logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Ag (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2014-07-17 21:51

Zauważyłam u siebie skłonności do skrupulanctwa. Zresztą nic dziwnego, mam też skłonności do zadręczania się wszystkim i zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, tyle że nigdy wcześniej nie dotyczyły one spraw wiary. Radziłam sobie z tym, bo wiedziałam, że to irracjonalne i że te myśli należy zbywać, ignorować i modliłam się o uwolnienie od tego, a Bóg przychodził z pomocą i nie było to dla mnie uciążliwe, po prostu się od tego dystansowałam.

Z nudy zaczęłam parę dni temu przeglądać katolickie fora i natrafiłam na pytania o to czy coś jest grzechem, zaczęłam to czytać i zauważyłam, jak wiele grzechów popełniłam, nie myśląc nawet o nich w kategorii grzechu. I tu zaczęły się problemy. Przypomniały mi się bardzo, bardzo liczne grzechy i zaczęłam się nimi zadręczać. Nawet gdy chodziło o coś, co obiektywnie można by określić jako nieważne, zaczęłam sobie wielokrotnie powtarzać, że to nie jest grzech, wymieniałam w myślach listę powodów a potem i tak źle się z tym czułam. Takie typowe dla nerwicy natręctw postępowanie - powtarzanie sobie w myślach czegoś mnóstwo razy, tak na wszelki wypadek.

Do tego przypomniało mi się to co jakiś czas temu wyczytałam - spowiedź powszechna nie dotyczy osób poniżej 18 roku życia (do których się zaliczam), dla nich konieczna jest konfesjonałowa. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem zerem. Poczułam, że chyba nie ma dla mnie szansy. Przecież oznacza to, że muszę mówić w konfesjonale o wszystkich grzechach lekkich, czyli tych popełnionych nie w pełni świadomie lub niedobrowolnie. A więc do tego zalicza się każda durna grzeszna myśl, która przejdzie mi do głowy albo sny. Odeszłabym od konfesjonału i od razu bym zgrzeszyła, bo pomyślałabym coś głupiego. Takie myślenie oddala mnie od Boga, a tego nie chcę. Od tych kilku dni nie potrafię przestać o tym myśleć. Czytałam o tym trochę i wiem, że tak nie może być. To mnie zniechęca i nie pozwala cieszyć się tym, co dostaję od Boga. A dostaję naprawdę wiele i wiem, że jest z czego się cieszyć. Ale nie potrafię uwolnić swoich myśli. Odganianie myśli dotyczących innej tematyki jest dużo łatwiejsze, bo tam mam pewność, że są one po prostu obsesją, dystansuję się od tego i się modlę. A tutaj nie wiem, czy odrzucając takie myśli nie popełniam kolejnego grzechu. No koszmar. Ale wiem, że trzeba z tym walczyć. Chcę się za to wziąć już teraz, na początku, zanim się rozwinie. Potrzebuję pomocy, porady i potwierdzenia, że mój pomysł jest dobry, że pozwoli mi uwolnić się od tego i jednocześnie nie zgrzeszyć, przybliży mnie do Boga.

Planuję zakazać sobie wracania do dawnych grzechów i takie różne myśli odsuwać tak jak każde inne. Chcę się wyspowiadać i uwzględnić tam jedną dawną rzecz, która nie daje mi spokoju (moim zdaniem grzech lekki, popełniony jak byłam dzieckiem przez co chyba nie miałam świadomości że to grzech, ale jak się okazuje spowiedź powszechna mnie nie objęła). Oprócz tego oczywiście wszystkie aktualne grzechy ciężkie oraz lekkie. I tu jest moje pytanie - co z tymi myślami i snami, czy to w ogóle traktować w kategorii grzechu?
Nie chcę dalej rozgrzebywać przeszłości i przypominać sobie kolejnych grzechów, których nie wyznałam ani też dawnych grzechów lekkich, o których nie mówiłam bo myślałam że już ich nie mam. Po prostu chcę się od tego odciąć. Rachunek sumienia do nadchodzącej spowiedzi planuję zrobić krótki i konkretny (w sumie to już zrobiłam, tyle że nie był ani krótki ani konkretny, ale polegał na zadręczaniu się tym wszystkim godzinami, no ale już nie chcę tego powtarzać) i nie zadręczać się myślami typu 'a może jest coś jeszcze', tylko odgonić to i po prostu wyznać to co już mi przyszło do głowy, ufając Bogu.

