logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Franciszek (---.legionowodom.pl)
Data:   2014-10-06 21:31

Witam,
ostatnio bardzo poprawiła się i rozbudowała moja relacja z Chrystusem. Przyjąłem prawdziwe Jezusa, aby stał się Panem mojego życia, moim Mistrzem. Powoli i skutecznie moje życie zaczęło się zmieniać na lepsze, poczułem spokój, miłość i szacunek do siebie oraz innych ludzi. Udało mi się zrozumieć pogodzić z pewnymi rzeczami, które w pewien sposób paraliżowały mnie i nie pozwalały funkcjonować normalnie przez około 6 lat. Po prostu czuje się jakbym z ciemności przeszedł do światła, ciepła. Pewnego wieczoru modliłem się, można powiedzieć, że była to kontemplacja Jezusa Miłosiernego. Na myśl przyszło mi by prosić o zbawienie dla wszystkich, którzy w Najbliższych godzinach odejdą z tego świata a grozi im piekło, więc modliłem się w tej intencji i... zniknął spokój, ciepło a poczułem strach, "coś" nieprzyjemnego, takie silne odczucie, nacisk, aby przestać się modlić w tej intencji. Uciekłem do innego pokoju, po około godzinie czasu jakoś się uspokoiłem. Nie wiem, może jest to zbyt duża ingerencja w świat duchowy i owszem powinienem, mogę modlić się w podobnej intencji, ale mając na myśli ogólnie wszystkich ludzi a nie tak jak wtedy?
Pozdrawiam

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Zofia (---.mielec253.tnp.pl)
Data:   2014-10-06 22:24

Franciszku, sam sobie wytłumaczyłeś:
"...takie silne odczucie, nacisk, aby przestać się modlić w tej intencji".
Strach, niepokój, "coś" nieprzyjemnego, jeżeli dążysz do rzeczy dobrych
nie pochodzi od Boga ale od Złego.
Nie bój się w takich momentach ale tym usilniej się módl, właśnie za konających.
Bóg nie pozwoli aby Zły Cię skrzywdził. On-Bóg jest Panem:)
Myślę, że może ponowna lektura "Dzienniczka" św. s. Faustyny bardzo by Ci
pomogła w rozeznawaniu takich ataków. Ona widziała ogromną złość szatana,
gdy zabiera się mu dusze.
A z pewnością pomoże Ci przedstawienie tej sytuacji spowiednikowi.

Życzę wytrwałości w tej pięknej i miłej Bogu modlitwie :).

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-10-06 23:53

Oczywiście, że można a nawet trzeba się za nich modlić - św. siostra Faustyna do tego zachęca w swym Dzienniczku:
„Gdy pogrążyłam się w modlitwie i połączyłam ze wszystkimi mszami, jakie się w tej chwili odprawiają na całym świecie, błagałam Boga przez te wszystkie msze św. o miłosierdzie dla świata, a szczególnie dla biednych grzeszników, którzy w tej chwili zostają w skonaniu. I w tej chwili otrzymałam Bożą odpowiedź wewnętrzną, że tysiąc dusz otrzymało łaskę za pośrednictwem modlitwy, którą zanosiłam do Boga. Nie wiemy, jaką liczbę dusz mamy zbawić swymi modlitwami i ofiarą, dlatego zawsze módlmy się za grzeszników” (Dz. 1783).

„O, jak bardzo powinniśmy modlić się za konających; korzystajmy z miłosierdzia, póki czas zmiłowania” (Dz. 1035)
---

Również św. Gertruda modliła się za konających:
Modlitwa Św. Gertrudy uwalniająca 1000 dusz z czyśćca
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu. Amen.
---

Chyba sam wiesz, kto spowodował u Ciebie poczucie lęku i niepewności w chwili modlitwy? To potwierdza tylko, jak bardzo jest ona ważna i potrzebna umierającym.

--------------
Tu można podpisać deklarację modlitwy w tej intencji:

http://www.faustyna.eu/deklaracja.htm

W łączności duchowej ze św. siostrą Faustyną, pragniemy zachęcić czcicieli Miłosierdzia Bożego
do podjęcia modlitwy indywidualnej lub udziału
w NIEUSTAJĄCEJ MODLITWIE KORONKĄ DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
- w intencji uproszenia łaski miłosierdzia dla konających.

