Autor: ania (---.tarnowskiegory.vectranet.pl)
Data: 2014-07-20 19:22
Powiem Ci, że sama miałam taki problem jak Ty. Wychowałam się w rodzinie katolickiej i zakochałam się w facecie o 6 lat starszym, zaszłam w ciążę, wzięliśmy ślub cywilny. Po ślubie okazało się, że mój "wymarzony" mąż ma problem z alkoholem. Zaczęły się jego ucieczki z domu, kradzieże i straszne kłótnie. Do kościoła nie chciał chodzić. I pewnego dnia jego ciotka zaproponowała nam mszę o uzdrowienie i po kilku namowach w końcu jakoś tam dotarliśmy, ja liczyłam na to, że Bóg go uzdrowi i weźmiemy ślub kościelny i będziemy razem. Ale tak się nie stało. Podczas tej mszy poczułam ogromną miłość i obecność Boga i nagle całe moje życie przeleciało mi przed oczami i wiedziałam, że mocno zraniłam Boga, żyjąc w ciężkim grzechu. Wylałam wtedy morze łez. Po tej mszy dalej mieszkałam z mężem, ale było coraz to gorzej, miał dłuższe ciągi w piciu i kilka razy próbował mnie uderzyć, zwalniali go z pracy, nie mieliśmy kasy, żeby kupić jedzenie, nie mówiąc już o tym, że trzeba było je dziecku kupować. I pewnego dnia on sprzedał obrączkę za alkohol. Dla mnie to był jak cios w serce. Ale nie chciałam go zostawić, bo mówiłam sobie jak to mam być samotną matką? Przecież dziecko musi mieć ojca. A on może w końcu pójdzie na terapię. Jednak on na żadną terapię nie chciał iść, bo uważał, że nie ma żadnego problemu. Wtedy też jego ciotka zaczęła interweniować i pomogła mi podjąć tą trudną decyzję, a także spakować się i zadzwonić do rodziców, żeby mnie zabrali do swego domu. Od tego czasu minęły dwa lata. I powiem Ci, że miałam ogromne pretensje do Boga, czemu go nie uzdrowił, czemu nie możemy być razem. Ogromne pretensje miałam też do siebie, że przeze mnie moje dziecko nie będzie mieć ojca. Ale na szczęście Bóg postawił szybko na mej drodze ludzi, którzy podobne do mnie rzeczy przeżyli i którzy pomagają mi wzrastać duchowo. Teraz patrząc z tej perspektywy czasu jestem Bogu wdzięczna, za to, że mnie uratował z tego "horroru" jakim jest współuzależnienie. Jestem dalej samotną mamą, rozwiodłam się, a mój były dalej pije i ja na to nie mam wpływu ale modlę się za niego, ale też Bóg mi ciągle pomaga w dźwiganiu tego krzyża i ciągle się o nas troszczy, bo nas kocha. I Ciebie też kocha, i chce Twego szczęścia. Masz wolną wolę i On to uszanuje, bo do niczego nie zmusza. Ale ci, którzy się nawrócili i trwają przy Bogu dostają od Niego ogromne błogosławieństwo. I jeśli tylko Mu zaufasz, to uwierz mi, będziesz szczęśliwa. Bóg może Ci dać tak wspaniałego faceta, który Cię pokocha taką jaka jesteś i z którą weźmie ślub. Ale to do Ciebie należy decyzja. Lęk nie pochodzi od Boga, ale od złego, bo tu na ziemi toczy się ogromna walka o każdego z nas.
|
|