Krótko mówiąc - chcę po prostu powiedzieć te aktualne rzeczy które do tej pory sobie przypomniałam (już więcej nie myśleć czy jest coś jeszcze), jedną dawną rzecz i uwierzyć Bogu, że wszystkie są mi odpuszczone. I być jak czyta kartka, z całej siły starać się nie grzeszyć więcej i cieszyć się z darów Boga. A wszystkie myśli o przeszłości ucinać, odsuwać od siebie, bagatelizować, tak jak to robię z innymi tego rodzaju myślami. Traktować je jako coś złego, co chce mnie odsunąć od Boga. I skupić się na radości ze wspaniałego daru, jakim jest życie, zamiast tracić je na takie zadręczanie się. Po prostu odsuwać te myśli i ufać Miłosierdziu.

Czy to jest dobra droga?

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-07-18 00:12

Najlepiej porozmawiaj ze swoim spowiednikiem. Kiedys spotkalam osobe podobna do Ciebie (tzn. myslaca jak Ty i ze skolnnoscia do natrectw) i stojaca przed spowiedzia generalna. Z tego co pamietam, to spowiednik tej osoby byl ogromna pomoca dla niej w takich dylematach, jakie i Ty powyzej poruszylas. Ta sklonnosc do natrectw jest bardzo istotnym elementem, ktory spowiednik najprawdopodobniej wezmie pod uwage przy udzieleniu Ci nauki/porady. Zachecam do rozmowy z nim. Pozdrawiam.G_JP

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-07-18 00:21

Myślę, że to najbardziej właściwa rzecz, jaką możesz zrobić:) Ufać dobremu Bogu a On wie wszystko o nas i widzi jak ktoś się stara dobrze żyć:) Powodzenia:)

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Ag (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2014-07-18 11:04

Od wczoraj tak robię, staram się zaufać Bogu, że wszystkie grzechy jakie powinnam wyznać już mi przyszły do głowy i więcej o tym nie myśleć. Ale co zrobić, gdy mimo woli coś jednak przychodzi mi do głowy, ale nie jestem pewna czy to grzech? Niby mogłabym stwierdzić że no dobra, to też powiem i będę mieć spokój. Tyle że za chwilę przyjdzie kolejna rzecz i znów się zacznie: czy świadomy, czy nie, czy to w ogóle grzech. I tak bez końca. Czy mogę zastosować się do zasady, jaką znalazłam w jakimś tekście dla osób o takich skłonnościach: spowiadać się tylko z tych grzechów, gdzie mam 100% pewności że to grzech?

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-07-18 21:56

"jakiś czas temu wyczytałam - spowiedź powszechna nie dotyczy osób poniżej 18 roku życia (do których się zaliczam), dla nich konieczna jest konfesjonałowa."

O co tutaj chodzi? Co to znaczy, że spowiedź powszechna Cię nie objęła? Dlaczego uważasz, że z każdego lekkiego grzechu MUSISZ się wyspowiadać?
Od tego zacznij, bo musielibyśmy tłumaczyć "dlaczego trawa jest czerwona". To są chyba problemy, które nie istnieją, ale pytam, bo może to ja czegoś nie zrozumiałam.

Na szybko jedna uwaga: to nie my decydujemy z jakich grzechów masz się spowiadać. Spytaj o to w konfesjonale przy najbliższej spowiedzi - będziesz wtedy pewna. Nasze odpowiedzi nie są wiążące. Nie mamy możliwości potwierdzić czy dobrze oceniasz ciężar swoich grzechów. Nie możemy Cię ani uspokoić, ani "nastraszyć" :))
Ale zacznij od odpowiedzi na pierwsze pytania, bo może one już rozwiążą ten problem. Gdzie wyczytałaś te informacje?

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: biggi (---.opera-mini.net)
Data:   2014-07-18 22:39

Przeczytaj książkę "Wolni od niemocy" o. Pelanowskiego.