Darczyńcą modlitwy może być każdy, kto zapragnie codziennie dołączyć się do modlitwy wspólnoty Apostołów Jezusa Miłosiernego przy Zgromadzeniu Sióstr Jezusa Miłosiernego.
Ufamy, że w ten sposób spełnimy prośbę Pana Jezusa i przyczynimy się do ufnego przyjmowania łaski zbawienia przez konających w naszych rodzinach i na całym świecie.
Deklaracje modlitwy w intencji konających, prosimy przesyłać na adres:

ZGROMADZENIE SIÓSTR JEZUSA MIŁOSIERNEGO
ul. Kardynała Wyszyńskiego 169
66-400 Gorzów Wlkp.
tel. 95 722 52 46
e-mail: sanktuarium@jezuufamtobie.pl

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: O. Jan, omi (---.dsl.bell.ca)
Data:   2014-10-07 00:32

Modlitwa w intencji tych, którzy w dniu dzisiejszym odejdą z tego świata, czy też staną przed Panem, jest w oficjalnych tekstach ksiąg kościelnych, chociażby w Brewiarzu, czy we Mszy Swiętej. Jednak uważam, że lepiej byłoby modlić się razem z chorym, albo - jeśli jest nieprzytomny - przy chorym.
Kiedy przed miesiącem w szpitalu odwiedziła mnie pewna parafianka, zaproponowała wspólną modlitwę. Siedziałem na wygodnym fotelu obok łóżka, ale tej pani odmówiłem. Pomodliła się sama, ja byłem zdolny tylko do słuchania. W niebezpieczeństwie przejścia do Pana byłem dwa dni wcześniej. Sił na wspólną modlitwę nie miałem, ale byłem tej pani wdzięczny, chociaż - jak mniemam - ta pani mnie nie zrozumiała.
W tym miejscu przerwałem tę odpowiedź, aby odmówić Nieszpory w naszej wspólnocie zakonnej. I w kaplicy domowej przypomniały mi się słowa Papieża, świętego Jana XXII o wielkiej tajemnicy, że niektórzy ludzie będą zbawieni dzięki modlitwie innych ludzi.Może to jest też tajemnica niewysłuchanych modlitw? Może dopiero w niebie dowiemy się, kto i za kogo się modlił? Jaką radość w niebie będą przeżywali na przykład alkoholik, który w niebie spotka osobę za niego się modlącą? Wypowiedź Papieża niedawno ogłoszonego świętym pozwala mi mień nadzieję, że nawet "grzesznicy" w niebie dowiedzą się, komu zawdzięczają swoje zbawienie.

Szczęść Boże

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Jerzy50 (---.kamiennagora.vectranet.pl)
Data:   2014-10-07 07:26

Musicie być mocni. Tymi słowami przemawiał do nas św. Jan Paweł II. Oto zadarłeś z samym szatanem, który godzi się, byś trwał w swoim złudnym poczuciu własnego bezpieczeństwa i własnej świętości, by w momencie, którego nie jesteś w stanie dostrzec, zaatakować Cię i powalić, lecz nie godzi się na to, byś ingerował w "jego podwórko". By zadzierać z szatanem trzeba być mocnym w Bogu i Bogiem. Nie sądź jednak, że odradzam Ci modlitwę za umierających grzeszników, modlitwę wstawienniczą. Uczyniłeś bowiem krok w dobrą stronę, krok chwalebny. Pragnę Ci jedynie uzmysłowić, że od tej chwili możesz spodziewać się gwałtownej napaści ze strony sił zła. Może zdarzyć się, że ujrzysz samego szatana, być może zechce Cię zniszczyć, jak już nieraz niszczył tych, którzy stanęli na jego drodze. Lecz jeśli nie szukasz dla siebie owego błogostanu, którego doświadczyłeś, jeśli pragniesz autentycznie zostać uczniem Pana, musisz zgodzić się na krzyż. Pamiętaj stale o tym, że Jezus nigdy nie uciekał od krzyża, że na koniec poświęcił siebie samego za zbawienie nas wszystkich. Czy i Ty jesteś gotów na podobną ofiarę? Być może Bóg nie żąda od Ciebie aż takiego poświęcenia, ale jeśli chcesz służyć Bogu, musisz już teraz podjąć decyzję. Droga ku świętości bywa usłana różami, lecz jeśli ktoś chce w róży dostrzegać jej piękno, musi pamiętać także o tym, że pod tym pięknem kryją się także kolce. Odwagi, to jest to, czego Ci potrzeba, byś podążał tą drogą. I jeszcze jedno - gdy szatan atakuje, tylko ucieczka do Jezusa jest skuteczną obroną. Na co dzień nie rozstawaj się z różańcem. Gdy będą Cię dopadać chwile zwątpienia (a będą), sięgaj po niego - jest doskonałym lekarzem duszy. Szczęść Boże.

