Autor: Giovanno (---.opera-mini.net)
Data: 2014-07-24 06:56
Niedawno zerwałem ze swoją dziewczyną. Zrobiłem to dlatego, ponieważ wielokrotnie byłem krzywdzony. Jestem pewien, że przynajmniej kilka razy zrobiła to świadomie. Ponadto często odnosiłem wrażenie, że próbowała odsunąć mnie od rodziny. Niedawno leczyła się psychiatrycznie więc nie wiem co jest objawem jej choroby, a co jej kaprysem czy celowym działaniem.
I tak dla przykładu podam kilka rzeczy, które zrobiła, a które bardzo mnie zabolały. Każda z tych rzeczy uderzyła w moje zaufanie do niej, aż w końcu wygasło ono całkowicie. Oto przykłady:
- Pewnego razu odprowadziłem ją na pociąg do domu. Pożegnaliśmy się w wielkim smutku. Płakałem cały dzień i nie mogłem pogodzić się z tym, że wyjechała. Gdy dojechała do domu była zadowolona, nic nie wskazywało, by było jej przykro. Następnego dnia powiedziała, że kilka godzin po naszym pożegnaniu, dała się dotykać konduktorowi (głaskać po policzkach i włosach, opierać się o nią ciałem, i pocałować przy wyjściu z pociągu). Powiedziała, że zrobiła to, by uniknąć mandatu za brak legitymacji. Jednak nie uwierzyłem jej, bo nie dosyć, że podała mu maila. Kiedy wysłał jej propozycję kolejnej wycieczki, ona w odpowiedzi poprosiła o rozwinięcie oferty. Zawsze starałem się być dobrym chłopakiem, więc przebaczyłem jej świadomą zdradę (bo uważam to za zdradę).
- O konduktorze powiedziała mojemu koledze, który mógł mi bardzo zaszkodzić. Wielokrotnie ją przed nim przestrzegałem, jednak i tak mówiła mu o nas co tylko zechciała.
- Warto zaznaczyć, że bardzo ją kochałem. Każdy brak kontaktu był dla mnie katuszami. Ona natomiast często szukała pretekstu by się obrazić i zerwać kontakt. Np. wtedy, gdy bawiłem się z roczną siostrzenicą obraziła się, że to nie jej poświęcam czas.
Takich rzeczy było znacznie więcej. Czasem zachowywała się bardzo słodko i to mnie przy niej trzymało (np gdy pocieszała mnie w smutku). Ale bardzo często mnie krzywdziła i nie reagowała na to, że cierpię. Robiła wszystkie rzeczy, o których wiedziała, że ich nie chcę. Trwało to cztery miesiące. W tym czasie nawet przyznała się do tego, że czasem krzywdziła mnie świadomie, bo cieszyła się, gdy jestem zły, gdy ona tego chce. Kiedy zerwałem nie chciałem jej sprawiać przykrości i zaoferowałem przyjaźń. Zrezygnowałem z tego pomysłu kiedy jakiemuś chłopakowi opowiedziała całe nasze intymne życie z najdrobniejszymi szczegółami tłumacząc, że miała potrzebę się wygadać.
W tym miejscu mam wątpliwości. Po tym jak zakończyłem naszą przyjaźń, ona zmieniła się o 180 stopni. Jest uprzejma i sympatyczna. Ciągle przeprasza i bardzo płacze mówiąc, że mnie kocha. Ja jednak wiem, że bliska znajomość przyniesie mi krzywdy i szkody, a także odsunie mnie od rodziny i przyjaciół. Chyba dotarła do granic mojej wytrzymałości, bo mam już dość krzywd. Wydaje mi się, że przestałem ją kochać, choć nadal ją lubię. Nie potrafię jej już zaufać i uwierzyć w to co mówi. Przez całą naszą znajomość złożyła blisko 50 obietnic, z czego dotrzymała chyba jednej.
Czy źle postępuję, że nie chcę z nią się zadawać? Nie jestem pewien czy krzywdziła mnie świadomie. Może to przez to, że jest chora psychicznie. Pismo Święte zaleca chyba, aby mieć litość względem takich ludzi. Jak myślicie?
|
|