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Ag (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2014-07-19 10:10

"O co tutaj chodzi? Co to znaczy, że spowiedź powszechna Cię nie objęła? Dlaczego uważasz, że z każdego lekkiego grzechu MUSISZ się wyspowiadać? "

Przeczytałam to w wikipedii, pod hasłem 'spowiedź powszechna'. Jest tam napisane: "Dzieci i młodzież do lat 18. mają obowiązek przystępowania do spowiedzi konfesjonałowej." Jednak teraz przeczytałam ten fragment jeszcze raz i zastanawiam się czy to zdanie nie jest związane z poprzednim zdaniem, które mówi o kościele starokatolickim. Ten fragment brzmi tak:
"W kościołach starokatolickich spowiedź święta powszechna ma charakter spowiedzi całkowitej tzn. uczestniczący w niej wszyscy pełnoletni penitenci otrzymują odpuszczenie wszystkich grzechów. Dzieci i młodzież do lat 18. mają obowiązek przystępowania do spowiedzi konfesjonałowej. Wśród kościołów starokatolickich jedynie w Kościele Katolickim Mariawitów (w Polsce) spowiedź powszechna obejmuje wszystkich wiernych niezależnie od ich wieku." (cytat z wikipedii)

Dziękuję za zwrócenie mi uwagi na to, bo być może źle zrozumiałam i wcale nie jest tak jak myślę. Czy zatem w kościele rzymskokatolickim spowiedź powszechna obejmuje wszystkich niezależnie od wieku?

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-07-19 16:32

Tak, w naszym kościele nie zależy tutaj nic od wieku. To o czym pisałaś jest w kościele polsko-katolickim, ale to nie nasze wyznanie. U nas od pierwszej spowiedzi do końca życia do spowiedzi chodzimy do konfesjonału, gdzie mamy obowiązek wyznać wszystkie grzechy ciężkie. Kościół zaleca także wyznawanie grzechów lekkich, ponieważ:
1. łatwiej nam pamiętać, że grzech lekki także jest grzechem, rani Jezusa i nad nim też musimy pracować
2. łatwiej nam żałować za grzech, kiedy o tym pamiętamy, a żal za grzechy lekkie też jest nam bardzo potrzebny
3. łatwiej nam się poprawić, gdy traktujemy je poważnie, a nie "grzech ciężki - nie wolno, grzech lekki - wolno"; żadnego grzechu nam nie wolno popełniać (robimy to, bo jesteśmy słabi, ale w głowie ma być, że nie wolno, bo to właśnie jest grzech).

Praktycznie - dzieci całkiem małe, przed pierwszą komunią uczymy spowiadania się z wszystkich grzechów, bo nie mają ich dużo i rzadko mają grzechy ciężkie. Chodzi o przyzwyczajanie do pewnych praktyk, które są dobre i pomocne. I do odróżniania co jest grzechem a co nie. Podobnie jak tłumaczy się dzieciom i prowadzi je do spowiedzi co miesiąc. Człowiek dorosły popełnia więcej grzechów, często ma wiele grzechów ciężkich od jednej spowiedzi do drugiej, szczególnie gdy do spowiedzi chodzi rzadko. ("Pod grzechem" jest obowiązek spowiadania się w konfesjonale raz w roku). Dlatego nikt z nas nie ma możliwości spowiadania się ze wszystkich grzechów lekkich, bo ich po prostu nie pamięta. Pamięta się m.in. takie, które się często powtarzają albo za które się bardziej wstydziło (co nie oznacza, że obiektywnie były gorsze), albo gdy się podejmuje konkretną pracę w jakiejś dziedzinie życia. Oczywiście gdy nie ma grzechów ciężkich, to na lekkie zwracamy większą uwagę, bo wtedy lepiej czujemy ich zło, ich brzydotę, mamy sumienie bardziej wyczulone, zdrowsze.

Ale grzechy lekkie mogą być zmazane przez przystępowanie do komunii świętej, także przez dobre uczynki. Trzeba jednak za nie żałować. (Za grzechy, a nie za dobre uczynki :))) Mogą być też zmazane podczas spowiedzi powszechnej, ale w naszym kościele spowiedź powszechna to modlitwa na początku mszy "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu..." lub inne formułki żalu za grzechy. W konfesjonale warto mówić o grzechach lekkich nawet gdy już zostały zmazane, bo sakrament pokuty ma także moc leczenia duszy (uzdrawiania i umocnienia) i obdarowuje nas nową łaską lub zwiększa łaskę uświęcającą. Dlatego ludzie święci też się spowiadali.