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Iwona (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-10-08 18:47

Witam,
Nie tylko można ale trzeba. Oni tego bardzo potrzebują. Miałam okazję modlic się przy umierających juz kilka razy, jeden z nich był nawet ateistą, miałam wtedy trochę watpliwości, czy mnie potem nie będzie kusić jak umrze, to jest bardzo wyjątkowe doświadczenie Ale co tam nie boję się bo co mi zrobi? No to nie bój się. Wiesz nigdy się nie boję, bo wiem ze Bóg jest ze mną że nie jestem sama. I czuję że właśnie modlitwa daje mi wielką siłę i taką odwagę, że nie boję się niczego. Nawet żadnych duchów. Jeśli Bóg jest z Tobą to nikt i nic nie jest w stanie Cię skrzywdzić. Poza tym 'Aniele Stróżu mój, broń mnie od wszystkiego złego'. To już dzieci nawet wiedzą. Skąd ten strach u Ciebie? Więc nie bój się tylko się módl.

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Monika (---.231.1.191.koba.pl)
Data:   2014-10-09 21:42

Ja właśnie zajrzałam tu aby zapytać, w jaki sposób nasz modlitwy mogą wpłynąć na zbawianie osób, które umrą bez pojednania z Panem? Czy to może sprawić, że zostaną zbawieni? Ojcze Janie, zasiałeś nadzieję w moim sercu...

Mój tata jest chory na raka płuc i czuje się coraz gorzej. Najstraszniej jest wtedy, kiedy kaszle i się dusi i ja wtedy błagam Boga aby mu pomógł albo już niedługo do siebie zabrał... Niestety mój tata jest słabo wierzący i niepraktykujący i nie wiem, jak mam go namówić na spowiedź i przyjęcie sakramentu namaszczenia? Od dłuższego czasu modlę się o nawrócenie dla niego i dlatego wolałabym, żeby jeszcze trochę pożył, zrozumiał ale nie umiem patrzeć na jego męczarnie. Strasznie to jest wszystko trudne...

Może ktoś podpowie mi jakieś rozwiązanie?

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2014-10-10 09:56

Monika, tutaj koniecznie trzeba odróżnić dwie sytuacje.
Jedna: ktoś umiera bez takiego pojednania z Bogiem, które my widzimy, w którym bierzemy udział, o którym od niego wiemy, albo od świadków, czyli bez spowiedzi, bez sakramentu namaszczenia, trwając od wielu lat w grzechu ciężkim, np. wiemy że ktoś żyje w nieformalnym związku i ginie w wypadku samochodowym, nagle.
Druga: ktoś aż do ostatniej chwili swojego życia odrzuca Boga, przeklina Go, nie chce pojednania, i nawet gdyby go rodzina zmusiła do fikcyjnej spowiedzi czy przyprowadziła księdza aby udzielił sakramentu namaszczenia, wykorzystując jakiś stopień nieświadomości chorego, on w głębi serca Boga nie chce przyjąć i jest to całkowicie wolna jego decyzja.

Bo zadałaś pytanie: "w jaki sposób nasze modlitwy mogą wpłynąć na zbawienie osób, które umrą bez pojednania z Panem?"

