Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2014-03-06 10:04
Po pierwsze: co mówi Pani jej sumienie? A jeśli nie sumienie, to intuicja?
Nie chcę oceniać Pani czynów ale to, że komuś coś się zrobiło (dobrego lub złego) a on o tym nie wie, nie ma świadomości tego, to nie wymazuje tego czynu. Fakt jest faktem. Skutki jego działania po latach mogą być takie lub inne. Czasem zło obraca się w dobro, czasem dobre intencje mają złe skutki. Każdy przypadek trzeba ocenić indywidualnie. Przede wszystkim we własnym sumieniu.
Podobnie jest z zadośćuczynieniem. Najlepiej byłoby ustalić zadość uczynienie z samym pokrzywdzonym ale jak się nie da, to co?
Nie wiem. Tu za dużo jest szczegółów, niuansów, okoliczności i tak dalej.
Jeśli nie można danej sprawy rozstrzygnąć w swoim sumieniu to właśnie do tego mamy sakrament pojednania. To nie tylko wyznanie grzechu ale także "rozprawienie się z nim". M.in. na drodze zadośćuczynienia. Kapłan siedzący w konfesjonale właśnie po to jest aby nam pomóc. Nie, żeby prowadzić psychoterapię i leczyć naszą zachwianą psychikę ale, żeby pomóc rozprawić się naszym grzechem, to jest w tym przypadku złym czynem przeciwko naszemu bliźniemu.
Jak ma się zadośćuczynienie do sakramentu pokuty. Jest jednym z elementów na drodze do pojednania się grzeszika z Bogiem, bliźnimi, Kościołem i samym sobą, w pełnej łączności z Bogiem.
|
|