W przypadku skrupułów zaleca się czasem nie spowiadać z grzechów lżejszych, bo skrupulant we wszystkim szuka grzechu i nie odróżnia zła od spraw obojętnych, albo grzechu ciężkiego od lekkiego. Ale o tym trzeba porozmawiać w konfesjonale, trzeba to usłyszeć od kapłana, najlepiej po spowiedzi. Bo niestety, czasem sumienie jest niejednolite. Wyolbrzymia grzechy lekkie, człowiek nad tym się biedzi i płacze, a przez to nie zauważa grzechów ciężkich. Czasem to podświadoma ucieczka od grzechów ciężkich, zostawianie ich na później. Dlatego zawsze trzeba kierować się zasadą: nikt nie jest sędzią we własnej sprawie. Poddajemy się ocenie spowiednika, bo sumienie musimy formować, uczyć jak ma reagować. To ważne, bo "świat" często nas uczy czegoś innego. Właśnie lekceważenia grzechów, w tym bardzo ciężkich też. Jeśli nie poddajemy się ocenie Kościoła w spowiedniku, to możemy się zaplątać w bardzo nieciekawe sytuacje duchowe. Dlatego przy wątpliwościach zawsze warto uzgodnić to w konfesjonale, znaleźć potwierdzenie lub zaprzeczenie temu co myślimy. Jeśli natomiast już kilka razy słyszałaś w konfesjonale, że coś nie jest grzechem, albo tylko bardzo lekkim przewinieniem, to musisz w to uwierzyć.

Znajdź najpierw potwierdzenie w konfesjonale, że to co mówisz jest skrupulanctwem. Jeśli tak - poszukaj w wyszukiwarce forum o skrupułach, bo tu było naprawdę wiele takich wątków.

Natomiast trzeba pamiętać, że w konfesjonale mamy obowiązek wyznać wszystkie grzechy ciężkie. Wszystkie, to znaczy także te, o których sobie przypomniałam już po spowiedzi. Nie lecieć od razu do konfesjonału, tylko spokojnie zaczekać do następnej spowiedzi i wtedy powiedzieć. Tylko przy zatajeniu grzechu ciężkiego najlepiej iść od razu do spowiedzi, bo wtedy nie wolno iść do komunii, no i trwamy w grzechu ciężkim, co nam nie pomaga w pracy nad sobą. To jest ciągłe oddalanie się od Boga.

A teraz, jak już wiesz więcej, zastanów się czy masz jeszcze inne pytania, albo które pytania są nadal aktualne.

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Ag (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2014-07-19 17:58

Bardzo dziękuję Pani za tę pełną odpowiedź, która jest dla mnie bardzo pomocna i wyjaśniła dużo. To wiele zmienia i cieszę się, że grzechów lekkich mogę się 'pozbyć' i nie muszę ich wszystkich wymieniać w konfesjonale. Jednocześnie nie wiem jak z nimi walczyć, bo grzechy lekkie to te dokonane nieświadomie lub nie z własnej woli czyli np myśli, które przychodzą mi do głowy, nie są przeze mnie przywoływane tylko tak po prostu wpadają. W każdym razie doszłam do takich wniosków, że te godziny rozmyślań doprowadziły mnie do pewnych pozytywnych skutków - zauważyłam kilka rzeczy, o których wcześniej nie myślałam jako o grzechu, a teraz wiem, że nim są i z nimi kończę (a przynajmniej się postaram bo nie będzie to łatwe), oczywiście wyspowiadam się z nich. Poza tym wyspowiadam się z jednej dawnej sprawy i zamknę ją już zupełnie. A sprawami niezależnymi ode mnie, niechcianymi, przypadkowymi czy nieświadomymi nie będę się już zadręczać, bo to do niczego nie prowadzi.

Bóg jest niesamowity. I wierzę, że to nie dzieje się bez przyczyny. Pewne zdarzenie w moim życiu już mi pokazało, że tak jest. Możliwe, że ta sytuacja również była po to, aby mi uświadomić tych kilka rzeczy, które już sobie uświadomiłam.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za Pani poświęcony czas na odpowiedź, to mi bardzo pomogło.