Żadna nasza modlitwa nie wyciągnie nikogo z piekła. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że jeśli ktoś umrze bez pojednania z Bogiem, to nie osiągnie zbawienia. Ale mówię o tej drugiej sytuacji: człowiek do ostatniej sekundy życia nie chce być z Bogiem. Tak naprawdę nie wiemy na pewno, czy tacy ludzie istnieją (choć piekło istnieje naprawdę i są w nim - już wiecznie - szatani), ale gdyby tak było, to ludziom w piekle nasza modlitwa już nic nie pomoże, nikt z piekła nie wyjdzie i nie pójdzie do nieba, choćby cały świat modlił się za niego. Bóg w chwili śmierci nie zabiera nam wolnej woli, nigdy nie jesteśmy przez Boga ubezwłasnowolnieni. Mamy prawo nie chcieć być z Bogiem, mamy prawo wybrać szatana. Niestety. Ale o tym, czy ktoś odrzucił w ostatniej chwili Boga, wie tylko on sam i Bóg. Nikt więcej.

Natomiast to, czy my widzimy takie pojednanie, to ma dużo mniejsze znaczenie, a może nawet żadnego. To tylko nam przynosi spokój, ale brak spowiedzi jeszcze o niczym nie przesądza. Tak jak w Twojej sytuacji (a tysiące ludzi ma podobną): możesz nie doczekać się na spowiedź taty. Ale dopóki ktoś jeszcze żyje - zawsze jest nadzieja, że tę ostatnią chwilę życia, ostatnią sekundę, wykorzysta na pojednanie z Bogiem, a nie na Jego odrzucenie. I dlatego nasza modlitwa za umierających ma tak ogromne znaczenie, bo to są ostatnie chwile walki szatana z Bogiem o ludzką duszę. Ale to człowiek sam wybiera i jemu musimy pomóc.

Nie wiemy dokładnie jak ta nasza modlitwa działa. Na pewno nie na zasadzie przymusu, my nie mamy prawa upoważnić Boga, żeby kogoś innego do czegoś zmusił. Takie "uprawnienia" możemy Bogu dać tylko w stosunku do siebie (Boże, proszę, zmuś mnie na moją prośbę do powrotu, gdy kiedyś odejdę od Ciebie, bo to nie będę wtedy prawdziwa ja). Takie pozwolenie na "gwałt" zadany przez Boga świadczy bowiem o MOJEJ woli bycia z Nim. To mi nie odbiera wolnej woli, bo jest moją wolą.
Za kogoś jednak nie mogę zdecydować w tak ważnej sprawie. Mogę go jednak, wraz z innymi, otaczać swoją modlitwą tak szczelnie, by sercem przed Bogiem uklęknął.

Wiemy, że modlitwa "jakoś" działa, przemienia serce drugiego człowieka. A czy to jest tak, że człowiek w pewnym momencie "widzi" te modlitwy sam, czuje tę miłość otoczenia, czy Bóg mu je w cudowny sposób pokazuje, tego nie wiemy. Z życiorysów świętych mamy jednak dowody, że nawet gdy nie spotkamy tego człowieka bezpośrednio, nasza modlitwa może go przemienić przed śmiercią, dlatego mamy prawo wierzyć, że nasza modlitwa została wysłuchana. Więcej nawet, ponieważ Bóg jest ponad czasem, może być nawet wysłuchana nasza modlitwa, która zaistniała po fakcie (tutaj: po śmierci), bo Bóg wiedział od zawsze, że ktoś będzie się w tej sprawie modlił. Ale jeszcze raz: to nie znaczy, że wyciągamy kogoś z piekła, to tylko może znaczyć, że dzięki tej modlitwie ktoś w ostatniej chwili życia pojedna się z Bogiem. Będziemy to widzieli, albo nie będziemy, ale jakie to ma znaczenie oprócz naszego zadowolenia? Czasem gdy widzimy piękne owoce naszej modlitwy, może nam się wydawać, że to nasza świętość sprawiła, bo zapomnimy, że Jezus musiał wcześniej umierać na krzyżu, aby to się stało. Bardzo łatwo o pychę, gdy widzimy efekty naszej modlitwy. Może czasem właśnie dla naszego duchowego dobra ich nie widzimy? Życie ludzkie (duchowe) jest zbyt skomplikowane, tylko Bóg je zna, tylko Bóg wie, co nam przyniesie dobro, a co będzie naszą zgubą. Dlatego efekty modlitwy zostawmy wiedzy Boga, sobie zostawmy modlitwę. Trzeba też pamiętać że nie ma człowieka za którego nikt się nie modli, bo nawet jeśli nikogo bliskiego nie ma, to modli się za niego cały Kościół podczas mszy świętych, brewiarza, nabożeństw. To tak, żeby nam woda sodowa za bardzo nie uderzyła do głowy, że to my zbawiamy ludzi. Nawet gdyby nikt się za kogoś nie modlił, Bóg przecież go i tak kocha tak samo jak wszystkich i tak samo chce jego zbawienia.

