Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-08-13 22:38
Naprawdę rozumiem Cię Maggy, ale...
"Ona "śpiewa" ale zabiera mi dużo piękna w spotkaniu z Panem, najzwyczajniej w świecie przeszkadza potwornie".
A pomyślałaś ile piękna w spotkaniu z Panem Ty jej zabierzesz, gdy jej zwrócisz uwagę? Choćby najgrzeczniej, ale jednak powiesz jej przecież między wierszami: "źle się modlisz" (bo ona też się tym śpiewem modli). Powiesz jej "przeszkadzasz ludziom" czyli jesteś tu pośród nas niepotrzebna, jeśli się nie zmienisz. Bo skąd wiesz, jak ona to poczuje? Pewnie już jest "niepotrzebna" w domu, i w paru innych miejscach, a teraz jeszcze w kościele też? W domu też pewnie już zawadza innym.
"ale ja mam do swojej [parafii] trzy minuty więc po pracy zmęczona marzę żeby przyjąć Pana Jezusa i wrócić jak najszybciej do domu"
Tak. Ale może ona też ma trzy minuty do domu, a ma koło siedemdziesiątki i już nie jest jej tak łatwo iść do innej parafii? Naprawdę myślisz, że starsi ludzie nie mogą być zmęczeni? Czasem samo życie już męczy i boli. Może ta msza to dla niej już jedyna radość?
"gdybym tak podeszła do tej pani po Mszy kiedyś i grzecznie acz stanowczo poprosiła o miłosierdzie dla wiernych uczestniczących w liturgii"
A o miłosierdzie dla niej? Może o to warto się na takiej mszy pomodlić?
Czy pomyślałaś o tym, jak łatwo, jak szybko, można się na takiej mszy uświęcić? :)) A na mszy chyba o to najbardziej chodzi?
Jeśli jesteśmy naprawdę zjednoczeni z Bogiem, to nic nie jest nam w stanie zakłócić tego spotkania. Prawdą jest natomiast, że nie zawsze potrafimy aż tak osobiście przeżywać liturgię, żeby nie zauważać rzeczy, które są obok. Dlatego wielokrotnie nam przeszkadza dziecko biegające po kościele, albo w kółko pytające kiedy się skończy, przeszkadza cudzy kaszel, świszczący oddech, niewyłączona komórka chwaląca publicznie Boga podczas podniesienia (dzwoniła dwa razy, raz podczas uniesienia Hostii, drugi raz podczas podniesienia Kielicha - jak orkiestra na wielkich uroczystościach :)). Przeszkadza czyjeś wycieranie nosa i nierówna odpowiedź kogoś z tłumu, przeszkadzają nerwowe ruchy, szeptanie młodzieży, niewyraźne czytanie lektora. Mój Boże, ile rzeczy na mszy potrafi przeszkadzać. Gdyby nie to, to pewnie byłabym już święta ;))) Nawet ksiądz brzydki przeszkadza, a przystojny tym bardziej ;))
Śpiew nie jest najważniejszy we Mszy świętej. Najważniejsza jest Miłość. Ale jeśli coś naprawdę komuś przeszkadza, ma prawo - i nie należy tego źle komentować - ma prawo szukać takiego miejsca, gdzie mu wszystko pasuje. Ma święte prawo szukać dla siebie innego miejsca, nie ma natomiast prawa wypraszać (w jakikolwiek sposób) innych z kościoła, żeby jemu było lepiej. Tam gdzie jest grzech - można upomnieć, groźnie popatrzeć, okazać zdumienie, bo to też jest miłość. Ale jeśli ktoś nie czyni grzechu, to konieczna jest nasza wyrozumiałość. A może jest jakiś kąt w tym kościele, gdzie dużo mniej słychać innych? Za filarem, koło zakrystii, w przedsionku. Poszukaj.
Znam księdza, który 200% siebie wkłada w liturgię, aby była piękna, bo jak mówi - dla Boga musi być wszystko piękne, najpiękniejsze. Trzeba zadbać o każdy szczegół, o każde słowo, o każdy gest. Na jednej mszy, którą odprawiał, służyła do mszy grupa młodych kleryków. I wszystko, co robili, zaprzeczało temu pięknu, od początku do końca. Tak jakby specjalnie robili na złość pobożnemu księdzu. Znajoma spytała go potem, jak on, taki perfekcjonista, tak miłujący piękno liturgii - jak on zdzierżył to wszystko, i jak bardzo go to bolało, skoro inni nie mogli już wytrzymać ze złości i śmiechu. A on, który przed mszą dopieszczał każdy szczegół, on powiedział: liturgia jest tak wielką i piękną rzeczą, że nic nie jest jej w stanie naprawdę zepsuć, cokolwiek by się stało. A oni najpierw muszą pokochać Boga. To jest najważniejsze.
Ale powtórzę jeszcze raz: naprawdę Cię rozumiem.
|
|