze robisz w jego mieszkaniu? Wolisz uciekać w środku nocy przed nożem? Widziałam taką jedną panią, wiszącą (na wysokości 3 piętra, przy 20-stopniowym mrozie, w samej bieliźnie) z ramy okiennej w centrum Warszawy, bo jej pan ją z nożem po mieszkaniu gonił. Piękna, odrestaurowana kamienica, żadne slumsy. Dla niej skończyło się dobrze, ludzie zdążyli wezwać straż, a straż zdążyła nadmuchać trampolinę. A Ty zdążysz?
"A o rozwodzie mam nie myśleć, bo to grzech..."
O rozwodzie masz nie myśleć, bo zostanie z kłopotem sama. Kwestie grzechu omawia się z duszpasterzami, nie z teściowymi. Moja mama przed rozwodem konsultowała się z kilkoma nieprzypadkowymi księżmi (z poradni w Licheniu m.in) i dostała zgodne opinie, że w jej sytuacji jest to niezbędne ratowanie siebie i dzieci, a nie grzech. Kiedyś Kościół tak mówił: to jest twój krzyż i masz nieść. Ale od ostatnich kilkudziesięciu lat dużo się w tej kwestii zmieniło. Masz prawo chronić siebie i masz prawo zbadać, czy to małżeństwo było ważnie zawarte. Depresja z agresją... jaki to kod w klasyfikacji ICD-10? Ludzie z depresją nie znęcają się psychicznie nad innymi, choć faktem jest, że potrafią zamordować. Tym bardziej powinnaś uciekać.
Ziołowe leki przeciwdepresyjne (na dziurawcu zapewne, Deprim czy coś podobnego) nie podziałają. Po pierwsze, ich efekt działania jest bardzo słaby, pomagają na łagodne obniżenie nastroju, typu depresja jesienna czy inne chandry u ludzi generalnie zdrowych i niezaburzonych. Jeśli by to miała być depresja (w co nie wierzę), to zapomnij, że to pomoże, a na zaburzenia osobowości nie pomoże na bank. Leki psychotropowe po pierwsze dostaje się od psychiatry, bo są na receptę, a żaden psychiatra nie da leków bez zbadania pacjenta. Po drugie, nie da się ich podrzucać ukradkiem, bo często wywołują działania niepożądane, więc pojawią się zarzuty, że go trujesz (prawdziwe zresztą). Z drugiej strony, jeśli tabletka jest do połknięcia, to jest do połknięcia, bo ma się rozpuścić w określonym miejscu przewodu pokarmowego, wsypując kapsułkę do jedzenia skuteczność zmniejszasz być może nawet do zera. Po trzecie, leki tego typu nie działają od razu, a po kilku tygodniach regularnego zażywania. Odstawia się je również stopniowo, nie wolno od razu. Pomysł leczenia go w taki sposób jest poroniony, a on do psychiatry nie pójdzie, skoro nie chce iść do psychologa, bo - jak Ci powiedział - nie jest wariatem. Zejdź na ziemię, zachowujesz się jak żona alkoholika. Jesteś uzależniona od bycia ofiarą. Dlatego Ci napisałam, że bez solidnego wsparcia z zewnątrz z tego nie wyjdziesz. Jak się to skończy? Zacznie Cię tłuc, najpierw sporadycznie, potem coraz częściej. Albo on zatłucze Ciebie, albo Ty jego (w samoobronie, nożem, bo zacznie Cię dusić, gdy będziesz robiła kanapki). W Polsce dostaniesz za to tylko 8 lat - sądy są łaskawe dla żon maltretowanych latami przez mężów, dlatego dają minimalną ilość lat z widełek od 8 lat po dożywocie. Sporo jest reportaży w sieci o takich właśnie kobietach jak Ty, poczytaj, dokładnie tak samo się to zawsze zaczyna: od oskarżania i poniżania. Bywają gorsze scenariusze niż bycie mamionym miłością. Uważaj, żebyś z powodu obawy przez zmarnowaniem 5 lat nie straciła kolejnych 50.
|
|