"Może ktoś podpowie mi jakieś rozwiązanie?"
Człowiek zawsze chciałby wyraźnych odpowiedzi, a takich często nie ma. Uwierz, że to Bóg decyduje o losie człowieka a nie Ty. Bo mam wrażenie, że obarczasz siebie odpowiedzialnością za ból, bo niby przez Twoją modlitwę przedłużasz życie tacie i musi dłużej w tym bólu trwać. Twoja modlitwa nie ma aż takiej mocy. Pozostaw tę odpowiedzialność Bogu :)) To się nazywa zaufanie. Bóg na pewno wybierze najlepszą chwilę na śmierć. Taką chwilę, w której człowiek już będzie zdecydowany na Niebo, albo będzie najbliżej tej decyzji. Nie przez Ciebie tata cierpi, a być może właśnie przez to cierpienie, gdy już nie będzie mógł go znieść, zawoła do Boga "Boże przyjdź po mnie"?

Wierzymy w terapie zapachami, że pewne zapachy oddziałują na człowieka, a tak trudno nam uwierzyć, że modlitwa też "działa", choć nie jesteśmy w stanie jej ani nią kogoś dotknąć. Tu chodzi o naszą wiarę. My nie musimy wiedzieć jak to działa, w jaki sposób przemienia kogoś, ale skoro sam Bóg kazał nam się modlić, wręcz prosił o modlitwę, zarzucał nam że za mało Go prosimy, to choćbyśmy nic nie rozumieli - mamy w to wierzyć i modlić się. A modlitwa za umierających jest najważniejsza, bo to czas, kiedy ważą się losy człowieka. Kiedy trwa ostateczna walka.

Do O. Jana
"odwiedziła mnie pewna parafianka, zaproponowała wspólną modlitwę. Siedziałem na wygodnym fotelu obok łóżka, ale tej pani odmówiłem. Pomodliła się sama, ja byłem zdolny tylko do słuchania. W niebezpieczeństwie przejścia do Pana byłem dwa dni wcześniej. Sił na wspólną modlitwę nie miałem".
E tam, Ojcze Janie, to tylko pewnie niezręczność wypowiedzi :)) Na modlitwę nie trzeba sił tylko serca :)) Owszem, można nie mieć siły, że wspólnie odmawiać, MÓWIĆ modlitwę, ale wspólna modlitwa to nie tylko mówienie, ale także słuchanie, łączność w modlitwie. Jak kapłan odmawia modlitwy sam podczas mszy świętej, to przecież my wszyscy razem z nim się modlimy. A jak ktoś już nie może mówić, to nie może modlić się z innymi? Może. Tylko mówić nie może, to tylko usta są za słabe. Serce może być mocne :)) Zdrowia życzę, Ojcze Janie :))

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Monika (---.231.1.191.koba.pl)
Data:   2014-10-11 14:06

Pani Bogumiło, dziękuję za odpowiedź.

Trochę źle się wyraziłam :) Mi naprawdę zależy tylko na tym, żeby mój tata zrozumiał / uwierzył w Miłość Boga i aby Go zapragnął, żeby zapragnął nieba. Chciałabym aby został zbawiony a bez jego "zgody" to się nie stanie.
Rzeczywiście to chyba nieważne, czy ja będę to widziała. Chciałabym aby on nie umierał w poczuciu klęski i nieszczęścia, z myślą, że Boga nie ma albo że jest okrutny bo go tak doświadcza. Nie umiem mu wyjaśnić, że Bóg jest i go kocha i może nawet umierać łatwiej jak się w to wierzy?

Nie mogę zrobić nic tylko trwać w modlitwie.

