Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2014-09-17 09:59
No tacy już jesteśmy, że nie traktujemy Boga poważnie :)) Jakbyśmy sobie przypomnieli wszystkie nasze obietnice w chwili prośby o coś, co wtedy wydawało się wyjątkowo ważne (np. żeby zdążyć na autobus :)) - to by nam włosy stanęły dęba. Dużo poważniej traktujemy obietnice dawane ludziom. Bo ludzie nam wypomną, a Bóg siedzi cicho i cierpliwie czeka.
Zwalnianie się z obietnic danych Bogu zawsze powinno się odbywać w konfesjonale, bo tam zachowana jest powaga chwili, tam jesteśmy szczerzy przed samym sobą i jest tam człowiek, który może pomóc rozpatrzyć daną sprawę, znaleźć prawdziwą motywację.
Ale żeby tak było to najpierw sam to próbuj załatwić z Panem Bogiem. Bo co my możemy na forum, jak nic nie wiemy? Nie wiem na ile problem jest w Tobie, a na ile na zewnątrz. Uklęknij przez Bogiem i powiedz Mu całkiem szczerze o co chodzi.
- Czy coś od tamtej chwili zmieniło się w Twojej sytuacji materialnej? Może tracisz pracę za chwilę i te oszczędności będą potrzebne do życia? Może Cię okradli i masz długi/braki finansowe? Czyjaś choroba i musisz mieć rezerwę na lekarstwa?
- Czy właśnie uświadomiłeś sobie, że nie wolno Ci o swoich oszczędnościach decydować samemu, bo to przecież pieniądze także Twojej żony, dzieci, albo mamy, której obiecałeś (wcześniej niż Panu Bogu) coś kupić, choćby wymarzone wczasy nad morzem?
- Czy teraz już przestałeś wierzyć, że to Bóg pomógł, bo "pewnie by i tak samo przeszło", a Ty się tak pospieszyłeś z głupimi obiecankami?
- Czy po prostu nagle zrobiło Ci się okrutnie żal oddawać innym ciężko zarobione pieniądze i tylko o to chodzi?
Nie każde wycofanie się z obietnicy danej Bogu czy człowiekowi musi być złe, bo życie nie stoi w miejscu. Czasem nawet musimy zrezygnować, choć człowiek czuje się tą sytuacją upokorzony. Ale podstawowym pytaniem nie jest "czy mogę" tylko "a dlaczego"? Drugie bardzo ważne pytanie: a co byś zrobił, gdyby powtórzyło się to jutro? Jutro rozpoczną się "trwające kilka dni bardzo silne bóle brzucha". I co wtedy? Będziesz po raz drugi prosił o pomoc Boga? Będziesz miał odwagę? I co Bogu obiecasz? I będziesz pewien, że tym razem dotrzymasz słowa?
Spytaj w konfesjonale. Ale nie tak, jak nas tutaj: "nie zrobiłem, co robić". To będzie marnowanie czasu księdza. Odpowiedz sobie na te pytania i powiedz to co wymyśliłeś na modlitwie. Swoją odpowiedź: dlaczego nie dotrzymałeś słowa. Nie żadne "mam problem z realizacją obietnicy", bo się wtedy nasuwa jedna odpowiedź: no przecież jak nie możesz to nie dawaj. Ale ta odpowiedź nie jest nic warta, jeśli się nie zna Twojej motywacji.
|
|