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-07-19 20:45

"grzechy lekkie to te dokonane nieświadomie lub nie z własnej woli czyli np myśli, które przychodzą mi do głowy, nie są przeze mnie przywoływane tylko tak po prostu wpadają".

I znów się z tym nie zgodzę. Pisałam poprzedni post o GRZECHACH. Lekkich, ciężkich, ale grzechach. Pamiętasz formułkę grzechu? Grzech jest to świadome i dobrowolne przekroczenie przykazania. Jeśli to jest w rzeczy ważnej, to jest grzech ciężki, jeśli w rzeczy mniej ważnej, to lekki. Natomiast przy grzechu obiektywnie ciężkim może być jeszcze tak, że coś się zrobiło NIE CAŁKIEM świadomie lub nie całkiem dobrowolnie i wtedy może być nie grzech ciężki tylko lekki. Obiektywnie pozostaje ciężki. Powiedzmy to tak: każdy patrzący na Ciebie może być przekonany, że masz grzech ciężki. Ale Ty, subiektywnie, możesz mieć jedynie lekki, bo nie było pełnej świadomości albo pełnej dobrowolności.
Przy grzechu lekkim też to "działa", ale to już nie jest takie ważne czy grzech jest lekki, czy lżej lekki :)) Przy ciężkim to ważne, bo od tego zależy czy możesz iść do komunii.

Natomiast tam, gdzie w ogóle nie było świadomości czy dobrowolności - tam w ogóle nie ma mowy o grzechu. Na przykład otwierasz rano lodówkę, bierzesz kawał kiełbasy i zajadasz ze smakiem. Wchodzi mama i mówi: dzisiaj piątek. No faktycznie, zapomniałaś, że to piątek. Jaki to grzech? Ciężki lekki? Nijaki grzech, bo żadnego grzechu nie chciałaś, myślałaś o głodzie i śniadaniu, a piątek wyleciał z głowy. Nie ma żadnego grzechu, nawet jeśli ktoś będzie Ci to wmawiał. Ty i tylko Ty wiesz, że nie pomyślałaś o piątku. Podobnie, choć trudniej to ocenić, będzie z myślami, które "wpadają do głowy". Jeśli wpadną, a Ty je natychmiast odgonisz jak uprzykrzoną muchę, to żadnego grzechu nie ma, choćby Ci nagle przyszło do głowy, żeby zamordować mnie ze złości. Tak samo, jak nie jesteś winna, że mucha Ci siadła na nosie, chyba że od tygodnia się nie myłaś :)) Ale muchę natychmiast odganiasz, prawda? Jeśli na tych myślach się zatrzymujesz, jeśli coś planujesz, jeśli je przedłużasz, kombinujesz coś w głowinie tak i siak, albo jeszcze inaczej - to już jest wtedy jakaś (a może pełna) dobrowolność. A więc jest grzech, choć nie wiem jaki, bo to zależy o co chodziło.

"Jednocześnie nie wiem jak z nimi walczyć". Z niechcianymi myślami walczy się tylko, po prostu odganiając je natychmiast jak się pojawią. No na chłopski rozum: co możesz zrobić wcześniej, skoro ich nie planowałaś, nie chciałaś, nie wywołałaś sama? Choć właściwie można coś zrobić.
1. Raz porządnie zrobić z nich rachunek sumienia. Kiedy TE myśli się pojawiają? Czy jest jakaś prawidłowość? Po obejrzanym filmie, po rozmowie z konkretnym człowiekiem, po jakichś marzeniach? W jakiej sytuacji? Kiedy odczuwasz nudę, zmęczenie, kiedy ktoś Cię krzywdzi? Bo możesz w ten sposób nieświadomie nawet odreagowywać jakieś stresy. Może jakieś lęki przed czymś to powodują? (bo nie wiem czy myśli są miłe czy przykre :)))
Jeśli znajdziesz jakąś prawidłowość (możesz przez miesiąc nawet zapisywać symbolami kiedy to przychodziło), to będzie Ci łatwiej nad sobą pracować. Jak wiesz, że za chwilę pojawi się nieprzyjaciel, to bierzesz widły do obrony i on wcześniej ucieknie. Jak się nie spodziewasz, to zdąży Ci dać po głowie i wrócą problemy czy właściwie chciałaś czy nie chciałaś tak pomyśleć.
2. Od czasu do czasu, WIEDZĄC, że to nie jest grzech, mimo to powiedzieć o tym w konfesjonale. Powiedzieć: "wiem, że to nie jest grzech bo nie było dobrowolne, ale mnie męczą TAKIE myśli. Chciałabym się od nich uwolnić, dlatego o tym mówię. Żeby szatan wiedział, że ich nie chcę ukryć, że nie chcę się z nim kumplować. A wiem, że spowiedź leczy nasze poranione miejsca w duszy".
Jeśli sama wiesz, że to nie grzech, to dużo łatwiej Ci będzie o tym mówić. A ksiądz to jest duży człowiek i rozumie co to znaczy "niedobrowolnie", tylko musisz to powiedzieć. Bo inaczej usłyszysz naukę, że nie wolno, a przecież sama to wiesz. Takie wypowiedzenie natręctw często pomaga natychmiast, uwalnia człowieka od nakręcania się, od lęku, od wątpliwości. Ale nie myśl, że zawsze pomoże.
3. Jak najczęściej myśleć o rzeczach pięknych, dobrych, o Bogu, o przyjaciołach, o górach czy morzu, o dobrym pączku. Lepiej iść na lody niż grzebać w tych myślach.