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-10-11 14:39

Moniko, włączam modlitwę za Twego Ojca do moich intencji różańcowych. Ciebie zachęcam byś modliła się w grupie (może jakaś róża różańcowa, a może grupa modlitewna w Odnowie w Duchu Świętym byłyby pomocne). Proś też o wiare dla Twego Ojca za wstawiennictwem błogosławionych (np. bł. Jerzy Popiełuszko). Może Bóg zechce i Twego Ojca uzdrowić (duchowo/fizycznie) i błogosławionego przenieść do 'wyższej rangi'. Pozdrawiam. G_JP

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-10-11 15:46

"Nie mogę zrobić nic tylko trwać w modlitwie".

Moniko, powiedz to inaczej: mogę zrobić bardzo wiele dla taty: trwać w modlitwie.
Nie umniejszam Twojego bólu, rozumiem Cię, bo znam to z własnego doświadczenia. Mój ojciec umarł bez sakramentów, a był zdecydowanie przeciw Kościołowi. A jednak wierzę, że moja modlitwa nie poszła na marne. Bóg go na pewno kochał bardziej niż ja. W ogóle najchętniej wierzyłabym że Bóg nas wszystkich zabierze do Siebie, bo wiara to jednak jakaś wielka tajemnica i nie umiem wytłumaczyć dlaczego ja akurat wierzę od dziecka, a inni nie potrafią. A jeśli ktoś nie spotkał Boga jako Osoby, która go kocha, to jest mu o wiele trudniej być dobrym. Przecież trudno być dobrym także tym, którzy mocno wierzą.

Innych tak łatwo nie zmienimy, ale możemy zmieniać siebie. A im bliżej sami będziemy Boga, tym większą mamy nadzieję, że nasza modlitwa coś zmieni. Ważne jest jednak to co napisałam: nie bierzmy na siebie odpowiedzialności za cały świat i wiarę wszystkich ludzi. W zbliżaniu się do Boga jest wiele etapów. Jest ten etap, kiedy zaczynamy wierzyć, że Bóg wysłuchuje naszych modlitw i "rzucamy się" w modlitwę z ogromnymi emocjami, że moja modlitwa może góry przenosić. I to jest dobre, piękne. Rodzi jednak pewne niebezpieczeństwo. Jeśli Bóg, po ludzku mówiąc, nie wysłucha tak ważnej i dobrej i pięknej modlitwy, jaką jest modlitwa o wiarę dla kogoś bliskiego, to na pierwszym lepszym zakręcie bardzo łatwo jest zwątpić w Jego miłość. Na zakręcie, albo na hasło "Oświęcim". Bo ja przecież takiej modlitwy bym wysłuchała, prawda? No to coś z tym Panem Bogiem jest nie tak. Dlatego tak ważny jest inny etap zbliżania się do Boga: zaufania Bogu. Że choć muszę się modlić za innych, to musi w tym być pewien spokój wewnętrzny bez względu na to, czy po ludzku mówiąc, nasza modlitwa będzie wysłuchana czy nie. Zaufanie, że Bóg nie krzywdzi i wszystko obróci w dobro. Zaufanie, że ból nie jest bez sensu. Taka spokojna postawa świętych: robię wszystko co mogę, a reszta należy do Boga. Naszej wierze potrzebna jest taka postawa. Nie taka: nie muszę się modlić o nic, bo to sprawa Boga. Ale taka: modlę się jak potrafię, a RESZTA to sprawa Boga. Dlatego jestem spokojna nawet jeśli wydaje mi się, że Bóg nie słyszy mojego wołania. Jeśli niewysłuchana modlitwa wprowadza w nasze życie pewien chaos, cierpienie i żal - to znaczy, że zabrakło tego etapu zaufania Bogu.

Możesz się AŻ modlić. Możesz też stawać się sama coraz lepsza. Bo być może nie modlitwy tutaj brakuje, ale jakiegoś innego elementu miłości, na który tata łatwiej zareaguje niż na modlitwę. Jeśli w modlitwie nie będzie wewnętrznego spokoju wobec Boga, to w życiu zawsze gdzieś pokaże się nasza niecierpliwość i brak miłości. Nie mówię, że to zaufanie jest łatwe. A często praca nad sobą w chwili, kiedy wydawałoby się, że nie powinniśmy myśleć o sobie, jest bardzo potrzebna właśnie innym, którzy koło nas są. Zresztą praca nad sobą zawsze jest też dla dobra innych, a nie tylko siebie.

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-10-11 17:10

Bogumilo z Krakowa,
Swietne slowa: "Takie "uprawnienia" możemy Bogu dać tylko w stosunku do siebie (Boże, proszę, zmuś mnie na moją prośbę do powrotu, gdy kiedyś odejdę od Ciebie, bo to nie będę wtedy prawdziwa ja). Takie pozwolenie na "gwałt" zadany przez Boga świadczy bowiem o MOJEJ woli bycia z Nim. To mi nie odbiera wolnej woli, bo jest moją wolą."

Bardzo dziekuje za nie. Nigdy nie pomyslalam, ze moglabym dac Bogu pozwolenie na takie postepowanie ze mna, tzn. zawsze myslalam, ze Bog w kazdym momencie mego zycia wyzej stawia moja wolna wole wobec mnie, niz Jego wlasna wole. Twoj wpis swiadczy, ze moge tak jakby napisac testament w momencie, gdy jestem w pelni wladz umyslowych (i w lasce), spodziewajac sie, ze moze nastapic taki moment, ze zejde na zla droge, i z gory uznac, ze nie akceptuje mojej poczytalnosci w takim to przypadku. Bardzo chcialabym uprawomocnic cos takiego :))

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-10-11 18:14

Małgosiu, troszkę Cię muszę zmartwić: człowiek w pełni świadomy może zmienić testament :)) Jeśli się bardzo uprzemy, to jednak możemy od Boga odejść. Natomiast jeśli chodzi o uprawomocnienie (a może uwierzytelnienie? nie znam się na prawnych pojęciach, ale uprawomocnienie kojarzy mi się z czymś innym, z wydaną decyzją przez sąd, a w przypadku testamentu dzieje się to chyba dopiero po śmierci?), to wcale nie jest aż taki żart, choć pewnie tak chciałaś. A czym jest tak zwane zbieranie pierwszych piątków czy soból, czy inne objawienia mówiące o obietnicy naszej dobrej śmierci, w stanie łaski? To właśnie "podpisywanie testamentu", który Bóg uwierzytelnia swoją obietnicą. Kościół nie podaje nam tych objawień jako prawd wiary, nie nakazuje w nie wierzyć, ale pozwala na to. Jeśli w chwili "podpisywania testamentu" nie ma przymusu tylko wiara, że Bóg nawet niejako wbrew nam będzie chciał dotrzymać obietnicy, to Bóg jej dotrzyma. Bóg nie obiecuje, że nie zejdziemy na złą drogę, nie obiecuje, że się nie pogubimy, ale obiecuje, że się z Nim przed śmiercią pojednamy. Wielu ludzi lekceważy te obietnice, ale czy one nie są właśnie tym, o czym mówimy?

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-10-11 19:19

Dokładnie o tym samym myślałam, jak to pisałaś (a ja prałam), Bogumiło: "A czym jest tak zwane zbieranie pierwszych piątków czy soból, czy inne objawienia mówiące o obietnicy naszej dobrej śmierci, w stanie łaski? To właśnie "podpisywanie testamentu", który Bóg uwierzytelnia swoją obietnicą. Kościół nie podaje nam tych objawień jako prawd wiary, nie nakazuje w nie wierzyć, ale pozwala na to."

Jeszcze raz dziękuję.

 Re: Czy można modlić się w intencji umierających?
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-10-14 15:06

To co napisałaś, Bogumiło, ma sens i zgrabnie to ujęłaś. Kiedyś - kilkanaście lat temu - kiedy byłam "w pełni władz" duchowo (i religijnie) przyszło mi do głowy pomodlić się za siebie w przyszłości, kiedy - być może - nadejdzie czas, że oddalę się od Boga. I patrząc z perspektywy lat, dostrzegam, że taki moment rzeczywiście nastąpił i chociaż nie jestem już tak bardzo zaangażowana w sprawy Kocioła, jak wówczas, to jednak być może tamta modlitwa przyczyniła się do korekty kursu mojego życia na właściwy kierunek.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: