Autor: smutnyskrupulat (---.gdynia.mm.pl)
Data: 2014-10-18 08:48
Witam wszystkich.
Chciałbym opowiedzieć swoją historię, żeby ktoś mi pomógł rozstrzygnąć moje dylematy, modliłem się żeby ktoś mi z tym pomógł i może tutaj na forum ktoś taki się znajdzie.
2 lata temu się nawróciłem pod wpływem mojej dziewczyny, powiedziałem jej najpierw o pornografii, praktycznie mnie zostawiła, jednak obiecałem że już nigdy więcej i została, pare miesięcy później była podobna sprawa z masturbacja.
Nie wiem jak dałem rade ale z pomocą Boga wyszedłem praktycznie od razu z tego bagna, z praktykującego niewierzącego stałem się gorliwym katolikiem. Później się okazało, że moja dziewczyna również miała problem z masturbacją, dopiero jak wyciągnąłem to od Niej to się przyznała. Obiecaliśmy sobie szczerość do końca - i to teraz jest powodem moich skrupułów. Skrupuły mam na różnym tle od tych dwóch lat, początkowo były tak silne, że ledwo to wytrzymywałem, myśli natretne, słowa natrętne, natrętne sprawdzanie czy jestem doskonały, potem natręctwa a propo mojej szczerości względem dziewczyny.
Bardzo kocham swoją dziewczynę, ponad życie, nie wyobrażam sobie życia bez Niej na samą myśl aż mnie ściska. Moje skrupuły dotyczą wlaśnie teraz (przerzuciły się z innego tła) tej przesadnej szczerości. Czy muszę wszystko mówić jak na spowiedzi? Moja dziewczyna powiedziala kiedyś, że jak Ją okłamię to mnie zostawi. Że ona chce chłopaka dosadnie szczerego itd. Staram się być z Nią szczery, uczciwy, a raczej prawdomówny czyli balansowanie tego co powinno się powiedziec a co lepiej zostawić dla siebie.
O ile a'propos masturbacji i pornografii jestem szczery, to zdarzało się naprawdę niewiele w ciągu tych 2 lat powiedzieć dorbnych kłamstw czego żałuje, naprawdę błache i nic nie znaczące troche ze strachu że może podejrzewać że coś złego zrobilem. I teraz skrupuły mówią mi powiedzieć Jej to wszystko mimo że wyspowiadalem się z tego. Za każdym razem jak pyta się: "Czy jesteś ze mną szczery, czy nie oklamujesz?" aż mi drży serce, ale mowie że jestem szczery.
Mam bzika żeby nie zgrzeszyć masturbacją albo pornografią bo będe musiał Jej o tym powiedzieć. Gdybym się przyznał do tych drobnych kłamstw wszystko by zepsuło, zepsuł bym zaufanie na którym długo pracowałem by to naprawić. Pomyślałaby że ukrywam coś gorszego. Nie wytrzymałbym bólu już i tak przez skrupuły jestem wymordowany... Nie chce Jej też mówić o głupotach które strzeliłem jak byłem dzieckiem nie miałem nawet pełnej świadomości, ale skrupuły i natręctwa szaleją, to trudne dla mnie może ona to źle zrozumieć, a to już zostało zamknięte w spowiedzi generalnej mojej. W głowie wirują myśli: "Jesteś nieszczery, kłamcą, jak weźmiesz ślub z Nią kiedyś to będzie nieważny" itd.
Dziewczyna jest bardzo przewrażliwiona (często płacze o byle co) i ma "humorki" i to nie tylko do mojej osoby nawet do rodziców, jednak kocham Ją całą naprawdę, akceptuje Ją. Czasem przyłapałem Ją też na niewinnych półprawdach, ale nie wiem może jestem dojrzalszy i rozumiem, że każdy jest człowiekiem, nie miałbym też nic przeciwko jeśli nie mówiłaby mi każdego głupstwa nawet z dzieciństwa...
Ksiądz mi kiedyś na spowiedzi powiedział żę jestem wrażliwy...Mam skrupuły czy jak przez przypadek albo chwile spojrzę na nieczyste zdjęcie bez podniecenia to to jest pornografia i powinienem Jej powiedzieć, to samo myśli, kiedyś miałem natrętne myśli nieczyste na tle religijnym i okłamałem Ją że sa nieczyste bo widziałem jak się w Niej gotowało i pytała czy to są nieczyste, chociaż ja tych myśli nie chcialem to i tak by to zrozumiała po swojemu... to samo uważa że spojrzenie kilka sekund na inną dziewczynę jest złe, wiec czasem nie mowie calej prawdy (przy czym widzę, że ona sama się oglądnie czasem za innym chlopakiem co doskonale rozumiem), okłamalem ją juz dosyć dawno temu że kiedyś tam byłem na pizzy tylko z kolegą, a była też koleżanka, głupie to nie wiem dlaczego oklamalem znowu ze strachu że może sobie coś wyobrazić - ale i tak coś podejrzewała, rozpłakala się że coś ukrywam, ale upieralem się że nie... to głupie..
itd... :(
W ogóle to co piszę jest głupie... :( Zamiast to zostawić i skupić się na doskonaleniu milośći to drąże... i drąże. To boli. Pewnie za parę dni mi przejdzie i skrupuły przejdą na inne tlo i zdam sobie sprawę że to co napisałem to są błachostki. Ale chciałem się wyżalić i prosić o jakieś słowa otuchy. Mimo tego co tu napisałem naprawdę jestem dojrzałym facetem :( Miałem nawet miesiące spokoju od skrupułów ale wystarczy jedna stresująca sytuacja w moim życiu i wracają i bolą. Nie poddaję się.
|
|