Takie myśli trzeba zlekceważyć. To diabłu chodzi o to, żebyś się martwiła, żebyś nie umiała cieszyć się z tego, że Bóg jest obok. Tymczasem radość, że Bóg jest obok, jest ważniejsza od drobnych nawet przewinień, a tym bardziej natrętnych niezawinionych myśli. W życiu chrześcijańskim nie o to chodzi, żeby ciągle babrać się w grzechach, ale żeby czynić dobro czynem i modlitwą. Nikt z nas nie będzie absolutnie doskonały, choćby się bardzo starał. Ale każdy z nas może być święty, jeśli cały czas będzie pytał z czego ucieszy się Bóg. Szukaj dobra, a nie zła. A zła "szukamy" nie tylko gdy grzeszymy, ale też wtedy, kiedy w kółko o swoich grzechach myślimy. Diabeł się wtedy cieszy, bo to jego temat. A cieszyć ma się Bóg. A Jego temat to dobro, piękno, miłość. Owszem, wieczorny rachunek sumienia i ten przed spowiedzią musi, siłą rzeczy, zawierać to, co zrobiliśmy złego. Ale nie po to, żeby się gnębić, tylko po to, żeby drugim razem być lepszym.

Ale - żeby było jasne. O tym co nie jest dobre też warto dłużej pomyśleć, ale tak jak wyżej napisałam. Żeby raz na zawsze "załatwić sprawę". Rozważyć kiedy to się dzieje, dlaczego i co można zmienić. Raz porządnie i koniec. A potem jeśli trzeba to spowiedź. Ale nigdy nie kręć się w kółko za swoim grzechem (czy nie grzechem) jak kot za swoim ogonem. TY to nie jest Twój grzech, ale Twoje dobro. Jego w sobie szukaj. Ciesz się spotkaniem z Bogiem. Na tym będzie polegać cała wieczność, w niebie nie będziesz myśleć o grzechach.

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: M (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-07-22 11:24

Witaj. Jest świetna książka - "Skrupulatom na ratunek" Emanuel Działa OP

 Re: Skrupulanctwo - uwolnić się.
Autor: Monika (---.dynamic.dsl.as9105.com)
Data:   2014-07-22 17:48

Ag zmień swoje zainteresowania i nie wyszukuj co jest grzechem, a co nie. Zamiast tego mów często "Jezu ufam Tobie" i rozważaj co to znaczy. Wiara podpowie Ci co jest naprawdę grzechem. Grzech to zawsze przekroczenie czegoś, co odgradza Nas od miłości Pana Boga. Nie można być perfekcyjnym w spowiadaniu się i wynajdowaniu grzechów. Jak to wiele razy słyszałam z ust Duszpasterzy "Pan Bóg to nie księgowy, który zapisuje każdy nasz grzech". Z własnego doświadczenia widzę, że to Pan Bóg stwarza okazje do czynienia dobra, bo jest Dobrym Ojcem i czasami pomaga nam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: